Humanitarny miraż w Hongkongu: „szacunek dla każdej religii” i zanik misji Kościoła
eKAI (06 sierpnia 2025) publikuje rozmowę Krzysztofa Tomasika z Remigiuszem Rémy Kurowskim, pallotynem, „kapelanem” francuskojęzycznej wspólnoty w Hongkongu. Rozmówca opisuje „wolność” religijną w mieście, akcentuje uprzejmość społeczną wobec znaków religijnych, chwali pluralizm, relacjonuje logistykę duszpasterstwa „w ruchu” (kaplica dominikanów, Msze w plenerze, na plaży), podkreśla „otwartość” duchową Azji i mówi o chrześcijaństwie jako „atrakcyjnym”, głównie przez pomoc biednym i nie-narzucanie wymagań. Padają stwierdzenia o „prawie miłości akceptowanym w wolności”, o potrzebie „transcendencji zakorzenionej w immanencji”, przy równoczesnej pochwałach „szacunku dla każdej religii”. Pointa: humanitarna użyteczność i pluralistyczna poprawność zastępują integralną misję Kościoła i królowanie Chrystusa nad narodami – to jest sedno krytyki.
Poziom faktograficzny: fakty w służbie narracji pluralistycznej i naturalistycznej
Rozmowa buduje obraz: Hongkong jako „najbardziej zachodnie” miasto Azji, „wolność” odczuwalna, „szacunek dla religii”, „wspólnoty” mobilne, Msze odprawiane w kaplicach, szkołach, parkach, „nawet na plaży”. Wspólnota francuskojęzyczna to głównie kadra menedżerska i bankowa, „mało czasu, ale głęboka duchowość”, zaś kluczowa „atrakcyjność” chrześcijaństwa w Azji to pomoc ubogim i nienarzucanie obowiązków. Brzmi to jak promocja nie tyle Kościoła, ile cywilizacyjnego artykułu eksportowego: usługi duchowo-humanitarne dla klasy średniej i ubogich, bez ostrych krawędzi dogmatu i bez twardej jurysdykcji Chrystusa nad społeczeństwem.
Najbardziej znamienny fakt: programowa akceptacja „szacunku dla każdej religii” jako dobra, przy jednoczesnym zamilczeniu prawdy wyłącznej o Kościele i konieczności wiary katolickiej do zbawienia. Brak choćby jednego akapitu o konieczności łaski uświęcającej, o spowiedzi sakramentalnej, o piekle, sądzie ostatecznym, o Ofierze Mszy św. jako przebłagalnej, o prymacie Ciała Mistycznego nad pluralizmem społecznym. Mamy za to opisy logistyczno-socjologiczne, pochwałę „wolności religijnej” i dossier autopromocyjne (poezja, doktoraty, podcasty). Sam fakt, że Msze odbywają się „na plaży” i „w parku”, odsłania mentalność redukującą liturgię do quasi-spotkania wspólnoty – w kategoriach tradycyjnej teologii liturgii jest to sygnał nie tyle misyjnej odwagi, co przenicowania pojęcia sacrum.
Poziom językowy: mowa miękka, pastoralna – i głęboko modernistyczna w założeniach
W języku rozmówcy dominują słowa-klucze posoborowej ideologii: „wolność”, „szacunek”, „transcendencja”, „immanencja”, „duchowość”, „atrakcyjność”, „nie narzuca się”, „otwieracie nas na to, co w nas jest”. Jest to słownik horizontalistyczny: człowiek jako punkt odniesienia, „prawo miłości” zdegradowane do subiektywnie akceptowanego ideału, religia jako zewnętrzny katalizator wewnętrznej samorealizacji. Zamiast języka Ofiary, grzechu, zadośćuczynienia, nawrócenia, państwa chrześcijańskiego – pejzaż neutralny, pluralistyczny, oferujący komfort i doczesną harmonię.
