Błędy Teologiczne Erica Sammonsa Obalone w Świetle Wiary Katolickiej

Błędy Teologiczne Erica Sammonsa Obalone w Świetle Wiary Katolickiej

Podziel się tym:

Portal Novus Ordo Watch (5 czerwca 2025) relacjonuje, że Eric Sammons z Crisis Magazine przedstawił tezę, iż „papieże” korygują błędy poprzedników poprzez subtelne zmiany klimatu, a nie bezpośrednie potępienia. Twierdzi on, że nauczanie „papieskie” staje się magisterialne dopiero po długotrwałej akceptacji przez Kościół. Artykuł krytykuje te poglądy jako błędne i niezgodne z katolicką doktryną o autorytecie papieskim.

Błędy Teologiczne Erica Sammonsa Obalone w Świetle Wiary Katolickiej

Eric Sammons, redaktor naczelny Crisis Magazine, po raz kolejny zaprezentował błędne i niebezpieczne twierdzenia dotyczące Wiary Katolickiej. W odcinku Crisis Point Podcast z 3 czerwca 2025 roku, zatytułowanym „’Papież’ Leon Kontradyktuje 'Papieżowi’ Franciszkowi”, sugeruje, że gdy „papieże” korygują nauczanie swoich poprzedników, robią to nie otwarcie, lecz poprzez subtelne zmiany klimatu. Twierdzi, że nie stanowi to problemu dla „magisterium” posoborowego, ponieważ nauczanie „papieskie” samo w sobie nie jest magisterialne; dopiero późniejsze powtarzanie przez przyszłych „papieży” i akceptacja przez Kościół jako całość, rozłożone w czasie, czynią nauczanie „papieskie” autentycznie magisterialnym.

Niestety, serwowanie niedojrzałych, szalonych idei teologicznych nie jest niczym niezwykłym dla Sammonsa, który jest konwertytą z protestantyzmu (1993) i posiada tytuł magistra teologii Novus Ordo z Franciszkańskiego Uniwersytetu w Steubenville, Ohio. Aby to zweryfikować, wystarczy spojrzeć na to, co powiedział o oficjalnych naukach kontra nieoficjalne postawy; o tym, że Kościół Katolicki utracił swoją misję; lub o sedewakantystach zachowujących się „jak Judasz”, by wymienić tylko kilka przykładów. Jego najnowsza argumentacja teologiczna jest oczywiście całkowicie pozbawiona podstaw w katolickim nauczaniu lub praktyce; niemniej jednak, będąc całkowicie przekonanym o własnych błędach, Sammons z pewnością może brzmieć przekonująco na pierwszy rzut oka. Zanim jednak krytycznie przyjrzymy się temu, co dokładnie powiedział, najpierw przypomnijmy sobie pewne tło.

Małżeństwo jako „Idea”: Leon XIV kontra Franciszek

1 czerwca 2025 roku „papież” Leon XIV stwierdził podczas kazania na Jubileusz Rodzin, Dzieci, Dziadków i Osób Starszych:

“…Chciałbym przypomnieć wszystkim małżeństwom, że małżeństwo nie jest ideałem, ale miarą prawdziwej miłości między mężczyzną a kobietą: miłości, która jest całkowita, wierna i owocna”

Rzeczywiście, ważne jest, aby podkreślić, że małżeństwo, a zwłaszcza sakrament Małżeństwa Świętego, nie jest po prostu ideałem, którym mogą żyć tylko bohaterowie, ale przyziemnym stanem życia, do którego większość ludzi – choć w żadnym wypadku nie wszyscy – jest powołana przez Boga dla rozmnażania rodzaju ludzkiego, dla wzajemnej pomocy i wsparcia, dla łagodzenia pożądliwości i dla pielęgnowania prawdziwej miłości między mężem a żoną.

W przeciwieństwie do tego, Jorge Bergoglio („papież” Franciszek) w swojej niesławnej „apostolskiej” adhortacji Amoris Laetitia (2016) przedstawił trwałe, wierne życie małżeńskie – a przez logiczne rozszerzenie, święte życie w ogóle – jako jedynie ideał, którego przeciętny człowiek nie może oczekiwać, że osiągnie. Podczas gdy w prawdziwej katolickiej moralności grzech zaprzecza przykazaniu Bożemu, w paradygmacie Amoris Laetitia grzech jest jedynie niewystarczającym osiągnięciem Bożego ideału. Dziesięć Przykazań staje się zatem Dziesięcioma Ideałami; a grzech przekształca się z bycia całkowicie złym w bycie nie w pełni dobrym. Ta zmiana stanowi prawdziwą rewolucję w moralności.

