Portal Gość relacjonuje, iż estoński parlament (Riigikogu) uchwalił 9 kwietnia nowelizację ustawy o kościołach i parafiach, która wymusza na działających w kraju wspólnotach prawosławnych – dotychczas podlegających Patriarchatowi Moskiewskiemu – zerwanie wszelkich więzi z Moskwą. Ustawa motywowana jest rzekomą koniecznością ograniczenia wpływów rosyjskich oraz poparciem patriarchatu moskiewskiego dla wojny na Ukrainie. Nowe przepisy zakazują działalności religijnej powiązanej z zagranicznymi strukturami uznanymi przez państwo estońskie za nieprzyjazne lub stanowiące zagrożenie dla bezpieczeństwa. Estoński Chrześcijański Kościół Prawosławny ocenia nowe regulacje jako próbę de facto delegalizacji ich obecności i wskazuje na brak realnego dialogu ze strony władz; zamierza zwrócić się o pomoc międzynarodową, powołując się na tzw. powszechność wolności wyznania.
Takie posunięcia państwa estońskiego są kolejnym przykładem podporządkowania prawa Bożego świeckim celom oraz narzucania ideologii państwowej nad naturalnym porządkiem ładu chrześcijańskiego.
Ustawowe ograniczenie jurysdykcji duchownej i atak na tradycję eklezjalną
Z perspektywy wiary katolickiej wyznawanej integralnie, decyzje ustawodawcze Riigikogu należy odczytywać jako jawny zamach na niezależność hierarchiczną struktur kościelnych oraz pogwałcenie zasady prymatu prawa Bożego nad porządkiem świeckim.
Pod pretekstem troski o „bezpieczeństwo narodowe” ustawodawca ustanawia arbitralne kryteria uniemożliwiające byt eklezjalny tym wspólnotom, które zachowują komunię z jurysdykcją duchowną znajdującą się poza granicami kraju – co uderza bezpośrednio w samą istotę katolickiego rozumienia Kościoła jako społeczności ponadnarodowej (Ecclesia universalis).
W cytowanym artykule minister spraw wewnętrznych Estonii stwierdza: „struktury działające w Estonii nie mają innego wyjścia, jak tylko zerwać więzi z Patriarchatem Moskiewskim oraz uwolnić się od narracji i wpływów kremlowskich”. Podobna logika była podstawą do schizmy narodowych kościołów i rodziła największe nadużycia wobec depozytu wiary – wystarczy przypomnieć potępienie błędu gallikanizmu przez papieża Piusa VI („Auctorem fidei”, 1794), gdzie jasno zaznaczono: Nauczanie Kościoła nie może być uzależnione od rozporządzeń cywilnych ani zmienne według interesów politycznych.
Prymat praw Bożych a relatywizacja „wolności wyznania”
Artykuł szeroko powołuje się na kategorię „wolności wyznania” jako rzekomego dobra ogólnoludzkiego. Jednakże integralna teologia katolicka sprzed 1958 roku nie zna pojęcia wolności kultu rozumianej jako możliwość szerzenia każdego przekonania bez względu na jego prawdziwość.
Papież Grzegorz XVI w encyklice „Mirari vos” (1832) pisał jednoznacznie:
„Taka wolność (religijna), którą głosi się dozwoloną wszystkim, prowadzi do zguby religii prawdziwej.”
A Leon XIII nauczał: „Nie ma bowiem większej godności dla państw niż ta, by uznały panowanie Jezusa Chrystusa i całą swoją legislacją służyły Jego prawu.”
Estońska ustawa przyznaje sobie prawo decydowania „która strona konfliktu jest słuszna”, a więc instrumentalizuje religię pod cele polityczne. Twierdzenie ministra Taro:
„Zapewnimy również dalsze zachowanie wolności wyznania (…), aby w przyszłości nie można było wykorzystywać religii przeciw naszemu państwu…”
jest ewidentną próbą sprowadzenia Kościoła do roli narzędzia kontroli obywatelskiej zamiast autorytetu duchowego stojącego ponad doczesnością.