Gdy pada: „Każdy może wyznawać religię jaką chce i cieszy się dużym szacunkiem”, nie jest to neutralny opis – to afirmacja merytoryczna „wolności religijnej” jako dobra społecznego samego w sobie. Tymczasem katolicka teologia klasyczna podnosiła zasadę: bonum veritatis (dobro prawdy) ma pierwszeństwo przed „prawem” do błędu. Papież Pius IX w Syllabusie błędów potępił tezę, jakoby wolność sumienia i kultu była prawem przysługującym każdej religii na równi, a Leon XIII podkreślał, że państwo ma obowiązki wobec prawdziwej religii, a nie wobec pluralizmu jako takiego. Język rozmowy jest więc programowo sprzeczny z konstantnym nauczaniem Kościoła przed rewolucją lat 60.
Redukcja misji Kościoła do naturalistycznego humanitaryzmu
Najcięższy zarzut dotyczy substytucji misji: „Kościół katolicki był i jest dla mieszkańców Azji atrakcyjny, jak wszędzie w świecie pomagając biednym”. To sprowadzenie Kościoła do roli agencji socjalnej. Owszem, dzieła miłosierdzia są nakazem cnoty i sprawdzianem miłości. Ale to nie one stanowią istotę posłannictwa. Pan nasz Jezus Chrystus posłał Apostołów, aby nauczali wszystkie narody, chrzcili je i nauczali zachowywać wszystko, co On przykazał (Mt 28, 19-20). To jest mandatum missionis – nienegocjowalne, dogmatyczne. Pius XI w encyklice Quas Primas naucza, że pokój możliwy jest jedynie w królestwie Chrystusa; Pius XII w Mystici Corporis podkreśla, że poza Ciałem Mistycznym nie ma zbawiennego porządku łaski. Redukcjonistyczna prezentacja „atrakcyjności” jest retoryką NGO, nie teologią Kościoła.
Wypowiedź: „nie narzuca się im tego, co mają robić” (rzekome kryterium nawróceń w Indiach) jest teologicznie zatruta. Kościół nie „narzuca” jak tyran, ale zobowiązuje mocą prawdy objawionej. Prawo Boże i prawo naturalne nie są opcją. Sobór Trydencki wyklął błędy o zbawieniu bez wyrzeczenia grzechu i bez posłuszeństwa wierze. „Nienarzucanie” rozumiane jako neutralność wobec błędu jest de facto abdykacją od misji. Apostołowie nie poszli w świat z hasłem „zobaczymy, co w was jest”; głosili: „Nawróćcie się!” i „Wierzcie w Ewangelię!”.
„Szacunek dla każdej religii” kontra wyłączność prawdy i królowanie Chrystusa
Narracja rozmówcy cieszy się „respektem dla religii” i „wolnością” pluralizmu. To jest dokładnie ta teza, którą przed-1958 Magisterium rozbrajało: błąd nie ma praw; tolerancja błędu bywa roztropną polityką, ale nie jest ideałem ani prawem natury. Św. Pius X piętnował modernistyczny subiektywizm religijny jako „syntezę wszelkich herezji”. Gdy rozmówca mówi o „transcendencji zakorzenionej w immanencji” i „prawie miłości akceptowanym w wolności”, zdradza źródłosłów – to słownik kantowsko-personalistyczny, nie tomistyczny. Miłość Boża nie jest konstruktem wolności autonomicznej, lecz cnotą wlaną porządkującą wolę ku Najwyższemu Dobru w posłuszeństwie Objawieniu i Prawu.
Doktryna o królowaniu Chrystusa nad społecznościami i narodami (Quas Primas) jest w tekście nieobecna. Zamiast tego mamy pochwałę „najbardziej zachodniego miasta Azji” jako miejsca, gdzie publiczny kult jest jedną z opcji na rynku religii. To rewolucyjna zmiana punktu ciężkości: z „Instaurare omnia in Christo” (odnowić wszystko w Chrystusie) na „koegzystować w pluralizmie z szacunkiem”. Przed-1958 teologia jasno stwierdza: Extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia – rozumiane zgodnie z autentyczną interpretacją Magisterium), a społeczny porządek winien się realnie podporządkować Prawu Chrystusa.