Rozważmy konkretny i powszechny przykład, aby zilustrować różnicę między tymi dwoma poglądami: Wyobraźmy sobie kawalera współżyjącego ze swoją dziewczyną, która również nigdy nie była zamężna. Zgodnie z tradycyjną (tj. prawdziwą) katolicką moralnością, oboje grzeszą przeciwko Szóstemu Przykazaniu, które zabrania nieczystości seksualnej pod karą grzechu śmiertelnego. Chociaż mogą robić bardzo wiele innych rzeczy, które są naturalnie dobre, takich jak dawanie pieniędzy potrzebującym, żadna z nich nie ma żadnej nadprzyrodzonej wartości przed Bogiem, dopóki pozostają w grzechu śmiertelnym. Jeśli nie odpokutują właściwie przed śmiercią, pójdą do piekła na całą wieczność. Tak więc, chociaż cudzołóstwo w żadnym wypadku nie jest najgorszym grzechem, niemniej jednak jest to wyraźnie poważna sprawa.

Zgodnie z poglądem Amoris Laetitia, z drugiej strony, dwoje współlokatorów jest już na dobrej drodze do pełnej cnoty, po prostu nie osiągnęli jeszcze ideału. Żyją już tak, jakby byli małżeństwem: są sobie „wierni”; zwyczajowo angażują się w akt, który został stworzony przez Boga i dlatego jest dobry sam w sobie; biorą odpowiedzialność za siebie nawzajem; być może nawet wychowują dzieci i uczą je dobrych manier; pomagają sobie i pocieszają się nawzajem; itp. Wszystkie te rzeczy, zgodnie z tą przewrotną koncepcją moralności, są dobre, brakuje im po prostu jednego elementu: nie ma więzi małżeńskiej. Niemniej jednak, za wszystkie „dobre elementy” zawarte w ich „nieregularnej sytuacji” (używając preferowanego słownictwa Amoris Laetitia), współlokatorzy zbierają moralne „punkty”, że tak powiem, i one się liczą. Jeśli je wszystkie zsumujemy, mogą osiągnąć 77% „ideału” prawdziwego (pełnego) życia małżeńskiego – zawarcie małżeństwa załatwiłoby pozostałe 23%. Ale ponieważ praktycznie nikt, z wyjątkiem najświętszych i najbardziej heroicznych spośród nas, nie osiąga pełnego 100%, nie ma się czym przejmować. Podczas gdy jednej parze może brakować małżeństwa, innej może brakować współczucia lub miłości, i w ten sposób oni również nie osiągają 100% „ideału”. Dlatego nikt nie powinien wytykać palcami.

Oczywiście, moralność Amoris Laetitia kpi z przykazań Bożych i katolickiego nauczania. Tym, co powiedział w swojej homilii z 1 czerwca o tym, że małżeństwo nie jest ideałem, Leon XIV obudził nadzieję w ludziach takich jak Eric Sammons, który jest zasadniczo konserwatywnym Novus Ordo, który stał się zwolennikiem ruchu „rozpoznaj i przeciwstaw się” dopiero za Franciszka. Sensowne jest, że chciałby zobaczyć, jak nowy „papież” koryguje swojego poprzednika w tej kwestii. Za pragnienie zobaczenia skorygowanego rażącego błędu oczywiście go nie obwiniamy. Chociaż przyznaje, że to, co powiedział Leon, jedynie przeczy Franciszkowi, Sammons uważa, że to sprzeczność należy rozumieć jako milczące skorygowanie fałszywego nauczania Bergoglio (i rzeczywiście, ta narracja zyskuje już na popularności). W końcu, jak argumentuje Sammons, „papieże” nigdy nie stwierdzają wprost, że poprzedni „papież” się mylił, po prostu to łagodzą, a nawet przedstawiają swoją korektę jako kontynuację. To, czego musimy szukać, utrzymuje redaktor Crisis, to nie jawne odrzucenie nauczania poprzedniego „papieża”, ale raczej „zmiana klimatu”, aby wiedzieć, że nastąpiła korekta.