Erozja ładu hierarchicznego i precedens nacisku świeckiego
Przeforsowana ustawa wymaga, aby każda wspólnota religijna działała całkowicie niezależnie od zagranicznych centrów duchownych, jeśli te zostaną uznane za politycznie niepożądane przez aparat państwowy. Skutkuje to utworzeniem modelu kościołów narodowych podporządkowanych lokalnemu rządowi (sensus stricte: Erastianizm). W świetle nauczania Piusa IX („Quanta cura”, 1864) taki model został jednoznacznie potępiony:
“Kościół Chrystusowy jest społecznością ponadgraniczną; (…) On jeden ma prawo określić swe struktury wedle nakazu Zbawcy.” (tłumaczenie własne)
Władze estońskie sugerują wręcz możliwość pozbawienia funkcji duszpasterzy obywateli innych krajów oraz tych osób, którym odmówiono pobytu w Estonii ze względów bezpieczeństwa. Takie podejście zaprzecza powszechnej misji apostolskiej Kościoła stanowiącej jedno z podstawowych praw wynikających z boskiego mandatu dążenia do zbawienia dusz (salus animarum suprema lex).
Kontekst historyczny a współczesne wypaczenia laicyzmu
Zabronienie kontaktów ze strukturami patriarszymi Moskwy uzasadnia się poparciem tych ostatnich dla wojny rosyjsko-ukraińskiej. Jednak odpowiedzialność biskupów czy kapłanów za błędy polityczne lub moralne ich przełożonych nigdy nie była pretekstem do eliminacji jurysdykcji duchownej całej wspólnoty lokalnej przez władzę świecką – jak przypomina kanoniczna tradycja pierwszych wieków (List św. Klemensa Rzymskiego do Koryntian). Państwo ma obowiązek respektować strukturę hierarchiczną Kościoła nawet wtedy, gdy widzi nadużycia jednostek.
Nadto argumentacja oparta o kategorię „zagrożeń konstytucyjnych” to klasyczna forma legitymizowania działań totalitarnych przeciwko autonomii ecclesiasticae libertatis. Praktyki podobne stosowane były już przez rewolucjonistów francuskich przeciw Duchowieństwu Katolickiemu czy bolszewików wobec Cerkwi Prawosławnej – zawsze kończyło się to erozją ładu moralnego społeczeństw.
Zakwestionowanie skuteczności świeckich gwarancji pokoju społecznego bez panowania Chrystusa Króla
Minister Taro deklaruje zapewnienie pokoju i spokoju społecznego poprzez kontrolę działalności religijnej:
„Dla naszego państwa sprawą pierwszoplanową jest zapewnienie bezpieczeństwa (…).”
Jednak pokój społeczny zbudowany bez odniesienia do panowania Naszego Pana Jezusa Chrystusa to jedynie pusty slogan laicki; trwałość pokoju gwarantuje tylko podporządkowanie zarówno jednostek jak i instytucji publicznych Objawionemu Prawu Ewangelicznemu.
Już Papież Pius XI przestrzegał przed tego typu rozwiązaniami:
„Pokój Chrystusowy panować będzie jedynie tam, gdzie społeczeństwo uzna Jego królewską władzę.” („Quas Primas”, 1925)
Nowa legislacja estońska pokazuje natomiast dominację zasad tzw. demokracji pluralistycznej nad zasadami porządku Bożego; sankcjonuje również precedens marginalizowania wszelkiej organizacji przeciwdziałającej hegemonii ideologicznej aktualnych władz — nawet jeśli motyw ten nosiłby patriotyczną maskaradę.
Błędy koncepcji tzw. neutralności światopoglądowej państwa
Estoński akt prawny szermuje pojęciem neutralizacji wpływów obcych podmiotów poprzez administracyjne definiowanie kto może być legalnym przewodnikiem duszpasterkim — co stoi w jawnej sprzeczności z doktrynalną niezmiennością Tradycji Apostolskiej.
