Tabor retoryki, Kalwaria apostazji: o homilii abp. Galbasa i kulcie państwa
Cytowany artykuł relacjonuje Mszę w intencji Ojczyzny i nowo zaprzysiężonego prezydenta Karola Nawrockiego w archikatedrze warszawskiej, której przewodniczył abp Wojciech Polak w obecności abp. Adriana Galbasa, nuncjusza Antonio Guido Filipazziego i innych hierarchów Konferencji Episkopatu Polski. Homilia abp. Galbasa zestawia Tabor i Kalwarię jako rytm życia osobistego i narodowego, akcentuje potrzebę jedności wokół urzędu prezydenta, wylicza kryzysy współczesności (wojna, migracja, kryzys antropologiczny, rozdźwięk prawa pozytywnego z naturalnym), wzywa prezydenta do bycia „ponad podziałami”, do korzystania z „dobrego zespołu”, unikania „lizusów”, a na końcu przywołuje modlitwę ks. Piotra Skargi. Zasadniczy akcent przesuwa się z królowania Chrystusa na kult państwa i „narodowej jedności”, co samo w sobie jest aktem naturalistycznej autocelebry i praktycznym zaprzeczeniem katolickiej zasady prymatu Praw Bożych nad porządkiem politycznym.
Fakty, które demaskują: liturgiczna oprawa dla politycznego humanizmu
W sferze faktograficznej uderza skonstruowanie liturgii jako ramy dla politycznej inauguracji: „modlić się za umiłowaną Ojczyznę (…) towarzyszyć także Panu Prezydentowi, oficjalnie obejmującemu dziś swój urząd”. W samej homilii dominują akcenty psychologiczno-menadżerskie: „dobry zespół”, „kompetencje komunikacyjne”, „nie lizusi”, a także liberalno-obywatelskie hasła: „prezydent wszystkich Polaków”, „ponad podziałami”, „przestrzeganie prawa”. Zaledwie wtrącone zdania o „łasce Bożej” nie zmieniają naturalistycznego jądra przekazu, w którym państwo staje się quasi-sakramentem jedności, a urząd – ołtarzem zgody. Nawet przywołanie ks. Piotra Skargi pojawia się instrumentalnie, aby wesprzeć doraźny postulat zgody obywatelskiej, nie zaś fundamentalny postulat poddania państwa pod realne panowanie Chrystusa Króla.
Fakty „pobożne” służą świeckiemu celowi: Eucharystia zostaje wprzęgnięta w ceremonię legitymizacji nowej władzy, a retoryka „Taboru i Kalwarii” zostaje zredukowana do psychologii fal nastroju narodowego. Nie ma słowa o konieczności podporządkowania prawa stanowionego Prawu Bożemu, o notorycznych grzechach publicznych legalizowanych przez państwo (aborcja, bluźniercze profanacje, rozpusta cywilna, edukacja deprawująca), o obowiązku katolickiego władcy likwidowania zgorszeń i obrony religii. Zamiast tego – biurokratyczny humanizm i „kultura kompromisu”.
Język asekuracji: słownik menedżera, ton sekretariatu, mgła modernizmu
Język homilii jest przykładową kodyfikacją posoborowej nowomowy: „intensywność gór niech się nie rozłoży po połowie”, „kompetencje komunikacyjne”, „dobry zespół”, „nie krytykanccy, nie lizusi”. To nie jest język Ojców i Doktorów Kościoła; to żargon gabinetów, gdzie działą się „procesy”, „cele na sto dni”, „projekty” i „słuszne uczucie dumy”. W kluczowym miejscu pojawia się teza: „Urząd Prezydenta powinien nas wszystkich jednoczyć”. To odwrócenie porządku: nie Kościół, nie wyznanie katolickiej Prawdy, nie kult Boga w jedynej prawdziwej religii, lecz urząd – ludzki urząd – ma być osią wspólnoty. W tej konstrukcji państwo jest wyżej niż religia, prawo pozytywne jest miarą cnoty obywatelskiej: „przestrzegając prawa i ucząc nas je przestrzegać”. A jeśli to prawo gwałci Prawo Boże? Milczenie. To milczenie jest oskarżeniem najcięższym.
Wypowiedzi o „kryzysie antropologicznym” i „rozziewie prawa pozytywnego i naturalnego” brzmią jak bezpieczne hasła. Brakuje nazwania zła po imieniu i żądania jego usunięcia w imię panowania Chrystusa. Zamiast sentencji magisterium – miękka retoryka „ponad podziałami”. W katolickim rozumieniu „ponad podziałami” oznacza: ponad błędem dzięki prawdzie, ponad nieładem dzięki prawu Bożemu, ponad rozdarciem dzięki jedności w wierze. Tu oznacza: ponad sporem o prawdę, by było „spokojnie i mądrze”.