Twierdzenia Teologiczne Sammonsa Dosłownie

Przyjrzyjmy się temu, co Sammons powiedział dosłownie w swoim odcinku podcastu z 3 czerwca. Poniżej znajduje się nieoficjalny transkrypt. Nie jest łatwo przepisać Sammonsa ze względu na jego rozwlekły styl prezentacji:

To jeden „papież” zaprzeczający drugiemu. Bo o to chodzi. W ten sposób to się robi w kościele. … Ogólny sposób, w jaki kościół działał przez wieki, polega na tym, że „papieże” nie krytykują swoich poprzedników. Po prostu tego nie robią. Więc nie będziecie mieli „papieża” Leona ani żadnej innej osoby, która zostałaby wybrana lub zostanie wybrana, która po prostu wyjdzie i potępi „papieża” Franciszka. To się po prostu nie zdarzy. Przestańcie żyć w swoim świecie fantazji, gdzie to się może zdarzyć. … Bo to się po prostu nie zdarzy. I żaden „papież” by tego nie zrobił. … Robi się to po cichu i chcą sprawiać wrażenie ciągłości. Chcą sprawiać wrażenie ciągłości. Nawet gdy coś zmieniają, chcą sprawiać wrażenie ciągłości, ponieważ to jest bardziej stabilne. Tak ma być w kościele. Nie powinniśmy zmieniać kierunku z każdym „papieżem”. Nie jesteśmy politycznym, wiecie, krajem z różnymi partiami politycznymi przejmującymi prezydenturę lub czymś w tym rodzaju. Wszyscy możemy sobie życzyć, żeby był tam jakiś rewolucjonista, ktoś, kto by, wiecie, spalił wszystko, co kiedykolwiek powiedział „papież” Franciszek i tym podobne. To się po prostu nie zdarzy. I szczerze mówiąc, nie jestem pewien, czy to byłaby najlepsza rzecz, mieć rewolucjonistę, który przychodzi i pali wszystko…. Nie wiem, czy to byłaby najlepsza rzecz, ponieważ myślę, że miałoby to wiele niezamierzonych konsekwencji. Nie mówię, że „papież” nie może, nie powinien, jakby, czasami po prostu bezpośrednio zaprzeczyć poprzedniemu „papieżowi”, jeśli się w czymś mylił. Ale po prostu wstawanie tam i potępianie, mówienie, że to wszystko śmieci lub cokolwiek innego, to wszystko heretyckie – to po prostu… to nie jest dobre. To, co zrobi Leon, to podkreśli Franciszka i będzie go cytował, kiedy się z nim zgadza, i będzie go ignorował, a nawet zaprzeczał mu, kiedy się z nim nie zgadza. To jest doskonały przykład: To, co powiedział, kiedy powiedział, że małżeństwo nie jest ideałem, ale miarą prawdziwej miłości między mężczyzną a kobietą, miłości, która jest całkowita, wierna i owocna. To właśnie robią „papieże”. Po prostu stwierdzą, co uważają za właściwy sposób wyrażania tego, właściwy sposób nauczania wiary katolickiej. I czasami celowo powiedzą coś w sposób, który oczywiście daje trochę nagany może poprzedniemu pontyfikatowi. Franciszek zrobił to z Benedyktem, pamiętacie? Franciszek nigdy nie wyszedł i nie powiedział, że Benedykt był problemem i że… Chwalił Benedykta! Zwłaszcza na początku swojego pontyfikatu, chwalił go cały czas. Ale robił rzeczy, które były wyraźnie w sprzeczności – oczywiście, Traditionis Custodes. Jeśli nawet przeczytacie Traditionis Custodes, Franciszek sprawia, że brzmi to jak w ciągłości z Summorum Pontificum, o czym wszyscy wiemy, że tak nie było. To było odrzucenie, odrzucenie tego. Ale sprawił, że brzmiało to jak w ciągłości z tym: “Teraz, cóż, teraz, gdy zobaczyliśmy, co się stało, po prostu będziemy kontynuować ścieżkę i robić to”. Więc chodzi o to, że to, co dzieje się w kościele, to zmiana klimatu… bardziej niż wyraźne “Okay, zrobimy tu przerwę i pójdziemy w innym kierunku”. … Mamy zmianę klimatu. Zmiana klimatu była bardzo realna między Benedyktem a Franciszkiem, prawda? I wszyscy to czuliśmy. Wszyscy to wiedzieliśmy. Cóż, teraz myślę, że zmiana klimatu już się dzieje i już się dzieje pod Leonem niż [sic] pod Franciszkiem, i to jest dobra rzecz. Teraz mogę się nie zgadzać ze wszystkim w tej nowej zmianie klimatu. Mogę czasami być… wiecie, życzyć sobie, żeby Leon robił rzeczy inaczej. Chodzi jednak o to, że w ten sposób, jeśli naprawdę chcemy, aby „papież” poszedł w zupełnie innym kierunku niż Franciszek, aby odejść od wielu błędów