Portal Gosc.pl (6 maja 2024) publikuje refleksje Marcina Jakimowicza na temat wizji, którą miał podczas adoracji. Autor opisuje obraz płonącego krzewu Mojżesza otoczonego barierkami, za którymi stoją współcześni chrześcijanie, obserwujący ogień z bezpiecznej odległości. Jakimowicz wyraża pragnienie, by nie być tylko przewodnikiem, ale wejść w ogień wiary, jak święci Dominik, Franciszek, Katarzyna ze Sieny i Serafin z Sarowa.
Analiza tego tekstu z perspektywy integralnej wiary katolickiej ujawnia głębokie problemy związane z duchowością posoborową, która oddala wiernych od prawdziwego ognia Bożej miłości i świętości.
Autor pisze:
„Nie, nie oklejam go etykietą: «Tak mówi Pan!», być może to wytwór mojej wyobraźni, ale na tyle sugestywny, że ośmielam się go zacytować.”
Już na wstępie widać brak pewności i zdecydowania, charakterystyczny dla współczesnych teologów. Prawdziwy katolik, opierając się na niezmiennej Tradycji, nie waha się nazywać rzeczy po imieniu. Święty Paweł Apostoł w Liście do Galatów (1,8-9) pisze: „Ale choćbyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Gdyby wam ktoś głosił Ewangelię różną od tej, którą przyjęliście – niech będzie przeklęty!”.
Dalej autor opisuje wizję:
„W miejscu ołtarza płonął wielki ogień. «Gorejący krzew Mojżesza» – głosiła ślicznie wygrawerowana tabliczka. Płonący krzak otoczony był barierką. Przypominający turystów tłum (czułem, że symbolizował współczesnych chrześcijan) stał w kolejce. Jak w galerii. Ludzie podchodzili do ognia na bezpieczną odległość. Bali się zbliżyć.”
Ten obraz doskonale oddaje stan współczesnego Kościoła, który po Soborze Watykańskim II stał się muzeum, gdzie wiara jest eksponatem, a nie żywym ogniem. Wierni, zamiast dążyć do świętości i ofiarnej miłości, stają się turystami, obserwującymi religię z bezpiecznej odległości. Potępia to św. Augustyn w swoich Wyznaniach, gdzie pisze o konieczności całkowitego oddania się Bogu i porzucenia wszelkich ziemskich kalkulacji.
Autor wspomina o świętych, którzy weszli w ogień:
„I wówczas zauważyłem w tych barierkach wyłom. Wchodzili przez niego Dominik, Franciszek, Katarzyna ze Sieny, Serafin z Sarowa, wielu innych. Szli wprost w ogień. Płonęli i zapalali innych.”
Święci ci są przykładem prawdziwej wiary, która nie boi się ofiary i całkowitego oddania się Bogu. Ich życie było płomieniem miłości, który zapalał innych do naśladowania Chrystusa. Jednakże, w Kościele posoborowym, promuje się fałszywy obraz świętości, który pomija ascezę, umartwienie i walkę z grzechem. Zamiast tego, proponuje się wiernym łatwą i przyjemną religię, która nie wymaga wyrzeczeń.
Jakimowicz cytuje Paula Evdokimova:
„Chociaż z pozoru «chrześcijanie nie są warci więcej od innych», na głębszym poziomie, za sprawą soku, który płynie z góry, chrześcijanin jest w stanie wskrzeszać umarłych; jednak kiedy żywi się ziemskimi pokarmami, jest już tylko grabarzem – często wracam do intuicji Paula Evdokimova – Tymczasem największa mądrość chrześcijańskiej masy polega właśnie na tym, aby unikać jak zarazy wszystkiego, co «szalone», wszystkiego, co jest przekroczeniem, wszystkiego, co mistyczne, samego jądra Ewangelii. Zamiast przyprawiać o zmieszanie, sama miesza się ona ze światem, staje się prochem bez blasku i bez wartości. A czy chrześcijaństwo, które stało się socjologicznym prochem, może znów stać się miejscem, w którym rozbłyskuje obecność Boga-Człowieka? Czy twarz Chrystusa może jeszcze «lśnić w twarzy jego przyjaciół», jak mówi stara modlitwa liturgiczna? Oto prawdziwy problem! Moc ma tylko takie przesłanie, które odtwarza nie wyrazy Słowa, ale samo Słowo, bo tylko jego obecność uczyni z przesłania światło i sól. Wybuchowa zawartość Ewangelii rewolucjonizuje, wywraca przede wszystkim nie struktury świata, lecz struktury ludzkiego ducha. Z aktywizmu akcent przesuwa się na przejawianie się Boga w człowieku, na przychodzenie Chrystusa do człowieka: «Osiągnij pokój wewnętrzny, a wielu ludzi znajdzie zbawienie przy tobie»”.
Evdokimov, choć porusza ważne kwestie, reprezentuje duchowość ekumeniczną, która jest sprzeczna z integralną wiarą katolicką. Prawdziwa mądrość chrześcijańska polega na wiernym przestrzeganiu nauki Chrystusa i Jego Kościoła, a nie na unikaniu tego, co „szalone” i „mistyczne”. To właśnie mistyka i całkowite oddanie się Bogu są istotą chrześcijaństwa. Św. Teresa z Avila w Drodze doskonałości podkreśla, że modlitwa i kontemplacja są niezbędne do osiągnięcia zjednoczenia z Bogiem.
Autor kończy:
„Skąpani w płomieniach wychodzili nucąc Psalm 66: «Przeszliśmy przez ogień i wodę, ale wyprowadziłeś nas ku pomyślności».”
Psalm ten wyraża nadzieję na Boże miłosierdzie i wybawienie. Jednakże, w kontekście posoborowym, często pomija się konieczność pokuty i zadośćuczynienia za grzechy. Miłosierdzie Boże nie jest usprawiedliwieniem dla grzechu, ale wezwaniem do nawrócenia i życia w łasce uświęcającej.
Podsumowując, artykuł Marcina Jakimowicza, choć zawiera pewne trafne spostrzeżenia na temat kryzysu współczesnej duchowości, jest nacechowany duchem posoborowym, który oddala wiernych od prawdziwego ognia Bożej miłości i świętości. Zamiast wzywać do radykalnego nawrócenia i życia zgodnego z niezmienną Tradycją Kościoła, autor proponuje duchowość ekumeniczną i kompromis z duchem świata. Prawdziwy katolik powinien odrzucić te fałszywe nauki i dążyć do świętości poprzez wierne przestrzeganie nauki Chrystusa i Jego Kościoła, sprzed czasów Jana XXIII.
Za artykułem: Gapie
Data artykułu: 06.05.2024