Portal Gość Niedzielny (23.04.2024) publikuje felieton Jacka Wojtysiaka, w którym autor rozważa przyszłość chrześcijaństwa, opierając się na prognozach demograficznych i socjologicznych. Sugeruje, że chrześcijaństwo utrzyma pozycję lidera religijnego na świecie, ale jego centrum przesunie się do Afryki subsaharyjskiej, podczas gdy Europa straci na znaczeniu. Wojtysiak analizuje przyczyny spadku religijności w krajach Zachodu i zastanawia się nad rolą ruchów pentakostalnych oraz potencjałem Kościoła katolickiego w przyszłości.
Analiza tego artykułu z perspektywy integralnej wiary katolickiej ujawnia szereg błędów i niebezpiecznych tendencji, które wymagają krytycznego omówienia.
Autor rozpoczyna od pytania o przyszłość chrześcijaństwa, sugerując, że przetrwanie jest pewne, ale zmienia się jego geograficzne centrum. Z perspektywy katolickiej, Kościół Chrystusowy jest niezniszczalny, co obiecał sam Zbawiciel: „A Ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go” (Mt 16, 18). Nie można zatem mówić o przetrwaniu Kościoła, jakby jego istnienie było zagrożone. Kościół trwa i trwać będzie aż do skończenia świata, choćby nawet wiara miała się skryć w sercach nielicznych.
„Czy chrześcijaństwo przetrwa? Tak, przetrwa, ale jego „bastionem” stanie się Afryka. Co w takim razie z ogromnym potencjałem kulturowym i „kapitałem ludzkim”, jakim wciąż dysponuje chrześcijaństwo zachodnie?”
Określenie Afryki jako „bastionu” chrześcijaństwa jest mylące. Bastion to twierdza, miejsce obrony. Prawdziwym bastionem wiary jest niezachwiana doktryna, tradycja i moralność, a nie konkretny region geograficzny. To, że w Afryce może być więcej osób deklarujących się jako chrześcijanie, nie oznacza, że tam jest silniejsza wiara. Często jest wręcz przeciwnie – wiara w Afryce jest powierzchowna, zmieszana z pogańskimi wierzeniami i przesądami.
Autor powołuje się na prognozy demograficzne instytutu Pew Research Center. Należy podchodzić do nich z rezerwą. Statystyki mogą być manipulowane, a prognozy często się nie sprawdzają. Wiara katolicka nie opiera się na statystykach, lecz na Objawieniu Bożym i Tradycji.
„Otóż według tych szacunków chrześcijaństwo utrzyma pozycję demograficznego lidera świata. Możemy się spodziewać, że w pierwszej dekadzie drugiej połowy naszego wieku chrześcijaństwo (z udziałem co najmniej 31,4 proc. w całej populacji) będzie nadal najliczniejszą grupą religijną i światopoglądową naszego globu.”
Autor wyraża zaniepokojenie spadkiem religijności w Europie Zachodniej, co jest słuszne. Przyczyną tego stanu rzeczy jest odejście od prawdziwej wiary katolickiej, szerzenie herezji modernizmu i naturalizmu, oraz brak prawdziwych pasterzy, którzy broniliby owiec przed wilkami. To, co nazywa się „chrześcijaństwem” na Zachodzie, często jest tylko karykaturą prawdziwej wiary, pełną kompromisów z duchem świata.
„Dobry wynik” chrześcijaństwa będziemy bowiem zawdzięczać subsaharyjskiej Afryce, w której będzie mieszkać 42 proc. wszystkich chrześcijan świata. W porównaniu z nią Europa (z udziałem co najwyżej 14 proc. i to „nadętym” dzięki afrykańskim migrantom) stanie się więc pod tym względem niemal outsiderem. Zresztą już dziś tylko 27 proc. zachodnich Europejczyków na serio wierzy w Boga biblijnego. Jeszcze mniej z nich regularnie swą wiarę praktykuje.
Autor wskazuje na związek między spadkiem religijności a rozwojem społeczeństw cechujących się zamożnością, wykształceniem i kulturą liberalną. Jest to trafna obserwacja. Bogactwo i wygoda często prowadzą do zapomnienia o Bogu i życiu wiecznym. Liberalna kultura promuje relatywizm moralny i odrzucenie autorytetu Kościoła. Wykształcenie, oderwane od prawdziwej mądrości Bożej, może prowadzić do pychy i przekonania o własnej samowystarczalności.
„Osobiście skłaniam się do poglądu tej grupy socjologów, którzy widzą związek między spadkiem religijności a rozwojem społeczeństw cechujących się zamożnością (bogactwem), wykształceniem i kulturą liberalną. Splot tych trzech czynników sprawia, że fakt naszej niewystarczalności – fakt, na którym opiera się religia – słabiej przebija się do ludzkiej świadomości.”
Autor sugeruje, że liderzy religijni muszą wykazywać się pomysłowością, by trafić z Dobrą Nowiną do tych, dla których nie ma już ona większego znaczenia. Z perspektywy katolickiej, nie chodzi o pomysłowość, lecz o wierność Tradycji i niezmiennemu nauczaniu Kościoła. To nie my mamy dostosowywać Ewangelię do świata, lecz świat ma się nawracać do Ewangelii.
„Liderzy religijni zaś muszą (a nie wszyscy to potrafią) wykazywać się coraz większą pomysłowością, by trafić z Dobrą Nowiną do tych, dla których nie ma już ona większego znaczenia.”
Wojtysiak pisze o potencjale kulturowym i ludzkim Kościoła, o jego działalności charytatywnej i zróżnicowaniu. To prawda, ale to wszystko na nic, jeśli brakuje prawdziwej wiary i świętości. Kościół posoborowy, z „papieżem” Leonem XIV na czele, jest pełen herezji, skandali i kompromisów. Nie można budować przyszłości na takim fundamencie.
„Pamiętajmy przy tym, że Kościół katolicki i inne Kościoły wciąż dysponują ogromnym „kapitałem kulturowym” i „kapitałem ludzkim”. Jesteśmy – jako chrześcijanie – głęboko osadzeni w dziedzictwie kulturowym znacznej części świata. Dysponujemy wielką bazą intelektualną, edukacyjną, dydaktyczną, informacyjną, wydawniczą itp. Kościoły chrześcijańskie są jednymi z najbardziej umiędzynarodowionych instytucji świata. Ich działalność charytatywna jest nie do przecenienia.”
Autor wspomina o ruchach odrodzenia w Kościele. Z perspektywy katolickiej, prawdziwe odrodzenie może nastąpić tylko przez powrót do Tradycji, do Mszy Świętej Wszech Czasów, do niezmiennej doktryny i moralności. Nie chodzi o nowe ruchy i pomysły, lecz o odnowienie tego, co stare i sprawdzone.
Podsumowując, artykuł Jacka Wojtysiaka zawiera wiele błędnych założeń i niebezpiecznych tendencji. Zamiast szukać „bastionów” wiary w konkretnych regionach geograficznych, powinniśmy skupić się na obronie i szerzeniu prawdziwej wiary katolickiej, opartej na Objawieniu Bożym i Tradycji. Nie możemy ulegać złudzeniom statystyk i prognoz, ani szukać pomysłowych sposobów na dostosowanie Ewangelii do świata. Musimy być wierni Chrystusowi i Jego Kościołowi, nawet jeśli mielibyśmy zostać sami.
Za artykułem: Czy chrześcijaństwo przetrwa?
Data artykułu: 23.04.2024