i problemów pontyfikatu Franciszka, to w ten sposób to się dzieje. To przez zmianę klimatu bardziej niż cokolwiek innego. Teraz, niektórzy ludzie, jak niektórzy popesplainers, zarówno lizusy Franciszka, jak i sedewakantyści, mogą mieć prawdziwe problemy z tą ideą „papieży” zaprzeczających sobie nawzajem. Ponieważ mają tę ideę, że, wiecie, „papież” nigdy się nie myli, więc jak „papież” mógłby zaprzeczyć innemu? Dlatego myślę, że głupio jest mówić o idei „magisterium” „papieża”, jak „magisterium” „papieża” Franciszka lub „magisterium” Jana Pawła II lub „magisterium” Leona XIV. Teraz, żeby było jasne, dosłownie umieszcza to na stronie internetowej Watykanu. Więc wiem, że sprzeciwiam się własnemu językowi Watykanu, ale naprawdę myślę, że problematyczne i błędne jest mówienie o „magisterium” pewnego „papieża”. To, co dzieje się w rzeczywistości, to „papieże” przyczyniają się do „magisterium” kościoła poprzez swoje nauki, poprzez swoje pisma, poprzez swoje działania, rzeczy tego rodzaju. I… ponieważ nie mówimy o nieomylnej deklaracji – to jedna rzecz. To po prostu oczywiście wstawka do „magisterium” kościoła – kropka, koniec historii. Ale to nie jest… To się bardzo rzadko zdarza. Więc normalnie, na ich audiencjach, na ich homiliach, na ich przemówieniach i tym wszystkim, to, co mówią, to… jakby staje się… przyczynia się w bardzo ogólnym sensie, ze wszystkich, do „magisterium” kościoła. Ale to, co się dzieje, to z biegiem czasu późniejsze pokolenia katolików, w tym hierarchia, jakby zdają sobie sprawę… jakby biorą część tego i naprawdę to podkreślają i mówią: “Okay, tak, to jest świetne nauczanie, które musimy podkreślić [to]”. A inni po prostu to ignorują i pozwalają mu odejść. W niektórych ekstremalnych przypadkach mogą nawet coś potępić. To się zdarza bardzo rzadko, prawda, i tak naprawdę nie zdarzyło się we współczesnym kościele; ale po prostu pozwalają mu odejść. Więc, na przykład, za sto lat każdy jota i kreska pontyfikatu Franciszka nie będzie uważana za część „magisterium”. To tylko szaleńcy dzisiaj zachowują się tak, że [w odniesieniu do] wszystkiego, co mówi „papież”, “Okay, to jest część „magisterium”, teraz musisz to zaakceptować”. To po prostu nie tak to działa. „Magisterium” ma 2000 lat. To w zasadzie tradycja kościoła, którą kościół powiedział: “Okay, to jest uzasadnione. To pochodzi z Pisma Świętego i Tradycji. W to wierzymy. Tak to stosujemy. Ale to nie jest definitywna rzecz, w której, “Okay, „papież” Tak-i-Tak powiedział to, dlatego jest to część „magisterium””. To po prostu nie tak to działa. Pod wieloma względami współcześni popesplainers są bardzo podobni do protestantów Sola Scriptura, ponieważ to, co robią, to biorą każdy – jak, fundamentalistyczny typ, który bierze każde słowo i mówi: “Okay, to jest dosłowna natchniona prawda. W to musimy wierzyć”. I jest, wiecie, dużo prawdy w tym, jeśli chodzi o Pismo Święte, ale to właśnie robią z pismami „papieskimi”. Więc, „papież” Franciszek powiedział to tego dnia w tym samolocie i w odpowiedzi na to pytanie? “To jest teraz zdefiniowana katolicka prawda!” – Nie. To staje się czymś, co kościół następnie rozważa z biegiem czasu: “Czy to jest coś, co akceptujemy jako część „magisterium” kościoła?” Więc, na przykład, jeśli przyszli „papieże” będą nadal mówić o czymś, o czym mówił Franciszek, jeśli będą nadal tego uczyć, jeśli będą to powtarzać, jeśli biskupi na całym świecie będą to robić i katolicy to wszystko akceptują, tak, to tak, to staje się częścią „magisterium”. Ale już widzimy, jak „papież” Leon odchodzi od tej idei “jest ten ideał, któremu nie możemy sprostać, więc możemy po prostu żyć na niższym poziomie” – już Leon od tego odchodzi. Więc możemy zobaczyć, że to nie będzie częścią [„magisterium”]… Istnieje duża szansa, powinienem powiedzieć, że, wiecie, błędne części nie będą, przynajmniej; ale to naprawdę nie będzie częścią „magisterium” w przyszłości. Więc, to po prostu tak to działa.

