Portal Gosc.pl (8 kwietnia 2024) relacjonuje wyniki wyborów samorządowych w Polsce, wskazując na brak wyraźnych zwycięzców i utrzymujący się chaos polityczny. Artykuł analizuje wyniki poszczególnych ugrupowań, takich jak Prawo i Sprawiedliwość, Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga, Konfederacja i Lewica, dochodząc do wniosku, że żadna z partii nie ma realnych powodów do świętowania.
Analiza wyników wyborów samorządowych w Polsce, przedstawiona w artykule, jest powierzchowna i pomija głębsze przyczyny kryzysu politycznego. Z perspektywy wiary katolickiej wyznawanej integralnie, obecna sytuacja jest konsekwencją odejścia od zasad moralnych i naturalnego porządku, co prowadzi do destabilizacji społecznej i politycznej.
Oficjalnie wszystkie urgupowania mówią o swoim sukcesie. W rzeczywistości nikt nie ma powodów do euforii.
To stwierdzenie, choć trafne w kontekście analizowanych wyników wyborczych, nie dotyka sedna problemu. Prawdziwy sukces w polityce powinien być mierzony nie tylko poparciem społecznym, ale przede wszystkim zgodnością z prawem Bożym i naturalnym. Jak naucza św. Augustyn, państwo, które nie służy sprawiedliwości, jest niczym innym jak zorganizowaną bandą rozbójników.
PiS mówi o kolejnych wygranych wyborach, KO, zwraca uwagę, że po raz kolejny zmniejszył dystans do ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego i wysokich wygranych swoich kandydatów w największych miastach, Trzecia Droga podkreśla fakt silnego mandatu trzeciej siły w polskiej polityce, itd, itd. W rzeczywistości jednak na otwieranie szampana nie może pozwolić sobie nikt.
Ta wymiana kurtuazji i wzajemnych połajanek jest typowa dla współczesnej polityki, która skupia się na walce o władzę, a nie na służbie dobru wspólnemu. Jak pisał Papież Pius XI w encyklice *Quas Primas*, odrzucenie panowania Chrystusa Króla prowadzi do chaosu i nieszczęść w życiu społecznym.
Prawo i Sprawiedliwość po stronie plusów może odnotować najwyższe poparcie i wynik niemal identyczny jak w wyborach samorządowych w 2018 r. (wówczas PiS poparło 34,1 proc. głosujących). Ten minimalny spadek to bez wątpienia największy z sukcesów PiS w tych wyborach, bo po utracie władzy centralnej jesienią utrzymanie tak wysokiego poparcia w kolejnych wyborach jest nie lada wyczynem.
Utrzymanie poparcia przez PiS, choć godne odnotowania, nie oznacza, że partia ta realizuje katolickie zasady w polityce. Często obserwujemy kompromisy i ustępstwa na rzecz ideologii sprzecznych z wiarą, co jest niedopuszczalne z punktu widzenia katolika.
Cieszyć się jednak na Nowogrodzkiej nie ma z czego, bo już na poziomie regionalnym ugrupowanie Kaczyńskiego utraciło zwycięstwo w trzech województwach (w porównaniu z 2018 utrata dolnośląskiego, śląskiego i mazowieckiego).
Utrata władzy w niektórych regionach jest sygnałem, że wyborcy oczekują czegoś więcej niż tylko pustych obietnic. Katolicki polityk powinien kierować się zasadami sprawiedliwości, miłości bliźniego i troski o dobro wspólne, a nie tylko dążeniem do utrzymania władzy.
Koalicja Obywatelska ustami premiera Tuska ogłosiła, że w kwietniu powtórzył się 15 października i cieszy odrabianie strat do PiS. Ale czy główna siła rządząca może interpretować ten wynik jako sukces? To raczej żółta kartka, bo po jesiennym zwycięstwie przy spektakularnej frekwencji, kierownictwo KO mogło oczekiwać silnej fali wznoszącej.
Koalicja Obywatelska, podobnie jak PiS, nie reprezentuje w pełni katolickich wartości. Jej program często zawiera elementy sprzeczne z nauczaniem Kościoła, takie jak poparcie dla aborcji, związków homoseksualnych i ideologii gender. Katolik nie może popierać partii, która promuje zło moralne.