Dogmat starych Papieży kontra nowa religia państwowego konsensu
Integralna nauka Kościoła sprzed 1958 r. rozstrzyga bez wahań. Pius XI w encyklice Quas Primas naucza, że pokój i jedność są możliwe tylko w królestwie Chrystusa, gdy społeczności i ich prawodawstwo uznają Jego panowanie. Państwo, które nie uznaje Objawienia i nie podporządkowuje praw stanowionych Prawu Bożemu, staje się – prędzej czy później – tyranią większości lub oligarchii. Leon XIII w Libertas i Immortale Dei wykłada, że libertas bez prawdy prowadzi do despotyzmu prawa pozytywnego; wolność religijna rozumiana jako równość kultów przed państwem jest obrazą dla Boga i zdradą porządku nadprzyrodzonego; pluralizm wyznaniowy w prawie jest systemowym bluźnierstwem.
Na tym tle zdania typu: „prezydent jest symbolem narodowej jedności” oraz „Urząd Prezydenta powinien nas wszystkich jednoczyć” są wyrazem nowej religii świeckiego kultu: res publica jako absolut, prawo pozytywne jako katechizm, pałac prezydencki jako kaplica zgody. Katolicka doktryna mówi jednak: to Msza św. – prawdziwa, ofiarnicza, katolicka – jest sercem jedności, bo jedność jest skutkiem łaski i prawdy, nie kontraktem komunikacyjnym. Pius X w Notre Charge Apostolique potępia chrześcijańską demokrację, gdy ta czyni z „braterstwa” cel autonomiczny, odrywając go od królowania Chrystusa i posłuszeństwa Objawieniu. Przeniesienie centrum ciężkości z Regnum Christi na „prezydenturę ponad podziałami” to dokładnie ten błąd: naturalistyczny humanitaryzm w szatach pobożności.
Abp Galbas mówi: „proszę (…) nie stracić nigdy owego ostatecznego celu życia, jakim jest wieczność z Bogiem”. To jedyny moment, gdy dotyka celu nadprzyrodzonego. Lecz natychmiast otacza go mgłą pragmatyki: „cele na sto dni”, „porządkowanie chaosu”, „kompetencje”. Brakuje jasnego wniosku: jeśli prawo państwowe gwałci Prawo Boże, lex iniusta non est lex (prawo niesprawiedliwe nie jest prawem). Brakuje obowiązku władzy: wynieść Chrystusa publicznie, karać zło, chronić cnotę, promować jedyną prawdziwą religię. Zamiast tego – zasada neutralności, która w katolickiej ocenie jest bluźnierczą iluzją. Pius XII jasno wskazywał, że państwo nie może być religijnie agnostyczne, a jego „neutralność” otwiera bramę nihilizmowi.
Co przemilczane, to zdradliwe: brak mowy o grzechu publicznym, sakramentach i łasce uświęcającej
Najcięższe oskarżenie stanowi milczenie o tym, co decydujące dla życia nadprzyrodzonego: o potrzebie stanu łaski, o sakramentalnym życiu jako conditio sine qua non ładu społecznego, o grzechach wołających o pomstę do nieba zalegalizowanych przez państwo i ochranianych przez funkcjonariuszy państwowych. Jeśli „prezydent wszystkich Polaków” ma jednoczyć także bluźnierców, propagatorów rozpusty, promotorów zabijania nienarodzonych i demoralizatorów dzieci, to jak ta jedność ma nie być jednością w buncie przeciw Bogu? „Jedność” nie jest wartością autonomiczną; w piekle również jest „jedność” – jedność w odrzuceniu Boga. Jedność prawdziwa jest tylko w Prawdzie i Miłości, które płyną z Krzyża i z Ofiary Mszy.
Brak także ostrzeżenia, że „przestrzeganie prawa” w państwie, które ustanawia normy sprzeczne z Bożym Prawem, jest jeżeli nie li 'tylko’ świętokradztwem, to bałwochwalstwem. Nie usłyszeliśmy słowa, że władza publiczna ma obowiązek – pod grzechem – odrzucać ustawodawstwo nieprawe i podporządkować porządek społeczny królowaniu Chrystusa. Pius XI: „Chrystus winien królować” – w duszach, w rodzinach, w państwach i w prawie. Tu – pustka.