Ten komentarz jest kompletną teologiczną katastrofą, a pobieżny, zawiły styl prezentacji Sammonsa nie pomaga.

Skondensowane Twierdzenia Teologiczne Sammonsa

Przedzierając się przez całe rozwlekłe prezentacje Sammonsa, możemy zidentyfikować co najmniej cztery zasadnicze idee, które przedstawia. Według redaktora naczelnego Crisis Magazine:

1. Czasami „papieże” mają dobry powód, aby zaprzeczać poprzednim „papieżom” w kwestii doktryny.
2. Korekta błędu „papieskiego” jest rzadka i zazwyczaj odbywa się po cichu, milcząco i przy jednoczesnym udawaniu ciągłości doktrynalnej.
3. Nauczanie „papieża” jest „rozważane z biegiem czasu” najpierw przez „Kościół”, aby sprawdzić, czy jest prawdziwe, czy jest bezwartościowe; oznacza to, że nauczanie „papieskie” nie wchodzi do „magisterium”, dopóki nie zostanie „zaakceptowane” – na przykład przez częste powtarzanie przez kolejnych „papieży” i/lub przez pozytywne przyjęcie przez biskupów świata i świeckich; itp.
4. Tylko to, co przetrwa próbę czasu, tylko to, co jest nadal przestrzegane przez większość po upływie pokoleń, jest naprawdę magisterialne; reszta to śmieci, które należy wyrzucić.

Trudno w to uwierzyć, ale jest to bardzo wymowne, że ktoś, kto prowadzi organizację, która określa się jako „ortodoksyjna” i „wierna”, mógłby produkować tak niewiarygodne teologiczne bzdury. Co gorsza, Sammons wyraźnie uważa, że dzieli się z publicznością prawdziwie katolickimi spostrzeżeniami. W rzeczywistości doktryna Sammonsa pachnie gallikanizmem lub febronianizmem, ale z pewnością nie jest rozpoznawalna jako katolicyzm. Nic dziwnego, że Steubenvillain nie cytuje ani jednego dowodu z nauczania Kościoła lub przedsoborowych podręczników teologii, aby poprzeć swoje dziwne pomysły! Każde twierdzenie, które przedstawia w tym podcaście, jest wysuwane z jego własnego autorytetu, a jego słuchacze mają po prostu zaakceptować jego słowo.

Obalenie Twierdzeń Teologicznych Sammonsa

Pokrótce skrytykujmy cztery punkty zidentyfikowane powyżej. Po pierwsze, Sammons sprawia wrażenie, jakby „papież” nauczający błędu w kwestii doktryny w swoich przemówieniach, kazaniach i dokumentach nie był wielką sprawą i mógłby nawet zdarzać się dość często. Jakie dowody cytuje z przedsoborowego katolickiego nauczania na poparcie tego poglądu? Żadnych, oczywiście. Jednak każdy, kto zna prawdziwe katolickie nauczanie o papiestwie, może zobaczyć, jak problematyczna jest taka pozycja. Chociaż prawdą jest, że codzienna działalność magisterialna „papieża” nie jest chroniona nieomylnością, takie nauczanie jest niemniej jednak autorytatywne i dlatego koniecznie bezpieczne dla katolików do zaakceptowania. Nie może zatem zawierać żadnej herezji ani innego niebezpiecznego błędu.

