Portal Tygodnik Powszechny (19 sierpnia 2025) przedstawia autobiografię Edny O’Brien „Irlandzka dziewczyna” jako „fascynującą podróż” przez życie autorki, która „przeszła długą drogę od gorszycielki potępianej z kazalnic” do państwowo honorowanej członkini akademii artystycznej. Artykuł wychwala jej „wpływ na zmianę sytuacji kobiet w konserwatywnym społeczeństwie irlandzkim”, eksponując epizody rozwodu, terapii u R.D. Lainga, eksperymentów z LSD oraz międzynarodowe życie towarzyskie. To nie recenzja literacka – to manifest cywilizacyjnego rozkładu.
Dekonstrukcja moralnego nihilizmu w imię lex naturalis
Kulturowe „odkupienie” O’Brien przez establishment jest symptomatyczne dla apostazji współczesnego świata. Papież Pius XI w encyklice Casti Connubii (1930) jednoznacznie potępił rozwody jako „zarazę społeczną” niszczącą fundament cywilizacji chrześcijańskiej. Tymczasem autor bezkrytycznie relacjonuje „rozwodową batalię” pisarki, ignorując katastrofalne skutki takich postaw dla dusz i społeczeństwa. Divortio (rozwód) – jak przypominał św. Augustyn w De Bono Coniugali – zawsze pozostaje „zdradą świętego przymierza”, nawet gdy legitymuje go świeckie prawo.
„Właściwe stanowisko pisarza oznacza pisanie prawdy bez względu na opinię publiczną czy zdanie jakiejś koterii” – mówiła O’Brien Philipowi Rothowi w rozmowie z 1984 r.
Ten pozornie szlachetny postulat jest w istocie manifestem subiektywizmu moralnego. Veritas (prawda) w ujęciu katolickim – jak nauczał papież Leon XIII w Libertas Praestantissimum (1888) – nie jest prywatną własnością jednostki, lecz obiektywnym porządkiem wywiedzionym z Bożego Objawienia. Gdy O’Brien chwali się pisaniem „prawdy” o swoim nierządzie, rozwodzie i narkotykowych eksperymentach, w rzeczywistości gloryfikuje superbia diaboli (pychę diaboliczną) – bunt przeciw porządkowi łaski.
Milczenie o stanie łaski jako wyznanie wiary neo-kościoła
Artykuł pomija całkowicie kwestię życia sakramentalnego autorki. Gdzie analiza jej zerwania z status gratiae (stanem łaski) poprzez rozwód i publiczne promowanie grzechu? Kanon 2356 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku wyraźnie nakłada ekskomunikę latae sententiae na osoby publicznie głoszące herezje lub propagujące niemoralność. Recenzent przemilcza ten fakt, co ujawnia habitus (usposobienie) modernistyczne – redukcję religii do sfery prywatnych „preferencji” bez konsekwencji dla życia społecznego.
Szczególnie jaskrawy jest brak reakcji na bluźniercze porównanie terapii u R.D. Lainga – znanego z promowania psychodelików – z jakąkolwiek formą duchowego kierownictwa. Św. Alfons Maria Liguori w Teologia moralna (1753) przestrzegał: „Gdy dusza zamiast szukać przewodnika w cnocie, oddaje się pod kierunek zwolenników naturalizmu – staje się igraszką demona”. Opis eksperymentów z LSD należy więc czytać nie jako „ciekawy epizod”, lecz jako świadectwo duchowego samobójstwa.
Demaskacja rewolucji obyczajowej jako narzędzia antykościoła
Chwalenie wpływu O’Brien na „emancypację” irlandzkich kobiet to eufemismus (eufemizm) dla destrukcji katolickiego ładu społecznego. Papież Pius XII w przemówieniu do Katolickiego Związku Kobiet Włoskich (21 października 1941) ostrzegał: „Ruch wyzwolenia kobiet, który odrzuca ich powołanie do świętości w rodzinie, jest narzędziem Antychrysta”. Irlandia – niegdyś Insula Sanctorum (Wyspa Świętych) – dziś legalizuje aborcję i małżeństwa sodomickie właśnie dzięki takim „rewolucjom kulturowym”.
Artykuł bezkrytycznie powtarza frazę o „konserwatywnym społeczeństwie irlandzkim”, nie zauważając, że prawdziwy konserwatyzm katolicki nie polega na obronie „tradycji narodowych”, lecz na wierności depositum fidei (depozytowi wiary). Gdy w 1951 roku władze Irlandii zakazały powieści O’Brien „The Country Girls” z powodu „niemoralności”, działały w obronie porządku nadprzyrodzonego – nie „przesądów”. Porównanie tego do „cenzury” ujawnia przyjętą przez autora perspektywę laickiego liberalizmu.
Literacka socjeta jako antyteza communio sanctorum
Opis międzynarodowego życia towarzyskiego z „gęstością sławnych nazwisk” (Kennedy-Onassis, Gore Vidal) demaskuje prawdziwy kult autorki: cultus hominis (kult człowieka). Sobór Watykański I w konstytucji Dei Filius (1870) potępił „bałwochwalczą cześć dla ludzkiego geniuszu” jako przejaw pychy prowadzącej do zatracenia duszy. Tymczasem cytat o Herbertrze i Herlingu-Grudzińskim służy jedynie nadaniu intelektualnego sznytu tej duchowej próżności.
Najjaskrawszą apostazją jest jednak milczenie o novissima (rzeczach ostatecznych). Gdzie refleksja nad sądem Bożym, przed którym stanie autorka promująca rozwody i narkotyki? Katecizm Rzymski nakazuje: „W każdej recenzji dzieła ludzkiego należy pamiętać, że vanitas vanitatum et omnia vanitas (marność nad marnościami i wszystko marność) wobec wieczności”. To milczenie jest groźniejsze niż jakakolwiek jawna herezja – to silentium Dei (milczenie Boga) w kulturze, która wybrała samounicestwienie.
Za artykułem:
Książka tygodnia: „Irlandzka dziewczyna” Edny O’Brien to fascynująca podróż w czasie (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 19.08.2025