Portal Tygodnik Powszechny informuje o koncercie francuskiego zespołu Gojira w krakowskiej Tauron Arenie, wychwalając jego „proekologiczny aktywizm” i „humanistyczne przesłanie” rzekomo przełomowe dla muzyki metalowej. Artykuł przedstawia występ grupy podczas otwarcia XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu jako „historyczny moment”, podkreślając połączenie ciężkich brzmień z operowym wokalem oraz zaangażowanie na rzecz „ochrony Amazonii”, „walki z kłusownictwem morskim” i „praw Tybetańczyków”. Autor zachwyca się ewolucją zespołu od „muzycznego brutalizmu” do „enviromental metal” z „duchowym przesłaniem”. Ten laurkowy tekst jest jednak jałową litanią modernistycznej herezji, gdzie stworzenie czci samo siebie zamiast Stwórcy.
Bluźniercza parodia sacrum w służbie rewolucji
Przedstawienie Gojiry podczas olimpijskiej ceremonii – gdzie „makabrycznie ożywiona postać ściętej Marii Antoniny” współgrała z rewolucyjną pieśnią „Ah! Ça ira!” – to nie niewinna artystyczna metafora, lecz jawna imitatio diaboli. Jak ostrzegał św. Paweł: „Czyż nie wiecie, że przyjaciele świata stają się nieprzyjaciółmi Boga?” (Jk 4,4). Kulturowe zawłaszczenie postaci królowej-męczennicy (ofiary antychrześcijańskiego terroru rewolucji francuskiej) dla potrzeb spektaklu gloryfikującego duch tego świata stanowi profanację pamięci tysięcy katolików wymordowanych w Wandei i paryskich więzieniach.
Tekst przemilcza fakt, że olimpijski występ odbył się w Conciergerie – miejscu kaźni bł. Teresy od św. Augustyna i towarzyszek, karmelitanek z Compiègne zgilotynowanych za wierność Chrystusowi Królowi. Przemilczenie to nie jest przypadkowe: neo-Kościół od dziesięcioleci współuczestniczy w kulturowym ludobójstwie pamięci o męczennikach rewolucji, czego dowiódł „biskup” Paryża pozwalający na zbezczeszczenie Notre-Dame poprzez pogańskie rytuały podczas igrzysk.
Naturalistyczna pseudoteologia Matki Ziemi
Wychwalanie ekologicznego przesłania Gojiry jako „duchowego manifestu” odsłania najgłębszy rdzeń modernistycznej apostazji: „zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny […] człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów” (Rz 1,23). Gdy zespół śpiewa o „kosmicznym pochodzeniu życia” („Global Warming”) czy „kobiecej energii Syriusza” („From Mars To Sirius”), reprodukuje herezje potępione przez św. Piusa X w encyklice Pascendi:
„Moderniści […] naturę ludzką biorą za początek i kres wszelkiej religii. […] W ten sposób wtaczają się w panteizm. […] Jeśli zaś zapytamy, na czym polega owa immanencja uczuciowa, odpowiedzą: Na pewnym szczególnym poruszeniu duszy, które się nazywa wiarą”
Czyż właśnie nie tę „wiarę” w „duchową transformację ludzkości” głosi Joe Duplantier, syn joginki i malarza, wychowany na mieszance Chopina, Ravi Shankara i Edith Piaf? Jego ekologiczny mesjanizm to współczesna wersja gnostyckiego mitologizowania: „planeta w płomieniach”, „tonący ludzki okręt” i „wieloryby przywracające nadzieję” są parodią apokalipsy św. Jana, gdzie prawdziwe zbawienie pochodzi wyłącznie od Baranka.
Estetyka nihilizmu jako anty-liturgia
Autor zachwyca się „emocjonalną intensywnością” i „patosem” metalu, nie dostrzegając, że jest to ars diaboli – estetyka buntu przeciw Boskiemu Ładowi. Już w 1928 r. Pius XI w Divini illius Magistri przestrzegał przed sztuką podważającą porządek moralny: „Wielkie niebezpieczeństwo kryje się w dziełach imaginacji […] które pod płaszczykiem sztawy lub nauki mogą zatruć duszę”.
„Ściana gitar, perkusji i chropowatego głosu” nie jest niewinną ekspresją, lecz narzędziem inwersji sacrum. Jak uczył św. Tomasz z Akwinu: „Muzyka służy albo chwale Boga, albo rozkoszom zmysłowym” (Summa Theologiae II-II, q. 91). Growl (wokal typu deathmetalowego) – technika imitująca zwierzęce ryki lub dźwięki demoniczne – stanowi dosłowne wcielenie zasady perversum silentium (perwersyjnej ciszy) opisanej przez egzorcystów jako przejaw opętania.