“Niektórzy ludzie, jak niektórzy popesplainers, zarówno lizusy Franciszka, jak i sedewakantyści, mogą mieć prawdziwe problemy z tą ideą „papieży” zaprzeczających sobie nawzajem”

– zauważa Sammons z samozadowoleniem w swoim podcaście. Rzeczywiście, mielibyśmy; i tak samo św. Robert Bellarmin, doktor Kościoła, który uważał za warte napisania siedmiu rozdziałów w Księdze IV swojego De Romano Pontifice, uniewinniając w sumie 40 „papieży” od oskarżenia, że popełnili błędy w sprawach wiary. Biedny św. Robert, mógł zaoszczędzić sobie wiele pracy, gdyby tylko znał doktrynę Sammonsa dotyczącą „papieskiego” nauczania śmieciowego i magisterialnych zmian nastrojów.

Następnie Sammons może myśleć, że pomaga swojej sprawie, gdy stwierdza, że „papieże” mają tendencję do korygowania fałszywego wcześniejszego nauczania, sprzedając je jako ciągłość doktrynalną, ale tylko pogarsza sprawę. W rzeczywistości zasadniczo oskarża „papieski” urząd nauczycielski nie tylko o błąd, ale nawet o celowe oszustwo! Ukrywanie błędu w szatach prawdy to coś, co robią wrogowie Wiary Katolickiej, a nie Stolica Apostolska! Sammons wydaje się błogo nieświadomy, jak bardzo szkodzi papiestwu swoją lekkomyślną i swobodną „ortodoksyjną” publicystyką.

Następnie redaktor Crisis wysuwa to, co jest chyba jego najgorszym pomysłem: że nauczanie Pontifeksa Rzymskiego nie jest magisterialne ani wiążące samo w sobie, ale jedynie ma potencjał, aby zostać włączone do „magisterium” Kościoła przez późniejsze potwierdzenie ze strony innych, nawet mniejszych autorytetów (takich jak Kościół jako całość i/lub szereg przyszłych „papieży”). Bezcelowe jest pytanie, gdzie Sammons znajduje ten pomysł w tradycyjnej doktrynie Kościoła – nigdzie, oczywiście. Wymyślił to. Gdyby to była prawda, oznaczałoby to, że praktycznie rzecz biorąc, „papież” nigdy nie mógłby naprawdę uczyć swojej trzody. Po przeczytaniu „papieskiego” przemówienia, kazania lub encykliki, przeciętny katolik musiałby albo czekać sto lat, aby zobaczyć, jak sobie radzi, albo musiałby skontaktować się ze swoim preferowanym przyjaznym doradcą „rozpoznaj i przeciwstaw się” – samozwańczymi głosami, takimi jak Kennedy Hall, Peter Kwasniewski lub sam Eric Sammons, na przykład – którzy następnie powiedzieliby mu, które elementy nauczania „papieskiego” są poprawne, wiążące, opcjonalne lub muszą zostać odrzucone pod karą grzechu śmiertelnego, a nawet herezji. Analityk zmian klimatu mógłby nawet być w stanie dać prognozę, jak prawdopodobne jest, że dany punkt proponowanej doktryny zostanie wkrótce wycofany.

Do tej pory każdy rozsądny myśliciel będzie się zastanawiał, jaki jest sens posiadania „papieża” jako Najwyższego Nauczyciela, jeśli ostatecznie nie naucza on z żadnym prawdziwym autorytetem. Dlaczego po prostu nie zatrudnić profesjonalnych doradców ds. oporu i analityków zmian klimatu, aby nauczali? Och, ale kto zagwarantuje nam ich ortodoksję? Co za bałagan! Nic dziwnego, że wielki „papież” św. Pius X (panował w latach 1903-1914) zdecydowanie potępia wypaczenie autorytetu nauczycielskiego „papieskiego” przez Sammonsa:

