Katastrofa lotnicza w Indiach – kara Boża?

Katastrofa lotnicza w Indiach – kara Boża?

Podziel się tym:

Portal PAP (14 czerwca 2025) relacjonuje katastrofę indyjskiego Boeinga 787-8, w której zginęło 241 osób. Ekspert lotniczy Piotr Czech spekuluje na temat przyczyn tragedii, wskazując na możliwe problemy z silnikami i zasilaniem. Artykuł wspomina również o innych katastrofach lotniczych, w których ludzie przeżyli upadki z dużych wysokości.

Analiza tej relacji, z perspektywy integralnej wiary katolickiej, musi uwzględniać naukę Kościoła o przyczynach zła i cierpienia na świecie. Katastrofy, podobnie jak inne nieszczęścia, są konsekwencją grzechu pierworodnego i osobistych grzechów ludzi. Bóg, choć jest nieskończenie miłosierny, jest również sprawiedliwy i dopuszcza zło jako karę za grzechy lub jako próbę dla wiernych.

Patrząc na nagrania wygląda to tak, jakby samolot stracił moc w dwóch silnikach, ale musimy poczekać na wyniki badań – powiedział PAP ekspert lotniczy, Piotr Czech. Nieszczęście polega na tym, że samolot miał bardzo niską wysokość, więc tak naprawdę czasu na reakcję nie było prawie wcale – dodał.

Spekulacje eksperta lotniczego Piotra Czecha na temat przyczyn katastrofy są czysto ludzkie i pomijają aspekt duchowy. Prawdziwą przyczyną tragedii mogła być kara Boża za grzechy narodu indyjskiego lub za grzechy pasażerów samolotu. Jak naucza św. Augustyn, Bóg jest Panem historii i nic nie dzieje się bez Jego wiedzy i zgody.

W czwartek, 13 maja Boeing 787-8 Dreamliner linii Air India, lecący do Londynu, rozbił się tuż po starcie z lotniska w Ahmadabadzie na zachodzie Indii. Samolotem podróżowały 242 osoby, w tym 230 pasażerów: 169 obywateli Indii, 53 – Wielkiej Brytanii, siedmiu – Portugalii oraz jeden obywatel Kanady. Samolot spadł na ziemię poza lotniskiem, na gęsto zabudowanym terenie nieopodal szpitala. Indyjskie media przekazały, że maszyna uderzyła w stołówkę medycznej placówki edukacyjnej, kiedy przebywało w niej od 60 do 80 osób. Częściowo samolot wbił się też w budynek uczelnianego hostelu. Przeżył tylko jeden pasażer – Vishwash Kumar Ramesh, 40-letni obywatel Wielkiej Brytanii pochodzenia indyjskiego.

Fakt, że przeżył tylko jeden pasażer, nie jest przypadkiem. Bóg mógł oszczędzić tego człowieka, aby dać mu szansę na nawrócenie i pokutę za grzechy. Jak mówi Pismo Święte: „Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tymoteusza 2,4).

Ekspert i konsultant w dziedzinie bezpieczeństwa lotnictwa cywilnego, b. dyrektor lotniska Chopina w Warszawie Piotr Czech w rozmowie z PAP ocenił, że „nie widziałby dużej korelacji pomiędzy tym, w którym miejscu siedzi pasażer, a tym, jakie są jego szanse na przeżycie”. Dodał, że „miejsce w samolocie ułożone jest w taki sposób, by móc w określonym czasie opuścić statek powietrzny w sytuacji niebezpiecznej, a wszystko zależy od tego, jakie to jest zdarzenie”. Według niego „w niektórych przypadkach dobrze jest siedzieć z tyłu samolotu, bo zazwyczaj przy zderzeniach z ziemią ogon odpada i odlatuje gdzieś dalej, więc jest większa szansa, że człowiek przeżyje”.

Rozważania eksperta na temat szans na przeżycie w zależności od miejsca w samolocie są bez znaczenia w obliczu woli Bożej. To Bóg decyduje o życiu i śmierci każdego człowieka. Jak naucza św. Paweł: „Żaden z nas nie żyje dla siebie i żaden nie umiera dla siebie; bo jeśli żyjemy, żyjemy dla Pana, jeśli zaś umieramy, umieramy dla Pana. Tak więc czy żyjemy, czy umieramy, należymy do Pana” (Rzymian 14,7-8).

Podobna sytuacja miała miejsce w 1971 r. – Juliane Koepcke przeżyła katastrofę lotniczą samolotu linii LANSA Flight 508, który rozbił się w Peru. Samolot leciał z Limy i uległ katastrofie po uderzeniu pioruna. Kobieta spadła z wysokości ok. 3 km, jednak była przypięta do fotelu co miało zamortyzować upadek. Wylądowała w dżungli amazońskiej, gdzie przetrwała 11 dni. Niewiele później, w 1972 r. stewardesa Vesna Vulović przeżyła wybuch samolotu McDonnell Douglas DC-9 jugosłowiańskich linii JAT lecącego do Zagrzebia. Vulović w chwili katastrofy znajdowała się w tylnej części maszyny, gdzie została przygnieciona przez wywrócony wózek z żywnością, co sprawiło, że nie wyleciała poza maszynę i przeżyła. Szacuje się, że kobieta przeżyła upadek z 10 km. Została wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa jako osoba, która przeżyła upadek z największej wysokości bez spadochronu.