Symptomy systemowej apostazji: hermeneutyka kompromisu i kult „praw człowieka”
To, co zostało powiedziane, jest owocem posoborowej rewolucji: zamiast wyłączności katolickiej Prawdy – „dialog”; zamiast panowania Chrystusa – „pluralizm”; zamiast wyraźnej potępiającej roli Kościoła wobec błędów – „towarzyszenie” i „ponad podziałami”. Dokładnie tak rodzi się nowa religia, w której Kościół staje się kapelanem liberalnego państwa, a „biskupi” – mówcami motywacyjnymi inauguracji urzędów. Kiedy abp Galbas mówi: „oby nie miał Pan względu na osoby, ale przewodził nam wszystkim (…) przestrzegając prawa”, należy dopowiedzieć: jeśli to prawo gwałci Prawo Boże, jego przestrzeganie jest niegodziwością. Jeżeli natomiast prawo Boże jest pierwsze, to państwo musi je wyznać, bronić i wcielać – publicznie. I w tym punkcie panuje programowe milczenie.
Lex aeterna (wieczne prawo) i lex naturalis nie istnieją, jeśli nie prowadzą do lex Christi w życiu publicznym. Nauka przedsoborowa nie zna „neutralności” w walce o dusze. Kto mówi o „jednoczeniu wszystkich” ponad podziałami bez wskazania, że podział zasadniczy przebiega między łaską a grzechem, między prawdą a błędem, ten rozpuszcza Ewangelię w herbacie sentymentalizmu.
Powrót do reguły katolickiej: prymat Królestwa Chrystusa, odrzucenie świeckich dogmatów
Katolicka odpowiedź jest jednoznaczna. 1) Primatus Dei: pierwszeństwo Prawa Bożego i publiczne wyznanie Chrystusa Króla. 2) Fides una: jedność tylko w wyznawaniu integralnej wiary katolickiej, nie w świeckiej ideologii „wspólnoty” bez prawdy. 3) Ordo iustitiae: państwo ma obowiązki religijne – wspierać prawdziwą religię, zakazywać publicznego zgorszenia, sankcjonować cnotę, odrzucać błąd. 4) Gratia facit societatem: ład społeczny wyrasta z łaski i Mszy świętej; bez niej struktury stają się obozem kompromisu z grzechem. 5) Non serviam errori: odrzucenie fałszywych dogmatów liberalizmu – „praw człowieka” rozumianych jako autonomia od Boga, „tolerancji” rozumianej jako obojętność na błąd, „dialogu” stawianego ponad misję nawracania narodów.
W tym świetle, jeśli ktokolwiek obejmuje urząd publiczny, pasterz powinien powiedzieć: uznaj publicznie królowanie Chrystusa, usuń prawo sprzeczne z Dekalogiem, chroń sakramentalne małżeństwo, zakazuj zgorszenia, promuj świętość, wspieraj prawdziwą religię; w przeciwnym razie twoja „jedność” będzie jednością niesprawiedliwości – a Bóg „narodów rządcą” wymierzy sprawiedliwość.
Dlaczego ten ton? Bo milczenie o łasce w życiu publicznym jest już zgodą
Wypowiadane „modlitwy” o pokój i jedność, gdy towarzyszy im akceptacja idei neutralnego państwa i poszanowanie „prawa” oderwanego od Boga, są puste. Niech więc wybrzmi parafraza z Piusa XI: pokój możliwy jest jedynie w królestwie Chrystusa. Przedsoborowe Magisterium nie zna „prezydentury ponad podziałami” jako celu samego w sobie; zna panowanie Chrystusa i podporządkowanie państw Jego Sercu. Wszystko inne to miraż.
W tym sensie homilia abp. Galbasa jest katechezą nowej religii obywatelskiej: ład polityczny jako sakrament jedności, prawo pozytywne jako moralność, urzędnik jako pasterz wspólnoty. Taka teologia prowadzi na Kalwarię nie oczyszczenia, lecz apostazji. Z Taboru retoryki zstępuje się w dolinę ciemności, gdy odrzuca się królowanie Chrystusa w prawie i instytucjach. „Urząd Prezydenta powinien nas wszystkich jednoczyć” – jednoczyć może tylko Prawda wcielona, Jezus Chrystus, a Jego panowanie musi być publiczne, prawne, realne. Wszystko inne jest sprytną formą kultu człowieka.
Za artykułem:
Abp Galbas: Urząd Prezydenta powinien nas wszystkich jednoczyć (episkopat.pl)
Data artykułu: 06.08.2025