Sam Jezus Chrystus nałożył na swoich uczniów obowiązek słuchania nauk swoich mistrzów, w sprawach życia w poddaniu się nakazom władców, na owce i baranki podążania z uległością śladami swoich pasterzy. A pasterzom, władcom i nauczycielom powiedział: Docete omnes gentes. Spiritus veritatis docebit vos omnem veritatem. Ecce ego vobiscum sum usque ad consummationem sæculi (Mt 28:19-20): “Idąc, nauczajcie wszystkie narody. Duch prawdy nauczy was wszelkiej prawdy. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata”. Z tych faktów możecie zobaczyć, jak bardzo zbłądzili ci katolicy, którzy w imię krytyki historycznej i filozoficznej oraz tego tendencyjnego ducha, który ogarnął każdą dziedzinę, stawiają na pierwszym miejscu samą kwestię religijną, sugerując, że przez studia i badania powinniśmy ukształtować sumienie religijne w harmonii z naszymi czasami, lub, jak mówią, “nowoczesne”. I tak, za pomocą systemu sofizmatów i błędów fałszują pojęcie posłuszeństwa wpajane przez Kościół; uzurpują sobie prawo do osądzania działań władzy, nawet do tego stopnia, że je wyśmiewają; przypisują sobie misję narzucenia reformy – misję, której nie otrzymali ani od Boga, ani od żadnej władzy. Ograniczają posłuszeństwo do czysto zewnętrznych działań, nawet jeśli nie stawiają oporu władzy ani nie buntują się przeciwko niej, przeciwstawiając wadliwy osąd jakiejś osoby bez żadnych realnych kompetencji lub własnego wewnętrznego sumienia zwiedzionego próżnymi subtelnościami osądowi i przykazaniu tego, który z mandatu Bożego jest ich prawowitym sędzią, mistrzem i pasterzem.
(„Papież” Pius X, Przemówienie Con Vera Soddisfazione, 10 maja 1909 r.)

Oczywiście, bezpośrednim kontekstem, w którym wypowiada się św. Pius X, jest modernizm, to znaczy dumne lekceważenie autorytetu katolickiego przez modernistów. Ogólne zasady, które wyraża w swoim obaleniu, jednak wyraźnie odnoszą się nie mniej do innych ludzi i błędów, które próbują zminimalizować i uniknąć „papieskiego” autorytetu nauczycielskiego.

Gdyby redaktor naczelny Crisis Magazine miał rację, dałoby to wielu ludziom wygodną wymówkę, aby odmówić zgody na wiele rzeczy, których naucza „papież”. „To zostanie obalone przez przyszłego „papieża”!”, byłaby szybka odpowiedź tych, którzy nie chcą się zgodzić. Inni mogliby zażartować: „Ciekawe, ile z tego nauczania będzie jeszcze za 100 lat” (chichot, chichot). Tragicznie, pomysły Sammonsa na ten temat pozbawiłyby „papieża” jego prawowitej roli bycia „ojcem i nauczycielem wszystkich chrześcijan”, jak nauczał „papież” Pius IX (Encyklika Nostis et Nobiscum, nr 16). Zredukowałoby go to do rodzaju kościelnej papugi, która powtarza tylko to, co inni przed nim już powiedzieli, przynajmniej jeśli chce, aby jego nauczanie było uważane za wiążące dla sumień. Jeśli Sammons uważa, że może udowodnić takie stanowisko z przedsoborowego katolickiego nauczania, niech je przedstawi. Ale sugerujemy, żebyś nie wstrzymywał oddechu.

Dalsze Dowody Przeciwko Tezie Sammonsa

Oczywiście, istnieje wiele innych problemów z tym, co argumentuje Sammons. Na przykład, jak katolik ma wiedzieć, kiedy nauczanie „papieża” ma być korektą wcześniejszego fałszywego nauczania, a nie wypaczeniem wcześniejszego prawdziwego nauczania? Albo kiedy ma do czynienia z tym, co rzeczywiście jest uzasadnionym rozwojem wcześniejszej doktryny? Wygląda na to, że ci doradcy ds. oporu i analitycy zmian klimatu będą dość zajęci. Nie zdziw się, jeśli Crisis Magazine i One Peter Five wkrótce będą zatrudniać.

