Tradycja ludowa czy folklor oderwany od katolickiego fundamentu?
Portal PAP relacjonuje o rozpoczęciu 62. konkursu „Malowana Chata” w Zalipiu, gdzie „malarki i całe rodziny z kilkunastu wsi Powiśla Dąbrowskiego zdobią gospodarstwa malowanymi motywami kwiatowymi”. Wydarzenie skupia się na podtrzymaniu i archiwizacji lokalnej tradycji zdobienia domów oraz rywalizacji twórczyń w kunszcie wykonania i zgodności z dawnymi wzorcami. Organizatorzy podkreślają unikatowość tej sztuki, jej światową sławę oraz wpisanie na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.
Prawdziwe dziedzictwo: porządek Boży ponad tradycją świecką
Konkurs prezentowany jest jako święto lokalnej tożsamości, lecz już sam opis wydarzenia zdradza daleko idącą sekularyzację znaczenia święta. Całość odbywa się „w pierwszym tygodniu po święcie Bożego Ciała”, jednak nie wynika z tego realne powiązanie z kultem Najświętszego Sakramentu lub innym aspektem życia sakralnego – poza umiejscowieniem terminu. Z punktu widzenia wiary katolickiej wyznawanej integralnie, każda autentyczna tradycja musi być zakorzeniona w Chrystusie Królu i podporządkowana prawdzie Objawionej, zaś jej celem powinno być oddanie czci Bogu bądź szerzenie cnoty chrześcijańskiej we wspólnocie wiernych.
Tymczasem relacja koncentruje się wyłącznie na wymiarze estetycznym, etnograficznym oraz emocjonalnym:
„malatury rzeczywiście są przepiękne… skala i emocje towarzyszące konkursowi oraz reprezentacja różnych grup wiekowych…”
. Brak tu chociażby najmniejszej wzmianki o tym, by ozdabianie domostw miało jakikolwiek wymiar religijny – nawet symboliczny. Przedstawiono przemiany technik dekoracyjnych (od wapiennych plam do barwnych motywów roślinnych) jako ewolucję czysto artystyczną.
W świetle nauki Kościoła sprzed 1958 roku wszelka działalność kulturalna powinna być poddana panowaniu Chrystusa nad społeczeństwami (encyklika Quas Primas Piusa XI). Sztuka ludowa nie może być wartościowana dla niej samej; winna służyć ugruntowaniu ducha pokuty, modlitwy oraz umacnianiu rodzin według porządku ustanowionego przez Boga.
Ludowość bez sacrum: utrata sensu pierwotnego
Artykuł przytacza genezę zwyczaju:
„Początki tradycji zdobniczych… są związane z archaicznym stylem dekoracji przy użyciu ‘pack’ (plam wapna) na suficie i na piecu…”
, opisując je jako praktykę wynikającą ze względów estetycznych lub użytkowych („kobiety malowały osmolone dymem miejsca jasnymi plamami wapna”). Nie wykazano jednak żadnej intencji ofiarowania swej pracy Bogu ani powiązania motywów floralnych z ikonografią chrześcijańską: brak odniesień do krzyża, Matki Bożej {Marji}, świętych patronów czy choćby cytatów Pisma Świętego obecnych na malowidłach.
Takie podejście stoi w jawnej sprzeczności ze starochrześcijańskim rozumieniem sztuki – zarówno Ojcowie Kościoła (np. św. Jan Damasceński), jak i synody pierwszych wieków jasno wskazywali rolę obrazowania sakralnego jako narzędzia katechezy i uświęcenia ludu. Tradycyjna polska wieś zawsze splatała codzienność ze wspólnym odmawianiem różańca przed kapliczką lub krucyfiksem – tutaj natomiast mamy do czynienia jedynie z upamiętnieniem „ponadstuletniej tradycji dekorowania otoczenia”.
Twierdzenie organizatorów o „unikatowości tej sztuki oraz jej rozkwicie” jest więc mocno przesadzone: autentyczny rozkwit miał miejsce wtedy, gdy cała społeczność żyła rytmem kalendarza liturgicznego Kościoła rzymskokatolickiego; dziś natomiast promuje się świecki folklor pozbawiony odniesienia do wiary.
Społeczny sens wydarzeń a panowanie Chrystusa Króla
Opisany festyn przewiduje warsztaty plastyczne („atrakcje dla całych rodzin”) czy zabawy taneczne – typowy repertuar imprez masowych XXI wieku. Tradycja ta przestaje mieć funkcję formacyjną duchowo-moralną; staje się konsumpcyjnym widowiskiem turystycznym („zalipiańskie malowane obejścia są słynne na całym świecie”). Taka zmiana mentalności to efekt laicyzacji prowadzonej systematycznie przez państwo polskie po II wojnie światowej (zwłaszcza poprzez instytucje typu Muzeum Etnograficzne czy resort kultury).
