Portal wiara.pl w numerze 120/2024 magazynu „Życie duchowe” (14 października 2024) prezentuje rozmowę kilku nowicjuszy Towarzystwa Jezusowego z Gdyni o św. Stanisławie Kostce. Rozważają oni inspiracje płynące z jego postaci, sens ucieczki świętego z domu rodzinnego, jej zgodność z wolą Bożą oraz sposób realizacji powołania. Dzielą się refleksjami nad tym, czy decyzja św. Stanisława o porzuceniu rodziny była właściwa, jakie przeszkody napotkał oraz czy jest on wzorem dla współczesnej młodzieży. Całość utrzymana jest w tonie swobodnych dywagacji i niepewności co do oceny historycznych faktów przez pryzmat subiektywnych odczuć.
Przedstawiony dialog nie tylko relatywizuje fundamentalne prawdy katolickiej nauki o posłuszeństwie i powołaniu, ale także ukazuje typową dla posoborowej mentalności niejasność doktrynalną oraz subiektywizm w rozumieniu świętości.
Pomieszanie pojęć posłuszeństwa i relatywizacja czwartego przykazania
Podstawowym błędem dyskusji nowicjuszy jest arbitralna interpretacja czynu św. Stanisława Kostki jako aktu buntu wobec rodziców, a następnie próba usprawiedliwienia tej ucieczki poprzez domniemane „pragnienia serca” lub subiektywne odczytanie „wezwania Bożego”. Marcin stwierdza: „W postaci św. Stanisława Kostki inspiruje mnie motyw ucieczki przed rodzicami. To, że bardzo się im przeciwstawił…”. Szymon dodaje: „Z jednej strony, jeżeli wierzymy (…), że Stanisław Kostka został powołany przez Pana Boga (…), to myślę, że Mu się podobało to, że Stanisław wstąpił do tego zakonu…”, zarazem jednak dopuszcza możliwość błędu młodego świętego.
Już samo zestawienie aktu heroicznego wyboru drogi zakonnej z czysto ludzkim aktem buntu przeczy nauce katolickiej wyznawanej integralnie (fides integra). W Katechizmie Soboru Trydenckiego jasno wykłada się obowiązek czci wobec rodziców aż do momentu jednoznacznego wezwania Bożego wyrażonego przez Kościół – a nie przez wewnętrzne przeświadczenie jednostki (Catechismus Romanus, De Decalogo).
Kanony pierwszych soborów (np. Chalcedońskiego) oraz praktyka kanoniczna wieków wcześniejszych nakazywały młodym kandydatom na życie zakonne uzyskanie zgody rodzicielskiej lub przynajmniej podjęcie wszelkich możliwych starań celem jej pozyskania – wyjątek stanowiła sytuacja jawnej niesprawiedliwości lub nakazu grzechu ze strony rodziny (porównaj: Dekret Gratiana). Św. Tomasz z Akwinu naucza wyraźnie: „…Należy raczej być posłusznym Bogu niż ludziom; jeśli jednak wybór stanu doskonałego jest rzeczywiście wolą Bożą, wtedy można odejść nawet bez zgody rodziców” („Summa Theologiae”, II-IIae q. 104 a. 5 ad 3). Jednak owo rozeznanie musiało być poprzedzone skrupulatnym badaniem sumienia wedle obiektywnych kryteriów Kościoła – czego w dyskusji nowicjuszy brak zupełnie.
Niewłaściwe natomiast jest przedstawianie dramatycznych wyborów jako normy czy wręcz zachęty do kontestowania naturalnych więzi rodzinnych. Przykład ten wykorzystany zostaje instrumentalnie do budowania fałszywego obrazu duchowości opartej na emocjonalnej rewolcie zamiast na pokornym wsłuchiwaniu się w głos Kościoła Świętego.
Pseudo-psychologizacja i modernistyczny subiektywizm
Nowicjusze konsekwentnie unikają jednoznacznych twierdzeń dogmatycznych, zastępując je luźnymi przypuszczeniami:
Mogła [ucieczka] się Panu Bogu podobać, ale nie musiała (…). To jednak tylko czysto teoretyczne rozmyślania…
Takie podejście zdradza ducha modernizmu potępionego jednoznacznie m.in. przez Piusa X („Pascendi Dominici Gregis”), gdzie wskazuje się na zgubność przekładania indywidualnego doświadczenia ponad objawioną naukę Kościoła.