Milczenie o sprawach nadprzyrodzonych: najcięższy akt oskarżenia
W całej rozmowie brak: grzechu śmiertelnego, łaski uświęcającej, konieczności spowiedzi, Ofiary ołtarza jako satisfactionis, realnej obecności Chrystusa i kultu adoracyjnego, rozróżnienia między Kościołem a fałszywymi religiami, rzeczywistości sądu szczegółowego i ostatecznego, czyśćca, piekła. Nie ma katechezy o władzy kluczy, obowiązku wyznania wiary katolickiej wobec państwa i społeczeństwa, nie ma lex orandi – lex credendi. Za to mamy autoprezentację „projektów” i „podcastów” oraz ruch przedsiębiorców, który „pomaga być dobrymi chrześcijanami” – bez odniesienia do ascezy, pokuty, warunków łaski.
To milczenie nie jest przypadkowe. Jest systemowe. Posoborowy dyskurs celowo usuwa kategorie nadprzyrodzone, zastępując je humanitarną „atrakcyjnością”. Św. Pius X ostrzegał, że moderniści „czynią z dogmatów symbole”, a religię sprowadzają do doświadczenia. Dokładnie to widzimy: „otwieracie nas na to, co w nas jest” – to antropocentryczny credo.
Liturgia „w plenerze”, „na plaży”: symptom degradacji sacrum
Opis „Mszy św. w parku, w tropikalnym lesie, na plaży” demaskuje mentalność rytualnego dowolizmu. Liturgia rzymska – w swojej integralności – jest aktem kultu publicznego Kościoła, Ofiarą przebłagalną, która wymaga miejsca poświęconego, ołtarza, orientacji, rubryk stanowiących stróża dogmatu. Praktyka sporadycznych celebracji w przestrzeniach profanicznych, o ile nie jest podyktowana ekstremalną koniecznością, rozszczelnia sens sacrum i wprowadza zgromadzeniowy paradygmat. Tradycyjna teologia (np. Benedyktyńska szkoła liturgiczna, zwieńczona encyklikami Piusa XII Mediator Dei) ostrzegała przed kreatywnością rozmywającą Ofiarę w „uczcie”.
Brak także ostrzeżenia, że uczestnictwo w posoborowych rytuałach, gdzie Ofiara została systemowo przesłonięta perspektywą zgromadzenia, jest jeżeli nie li 'tylko’ świętokradztwem, to bałwochwalstwem. Perspektywa wiary katolickiej wyznawanej integralnie nie pozostawia tu wątpliwości.
„Wolność religijna” jako dogmat cywilny: odwrócenie hierarchii dóbr
Rozmówca wielokrotnie gloryfikuje „wolność” Hongkongu. Klasyczne Magisterium rozróżnia tolerancję polityczną od zasady prawnej. Leon XIII (Libertas, Immortale Dei) nauczał, że wolność to zdolność podążania za dobrem i prawdą, nie autonomia od prawdy. Państwo ma obowiązek czcić prawdziwego Boga, a tolerować zło jedynie ze względu na dobro wyższe, nie jako prawo. Kiedy mówi się: „Każdy może wyznawać religię jaką chce i cieszy się dużym szacunkiem”, legitymizuje się błąd jako współ-uprawniony. To gwałt na porządku obiektywnym: ius divinum ma pierwszeństwo przed „prawami człowieka”.
Socjologizacja kapłaństwa: „koordynator”, „menedżer”, „podcasty”
Wystąpienie rozprasza się na CV: doktoraty, instytuty, ruch przedsiębiorców, „silne zaangażowanie”, „koordynacja wspólnot”. To słownictwo korporacyjne. Tradycyjna eklezjologia widzi kapłana jako ofiarnika, nauczyciela prawdy, pasterza – nie „koordynatora projektu”. Wypowiedź: „pragnę pracować jako duszpasterz i pisać… podcasty na pograniczu problematyki religijno-społecznej” – zdradza przesunięcie akcentu z kerygmatu i sakramentów na narrację i treści „pogranicza”. To jest model duchowieństwa posoborowego: menedżer treści, nie szafarz tajemnic Bożych.
