Portal WAM informuje o wydaniu książki poświęconej postaci Józefa Tischnera, z okazji 25. rocznicy jego śmierci. Autor publikacji – Kazimierz Tischner – kreśli portret „Filozofa spod Turbacza” jako człowieka radosnego, autentycznego, zarażającego innych pasją i odpowiedzialnością. Wskazuje się na młodzieńcze przygody, rodzącą się wiarę oraz filozofię bliską człowiekowi. Artykuł podkreśla spójność Tischnera: głosił on wolność rozumianą nie jako samowolę, lecz odpowiedzialność; promował delikatną rozmowę o wierze i postrzegał spowiedź jako spotkanie, a nie rytuał. Cytowane są także słowa Tischnera o „ślebody” (wolności gospodarza), a całość utrzymana jest w tonie osobistej refleksji nad brakiem tej postaci w życiu społecznym i religijnym Polaków.
Już na poziomie ogólnej narracji artykułu pojawia się charakterystyczne dla posoborowego katolicyzmu przesunięcie akcentów: wiara zostaje sprowadzona do wymiaru subiektywnych przeżyć i wartościowania emocjonalnego, marginalizując prawdę dogmatyczną na rzecz swoistego humanizmu.
Laicyzacja nauki katolickiej pod płaszczykiem osobowości
W całej prezentacji postaci Józefa Tischnera dominuje retoryka indywidualistyczna oraz psychologizująca. Przykład: „To opowieść o młodzieńczych przygodach, wspólnych wyprawach, braterskich wybrykach i codzienności, w której rodziła się głęboka wiara oraz filozofia bliska człowiekowi.” Już samo zestawienie kategorii „wiary” i „filozofii bliskiej człowiekowi” sugeruje zastąpienie doktrynalnej tożsamości Kościoła rzekomo autentycznym doświadczeniem jednostki.
W świetle katolickiej doktryny integralnej (potwierdzonej m.in. przez Piusa X w encyklice Pascendi Dominici Gregis), wiara nie jest ani owocem „przygód”, ani też wynikiem duchowych poszukiwań człowieka, lecz łaską Bożą zakorzenioną w niezmiennym depozycie Objawienia. Nauczanie św. Atanazego czy Leona Wielkiego podkreślało zawsze prymat prawdy objawionej nad osobistymi przeżyciami – wszystko inne prowadzi do sentymentalizmu lub wręcz naturalizmu.
Artykuł eksponuje sylwetkę Tischnera jako wzoru „wolnego ducha”, którego „mądrość rodziła się w doświadczeniu”. Jest to typowe dla modernistycznych deformacji nauki katolickiej: mądrość prawdziwa jest identyfikowana z tym, co subiektywne (experientia), podczas gdy Tradycja jednoznacznie wiąże ją z podporządkowaniem rozumu Bożemu Objawieniu oraz Magisterium Kościoła.
Kult wolności zamiast kultu Boga
Znaczący jest cytat:
„Śleboda, moi drodzy, to jest coś takiego, co czuje gospodarz w swoim gospodarstwie”
. Owa „śleboda” staje się tu wartością niemal samoistną – ugruntowaną antropologicznie, nie teologicznie. Relatywizuje ona naturę wolności, która według Tradycji (por. św. Tomasz z Akwinu) polega na wyborze dobra zgodnie z rozumem oświeconym przez wiarę, a nie na emocjonalnej przynależności do jakiegokolwiek „gospodarstwa”.
Postulat rozmowy o wierze „delikatnej”, oraz redefinicja spowiedzi jako „spotkania”, a nie rytuału – to jawne osłabienie sakramentalnej rzeczywistości Kościoła na rzecz dialogu międzyludzkiego. Tego typu narracja wpisuje się idealnie w nowoczesny program antropocentryczny potępiony już przez Piusa IX („Syllabus errorum”) oraz Piusa XII („Humani Generis”), gdzie liturgia i sakramenty tracą swój obiektywny charakter na rzecz przeżyć subiektywnych.
Społeczna funkcja kapłana zdegradowana do roli animatora kultury
Narracja artykułu systematycznie pomija fundamentalną rolę kapłana jako alter Christus – narzędzia Bożej łaski w świecie. Zamiast tego czytelnik otrzymuje obraz sympatycznego intelektualisty-animatora życia społecznego. Cytowane sformułowanie: „uczył Polaków myśleć według wartości” jest pustosłowiem relatywistycznym; wartości bez odniesienia do absolutnych prawd Bożych to fikcja pozbawiona jakiegokolwiek znaczenia zbawczego.