Z kolei Mateusz idzie jeszcze dalej sugerując:
Może jednak faktycznie zrobił coś niedobrze (…) Może miał trochę poczekać (…)? Z drugiej strony, czy zwłoka w realizacji woli Bożej nie przygasiłaby tego „wewnętrznego ognia” Ducha Świętego?
Taka retoryka prowadzi do relatywizacji zarówno przykazań jak i samej idei posługiwania się łaską Bożą – wszystko zostaje sprowadzone do ulotnych nastrojów i rzekomego „ognia Ducha”, jakby Duch Święty był impulsem emocjonalnym a nie Trzecią Osobą Boską prowadzącą duszę przez obiektywne środki łaski ustanowione przez Chrystusa.
Błędy wychowawcze: gloryfikacja buntu i indywidualizmu
Kolejnym rażącym elementem jest uczynienie z czynu młodego świętego wzorca dla współczesnej młodzieży bez należytej gradacji teologicznej:
Święty Stanisław Kostka zdecydowanie nie jest wzorem dla dzisiejszej młodzieży… Okres dojrzewania nieco się dziś przesunął… dlatego jego przykład często jest niezrozumiały…
Nowicjusze zdają się wręcz żałować niemożności dotarcia ze swoim przekazem do masowego odbiorcy – lecz równocześnie popadają tu w pułapkę pedagogiki laickiej polegającej na dostosowywaniu ideałów chrześcijańskich do poziomu przeciętności epoki zamiast podnoszenia dusz ku ideału objawionemu raz na zawsze (semel tradita sanctis fides; Jud 1,3).
Nigdzie nie pada jasne przypomnienie słów Zbawiciela o konieczności zaparcia samego siebie (Mt 16,24), ani cytatów Ojców Kościoła przestrzegających przed pychą samodzielnego wybierania drogi życiowej bez odniesienia do autorytetu Kościoła Matki naszej wszystkich (Mater Ecclesia). Skoro Ojcowie jezuici są jedynymi popularyzatorami postaci Stanisława Kostki wedle relacji Szymona („Gdyby nie ojcowie jezuici…”), świadczy to o upadku powszechnej katechezy katolickiej wynikłym bezpośrednio z demolowania integralności nauczania po Vaticanum II.
Nadużycia dotyczące kultu Matki Najświętszej oraz fałszywa mariologia
Mateusz wypowiada twierdzenie:
Pewnie można by dodać jeszcze to (…), co powiedziała mu Matka Boża….
Takie przedstawienie prywatnych objawień jako równorzędnego źródła norm moralnych stoi w sprzeczności zarówno z wielowiekową ostrożnością Kościoła wobec wizji prywatnych (potwierdzoną chociażby dekretem Urbana VIII), jak również ze zdrowym rozsądkiem doktryny ascetycznej zalecającej kierownictwo duchowe kompetentnego kapelana czy spowiednika ponad własne odczucia religijne.
Ponadto nadużywanie kategorii „maryjności” jako prostej ufności emocjonalnej trywializuje głębokość nabożeństwa ku Marji uformowanego według Tradycji katolickiej – gdzie istotna była pokora służebnicy Pańskiej oraz podporządkowanie całej swej osoby planom Opatrzności Bożej rozpoznanym przez magisterium Ecclesiae.
Dalsze skutki: deformacja obrazu cnoty heroicznej i apologii kompromisu duchowego
W dalszych partiach rozmowy raz za razem pojawia się pochwała podejmowania decyzji radykalnych niemalże dla samej ich radykalności; natomiast kwestia pracy nad cnotami codziennymi oraz praktyk ascetycznych znika zupełnie poza horyzontem myśli uczestników rozmowy.
Jakub mówi:
Zdecydowanie odwaga i wytrwałość… konsekwentne dążenie… szaleństwo…
Szymon wtóruje mówiąc o „ponadprzeciętnej dojrzałości”.
Tymczasem klasyczna teologia cnót jasno naucza: heroizm polega przede wszystkim na wiernym spełnianiu obowiązków stanu aż po ofiarę życia – a więc tam właśnie objawia się prawdziwa wielkość ducha (porównaj encyklika Leona XIII „Sapientiae Christianae”).
Cnota pospolitego dnia była zawsze filarem formacji katolickiej; apoteoza ekscentryzmów prowadzi zaś prostą drogą ku protestantyzującemu indywidualizmowi duchowemu tak obcemu patrystyce Zachodu jak Wschodu.
