Portal Gość Niedzielny relacjonuje odkrycie kamiennych narzędzi na indonezyjskiej wyspie Celebes, datowanych na 1,04 mln lat, sugerując ewolucyjną wędrówkę „archaicznych ludzi” przekraczających tzw. linię Wallace’a. Cytowany artykuł bezkrytycznie powiela darwinistyczne dogmaty, całkowicie przemilczając nadprzyrodzony wymiar stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boże. To kolejny przejaw modernistycznej apostazji, gdzie nauka staje się bożkiem, a depositum fidei (depozyt wiary) zostaje poświęcone na ołtarzu świeckiego naturalizmu.
Antykatolicka rebelia przeciw księdze rodzaju
Rzekome „odkrycie” przedstawiane jest jako fakt naukowy, choć opiera się na dwóch heretyckich założeniach: milczeniu o stworzeniu człowieka przez Boga oraz przyjęciu milionów lat ewolucji jako aksjomatu. Jak nauczał papież św. Pius X w encyklice Pascendi Dominici Gregis, „moderniści (…) zaprzeczają wszelkiemu cudowi i proroctwu”. W tym przypadku mamy do czynienia z podwójnym cudem odwróconym: cudem ewolucyjnego samostworzenia i cudem milczenia o Imago Dei (obrazie Bożym) w człowieku.
„Co ciekawe, Celebes leży za tzw. linią Wallace’a (…) Wallace doszedł do wniosku, że gatunki występujące na pewnej części wysp różnią się zdecydowanie od tych występujących na innych wyspach archipelagu”.
To zdanie demaskuje fundamentalny błąd metodologiczny: przyjęcie XIX-wiecznych teoria przyrodniczych jako niepodważalnej prawdy, podczas gdy katolicka filozofia przyrody od Arystotelesa do św. Tomasza z Akwinu naucza, że „rzeczywistość materialna jest poznawalna przez intelekt ludzki” (Veritas splendor), nie zaś przez spekulacje wyrosłe z materialistycznych przesłanek. Użycie terminu „archaiczni ludzie” zakłada a priori ewolucyjną ciągłość między zwierzęciem a człowiekiem, co Pius XII w Humani Generis określił jako „hipotezę nieudowodnioną i niepewną”.
Antropologiczna herezja: człowiek bez duszy rozumnej
Najcięższym grzechem artykułu jest całkowite pominięcie katolickiej nauki o duszy rozumnej jako formie substantialis (formie substancjalnej) ciała ludzkiego. Jak przypomina Sobór Laterański V: „Dusza rozumna jest prawdziwie, z natury swej i istotnie, formą ciała ludzkiego”. Kamienne narzędzia – nawet gdyby datowanie było wiarygodne – nie mogą być dowodem na istnienie istot rozumnych, gdyż operari sequitur esse (działanie wynika z istoty). Bez uznania nieśmiertelnej duszy stworzonej przez Boga, wszelkie dyskusje o „przodkach człowieka” są jedynie bałwochwalczym kultem materii.
„Nie wiemy, kim byli, pozostawili po sobie jedynie kamienne narzędzia”
To zdanie obnaża duchową ślepotę pozytywizmu naukowego. W katolickiej perspektywie każde znalezisko archeologiczne winno prowadzić do pytań: Cui bono? (Komu to służy?) w kontekście Bożego planu zbawienia. Brak choćby wzmianki o biblijnym opisie stworzenia czy katastrofie potopu ukazuje systemową apostazję środowisk naukowych, które – jak pisał św. Paweł – „mienią się mądrymi, a stali się głupimi” (Rz 1,22).
Darwinistyczna mitologia jako nowa religia
Przedstawienie teorii ewolucji jako faktologii to jawne odrzucenie dogmatu o szczególnym stworzeniu człowieka potwierdzonego przez Sobór Watykański I: „Bóg stworzył od początku czasów obydwie istoty – duchową i materialną”. Użycie terminów takich jak „Homo erectus” czy „Homo floresiensis” bez teologicznego ostrzeżenia stanowi akt zdrady prawd wiary. Jak ostrzegał papież Leon XIII w Providentissimus Deus: „Błądzą ci, którzy sądzą, iż w jakiejkolwiek rzeczy ziemskiej i widzialnej nie ma nic Bożego”.
Artykuł gloryfikuje „naukowców” (należy czytać: kapłanów darwinistycznej herezji) takich jak Adam Brumm, który „lepiej rozumie, jak przekraczali linię Wallace’a ludzie”. To klasyczny przykład superbia intellectus (pychy intelektualnej), gdzie ludzki rozum stawia się ponad Objawieniem. Tymczasem jak naucza Katechizm Rzymski: „Rozum ludzki bez światła wiary łatwo błądzi w rzeczach Bożych”.
Milczenie o grzechu pierworodnym i upadku człowieka
Najbardziej rażącym teologicznym zaniedbaniem jest całkowity brak odniesienia do upadku człowieka w raju. Jeśli – jak sugerują autorzy – ludzie istnieli już milion lat temu, to jak pogodzić to z chronologią biblijną i dogmatem o grzechu pierworodnym? To milczenie nie jest przypadkowe, lecz wynika z modernistycznej zasady: „Historia święta nie różni się metodologicznie od świeckiej” – co papież św. Pius X w dekrecie Lamentabili potępił jako błąd nr 5.
Przedstawiona narracja jest jawną rebelią przeciw Księdze Rodzaju 2:7: „Ulepił Pan Bóg człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą”. Żadne „kamienne narzędzia” nie mogą unieważnić tego objawionego faktu, gdyż jak przypomina Sobór Trydencki: „Prawdy objawionej przez Boga nie można podporządkować ocenie rozumu”.
Neo-kościelna kolaboracja z antykatolicką nauką
Fakt opublikowania tego materiału przez portal katolicki (sic!) demaskuje głębię kryzysu w strukturach posoborowych. Zamiast miles Christi (żołnierza Chrystusa) otrzymujemy ancilla scientiae (służebnicę nauki), która bezkrytycznie powtarza antykatolickie tezy. To ewidentny owód soborowej „otwartości na świat”, która – jak przestrzegał św. Pius X – zawsze kończy się apostazją.
Katolicki uczony winien przypomnieć słowa kard. Ernesta Ruffiniego na II Soborze Watykańskim: „Teoria ewolucji pozostaje hipotezą nieudowodnioną i niebezpieczną dla wiary”. Niestety, struktury okupujące Watykan od dziesięcioleci promują synkretyzm wiary i nauki, co Pius IX w Syllabus Errorum potępił jako błąd nr 13: „Metoda i zasady, dzięki którym dawni doktorzy Kościoła rozwiali teologię, nie odpowiadają już dzisiejszym potrzebom”.
Nadeszła godzina, by katolicy integralni stanęli w obronie nie tylko prawd wiary, ale i zdrowego rozsądku. Kamienne narzędzia nigdy nie przemówią, za to wiecznie żywe pozostaje Słowo: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1,1).
Za artykułem:
Milion lat temu przodkowie człowieka zawędrowali do Indonezji (gosc.pl)
Data artykułu: 12.08.2025