Springsteen i pochwała beznadziei: antyewangelia nowoczesności
Portal Więź.pl publikuje tekst Jana Radomskiego (4 sierpnia 2025) o Bruce’ie Springsteenie, kreśląc tezę, że jego twórczość stanowi „dekonstrukcję amerykańskiego snu” i „żałobną pieśń wypełnioną pustką i niemocą”. Autor prowadzi socjologiczny wykład o przemocy systemowej, nierównościach, długu i bezradności, interpretując albumy „Nebraska” czy „Born in the U.S.A.” jako diagnozę USA, w której przemoc wyrasta z ekonomicznej opresji, a moralne wybory bohaterów piosenek są rzekomo niemożliwe bez zejścia na drogę występku. Na końcu pada pochwała „personalistycznej” wrażliwości Więzi. Cały tekst, zanurzony w naturalizmie i socjologizmie, to retoryczny fresk o człowieku bez łaski, bez grzechu i bez Odkupienia – manifest antropologii, w której Bóg milczy, a człowiek tonie w determinizmie materialnym.
Redukcja człowieka do socjologicznej marionetki
Autor stawia tezę: „przemoc bierze się z bezradności”. To hasło – powtórzone przez cały wywód – zastępuje biblijną i katolicką diagnozę: źródłem przemocy jest grzech, skażenie natury po upadku Adama, porządliwość serca i pycha, której lekarstwem jest łaska Chrystusa i porządek moralny. Peccatum est aversio a Deo et conversio ad creaturam (grzech jest odwróceniem się od Boga i zwróceniem ku stworzeniu) – tę metafizykę zespala Kościół od starożytności. Autor natomiast dokonuje conversio ad societatem: przyczynowość zostaje wtłoczona w ekonomiczne, klasowe i polityczne determinanty. To jest istota naturalizmu potępionego w Syllabusie Piusa IX oraz w encyklikach Leona XIII i Piusa XI: odczarować grzech, a winę rozlać po „strukturach”.
W konsekwencji cała moralność zostaje ewakuowana. W przywołaniu „Atlantic City” i „Johnny 99” słyszymy pochwałę nieuchronności: „Nie można być dobrym człowiekiem i przeżyć”. To czysta antyteza katolickiej ascezy i męstwa cnót. Kościół naucza, że nawet pod groźbą śmierci zło pozostaje złem, a cnota – cnotą; non sunt facienda mala ut eveniant bona (nie wolno czynić zła, aby wynikło dobro). Św. Tomasz z Akwinu rozróżnia: przemoc zewnętrzna może ograniczyć działanie, ale nie znosi odpowiedzialności rozumu i woli za wybór moralny. Autor – za Springsteenem – sugeruje nieuniknioną degradację: przestępstwo jako fatalistyczny „wybór bez wyboru”. To nie jest sztuka, to katechizm rozpaczy.
Język żałoby bez Zbawiciela: estetyka, która tresuje sumienia
Ton całego tekstu jest żałobny, a zarazem uwodzicielski: „lament”, „koszmar”, „niemoc”, „dług, którego uczciwy człowiek nie może spłacić”. Język ten wymazuje rzeczywistość nadprzyrodzoną. Nie ma łaski, nie ma sakramentów, nie ma Sądu – jest tylko deterministyczna maszyna, która miele biednych. To jest dokładnie to, przed czym ostrzegał Pius XI w encyklice o Królowaniu Chrystusa: „pokój możliwy jest jedynie w królestwie Chrystusa (Pius XI, encyklika Quas Primas)”. Gdy Chrystus-Król zostaje wyrzucony z polis, a prawo Boże z ekonomii i obyczaju, wówczas faktycznie przychodzi koszmar – ale nie z powodu „rynku” samego w sobie, lecz z powodu odrzucenia ordo łaski i prawa naturalnego.
Równie symptomatyczne są wybory leksykalne: autor „rozumie” przestępcę, który sam „prosi o karę śmierci”, a nawet opisuje realnego zabójcę menedżera koncernu ubezpieczeniowego, by odnotować jego kultową recepcję. Oto społeczny imaginarium budowane przez kulturę, dla której „gniew” i „bezsilność” stają się estetyką. Kiedy z liturgii i dogmatu robi się „dialog”, a z moralności – „wrażliwość”, kultura wypełnia próżnię akceptacją przemocy jako wyrazu „rany systemowej”. Takie narracje tresują sumienia, by widzieć przestępstwo jako katharsis społeczne. To nie jest neutralna krytyka – to praca ideologiczna.