Symptomatyka: owoce soborowej rewolucji
To wszystko jest organicznym owocem posoborowego przewrotu: ekumenizm relatywizujący prawdę, „wolność religijna” jako norma, humanitarne „atrakcyjności” zamiast królowania Chrystusa, liturgia jako „przestrzeń wspólnoty” bez twardej ofiarniczej tożsamości, kapłan jako animujący „ruchy”, nie jako pasterz prowadzący dusze do zbawienia przez pokutę i wiarę. To nie jest przypadek jednostkowy; to system. Z perspektywy wiary katolickiej wyznawanej integralnie należy powiedzieć jasno: mamy do czynienia z duchową dezorientacją wiernych i publicznym usprawiedliwianiem błędów potępionych przez niezmienne Magisterium.
Konfrontacja doktrynalna: niezmienny głos Kościoła
- Prawda jest jedna i wyłączna: Unus Dominus, una fides, unum baptisma (jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest). „Szacunek” jako uprzejmość nie może relatywizować obowiązku nawrócenia do jedynej Owczarni Chrystusa.
- Państwa mają obowiązek uznać królowanie Chrystusa (Pius XI, Quas Primas). Neutralizm religijny nie jest ideałem, ale odchyleniem.
- Dogmat nie ewoluuje do pluralizmu; herezje o „wolności religijnej jako prawie” zostały potępione (Pius IX, Syllabus; Leon XIII, Libertas).
- Liturgia jest Ofiarą – nie „wydarzeniem wspólnotowym”. Profanizacja przestrzeni i rubryk prowadzi do profanacji wiary (Pius XII, Mediator Dei).
- Miłość nie jest samoprojektem woli; to cnota podporządkowana prawdzie i prawu Bożemu. „Akceptowana w wolności” – owszem, ale wolności podporządkowanej prawdzie, nie pluralizmowi.
Co zatajono: soteriologia, asceza, prawo Boże, sąd
Pominięto fundamenty: konieczność nawrócenia, wyrzeczenia grzechu, łaski, sakramentów przyjmowanych godnie i z wiarą, zadośćuczynienia, posłuszeństwa Objawieniu. Zatajono polityczny wymiar królowania Chrystusa i społeczny obowiązek państw. Zastąpiono to pastoralną narracją o „wolności” i „atrakcyjności”. To nie jest niedopatrzenie – to program.
Konkluzja: demaskacja bankructwa
„Kościół atrakcyjny”, „szacunek dla każdej religii”, „nie narzuca się” – to hasła, które mogą zdobyć uśmiechy salonów Hongkongu i wygrać miejsce w mediach. Ale nie prowadzą dusz do zbawienia. Nie uczą bojaźni Bożej. Nie oddają chwały Chrystusowi Królowi. Odsłaniają natomiast bankructwo posoborowej duszpasterskiej tezy, że świat się nawróci przez uprzejmość i pluralistyczny konsensus. Nie – świat nawraca się przez głoszenie całej prawdy, przez Ofiarę ołtarza, przez pokutę i łaskę. Tego tutaj nie ma. I dlatego jest to dramat, nie sukces.
Wezwanie
Wierni, którzy pragną zachować wiarę katolicką integralnie, niech trzymają się niezmiennych źródeł: Pisma świętego czytanego w świetle Tradycji, katechizmów przedsoborowych, encyklik papieży aż po Piusa XII włącznie, Mszy świętej i sakramentów sprawowanych ważnie i godnie w łączności z prawdziwą wiarą. Niech pamiętają: Veritas non mutatur – prawda się nie zmienia. A Chrystus nie prosi świata o „szacunek dla każdej religii”; żąda posłuszeństwa swojemu Prawu i obiecuje życie wieczne tym, którzy wytrwają do końca.
Za artykułem:
Ks. R. Kurowski: Kościół katolicki był i jest dla mieszkańców Azji atrakcyjny (ekai.pl)
Data artykułu: 06.08.2025