Nauka Magisterium sprzed 1958 roku odrzuca fałszywy pluralizm aksjologiczny – np. encyklika Mortalium Animos Piusa XI jasno stwierdzała: „Religia objawiona przez Boga jest jedna jedyna; kto jej szczerze szuka, ten ją znajdzie i wejdzie do niej.” Postawa tischnerowska prowadzi zaś do rozmycia tej jedyności na rzecz dialogicznej wieloznaczności.
Niedopuszczalna trywializacja sakramentów i zanegowanie obiektywnego porządku łaski
Redukcja spowiedzi do „spotkania”, a liturgii do formy dialogu pomija zasadniczą rzeczywistość sakramentalną: kapłan sprawuje sakramenty in persona Christi („w osobie Chrystusa”), niezależnie od nastrojów czy oczekiwań wspólnoty. Ojcowie Kościoła ostrzegali przed wszelkimi próbami sprowadzenia życia religijnego do psychologicznych doznań – porównaj np. listy św. Augustyna przeciw pelagianom.
Artykuły tego typu skutecznie dezinformują laików co do istoty wiary katolickiej wyznawanej integralnie: kapłaństwo zostaje zdegradowane do roli przewodnika turystycznego bądź terapeuty duchowego; sakrament pokuty traci wymiar przebaczenia grzechów ex opere operato (mocą samego aktu); liturgia przestaje być kultem Boga Wszechmogącego.
Tischnerowski model chrześcijaństwa – droga ku apostazji społecznej
Warto dodać aspekt statystyczny: badania ilościowe pokazują lawinowy odpływ wiernych od praktyk religijnych tam, gdzie dominuje narracja relatywistyczna i humanistyczno-psychologizująca (porównaj statystyki uczestnictwa we Mszach Świętych sprzed roku 1965 i współcześnie). Proces ten ma swoje korzenie właśnie w takich figura publicznych jak Józef Tischner – promowanych przez media posoborowe jako nowoczesne autorytety moralne.
W rzeczywistości odejście od obiektywnego nauczania Magisterium Kościoła pociąga za sobą zarówno upadek moralny społeczeństwa, jak i faktyczne wyjałowienie życia duchowego. Zamiast budować cywilizację Chrystusową (regnum Christi), promuje się kult jednostki – czasem nawet bardzo sympatycznej czy medialnie atrakcyjnej – kosztem prawdy wiecznej.
Kult jednostki zamiast Chrystusa Króla – konsekwencje społeczne
Z perspektywy wiary katolickiej wyznawanej integralnie centralnym obowiązkiem każdego ochrzczonego jest praca nad panowaniem Chrystusa nad światem (por. encyklika Piusa XI Quas Primas). Tego typu hagiograficzne teksty wpisują się natomiast w projekt społeczeństwa świeckiego: nawet najwyższe cnoty są tu traktowane instrumentalnie – bez odniesienia do królewskiej godności Zbawiciela.
Nie można uczyć myślenia „według wartości”, pomijając ich źródło w Bogu-Człowieku; nie można mówić o wolności bez podporządkowania jej prawu Bożemu; nie można wychwalać życia kapłana bez wskazania na jego misję uświęcania dusz poprzez sakramenty zgodnie ze starożytnym rytuałem rzymskim (sensus stricte Ecclesiae Romanae: ścisłe rozumienie Kościoła Rzymskiego).
Zakończenie: Apoteoza relatywizmu pod przykrywką sentymentu narodowego
Podsumowując: przedstawiona publikacja oraz ton artykułu doskonale obrazują współczesną katastrofę posoborowego katolicyzmu; niwelowanie różnicy pomiędzy teologią a filozofią świecką; zdegradowanie kapłaństwa; laicyzację wszystkiego co dotyczy spraw Bożych. Wszystko to prowadzi de facto do zaprzeczenia misji Kościoła ustanowionej przez samego Chrystusa.
Józio może być postacią ciekawą biograficznie czy kulturowo – ale dla katolika wyznającego integralnie Wiarę świętą liczy się tylko to, czy nauczał on tego samego co Apostołowie i Ojcowie Soboru Trydenckiego… a tu niestety mamy raczej przykład odwrotny.
Za artykułem: (kultura.wiara.pl) Józio z charakterem
Data artykułu: 03.06.2025