Faktografia w służbie tezy: co przemilczane, to najcięższe
Na poziomie faktograficznym autor układa liczby (bezrobocie, Gini, recesje, dług), by zarysować tło. Lecz nawet gdyby wszystkie dane były trafnie dobrane, pozostaje pytanie: gdzie źródła moralnego ładu? Gdzie małżeństwo sakramentalne jako szkoła cnót i naturalna sieć zabezpieczenia? Gdzie virtus pracowitości złączona z religią, o której Leon XIII uczył w Rerum novarum i Quadragesimo anno? Przemilczenie tych kwestii jest programowe. Autor wspomina setki tysięcy ludzi „poza systemem”, ale nie odważa się dotknąć przyczyn antropologicznych: zniszczenie rodziny, rozwody, rozwiązłość, narkotyki, kult autonomii, aborcja – wszystkie śmiertelne rany cywilizacji, które nie są „skutkiem długu”, lecz skutkiem odcięcia społeczeństw od prawa Bożego i łaski.
Katolicka nauka społeczna przed 1958 rokiem nie usprawiedliwiała „kapitalizmu bez Boga” ani socjalizmu – potępiała oba błędy. Wskazywała zaś na hierarchiczny ład społeczny, prymat dobra wspólnego, korporacyjny ustrój stanów i zawodów, realną pomoc ubogim umocowaną w prawie moralnym, iura Dei super iura hominum (prawa Boga ponad prawami człowieka). Autor natomiast rozwiązuje wszystko w „polityce ekonomicznej” i estetyce melancholii. To modernistyczny dogmat: „milczenie o sprawach nadprzyrodzonych” jako najwyższa cnota „neutralności”. W rzeczywistości to akt oskarżenia.
„Personalizm” bez Chrystusa Króla: maska antropocentryzmu
Autocharakterystyka portalu („personalistyczna wrażliwość, dialog, opcja na rzecz skrzywdzonych”) obnaża fundamentalny błąd: personalizm bez imperium Christi staje się religią człowieka. Pius X ostrzegał: modernizm rozpuszcza dogmat w doświadczeniu, a Kościół w demokracji uczuć. W tekście nie ma jednego zdania o konieczności nawrócenia, o pokucie, o Mszy jako Ofierze przebłagalnej, o spowiedzi, o stanie łaski, o królewskiej władzy Chrystusa nad narodami, prawem i gospodarką. Zamiast tego – pochwała „dialogu” i „wrażliwości”. To jest catechismus hominis, nie Credo.
„Sztuka” jako katechizm rozpaczy: dlaczego to jest niebezpieczne
Twórczość Springsteena, jak tu przedstawiona, jest programem formowania sumień poprzez obraz człowieka bez skutecznej łaski. Gdy autor pisze: „Muzyk nie ocenia przemocy. Pokazuje, że alternatywa po prostu nie istnieje”, dotykamy jądra błędu: sztuka, która nie ocenia, w praktyce usprawiedliwia. Kościół, który pojmował sztukę jako ancilla veritatis (służebnicę prawdy), budował kulturę, w jakiej nawet tragizm zmierzał ku katharsis w prawdzie i zadośćuczynieniu. Tutaj tragizm zamienia się w moralne zawieszenie, a zadośćuczynienie – w ironiczny fatalizm. Taka sztuka nie jest niewinna: kształtuje wyobraźnię społeczną i utrwala akceptację dla grzechu, bo „tak działa system”.
