Portal KAI (17 czerwca 2025) relacjonuje wypowiedź „biskupa” Rudolfa Voderholzera na temat synodalności w Niemczech, którą porównuje do partyjnej debaty, a nie do słuchania Słowa Bożego. Krytykuje on brak zgody co do argumentów teologicznych i ocenę Pisma Świętego oraz tradycji.
Z perspektywy integralnej wiary katolickiej, cała koncepcja synodalności, promowana przez posoborowy kościół, jest odrzuceniem tradycyjnego nauczania Kościoła. Synodalność, w rozumieniu modernistów, to nic innego jak próba demokratyzacji Kościoła, co jest sprzeczne z jego hierarchiczną naturą ustanowioną przez Chrystusa.
„Nie jesteśmy przeciwni synodalności, ale sprzecznej z nią formie synodalności, która bardziej przypomina parlamentarną debatę partyjną niż wspólne słuchanie słowa Bożego”
Słowa te, choć krytyczne wobec obecnej formy synodalności, nie oddają w pełni sedna problemu. Synodalność sama w sobie, jako proces podejmowania decyzji w oparciu o opinie różnych grup, jest nie do pogodzenia z niezmiennym depozytem wiary. Kościół katolicki zawsze nauczał, że prawda objawiona została przekazana przez Chrystusa Apostołom, a oni swoim następcom – biskupom. Nie ma tu miejsca na negocjacje czy kompromisy z duchem świata.
„Nie mamy już wspólnej podstawy do rozmów”
To stwierdzenie „biskupa” Voderholzera jest symptomatyczne dla chaosu panującego w posoborowym kościele. Brak wspólnej podstawy do rozmów wynika z odrzucenia tradycyjnej teologii i filozofii, a także z przyjęcia modernistycznych i liberalnych idei. W Kościele katolickim, opartym na niezmiennej doktrynie, zawsze istniała i powinna istnieć jedna, wspólna podstawa – Magisterium Kościoła.
„Obraz samotnego, wszechmocnego biskupa podejmującego decyzje jest karykaturą. Doświadczam wystarczająco wielu dyskusji synodalnych, podczas których naprawdę mogę powiedzieć: pięknie jest być chrześcijaninem, katolikiem i należeć do wspólnoty, która czuje się powołana do życia Ewangelią, głoszenia jej i wzbudzania w innych entuzjazmu do niej”
To kolejna próba relatywizacji roli biskupa. Owszem, biskup nie jest wszechmocny, ale jest następcą Apostołów i posiada władzę nauczania, rządzenia i uświęcania w swojej diecezji. Synodlaność, w posoborowym wydaniu, podważa tę władzę i wprowadza zamęt. Pięknie jest być katolikiem, ale nie w wspólnocie, która odrzuca tradycję i dogmaty.
„szerokie rzesze wiernych nie mają zbyt wiele wspólnego z ZdK”
Centralny Komitet Katolików Niemieckich (ZdK) jest przykładem organizacji, która reprezentuje interesy modernistycznej elity, a nie wiernych katolików. ZdK promuje idee sprzeczne z nauczaniem Kościoła, takie jak akceptacja związków homoseksualnych, aborcji i eutanazji.
„Jak nauczyć moje dzieci modlitwy? Wtedy inni oczywiście mówią: dopóki nie udzielisz ślubu parom homoseksualnym, nie nauczysz swojego dziecka modlitwy. Osobiście uważam, że to nie działa w ten sposób. W przeciwnym razie Kościół ewangelicki musiałby kwitnąć”
To smutny obraz upadku moralnego w posoborowym kościele. Zamiast nauczać dzieci prawdy o grzechu i potrzebie pokuty, promuje się tolerancję dla zła. Kościół ewangelicki nie kwitnie, ale pogrąża się w herezji i apostazji.
Podsumowując, artykuł z portalu KAI ukazuje kolejny przykład kryzysu w posoborowym kościele. Synodlaność, promowana przez modernistów, jest narzędziem do zniszczenia tradycyjnego nauczania Kościoła i wprowadzenia chaosu. Jedyną nadzieją dla wiernych katolików jest powrót do niezmiennej doktryny i tradycji, która była przekazywana przez wieki. Należy pamiętać o słowach św. Pawła: „Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Gal 1,8).
Za artykułem: Bp Voderholzer o synodalności, która bardziej przypomina „partyjną debatę”, niż wspólne słuchanie Słowa
Data artykułu: 17.06.2025