Portal LifeSiteNews (18 sierpnia 2025) relacjonuje ostry spór między J.K. Rowling a byłą pierwszą minister Szkocji Nicola Sturgeon, dotyczący promocji ideologii transseksualnej kosztem podstawowych praw kobiet. Rowling demaskuje w recenzji pamiętnika Sturgeon (Frankly) hipokryzję polityki „samoidentyfikacji płciowej”, prowadzącej do umieszczania męskich przestępców w więzieniach żeńskich oraz rozmycia prawnych gwarancji dla kobiet. Analizowany tekst skupia się na konflikcie dwóch świeckich perspektyw, całkowicie pomijając lex naturalis (prawo naturalne) i katolicką antropologię.
Naturalistyczne założenia jako fundament błędnej dialektyki
„Sturgeon jest nieugięta w swoim przekonaniu, że jeśli mężczyźni założą sukienki i nazywają siebie kobietami, mogą robić to tylko z niewinnymi motywacjami” – pisze Rowling. Choć słusznie wskazuje na absurd polityki „samo-ID”, sama pozostaje więźniem tego samego paradygmatu naturalistycznego. Obie strony sporu operują bowiem wyłącznie immanentystycznymi kategoriami „praw człowieka”, całkowicie ignorując nadprzyrodzony porządek stworzenia.
Kościół naucza niezmiennie, że „płeć nie jest tylko przypisaniem społecznym, ale rzeczywistością ontologiczną” (Pius XI, Casti Connubii). Już w 1930 roku papież potępiał „nowe błędy”, które „próbują zawładnąć samą naturą ludzką, podważając prawo Boże wpisane w każde stworzenie”. Tymczasem cały dyskurs Sturgeon-Rowling sprowadza osobę ludzką do poziomu płynnego konstruktu społecznego lub biologicznego determinizmu, co stanowi jawne odrzucenie doktryny o imago Dei (obrazie Bożym).
Milczenie o grzechu jako symptom apostazji kulturowej
Sturgeon wyjaśnia w Frankly, że martwiła się wpływem na osoby trans, gdyby zaprzeczyła, że Bryson jest kobietą.
To zdanie demaskuje rdzeń problemu: religijny kult „niekrzywdzenia” współczesnych bożków przeważa nad obiektywną prawdą. Tymczasem Sobór Trydencki w dekrecie o grzechu (sesja VI, rozdz. 5) podkreślał obowiązek „nazywania grzechu po imieniu bez względu na okoliczności”. Kanon 7 jasno stwierdza: „Jeśli ktoś mówi, że wszystkie uczynki popełnione przed usprawiedliwieniem są grzechami (…), niech będzie wyklęty” – co bezpośrednio podważa modernistyczną teorię „niezawinionych” dewiacji.
Całkowity brak w analizowanym tekście pojęć takich jak „grzech”, „skrucha” czy „łaska” ujawnia teologiczne bankructwo współczesnych debat. Gdy Sturgeon twierdzi, że przeciwnicy jej ustawy to „transfobiczni, mizoginistyczni, homofobiczni i rasistowscy” deplorowani, stosuje dokładnie tę samą taktykę, co moderniści potępieni w Pascendi Piusa X: „Etykietowanie przeciwników jako zacofanych umysłów, niezdolnych do postępu”.
Prawo Boże vs. tyrania ludzkich namiętności
Spór o więzienia dla transseksualistów to jedynie symptom głębszej choroby. „Ktokolwiek odrzuca prawo naturalne, staje się niewolnikiem swoich namiętności” – pisał św. Augustyn w Państwie Bożym (ks. XIX). Tymczasem cała polityka Sturgeon opiera się na rewolucyjnej zasadzie „cuique libido” (każdemu według pożądania), co stanowi zaprzeczenie katolickiej nauki o wolności jako „posłuszeństwie prawdzie” (Leon XIII, Libertas Praestantissimum).
Warto przypomnieć, że już w 1952 roku Święte Oficjum w liście Dum Fidem potępiło eksperymenty chirurgicznej zmiany płci jako „bezpośrednie naruszenie integralności osoby stworzonej na obraz Boga”. Tymczasem współczesne prawodawstwo – zarówno w wersji Sturgeon, jak i jej krytyków – sankcjonuje kulturowe samobójstwo Zachodu poprzez milczące założenie, że człowiek może być „autorem samego siebie”. Jest to jawna herezja potępiona przez Piusa XII w Humani Generis: „Błędem jest twierdzenie, że człowiek może sam określać, co jest dobre, a co złe, niezależnie od Boga”.
Konsekwencje społeczne jako sąd nad apostazją
Przypadek Isli Brysona – mężczyzny zgwałcił dwie kobiety, umieszczonego w żeńskim więzieniu – to logiczny owoc ideologii odrzucającej physis (naturę) na rzecz nomos (konwencji). Św. Tomasz z Akwinu w Summa contra gentiles (III, 122) przestrzegał: „Gdy prawa ludzkie sprzeciwiają się prawu naturalnemu, stają się przemocą, a nie prawami”. Gdy Sturgeon pyta: „jak zapobiec przedostawaniu się każdego mężczyzny do kobiecej przestrzeni?”, ujawnia bezradność systemu zbudowanego na relatywizmie.
Katolicka odpowiedź brzmi: tylko poprzez publiczne uznanie panowania Chrystusa Króla nad narodami. Pius XI w Quas Primas nauczał, że „żadne ludzkie prawa nie mogą stać w sprzeczności z prawem Chrystusowym”. Tymczasem cały dyskurs toczy się w ramach założenia, że państwo ma być „neutralne światopoglądowo” – co stanowi herezję potępioną w Syllabus Errorum Piusa IX (teza 77).
Język analizowanego artykułu – pełen takich określeń jak „prawa kobiet”, „równość”, „tolerancja” – jest symptomem głębszej duchowej choroby. „Błąd nie ma żadnych praw” – przypominał papież Grzegorz XVI w Mirari Vos. Tymczasem współczesny świat, zamiast nawrócić się do prawdy, tworzy coraz to nowe kategorie „pokrzywdzonych”, by uniknąć konieczności moralnego nawrócenia. Sturgeon i Rowling – choć różnią się w szczegółach – pozostają więźniami tego samego modernistycznego paradygmatu, który odrzuca nadprzyrodzony porządek łaski na rzecz kultu ludzkich namiętności.
Za artykułem:
JK Rowling slams pro-trans memoir of Scottish politician Nicola Sturgeon (lifesitenews.com)
Data artykułu: 18.08.2025