Już święty Cyprian nauczał jasno:
„Episkopat jest jeden […]. Nie może posiadać go cały lud samowolnie ani też mocarz doczesny” (List 43).
Jeżeli dzisiaj akceptujemy stanowienie prawa przeczącego własnym konstytucjom pod hasłem walki z „zagrożeniem”, jutro każda inna grupa chrześcijańska może stać się niewygodnym celem kolejnych aktów administracyjnych.
To logiczna konsekwencja oderwania sprawiedliwości od fundamentu Dekalogu i boskiej normy naturalis.
Przykład estoński demaskuje u podstaw fałsz koncepcji „praw człowieka” oderwanych od Praw Boga — bo tam gdzie człowiek stawia siebie ponad Prawo Stworzyciela rychło dochodzi do prześladowań ludzi wierzących (w imię ochrony wartości świeckich lub laickiej definicji dobra wspólnego!)
Spojrzenie ilościowe: marginalizacja mniejszości chrześcijańskich metodami biurokratycznymi
Według ogólnodostępnych danych statystycznych okolo 16% mieszkańców Estonii utożsamia się formalnie z Cerkwią prawosławną; natomiast będący pod jurysdykcją moskiewską Estoński Chrześcijański Kościół Prawosławny liczył przed wojną ok. 150 tys. wiernych.
Nowelizacja de facto oddaje ich życie sakramentalne pod sąd urzędu cywilnego – a przecież żadna liczba wiernych pozostająca poza granicami „większości” społeczeństwa nie daje moralnego mandatu parlamentowi do ograniczenia dostępu ludzi ochrzczonych do posługi sakramentalnej prowadzonej zgodnie ze swoim sumieniem!
To właśnie tu realizuje się dramat marginalizacji tradycji chrześcijańskiej przez aparat biurokratyczny zapatrzony jedynie w „dobrostan” doczesny kosztem zbawienia wiecznego.
Statystyka pokazuje jednoznacznie tendencję malejącą praktyk religijnych wszędzie tam gdzie sekularyzm staje ponad Objawieniem.
Kraje bałtyckie należą dziś – podobnie jak Skandynawia czy Czechy – do najbardziej zeświecczonych regionów Europy; skutkiem tego są alarmujące wskaźniki demoralizacji młodzieży oraz katastrofa rodziny naturalnej — wszystko to logiczny owoc systemowego upadku ładu bożego!
Zakończenie: Odrzucony Boży plan ładu społecznego rodzi tyranię relatywizmu świeckiego prawa
Na bazie integralnej wiary katolickiej sprzed 1958 roku należy definitywnie zanegować wszelkie próby przekształcania struktur kościelnych według dyktatu aktualnych potrzeb politycznych czy lobbystycznych interesariuszy państwowych.
Kościół ustanowiwszy raz depozyt wiary otrzymawszy mandat misyjny pozostaje zawsze niezależny od kaprysów demokratyczno-parlamentarnych gremiów legislacyjnych.
Paweł Apostoł ostrzegając Tymoteusza mówi jasno:
„Przyjdzie czas kiedy zdrowej nauki nie ścierpią…” (II Tm 4)
Dzisiejsza Estonia wpisując kolejne paragrafy sekularystycznej cenzury powtarza stare herezje erastianizmu i galikanizmu — oskarża legalną hierarchię o winy popełniane przez osobistości świata polityki, by potem ustanowić własne standardy lojalizmu narodowego kosztem Wiecznej Prawdy Ewangelicznej.
To droga ku totalitaryzmowi ducha!
Odpowiedź możliwa? Jedyna — modlitwa o przywrócenie rzeczywistego panowania Chrystusa Króla nad ludami Europy Wschodniej!
Tam bowiem gdzie brakuje miejsca dla sacrum nieskażonego kompromisem światowym — pojawi się profanum pełne przemocy.
Za artykułem: (ekumenizm.wiara.pl) Parlament Estonii formalnie zakazał prawosławnym podporządkowania się Rosji
Data artykułu: 11.04.2025