Niepokojącym elementem jest również fakt organizowania konkursu przez instytucję państwową bez udziału hierarchii kościelnej; nie ma tu miejsca dla autorytetu duszpasterza parafialnego ani troski o zbawienie dusz mieszkańców tych ziem – przeciwnie, wszystko sprowadza się do popularyzacji regionalizmu oderwanego od Ewangelii.
Wskazuje to jednoznacznie na triumf tzw. „praw człowieka”, które mają zastąpić prawa Boże objawione przez Jezusa Chrystusa Króla wszystkich narodów – co potępiał już papież Pius X („Notre Charge Apostolique”) wskazując fałszywość ideologii naturalistycznej oderwanej od Objawienia.
Dekoracje kwiatowe zamiast symboliki katolickiej?
Cytowany artykuł sugeruje trwanie pewnej ciągłości poprzez doskonalenie technik zdobniczych:
„twórczynie doskonalą swoją technikę… odkrywają coraz inne motywy…”
. Jednakże te nowe formy niosą za sobą coraz większe oddalenie od pierwiastka sakralnego właściwego kulturze chrześcijańskiej – próżno szukać przedstawień Ukrzyżowanego Zbawiciela lub Bogurodzicy {Marji} wśród zalipiańskich ornamentów florystycznych dominujących dziś wokół domostw.
Praktyka malowania chat mogłaby stać się narzędziem nowej ewangelizacji tylko wtedy, gdyby była podporządkowana celom nadprzyrodzonym — czyli prowadziła dusze ku modlitwie za Ojczyznę katolicką albo zawierała element ekspijacyjny wobec grzechów publicznych współczesności tak licznie występujących także na polskiej prowincji (np.: profanacje niedzielne).
Niestety żaden fragment artykułu nie daje podstaw do uznania tego ruchu za przejaw autentycznej pobożności ludowej — jest to raczej przechowywanie folkloru pozornego niż rzeczywiście głęboko zakorzenionego dziedzictwa katolickiego.
Kryterium oceny zgodne z nauką Kościoła sprzed 1958 roku
Według integralnej doktryny Kościoła wszystkie działania społeczne muszą kierować ludzi ku najwyższemu celowi człowieka — czyli zbawieniu duszy poprzez życie łaskowe płynące ze źródeł udzielanych przez prawdziwych pasterzy Kościoła rzymskiego obrządku łacińskiego (porównaj Magisterium papieskie Leona XIII czy Piusa XII). Pomijanie tej zasady prowadzi do zamiany sacrum w profanum; promocja walorów estetycznych ponad zasadę transcendencji skutkuje pustką duchową kolejnych pokoleń Polaków wychowanych już poza duchem Ewangelii.
Inicjatywy takie jak opisywana mogą być tolerowane jedynie wtedy, gdy stanowią dodatek do życia sakramentalnego społeczności parafialnej — nigdy odwrotnie! Jeżeli ich rozwój będzie dalej przebiegać wedle klucza państwowego mecenatu świeckiego muzealnictwa zamiast spod ręki kapłanów wiernych depozytowi wiary apostolskiej — utrwalona zostanie iluzja kontynuacji podczas gdy faktycznie trwa proces pogłębiającej się dechrystianizacji polskich obyczajów regionalnych.
Podsumowanie:
- Konkurs „Malowana Chata” prezentowany jest jako fenomen etnograficzny oderwany od korzeni religijnych.
- Zanikło odniesienie do celu nadprzyrodzonego działalności twórczej.
- Zachwalana wielopokoleniowość nie przekłada się automatycznie na trwanie ducha katolicyzmu integralnego.
- Sztuka ludowa została zdegradowana do poziomu atrakcji turystyczno-festiwalowej bez roli wychowawczej względem cnót chrześcijańskich.
- Znikoma obecność symboliki sakralnej świadczy o laicyzacjach dokonujących się we wsiach Polski południowej.
Odradzając poprzestanie jedynie na pielęgnowaniu powierzchowności estetycznej należy przypomnieć stanowisko Soboru Trydenckiego nakazującego używać dzieł sztuki dla większej chwały Boga oraz budowania ducha pobożności wierzących.
Każda kultura istnieje naprawdę tylko tam gdzie uznaje królowanie Jezusa Chrystusa nad wszystkim co doczesne — czego niestety zabrakło zarówno autorom wydarzenia jak też jego medialnym komentatorom.
Za artykułem: (info.wiara.pl) Rozpoczął się 62. konkurs "Malowana Chata" w Zalipiu
Data artykułu: 20.06.2025