Pierwsze miesiące po przejęciu rządów przez koalicję KO-TD-Lewica to raczej zwijanie wielkich projektów infrastrukturalnych jak CPK, długa lista niedotrzymanych obietnic ze 100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów i próby przywrócenia praworządności przez chaos niepraworządnych decyzji.
Chaos i brak realizacji obietnic wyborczych są typowe dla współczesnej polityki, która jest oderwana od zasad moralnych i naturalnego porządku. Jak naucza św. Tomasz z Akwinu, prawo ludzkie powinno być zgodne z prawem naturalnym i Bożym, a władza powinna służyć dobru wspólnemu, a nie interesom partykularnym.
Trzecia Droga obroniła swoje miejsce na podium (pojawiały się ostatnio sondaże sugerujące jej spadek na miejsce czwarte), ale 13,5 proc. koalicyjnego bloku ruchu Hołowni i PSL trudno odczytywać jako realny sukces w sytuacji, gdy w poprzednich wyborach samorządowych PSL samodzielnie zgarnęło 12,1 proc. poparcia.
Trzecia Droga, podobnie jak pozostałe ugrupowania, nie reprezentuje w pełni katolickich wartości. Jej program często zawiera elementy sprzeczne z nauczaniem Kościoła, takie jak poparcie dla ideologii gender i ekologizmu, które są sprzeczne z naturalnym porządkiem.
Lewica z wynikiem niemal identycznym jak pięć i pół roku temu nie może mówić o sukcesie, ale o stagnacji. Okradziona przez KO z postulatów obyczajowych, a przez PiS z socjalnych, wydaje się być bytem trwale okaleczonym na polskiej scenie politycznej i – o ile nie wydarzy się coś kompletnie nieprzewidywalnego – najprawdopodobniej będzie w najbliższych latach skazana na egzystencję przypominającą ni to życie, ni śmierć, z poparciem jedynie najtwardszego, ideowego elektoratu.
Lewica jest partią otwarcie antykatolicką, która promuje ideologie sprzeczne z wiarą, takie jak aborcja, eutanazja, związki homoseksualne i ideologia gender. Katolik nie może popierać partii, która promuje zło moralne.
Trudno z poprzednimi wyborami samorządowymi zestawić obecny rezultat (7,5 proc.) Konfederacji, bo ta, jako taka w 2018 r. nie startowała. Samodzielny w 2018 r. Ruch Narodowy zgarnął wówczas marne 1,5 proc. głosów. 5,6 proc. głosujących poparło w tamtych wyborach ruch Pawła Kukiza i wydaje się, że spora część tego elektoratu dziś wspiera Konfederację, która znacznie intensywniej akcentuje postulaty wolnorynkowe niż narodowościowe. I chyba jedynie Konfederaci mają powody do umiarkowanego zadowolenia – bez „bonusu jesiennego zwycięzcy”, konsekwentnie trzymając dystans zarówno do koalicji rządzącej jak i Prawa i Sprawiedliwości, budują mozolnie i małymi krokami swój elektorat. Ale i tutaj o wielkim sukcesie mowy nie ma.
Konfederacja, choć prezentuje pewne elementy konserwatywne, nie jest partią w pełni katolicką. Jej program często zawiera elementy sprzeczne z nauczaniem Kościoła, takie jak poparcie dla liberalizmu gospodarczego, który prowadzi do nierówności społecznych i wyzysku.
Podsumowując, wybory samorządowe w Polsce nie przyniosły realnych zmian, a jedynie potwierdziły utrzymujący się chaos polityczny. Żadna z partii nie reprezentuje w pełni katolickich wartości, a ich programy często zawierają elementy sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Katolik powinien kierować się zasadami wiary i moralności, a nie tylko interesami partykularnymi, i dążyć do budowy państwa, które służy sprawiedliwości, miłości bliźniego i trosce o dobro wspólne. Należy pamiętać o słowach św. Pawła Apostoła: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12, 21).
Za artykułem: Wybory samorządowe: nikt nie otwiera szampana
Data artykułu: 08.04.2024