Dogmat, nie ideologia: właściwa miara diagnozy społecznej
Stara, integralna nauka katolicka daje narzędzia do rozpoznawania przyczyn ruin społecznych, których autor dotyka, ale których sens gubi. Po pierwsze, primum regnum Dei: publiczne panowanie Chrystusa Króla, lex Christi w życiu państw, narodów, uniwersytetów, rynku i kultury. Po drugie, prawo naturalne i ład stanowy: podmiotowe miejsce rodziny, zrzeszeń zawodowych, cechów, prawdziwych wspólnot pośrednich, nie liberalnego atomu. Po trzecie, asceza i cnota: człowiek może cierpieć materialną niesprawiedliwość i zachować świętość – Kościół przez wieki wychował rzesze ubogich świętych i uczciwych robotników, którzy nie „musieli” mordować, by przetrwać. Po czwarte, sakramenty: to one leczą rany natury i uzdalniają do heroizmu w codzienności. Bez tego katalogu każdy opis stanie się monologiem rozpaczy.
Symptomy rewolty posoborowej
Nieprzypadkowo tekst jawi się jako „duchowość bez sakramentów” i „Kościół bez Króla”. To owoc posoborowego humanitaryzmu: fetyszyzacja „dialogu”, „praw człowieka” i „tolerancji” przy równoczesnym porzuceniu roszczenia Chrystusa do rządów nad prawem i sumieniem. Gdzie „duchowni” stali się animatorami kultury i rzecznikami społecznymi, tam miejsce Mszy jako Ofiary zajęła impresja artystyczna, a miejsce teologii – socjologia. Z tej gleby wyrasta sztuka Springsteena i jej apologetyka – sztuka tragicznej beznadziei, która w praktyce głosi: prawo Boże jest nieosiągalne, łaska nieskuteczna, a grzech konieczny. To jest zaprzeczenie Ewangelji.
Co należało powiedzieć, a czego nie powiedziano
Po pierwsze, że prawdziwy pokój społeczny jest owocem ordo Christi, nie „równości” mierzonej Gini. Po drugie, że wolność bez prawdy prowadzi do tyranii ekonomicznej i moralnej – i dlatego prawdziwe państwo ma obowiązek uznać publiczne panowanie Chrystusa Króla i podporządkować prawo pozytywne prawu Bożemu. Po trzecie, że każde usprawiedliwienie czynu złego „przez system” jest destrukcją sumienia i narusza zasadę: lex aeterna – lex naturalis – lex humana; jeśli „lex humana” sprzyja złu, należy ją naprawić, a nie czynić ze zła „drogę przeżycia”. Po czwarte, że kultura powinna budzić do nawrócenia, a nie uczyć melancholijnego pogodzenia ze złem. Po piąte, że milczenie o sakramentach i łasce w opisie rozpaczy ludzi ubogich jest zaniedbaniem duszpasterskim najwyższej wagi: zostawić człowieka z diagnozą i bez lekarstwa to występek przeciw miłości.
Wezwanie: odrzucić liturgię rozpaczy, przyjąć królowanie Chrystusa
Nie chodzi o cenzurę muzyki, lecz o rozpoznanie ducha: „żałobna pieśń wypełniona pustką i niemocą” staje się – w posoborowym klimacie – quasi-liturgią nowoczesności. Teatr ofiary bez Odkupiciela, krwawy realizm bez moralnego sensu, empatia bez prawdy – to wszystko produkuje kulturę, która nie naprawia świata, lecz go cementuje. Katolicka odpowiedź brzmi: wrócić do integralnej wiary, do nauczania niezmienionego, do sakramentów ważnych i do porządku, gdzie Christus vincit, Christus regnat, Christus imperat. Bez tego „amerykański koszmar” – i każdy inny – stanie się normą, a sztuka będzie śpiewać kołysanki nad grobem cnót.
Konkluzja: osąd błędu
Tekst Radomskiego jest sprawnym esejem socjologicznym i zręczną apologią estetyki rozpaczy. Lecz miarą katolicką jest prawda Objawienia: grzech jest przyczyną przemocy, łaska jest lekarstwem, prawo Boże jest miarą ładu, a królowanie Chrystusa – warunkiem pokoju. Wszystko inne jest – jak ta flaga na okładce „Born in the U.S.A.” – efektownym tłem dla pustych fraz. Gdy kultura przestaje oceniać zło, zaczyna je czcić. A gdy „Kościół” milczy o nadprzyrodzoności, zostaje tylko humanitarny lament i polityczne statystyki. To nie jest Ewangelja – to ideologia.
Za artykułem:
Bruce Springsteen i amerykański koszmar (wiez.pl)
Data artykułu: