Portal Gosc.pl (11.06.2025) publikuje rozważanie Magdaleny Dobrzyniak na temat fragmentu Dziejów Apostolskich, w którym mowa o Barnabie. Autorka zachęca do naśladowania jego postawy, polegającej na dostrzeganiu działania łaski Bożej w życiu innych i wytrwaniu przy Panu.
Artykuł ten, choć pozornie pobożny, zawiera w sobie elementy charakterystyczne dla modernistycznego, posoborowego myślenia, które oddala wiernych od prawdziwej wiary katolickiej. Zamiast skupić się na niezmiennych prawdach objawionych przez Boga, autorka koncentruje się na subiektywnych odczuciach i emocjach, promując fałszywą wizję duchowości.
Gdy on przybył i zobaczył działanie łaski Bożej, ucieszył się i zachęcał wszystkich, aby całym sercem wytrwali przy Panu (Dz 11, 23).
Słowa te, zaczerpnięte z Pisma Świętego, są przez autorkę interpretowane w sposób powierzchowny i oderwany od kontekstu. Prawdziwa łaska Boża, o której mówi Pismo Święte, to przede wszystkim łaska uświęcająca, która gładzi grzech pierworodny i czyni nas dziećmi Bożymi. To łaska, która uzdalnia nas do czynienia dobra i unikania zła, zgodnie z niezmiennym prawem Bożym. Tymczasem autorka zdaje się sugerować, że łaska Boża to coś, co objawia się w „poplątanych drogach” i „bolesnych wydarzeniach”, które ostatecznie „układają się w opowieść o działaniu Boga w ludzkim życiu”. Jest to typowe dla modernistycznego podejścia, które relatywizuje prawdę i sprowadza wiarę do subiektywnego doświadczenia.
Nie wiem, czy można o mnie powiedzieć, jak o Barnabie: „człowiek dobry, pełen Ducha Świętego i wiary”. Wiem jednak, że tacy powinniśmy po prostu być. Dobrzy, pełni Ducha i wiary. To jedna z najtrafniejszych charakterystyk człowieka, który spotkał na swojej drodze Chrystusa i pozwolił, by On go poprowadził.
Autorka wyraża wątpliwość, czy można o niej powiedzieć, że jest jak Barnaba. Jest to typowy przykład fałszywej pokory, która ma na celu schlebianie czytelnikom i zyskanie ich sympatii. Prawdziwa pokora polega na uznaniu własnej nędzy i grzeszności, a nie na kokietowaniu publiczności. Co więcej, autorka sprowadza bycie „dobrym, pełnym Ducha i wiary” do „spotkania na swojej drodze Chrystusa i pozwolenia, by On go poprowadził”. Jest to kolejna uproszczona i fałszywa wizja duchowości. Spotkanie z Chrystusem to dopiero początek drogi, która prowadzi przez krzyż i umartwienie do zjednoczenia z Bogiem. Prawdziwa wiara wymaga nie tylko słów, ale przede wszystkim czynów, zgodnych z przykazaniami Bożymi i nauczaniem Kościoła katolickiego.
Barnaba widział w ludzkich historiach działanie Bożej łaski. Potrafił zobaczyć, że pod jej wpływem poplątane drogi prostują się, że wydarzenia, spotkania, sprawy, choćby wydawały się nieistotne czy niezrozumiałe albo bolesne, ostatecznie mają sens, bo układają się w opowieść o działaniu Boga w ludzkim życiu. Aby to zobaczyć i umieć się tym ucieszyć, trzeba mieć po prostu dobre serce, przeniknięte Duchem Świętym, napełnione wiarą.
Autorka idealizuje postawę Barnaby, przypisując mu zdolność widzenia działania łaski Bożej w każdej ludzkiej historii. Jest to niemożliwe, ponieważ tylko Bóg zna przyszłość i potrafi ocenić, czy dane wydarzenie ostatecznie przyczyni się do zbawienia dusz. Człowiek może jedynie domyślać się, jakie są Boże plany, ale nigdy nie może mieć pewności. Co więcej, autorka sugeruje, że aby dostrzec działanie łaski Bożej, wystarczy mieć „dobre serce, przeniknięte Duchem Świętym, napełnione wiarą”. Jest to kolejna uproszczona i fałszywa wizja duchowości. Dobre serce, Duch Święty i wiara są niezbędne, ale nie wystarczające. Potrzebna jest również roztropność, umiejętność rozróżniania dobra od zła i wierność niezmiennemu nauczaniu Kościoła katolickiego.
Aby ta historia trwała dalej, abyśmy mieli siły, by w niej wytrwać, potrzebujemy Ducha. Ale potrzebujemy też siebie nawzajem, by się podtrzymywać, by zachęcać się wzajemnie do dobrego i pokrzepiać, gdy ktoś traci nadzieję. Bądźmy dla siebie Barnabami.
Autorka nawołuje do wzajemnego podtrzymywania się i zachęcania do dobrego. Jest to oczywiście słuszne, ale pod warunkiem, że to „dobre” jest zgodne z niezmiennym prawem Bożym i nauczaniem Kościoła katolickiego. W przeciwnym razie, wzajemne podtrzymywanie się w błędzie i grzechu prowadzi jedynie do potępienia. Autorka, typowo dla modernistów, pomija milczeniem kwestię grzechu i pokuty, skupiając się jedynie na pozytywnych aspektach życia. Jest to kolejna cecha charakterystyczna dla posoborowej teologii, która odrzuca tradycyjne nauczanie o piekle i potrzebie nawrócenia.
Podsumowując, artykuł Magdaleny Dobrzyniak, choć napisany w pobożnym tonie, zawiera w sobie wiele błędów i przekłamań, charakterystycznych dla modernistycznego, posoborowego myślenia. Zamiast prowadzić wiernych do prawdziwej wiary katolickiej, oddala ich od niej, promując fałszywą wizję duchowości, która opiera się na subiektywnych odczuciach i emocjach, a nie na niezmiennych prawdach objawionych przez Boga. Należy odrzucić tego typu publikacje i trzymać się niezmiennego nauczania Kościoła katolickiego sprzed 1958 roku, aby uniknąć zwiedzenia i osiągnąć zbawienie wieczne. Należy pamiętać o słowach św. Pawła: „Ale choćbyśmy my albo anioł z nieba głosił wam Ewangelię odmienną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Gal 1,8).
„`
Za artykułem: Bądź jak Barnaba
Data artykułu: 10.06.2025