Totalna amnezja doktrynalna
Najcięższym oskarżeniem wobec tekstu jest całkowite przemilczenie katolickiej nauki o grzechu pierworodnym i konieczności Odkupienia. W świecie Gojiry:
- Nie istnieje pojęcie status naturae lapsae (stanu natury upadłej) – ekologiczny kryzys przedstawiany jest jako efekt „złych wyborów”, a nie konsekwencja zerwania przymierza z Bogiem
- Zbawienie sprowadza się do utopijnej wizji „ludzkości osiągającej duchowy stan świadomości” (czysta herezja pelagiańska potępiona na Soborze Efeskim w 431 r.)
- Brak jakiejkolwiek wzmianki o Krzyżu jako jedynym źródłu przebłagania za grzechy świata – zamiast tego mamy pogański kult „Matki Ziemi”
Kard. Alfredo Ottaviani w Instruction on Ecclesiastical Vocations (1962) przypominał: „Kościół nie może tolerować żadnej formy naturalizmu czy panteizmu, które przypisują zbawczą moc stworzeniu zamiast Bogu”. Autor artykułu – niczym herezjarcha Feuerbach – redukuje religię do „humanistycznego przesłania”, co Pius XII nazwał w Humani generis „śmiertelną trucizną fałszywego humanitaryzmu”.
Koncert jako akt bałwochwalczy
Przedstawienie krakowskiego koncertu jako „kulturalnego wydarzenia” to cyniczny eufemizm. Tauron Arena – nazwana od koncernu energetycznego – jest współczesnym circus maximus, gdzie:
- Światło jarzeniowe zastąpiło światłość wiary
- Transowe uniesienia udają mistyczne zachwycenie
- Kolektywny rytuał zbiorowej autoadoracji wypiera latria należną jedynie Bogu
Św. Augustyn w De Civitate Dei demaskował takie spektakle: „Diabeł zwodzi ludzi przez pozorne piękno […] by uwielbiali stworzenie zamiast Stwórcy”. Każdy udział w tym szatańskim teatrze stanowi złamanie pierwszego przykazania, co Pius XI w Quas Primas określił jako „świętokradzką zdradę Boskiego Królowania Chrystusa”.
Fałszywi prorocy ekologicznego modernizmu
Wychwalanie Gojiry jako „kontynuatora tradycji” Black Sabbath czy Sepultury tylko potwierdza głębię kryzysu. Ozzy Osbourne – satanista i propagator okultyzmu – jest tu stawiany na równi z… Pete’em Seegerem? To mieszanie porządków demaskuje prawdziwy cel „ekologicznego metalu”: stworzenie synkretycznej pseudo-religii łączącej marksizm, ekologizm i okultyzm.
Jak ostrzegał Pius IX w Quanta cura: „Błąd religijnego indyferentyzmu […] prowadzi do zatracenia dusz”. Kiedy autor pisze o „metalowym brutalizmie” który „złagodniał przyjmując ludzką twarz”, reprodukuje dokładnie tę samą dialektykę, którą moderniści stosowali wobec Kościoła: rewolucję pod płaszczykiem „ewolucji”.
Milczenie jako wyznanie wiary
Najwymowniejsze w całym tekście jest to, czego nie zawiera:
- Żadnej wzmianki o Chrystusie Królu – jedynym Zbawicielu świata
- Brak odniesienia do katolickiej nauki o stworzeniu jako darze powierzonym człowiekowi ad maiorem Dei gloriam
- Całkowita nieobecność pojęć: grzech, łaska, sąd ostateczny, życie wieczne
To nie niewiedza, lecz programowy manifest naturalizmu. Już w 1907 r. św. Pius X w Lamentabili sane potępiał tezę, że „Objawienie Boże nie może być niczym innym jak tylko uświadomieniem sobie przez człowieka swego stosunku do Boga” (propozycja 22). Właśnie tę herezję głosi Gojira w utworach jak „Another World” – gdzie zbawienie jest „podróżą w stronę gwiazd”, a nie drogą krzyżową.
Conclusio: Między Scyllą buntu a Charybdą nihilizmu
Fenomen Gojiry odsłania duchową pustkę współczesnego świata: gdzie nie ma Krzyża, tam zbuntowany człowiek czci własną zagładę w rytuale ekologicznego samoofiarowania. Jak pisał prof. Plinio Corrêa de Oliveira: „Rewolucja […] nie zadowala się obaleniem porządku – potrzebuje parodiować go w satanicznych anty-rytuałach”.
Krakowski koncert nie jest „wydarzeniem kulturalnym”, lecz publicznym aktem bałwochwalstwa w mieście, które niegdyś nazywano parva Roma. Gdy Tauron Arena rozbrzmiewać będzie rykiem „flying whales”, niech prawdziwi katolicy odpowiadają modlitwą: „Przyjdź Królestwo Twoje, Panie Jezu Chryste, Królu nieba i ziemi!”
Za artykułem:
Gojira: metalowe monstrum ze słonecznej Akwitanii przybywa z ekoprzekazem (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 16.08.2025