Portal Tygodnik Powszechny (9 września 2025) przedstawia problematykę strat Wojska Polskiego z 1939 r., koncentrując się na trudnościach w identyfikacji poległych oraz zaniedbaniach w opiece nad mogiłami. Autor, Krzysztof Pięciak, powołując się na badania IPN, wskazuje na brak dokumentacji, polityczne ograniczenia PRL oraz utrudnienia w pracach na Kresach jako główne przyczyny trwającego „zaniedbania”. Artykuł jednak pomija fundamentalny wymiar duchowy tej tragedii, redukując żołnierzy do statystyk i „dziedzictwa archeologicznego”.
Naturalistyczne zawężenie pamięci
Opisując wysiłki identyfikacyjne, autor posługuje się wyłącznie językiem świeckiej historiografii: „szacunkowe statystyki”, „krytyczna weryfikacja dokumentacji”, „badania archeologiczne”. Zabrakło najmniejszej wzmianki o wiecznej ofierze złożonej przez tych mężczyzn pro Christo et Patria (dla Chrystusa i Ojczyzny). Nie ma refleksji, że każdy z żołnierzy miał nieśmiertelną duszę, która stanęła przed Sądem Bożym – a ich walka była obroną cywilizacji chrześcijańskiej przed pogańskim totalitaryzmem. Jak przypomina Pius XI w Quas primas: „Państwa nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego (…) nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom”.
„Wzrostu średniego, na twarzy pełny, z karabinem z lufą o dwu nóżkach, padł śmiercią bohatera broniąc się do końca” – zapisano w księdze zmarłych wsi Olszówka.
Ten przejmujący opis nieznanego żołnierza KOP ukazuje głęboką sprzeczność: gdy proboszcz wiejskiej parafii w 1939 r. widział w poległym „bohatera”, współczesna narracja sprowadza go do „szczątków luźnych” wymagających „pobrania materiału porównawczego do badań genetycznych”. Gdzież jest wezwanie do modlitwy za poległych? Gdzie uznanie, że ich krew zrosiła ziemię jako semen christianorum (nasienie chrześcijan)?
Milczenie o roli Kościoła w upamiętnieniu
Artykuł wspomina księdza Józefa Sławińskiego, który w 1939 r. pochował żołnierzy pod Jordanowem i sporządził listę poległych. To jednak jedyny akcent religijny w tekście. Nie pada pytanie:
- Dlaczego po 1945 r. komunistyczne władze niszczyły krzyże na mogiłach?
- Dlaczego IPN współpracuje z ateistycznymi instytucjami Ukrainy („Ukraińska Pamięć”), zamiast odwołać się do miejscowych katolików?
- Gdzie są wzmianki o kapelanach wojskowych poległych wraz z żołnierzami?
Kongregacja Świętego Oficjum w dekrecie Lamentabili sane potępiła tezę, że „Kościół nie może skutecznie bronić etyki ewangelicznej”. Tymczasem autor bezkrytycznie powiela język biurokratyczny: „zespół Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN (…) pobranie materiału porównawczego”. Czyż to nie przejaw zeświecczenia pamięci, gdzie człowiek redukowany jest do próbki DNA?
Kresy: ziemia nie tylko archeologiczna
Opisując prace w Zboiskach pod Lwowem, autor koncentruje się na technikaliach ekshumacji. Nie wspomina, że żołnierze gen. Sosnkowskiego i płk. Maczka ginęli w obronie miasta, gdzie królował Chrystus w Najświętszym Sakramencie – a którego kult zwalczała później sowiecka i ukraińska władza. Brak także ostrzeżenia, że przyjmowanie „Komunii” w strukturach posoborowych, gdzie Msza została zredukowana do stołu zgromadzenia, a rubryki naruszają teologię ofiary przebłagalnej, jest jeżeli nie li 'tylko’ świętokradztwem, to bałwochwalstwem.
Przywołując walki pod Birczą czy Szackiem, autor pomija ich kontekst duchowy: żołnierze KOP i Flotylli Pińskiej bronili nie tylko granic, ale i wiary przed bolszewickim barbarzyństwem. Jak nauczał Pius IX w Syllabus errorum: „Kościół nie jest wrogiem postępu nauk przyrodniczych i teologicznych” – ale musi stać na straży prymatu łaski nad naturą.
Fałszywa ekumenia wobec morderców
Najcięższym zaniedbaniem tekstu jest bezkrytyczne przywołanie „zbrodni wołyńskiej” w kontekście współpracy IPN z Towarzystwem „Ukraińska Pamięć”. Jak można wspólnie „badać” mogiły z Ukraińcami, którzy gloryfikują UPA – formację odpowiedzialną za ludobójstwo 200 tys. Polaków? To tak, jakby żądać od Żydów współpracy z instytucją czczącą esesmanów!
Kongregacja Świętego Oficjum w 1949 r. potępiła wszelkie formy fałszywego ekumenizmu. Tymczasem IPN – instytucja finansowana z polskich podatków – prowadzi bluźnierczy dialog z ludźmi, których ideowi poprzednicy mordowali kapłanów katolickich i profanowali hostie. Gdzież tu „sprawiedliwość i świętość” domagana przez Leona XIII w Rerum novarum?
Zapomniana teologia wojny sprawiedliwej
Opisując bohaterstwo żołnierzy spod Wysokiej czy Żmigrodu, autor nie odwołuje się do katolickiej nauki o wojnie sprawiedliwej (św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu). Walka w obronie Ojczyzny przed bezbożnym najeźdźcą była nie tylko obowiązkiem obywatelskim, ale actus caritatis (aktem miłości) wobec bliźnich zagrożonych ludobójstwem. Ofiara życia otwierała bramę nieba – o ile żołnierz umierał w stanie łaski uświęcającej.
Tymczasem tekst sprowadza ich poświęcenie do „opóźnienia marszu wroga”. Czyż to nie profanacja? Jak pisał kard. Hlond w 1939 r.: „Żołnierz polski walczy za wiarę, za Krzyż, za Ewangelię”. Gdy zabraknie tego wymiaru – groby pozostaną tylko „obiektami archeologicznymi”, a nie miejscem modlitwy za dusze czyśćcowe.
Dopóki Polska nie powróci do publicznego uznania królewskiej władzy Chrystusa (Pius XI, Quas primas), dopóty jej bohaterowie będą wykorzystywani do świeckich rytuałów „patriotycznych”, pozbawionych nadprzyrodzonej nadziei. I to jest prawdziwa zbrodnia przeciwko pamięci wrześniowych ofiar.
Za artykułem:
Wciąż nie wiadomo, ilu żołnierzy Wojska Polskiego zginęło we wrześniu 1939 roku (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 09.09.2025