Użyjmy konkretnego przykładu: moralność kary śmierci. „Papież” Pius XII nauczał o jej nieodłącznej moralnej legitymacji. W 1992 roku „papież” Jan Paweł II nie zaprzeczył jej moralnej legitymacji w zasadzie, ale bardzo zniechęcał do jej stosowania. Do 1997 roku zmienił Katechizm, mówiąc, że prawie nigdy nie jest konieczne wykonywanie egzekucji na kimś i dlatego nie powinno się tego robić, z wyjątkiem najrzadszych okoliczności. W 2017 roku „papież” Franciszek potępił karę śmierci w zasadzie jako z natury sprzeczną z godnością ludzką, jak naucza Ewangelia, a w następnym roku zaktualizował Katechizm w tym punkcie. Jako „papież”, Leon XIV nie wydał jeszcze żadnych oficjalnych oświadczeń na temat kary śmierci, ale jako Robert Prevost wyraźnie sprzeciwiał się jej jako kwestii zasad. A teraz pytanie: Kto tu kogo koryguje? Jak katolik ma wiedzieć, co trzymać w sprawie kary śmierci? Jeśli Sammons odpowie, że 1900 lat nauczania pro-kary śmierci z pewnością przeważa nad 30+ latami nauczania anty-kary śmierci, musimy zapytać: Co długość czasu ma z tym wspólnego? Jeśli Kościół Katolicki może nauczać błędu przez 30 lat, dlaczego nie przez 300 lub 1900? W każdym razie, gdzie Kościół naucza, że katolik musi przeszukać całą historię Kościoła, aby dowiedzieć się, po której stronie znajduje się „waga” prawdy? I jaki jest cel posiadania panującego „papieża”, jeśli ostatecznie każdy wierzący go naucza zamiast odwrotnie?

Po raz kolejny zwracamy się do „papieża” Piusa X, który zamiata podłogę tą bzdurą:

Jezus Chrystus, który znał naszą słabość, który przyszedł na świat, aby głosić Ewangelię przede wszystkim ubogim, wybrał do szerzenia chrześcijaństwa bardzo prosty środek dostosowany do zdolności wszystkich ludzi i odpowiedni dla każdego wieku: środek, który nie wymagał ani uczenia się, ani badań, ani kultury, ani racjonalizacji, ale tylko chętnych uszu do słuchania i prostoty serca do posłuszeństwa. Dlatego św. Paweł mówi: fides ex auditu (Rz 10:17), wiara pochodzi nie ze wzroku, ale ze słuchu, od żywego autorytetu Kościoła, widzialnego społeczeństwa złożonego z mistrzów i uczniów, z władców i rządzonych, z pasterzy i owiec i baranków.
(„Papież” św. Pius X, Przemówienie Con Vera Soddisfazione, 10 maja 1909 r.)

Sammons może mieć pomysły, ale nie ma autorytatywnej dokumentacji, aby je poprzeć. My, z drugiej strony, dostarczamy autorytatywną dokumentację, aby udowodnić, że się myli. Co do opinii Sammonsa, że mówienie o „magisterium” konkretnego „papieża” jest „głupie”, „problematyczne” i „błędne”, to jest to po prostu jego niedostatecznie wykształcona opinia, która z kolei jest podsycana przez jego własne błędy dotyczące „magisterium”. Chociaż nie można znaleźć wielu przypadków odniesienia do „magisterium” konkretnego „papieża”, nie oznacza to, że jest to błędne lub problematyczne. Na przykład, w swojej encyklice Humani Generis z 1950 roku, „papież” Pius XII mówi o „magisterium” Piusa IX w odniesieniu do jego nauczania o naturze i granicach teologii katolickiej.

Wniosek

Eric Sammons, redaktor naczelny Crisis Magazine, zaprezentował szereg błędnych i niebezpiecznych twierdzeń dotyczących Wiary Katolickiej. Jego poglądy na temat autorytetu „papieskiego”, korekty błędów doktrynalnych i roli Kościoła w walidacji nauczania „papieskiego” są niezgodne z tradycyjną doktryną katolicką. Twierdzenia Sammonsa, oparte na braku dowodów z nauczania Kościoła i przedsoborowych podręczników teologii, pachną gallikanizmem lub


Za artykułem: Is Leo XIV Correcting Francis? Against the Magisterial ‘Vibe Shift’ of Eric Sammons
Data artykułu: 18.06.2025

Więcej polemik ze źródłem: novusordowatch.org
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Śledź przez Email
RSS
Kopiuj link
URL has been copied successfully!
Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.