Portal Wiara.pl (2 czerwca 2025) przedstawia rozważania Andrzeja Macury z cyklu „Apokalipsa dziś”, komentujące wybrane fragmenty Apokalipsy św. Jana. Autor skupia się na wizji „wielkiego tłumu” opisanego w Ap 7,9–17, interpretując tę scenę jako zapowiedź powszechnego triumfu wiernych Chrystusowi – ludzi z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków. Podkreśla uniwersalność zbawienia, akcentuje symbolikę białych szat oraz palm zwycięstwa, a całość utrzymana jest w tonie pocieszenia: „Bóg zna swoich… Zostali przecież ‘opieczętowani’… On ich chroni”. Artykuł sugeruje, że wszelkie doczesne cierpienia zostaną wynagrodzone po śmierci i że ostateczne zwycięstwo czeka wszystkich wiernych niezależnie od czasów czy warunków historycznych.
Niestety, wykład ten zdradza wiele błędów doktrynalnych typowych dla posoborowej egzegezy: zanika tu jasna granica między członkostwem Kościoła a ogólną religijnością; tryumfalizm idzie w parze z relatywizacją wymagań wiary; pomija się naukę o konieczności przynależności do jedynego prawdziwego Kościoła dla zbawienia oraz ignoruje rzeczywistą rolę cierpienia i kary Bożej.
Relatywizacja tożsamości Kościoła i powszechność zbawienia
Artykuł głosi tezę:
Bóg nie staje po stronie swoich, pozwala ich krzywdzić? Wszystko im wynagrodzi.
oraz:
Człowiek staje się członkiem tego zgromadzenia nie przez przynależność do jakiejś grupy (…), ale przez wierną wiarę w Jezusa Chrystusa.
To ujęcie całkowicie abstrahuje od nauczania wyznawanego integralnie przez Kościół katolicki przed 1958 rokiem: poza Kościołem nie ma zbawienia (extra Ecclesiam nulla salus). Sobór Florencki nauczał jednoznacznie o konieczności przyjęcia wiary katolickiej oraz poddania się rzymskiej Stolicy Apostolskiej dla osiągnięcia życia wiecznego. Także Pius IX podkreślał w Syllabusie błąd poglądu głoszącego możliwość znalezienia drogi do wiecznej szczęśliwości poza prawdziwą religią katolicką.
Tymczasem autor artykułu powiela typowo posoborową narrację o „anonimowych chrześcijanach” lub wspólnocie zgromadzonej na zasadzie subiektywnej wiary – co stanowi przejaw jawnej relatywizacji depozytu wiary. Wskazanie na wielki tłum z każdego narodu… bez ścisłego związania go z widzialnym Kościołem katolickim prowadzi do sprowadzenia misterium Kościoła do poziomu czysto symbolicznego zgromadzenia wierzących dowolnej proweniencji.
Błędy dotyczące nagrody za cierpienie i kary Bożej
Autor twierdzi:
Bóg pozwala na różne katastrofy, by ludzkość w końcu uświadomiła sobie swoją samoniewystarczalność.
Oraz:
Cierpią na tym Jego wierni (…) Bóg jednak wszystko to wie. Ich cierpienie zostanie im wynagrodzone.
Tak jednostronne przedstawienie problemu cierpienia – jako środka pedagogicznego wobec całej ludzkości – pomija fundamentalną prawdę o sprawiedliwości Bożej oraz karze za grzechy zarówno indywidualne, jak społeczne (justitia Dei). Św. Tomasz z Akwinu nauczał jasno: choć Bóg dopuszcza czasem próby dla oczyszczenia wybranych lub napomnienia grzeszników, to jednak kara doczesna jest sprawiedliwym następstwem przewinień.
Wizja masowego cierpienia niewinnych bez odniesienia do ich własnej odpowiedzialności moralnej prowadzi do rozmycia kategorii grzechu osobistego oraz społecznego – co skutkuje brakiem wezwania do pokuty rozumianej integralnie (tj. sakramentalnie i społecznie). W encyklice Mortalium animos, Pius XI przestrzegał przed iluzją powszechnej zgody ponad dogmatycznymi różnicami i przypominał nierozerwalny związek łaski ze współpracą człowieka oraz koniecznością trwania przy jedynej prawdzie objawionej.
Pozorna uniwersalizacja obietnic Abrahama i wypaczenie sensu eklezjalności
Autor interpretuje apokaliptyczny tłum jako spełnienie obietnicy danej Abrahamowi:
Tłum to właśnie dzieci Abrahama. Dzieci nie wedle ciała, ale dzieci w wierze – jak powiedziałby święty Paweł.
