Portal Tygodnik Powszechny (19 sierpnia 2025) informuje o austriackim filmie „Paw zwyczajny”, przedstawiając go jako komedię demaskującą społeczne udawanie poprzez historię agencji wynajmującej podstawianych krewnych i partnerów. Artykuł Anity Piotrowskiej chwali reżysera Bernharda Wengera za „wdzięczną groteskę” o „czynniku ludzkim” burzącym mechaniczne odgrywanie ról, porównując dzieło do kina Rubena Östlunda. Krytyczka pomija jednak, że cała narracja tkwi w modernistycznej pułapce redukcji człowieka do poziomu zwierzęcia – tytułowego pawia.
Antropologia bez łaski: człowiek jako performer biologii
Filmowy Matthias, jak relacjonuje recenzja, „nawet kiedy nie udaje, wypada nieprawdziwie”, co autorka określa jako „tragikomedię” współczesności. To jawna herezja pelagiańska, gdyż zakłada, że człowiek może osiągnąć autentyczność wyłącznie własnymi siłami, bez łaski uświęcającej. Concilium Tridentinum (Sesja VI, Kanon 1) potępia takich, „którzy mówią, że człowiek może usprawiedliwić się przed Bogiem własnymi siłami”. Tymczasem recenzja głosi kult emocjonalnej spontaniczności jako najwyższej wartości: „prawdę emocji, także gwałtownych, [reżyser] stawia wyżej niż fałszywą grzeczność”.
Religia praw człowieka jako substytut praw Bożych
Portal zachwyca się „totalnym urynkowieniem intymnych ludzkich potrzeb” jako diagnozą czasów, lecz przemilcza kluczowy fakt: ta patologia jest bezpośrednim owocem apostazji narodów od społecznego panowania Chrystusa Króla. Gdy Pius XI w Quas Primas (1925) ogłaszał uroczystość Chrystusa Króla, podkreślał: „Pokój Chrystusa w Królestwie Chrystusa” – jedyne antidotum na chaos wywołany usunięciem Boga z życia publicznego. Recenzowany film ukazuje świat, gdzie „każdą życiową niszę wypełnia profesjonalna oferta” – czyli materialistyczną parodię societas perfecta, jaką jest jedynie Kościół katolicki.
Teologia ukryta w pominięciach
Najcięższym zarzutem wobec recenzji jest całkowite milczenie o nadprzyrodzonym przeznaczeniu człowieka. Gdy Matthias „zaczyna wejrzeć w samego siebie” (jak pisze Piotrowska), nie następuje metanoia – nawrócenie ku Bogu, lecz jedynie emocjonalne katharsis. Tymczasem Dei Filius Soboru Watykańskiego I (1870) przypomina: „Bóg, początek i koniec wszystkich rzeczy, może być poznany z pewnością światłem naturalnego rozumu ludzkiego przez to, co zostało stworzone”. Film i recenzja redukują jednak człowieka do poziomu „tytułowego pawia” – istoty walczącej o status w stadzie, co stanowi jawne odrzucenie imago Dei w człowieku.
Modernistyczne korzenie recenzowanej „duchowości”
Oskarżycielsko brzmi entuzjazm portalu dla filmu nagrodzonego przez włoską fundację „promującą ukazywanie związków człowieka z jego pracą i środowiskiem”. To czysty modernizm, potępiony już w dekrecie Lamentabili Piusa X (1907), który w punkcie 58 odrzuca twierdzenie, jakoby „prawda nie jest niezmienna bardziej niż sam człowiek”. Recenzja celebruje bowiem „mniej oczywisty performans” jako substytut cnót moralnych – co stanowi realizację modernistycznej zasady vitalis immanentia (witalnej immanencji), gdzie religię zastępuje się „uczuciem boskości” (Pius X, Pascendi dominici gregis, 1907).
Symptom upadku kultury po Soborze
Fakt, że katolickie medium promuje film gloryfikujący autentyczność bez odniesienia do Objawienia, demaskuje duchową pustkę neo-kościoła. Gdy Leona XIII w Immortale Dei (1885) nauczał, że „żadne prawa nie są bardziej zgodne z naturą niż prawa Chrystusowe”, kino tworzyło dzieła jak Męczeństwo Joanny d’Arc Carla Dreyera (1928), gdzie heroizm płynął z łaski. Tymczasem „Paw zwyczajny” – zgodnie z duchem posoborowej „duchowości” – oferuje jedynie terapeutyczne samozadowolenie. Jak ostrzegał św. Pius X: „Moderniści zastępują pobożność uczuciem religijnym i wiarą” (Pascendi, 39).
Za artykułem:
Wypożycz sobie idealnego syna albo psa. „Paw zwyczajny” urzeka lekkością i humorem (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 19.08.2025