Niezgodność artykułu ze stałą nauką Kościoła Katolickiego sprzed 1958 roku
Artykułem rządzą następujące deformacje:
- Zacieranie granicy między łaską a namiętnością.
- Pozostawianie rozstrzygnięcia kwestii moralnych jednostkowemu sumieniu oderwanemu od przewodnictwa autorytetu kościelnego.
- Kompromitowanie znaczenia czwartego przykazania de facto podważające boskie prawa względem naturalnego porządku społecznego.
- Poddanie całej refleksji pseudo-psychologicznym kliszom współczesnym bez odniesienia ani do pism Ojców Kościoła ani orzecznictwa Magisterium ex cathedra.
- Dopuszczanie możliwości omylności czynu kanonizowanego świętego (!) oraz sugerowanie jego ewentualnej winy moralnej (!).
- Ani razu nie wspomniano o centralnym miejscu Mszy Świętej Wszechczasów czy sakramentach jako źródle siły dla młodego człowieka.
- Nadmierna koncentracja na metodach promocji postaci (film!) kosztem pogłębiania treści wiary wyznawanej integralnie.
Tak skonstruowany przekaz kształtuje postawy skrajnie odmienne od tych postulowanych choćby przez encykliki Piusa XI („Divini Illius Magistri”) czy instrukcje papieskie sprzed czasów rewolucji liturgiczno-doktrynalnej lat sześćdziesiątych XX wieku.
Kult jednostkowych przeżyć zamiast obiektywnego ideału chrześcijańskiego życia doskonałego
Niepokojącym symptomem dominującym całą wypowiedź nowicjuszy jezuitów pozostaje redukcja życia duchowego do wymiaru sentymentalno-personalistycznego:
A im wcześniej opowie się człowiek za Bogiem (…) tym lepsze będzie twoje życie… Im szybciej wybierzesz Pana Boga… tym lepiej…
Oczywiście świętość jest wielką łaską… Pan Bóg ma dla każdego właściwy czas…
Co zrobić by Staś był bardziej znany? Film! Amen.
Możemy też pisać… tworzyć…
Porozmawiać z nim podczas medytacji końcowej?
Taki styl myślenia urasta dziś wręcz do parodii autentycznej ascezy katolickiej: liczne cytaty Ojców pustyni dowodzą bowiem jednomyślności co do tego iż prawdziwy wzrost duchowy dokonuje się dzięki modlitwie liturgicznej, systematycznej pracy nad sobą oraz podporządkowaniu własnej woli przełożonym zatwierdzonym przez prawowity Kościół Rzymskokatolicki (obedientia ordinata est via salutis — uporządkowane posłuszeństwo drogą zbawienia).
Przykład życia św. Stanisławowi Kostce winien być przedstawiany właśnie jako ilustracja owej harmonii pomiędzy heroicznym oddaniem Chrystusowi a pełną szacunku postawą wobec rodziny — nigdy zaś pretekst dla promowania anarchizacji stosunków społecznych pod pozorem rzekomego powoływania jednostek poza strukturami łaski ustanowionej przez Zbawiciela!
Konieczna korekta obrazu formacyjnego — powrót ku integralnemu ideału katolickiemu!
Jedynie pełna zgodność myśli wychowawczej z Tradycją apostolską gwarantuje przekaz autentyczny — taki jaki znajdują czytelnicy np.: w dziele Tomasza à Kempis („O naśladowaniu Chrystusa”) albo listach Papieża Grzegorza Wielkiego skierowanych przeciwko partykularyzmowi mnichów lombardzkich.
Wnioskiem płynącym ze skrupulatnej analizy tekstu pozostaje żądanie gruntownej rewizji obecnych sposobów ukazywania przykładu świętych — należy stanowczo zerwać zarówno z modernistyczną psychologizacją jak też idolatrią osobistych doznań mistycznych oderwanego od fundamentów dogmatyczno-liturgicznych integralnie wyznawanego katolicyzmu!
Tylko powrót ku pryncypiom Dekalogu wraz ze starochrześcijańskimi zasadami ascezy pozwala zachować zdrowy obraz powoływania osób młodych — tak świeckich jak zakonników!
Za artykułem:
Zaufał i nie zawiódł się (prasa.wiara.pl)
Data artykułu: 14.10.2024