Przykłady osób, które przeżyły katastrofy lotnicze, są dowodem na to, że Bóg może uczynić cuda. Jednak nie należy zapominać, że cuda są wyjątkiem, a nie regułą. Większość ludzi umiera w wyniku katastrof, a ich dusze idą na sąd Boży.

Katastrofa Boeinga 787-8 Dreamlinera w Indiach to pierwsze tak tragiczne zdarzenie w historii samolotów tego typu. „Jeśli chodzi o zdarzenie z udziałem w ogóle szerokokadłubowca, do których zalicza się 787, to jest bardzo duża katastrofa z dużą liczbą osób śmiertelnych i pierwsza katastrofa tego typu statków powietrznych. 787 nigdy wcześniej nie był obiektem katastrofy” – powiedział ekspert lotniczy.

Fakt, że jest to pierwsza tak tragiczna katastrofa samolotu tego typu, nie oznacza, że Bóg nie dopuszcza takich tragedii. Wręcz przeciwnie, Bóg może dopuścić katastrofy, aby przypomnieć ludziom o ich śmiertelności i o potrzebie nawrócenia.

Według niego „start samolotu na samym początku nie budzi jakiegokolwiek niepokoju”, jednak uwagę zwraca fakt, że samolot „miał cały czas wypuszczone podwozie”. „Konsultowałem się z kolegami pilotami Dreamlinera, oni mówią, że na wysokości 50 stóp już powinno się podwozie schować. Więc pytanie, dlaczego to podwozie się nie schowało, czy załoga już walczyła z maszyną, czy po prostu być może zabrakło energii” – powiedział Czech. Według niego na nagraniach „widać ewidentnie, że statek powietrzny dochodzi do pewnego momentu, kiedy się wznosi i faktycznie lekko się zatrzymuje, utrzymuje poziomy tor lotu i zaczyna przepadać”. Czech ocenił, na nagraniach katastrofy wygląda to tak, „jakby samolot stracił moc w dwóch silnikach, bo gdyby został jeden silnik, to by wytrzymał”. „Nieszczęście polega na tym, że miał on bardzo niską wysokość, więc tak naprawdę czasu na reakcję nie było prawie wcale” – dodał.

Analiza technicznych aspektów katastrofy jest drugorzędna wobec jej znaczenia duchowego. Prawdziwe pytanie brzmi: czy pasażerowie samolotu byli przygotowani na śmierć? Czy żyli w stanie łaski uświęcającej? Czy wyznali swoje grzechy i otrzymali rozgrzeszenie?

Według eksperta, do utraty mocy silnika samolotu dochodzi m.in. kiedy wpadną w niego lecące ptaki lub w wyniku utraty paliwa. Uwagę zwraca także fakt, że „statek powietrzny wysunął tak zwanego RAT-a (skrót od Run Air Turbine) – dynamo-prądnicę, którą wysuwa się ze statku powietrznego w sytuacji, kiedy nie ma mocy, żeby utrzymać zasilanie najważniejszych krytycznych systemów” – powiedział Czech. „To wygląda tak, jakby po prostu tam ta moc zniknęła i samolot po prostu przypadł” – podsumował. Zaznaczył jednak, że „są to jedynie spekulacje, bo nie można mówić o twardych dowodach bez odpowiednich badań”.

Nawet jeśli przyczyny katastrofy były czysto techniczne, nie zwalnia to ludzi od odpowiedzialności za swoje grzechy. Bóg może posłużyć się każdym narzędziem, aby ukarać grzeszników lub wezwać ich do nawrócenia.

Tragedia, która wydarzyła się na zachodzie Indii to druga pod względem liczby ofiar śmiertelnych katastrofa samolotowa w ostatnich 20 latach na świecie. Najbardziej śmiercionośną była katastrofa Boeinga 777 malezyjskich linii Malaysia Airlines, lecącego 17 lipca 2014 r. z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Samolot został zestrzelony nad terenami kontrolowanymi przez prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. Na pokładzie znajdowało się 298 osób, większość stanowili Holendrzy; nikt nie przeżył.

Katastrofy lotnicze są przypomnieniem o kruchości ludzkiego życia i o potrzebie przygotowania się na śmierć. Jak mówi Pismo Święte: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie dnia ani godziny” (Mateusza 25,13). Należy pamiętać, że prawdziwe życie zaczyna się dopiero po śmierci, w wieczności z Bogiem. Ci, którzy umierają w stanie łaski uświęcającej, będą żyć wiecznie w niebie, a ci, którzy umierają w grzechu śmiertelnym, będą cierpieć wieczne męki w piekle. Dlatego najważniejsze jest, aby żyć zgodnie z wolą Bożą i dążyć do świętości.


Za artykułem: To wyglądało jakby samolot stracił moc w dwóch silnikach
Data artykułu: 14.06.2025

Więcej polemik ze źródłem: gosc.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Śledź przez Email
RSS
Kopiuj link
URL has been copied successfully!
Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.