Pomija jednak precyzyjne rozróżnienie Pawłowe między naturalnym potomstwem Izraela a dziećmi Nowego Przymierza zrodzonymi przez chrzest wodą i Duchem Świętym; tylko ci ostatni są rzeczywiście wcieleni we wspólnotę Odkupiciela (por. List do Galatów 3). Nigdzie autentyczna Tradycja nie popiera zamiany widzialnych granic Kościoła na jakąkolwiek subiektywną „wiarę”. Ojcowie Kościoła zawsze podkreślali rolę hierarchii apostolskiej oraz sakramentów jako sine qua non uczestnictwa w obietnicach Abrahama.
Zatarcie eschatologicznego ostrzeżenia przed potępieniem wiecznym
Artykuł skupiając się niemal wyłącznie na obrazie nagrody dla tych „z ucisku”, całkowicie przemilcza los potępionych („reszta świata”), redukując przesłanie Apokalipsy jedynie do optymistycznej perspektywy zbawczych skutków prób:
Kiedy odejdą z tego świata, otrzymają za swoja wierność nagrodę.
Nie pada ani słowo o realności potępienia wiecznego (aeternum supplicium) czy też groźbie odrzucenia Bożego Miłosierdzia przez brak skruchy lub upór heretycki. Jest to jaskrawy kontrast wobec nauki zawartej m.in. u św. Augustyna czy Grzegorza Wielkiego: Apokalipsa ma być także ostrzeżeniem przed konsekwencją wyboru przeciwko Bogu.
Nadużycie symboliki liturgiczno-biblijnej bez zakotwiczenia doktrynalnego
Odwoływanie się autora do starotestamentalnych obrazów Święta Namiotów czy palm zwycięstwa pozostaje powierzchowne i oderwane od integralnej interpretacji liturgii kościelnej: samo użycie znaków biblijnych niczego nie gwarantuje poza formalną poprawnością literacką; istotny jest kontekst sakramentalny oraz podległość Magisterium. Wszelka symbolika chrześcijańska nabiera pełni znaczenia tylko wewnątrz organizmu Mistycznego Ciała Chrystusa – czyli Kościoła Katolickiego ustanowionego przez samego Zbawiciela (por. encyklika Mystici Corporis Christi Piusa XII).
Pominięcia kluczowych aspektów walki duchowej i konieczności pokuty
Uderza także całkowita absencja wezwania do osobistej pokuty czy żalu za grzechy („metanoia”). Artykuł rozwodzi się nad triumfem przyszłych zwyciężców („tłumu”) bez wskazania drogi ascezy, wyrzeczeń czy praktykowania cnót teologicznych zgodnie ze wskazaniami Tradycji; zamiast tego dominuje tania pociecha sentymentalna:
„Może my (…) też powinniśmy spojrzeć tam razem z Janem?”
Podczas gdy tradycja ascetyczna nakazuje raczej postawić sobie pytanie: „Czy ja należę istotnie do trzody Pańskiej zgodnie ze wskaźnikami Objawienia?”, autor zachęca tylko do kontemplowania radosnych perspektyw eschatologicznych bez rachunku sumienia ani zobowiązania moralnego wobec porządku łaski.
Zakończenie: Konsekwencje posoborowej hermeneutyki na przykładzie artykułu Macury
Cały tekst wpisuje się doskonale w logikę posoborowego rozmycia depozytu wiary katolickiej: zamiast jednoznaczności dogmatyczno-liturgicznej mamy tu szeroko otwarte drzwi uniwersalistycznemu sentymentalizmowi okraszonemu biblijnymi cytatami wyrwanymi z kontekstu doktrynalnego. Pozostaje mieć świadomość katastrofalnych owoców takiego podejścia – czego najlepszym świadectwem są statystyki laicyzacji narodów tradycyjnie chrześcijańskich po roku 1965 (np. spadek praktyk sakramentalnych poniżej 10% populacji we Francji czy Niemczech).
Z perspektywy wiary katolickiej wyznawanej integralnie należy więc stanowczo odrzucić opisane powyżej błędne interpretacje oraz domagać się powrotu egzegezy biblijnej podporządkowanej autorytetowi Tradycji sprzed 1958 roku (Nihil innovetur nisi quod traditum est — Nie należy niczego zmieniać poza tym co zostało przekazane). Bez tej zasady wszelka lektura Pisma Świętego prowadzi bowiem ku chaosowi opinii prywatnych — a więc ku zatracie dusz.
Za artykułem:nApokalipsa dziś. Nagroda dla tych z uciskun(biblia.wiara.pl)
Data artykułu: 01.06.2025