Portal LifeSiteNews (23 sierpnia 2025) relacjonuje decyzję Elona Muska o wstrzymaniu planów utworzenia „America Party” oraz jego zbliżenie z wiceprezydentem JD Vance’em, otwarcie rozważającym kandydaturę w wyborach prezydenckich 2028 roku. Musk, krytykujący „obrzydliwy” wzrost długu publicznego za sprawą tzw. „Big Beautiful Bill”, początkowo zapowiedział stworzenie trzeciej siły politycznej jako reakcję na „dwupartyjną współpracę w bankructwie USA”. Vance publicznie nakłaniał miliardera do porzucenia tych planów, argumentując, że „lojalność wobec Partii Republikańskiej Trumpa” stanowi jedyną drogę realnego wpływu. Ostateczna rezygnacja Muska z konfrontacji ujawnia duchową pustkę współczesnego konserwatyzmu, dla którego wierność strukturom władzy przeważa nad zasadami moralnymi.
Kult skuteczności politycznej ponad zasadami moralnymi
Analiza retoryki Vance’a demaskuje modernistyczne przesunięcie akcentów od obiektywnego dobra ku utylitarystycznej kalkulacji. Jego argument:
„Jeśli nie podoba ci się to, co robi Partia Republikańska […] spróbuj naprawić Partię Republikańską. Spróbuj popchnąć ją w swoją stronę”
– stanowi klasyczny przykład relatywizacji zasad na ołtarzu politycznego pragmatyzmu. Katolicka teologia polityki, wyrażona w encyklice Leona XIII Immortale Dei, jednoznacznie stwierdza, że państwo jako „moralny byt” (Ens morale) musi podporządkować swe prawa lex divinae (prawu Bożemu). Tymczasem Vance proponuje Muskowi nie walkę o przywrócenie norm sprawiedliwości społecznej, lecz technokratyczne „popychanie” partii w dowolnym kierunku, byle zachować iluzję wpływu.
Ton wypowiedzi wiceprezydenta – „nie udawaj, że możesz coś zmienić dzięki trzeciej partii” – odsłania głębszy problem: redukcję polityki do gry o władzę, w której wierność instytucji zastępuje wierność sumieniu. Św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae (II-II, q. 104, a. 5) przypomina: „Posłuszeństwo jest cnotą tylko wtedy, gdy nakaz nie sprzeciwia się prawu wyższemu”. Vance jednak sugeruje, że Musk powinien tolerować niegodziwość „Big Beautiful Bill” (który sam nazwał „ohydą” zwiększającą dług o 5 bilionów dolarów) w imię zachowania pozycji w establishmentu. To nie reforma, lecz moralna kapitulacja podszyta strachem przed utratą wpływów.
Religijna pustka współczesnego konserwatyzmu
Kluczowym pominięciem w całym dyskursie jest całkowity brak odniesienia do transcendentnego porządku moralnego. Gdy Vance wylicza wartości Muska: „wiara w rządy prawa, zamknięte granice, wzrost gospodarczy, produkcję w USA”, tworzy katalog doczesnych celów, całkowicie ignorując finis ultimus (cel ostateczny) ludzkiego działania – chwałę Bożą i zbawienie dusz. Pius XI w encyklice Quas Primas (1925) potępiał taki redukcjonizm: „Pokój Chrystusa w królestwie Chrystusa” – przypominał, że żaden projekt społeczny nie zapewni trwałego pokoju bez uznania Regnum Christi (Królestwa Chrystusa) za fundament ładu.
Milczenie o bonum commune (dobro wspólne) rozumianym jako realizacja woli Bożej w życiu publicznym demaskuje sekularystyczne przesiąknięcie nawet tych, którzy deklarują obronę tradycyjnych wartości. W rzeczywistości obie strony sporu – zarówno Musk, jak i Vance – operują językiem „praw człowieka”, „wolności gospodarczej” czy „efektywności rządowej”, całkowicie pomijając obowiązek podporządkowania prawodawstwa przykazaniom Bożym. Jak przypominał papież Pius IX w Syllabus Errorum (1864), błąd nr 39: „Państwo jako źródło i początek wszystkich praw” – to właśnie tę herezję republikański establishment praktykuje pod płaszczykiem konserwatywnego pragmatyzmu.
Szczególnie wymowne jest użycie przez Vance’a argumentu strachu:
„Demokraci i Republikanie nigdy już nie będą cię oboje lubić”
. To jawny dowód, że współczesna polityka opiera się nie na obronie prawdy, lecz na kalkulacji społecznej akceptacji. Św. Augustyn w De Civitate Dei (XIX, 17) przestrzegał przed taką postawą: „Gdzie nie ma sprawiedliwości, tam nie ma państwa” – a sprawiedliwość definiował jako „oddanie każdemu, co mu się należy przede wszystkim Bogu”. Vance proponuje Muskowi nie sprawiedliwość, lecz udział w „czystym wymiecie” władzy (jak sam przyznał: „Partia Republikańska ma czystą władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą”), co stanowi klasyczną pokusę libido dominandi (pożądania panowania) potępioną przez Doktora Kościoła.
Ostatecznie cały spór Musk vs Vance ujawnia teologiczne bankructwo świeckiego konserwatyzmu. Brakuje w nim bowiem najważniejszego: uznania, że jak uczył papież Leon XIII w Rerum Novarum (1891), „żadna ludzka władza nie może zastąpić autorytetu Boga”. Dopóki polityka nie powróci do swego nadprzyrodzonego celu – dopóty nawet pozorni „obrońcy tradycji” będą jedynie zarządcami upadłego systemu, niezdolnymi do autentycznej odnowy moralnej.
Za artykułem:
Elon Musk pauses plans for new political party, signals support for JD Vance in 2028: report (lifesitenews.com)
Data artykułu: 23.08.2025