Portal LifeSiteNews relacjonuje sprawę Jeremy’ego McDonalda, mieszkańca Ontario, oskarżonego o napaść z bronią w ręku po tym, jak bronił się przed uzbrojonym włamywaczem. Lider Partii Konserwatywnej Pierre Poilievre wykorzystał ten przypadek, by domagać się poszerzenia prawa do samoobrony w Kanadzie, argumentując: „Kanadyjczycy mają prawo zrobić wszystko, co konieczne, by powstrzymać intruza”. W tle pozostaje pytanie o granice „rozsądnej siły” w kanadyjskim kodeksie karnym oraz brak jasnych regulacji typu „castle doctrine”, znanych z niektórych stanów USA.
Prawo naturalne zdeformowane przez świecki relatywizm
Cytowany artykuł operuje językiem humanistycznej autonomicznej moralności, całkowicie ignorując nadprzyrodzony porządek łaski i wieczne konsekwencje ludzkich czynów. Podczas gdy św. Tomasz z Akwinu nauczał: „Władza świecka winna być podporządkowana duchowej, jak ciało podporządkowane jest duszy” (Summa Theologica II-II, q. 60), współczesne systemy prawne – w tym kanadyjski – odwracają tę hierarchię, czyniąc z ustawodawcy ludzkiego najwyższego arbitra dobra i zła.
Poilievre stwierdza:
„Jeśli nie chcesz zostać skrzywdzony, nie włamuj się do czyjegoś domu”
, redukując sprawę do utylitarystycznej kalkulacji „skutek-środek”. Brak tu fundamentalnego rozróżnienia między obroną konieczną (łac. defensio necessaria), która w tradycji katolickiej jest moralnie dopuszczalna, a samowolą zemsty potępianą przez Dekalog. Jak przypomina papież Pius XII: „Żadne prawo ludzkie nie może przyznać człowiekowi prawa do czynienia tego, co zakazuje Prawo Naturalne” (Przemówienie do prawników katolickich, 6 grudnia 1953).
Zbrodnia i kara bez eschatologicznego kontekstu
Najcięższym zarzutem wobec prezentowanej narracji jest całkowite przemilczenie rzeczy ostatecznych. Ani Poilievre, ani autorzy artykułu nie wspominają, że zarówno napastnik Michael Breen, jak i broniący się McDonald stoją przed perspektywą Sądu Ostatecznego, gdzie „nie ma względu na osobę” (Kolum. 3,25). W świecie pozbawionym nadprzyrodzonej nadziei, walka z przestępczością sprowadza się do technokratycznych rozwiązań – zaostrzania kar czy poszerzania uprawnień obywateli – zamiast nawrócenia serc przez Chrystusa Króla.
„Liberalne prawa” krytykowane przez kanadyjskiego polityka to jedynie symptom głębszej choroby: odrzucenia społecznego panowania Chrystusa. Jak nauczał papież Pius XI w encyklice Quas Primas: „Pokój Chrystusa w Królestwie Chrystusowym – oto jedyne lekarstwo na liczne dolegliwości, jakie trapią rodzaj ludzki”. Żadne „castle doctrine” nie zastąpi obowiązku państw do publicznego uznawania władzy Zbawiciela nad narodami.
Prawo do obrony w perspektywie katolickiej doktryny
Kościół Katolicki od wieków uznaje zasadę vim vi repellere licet cum moderamine inculpatae tutelae („wolno odeprzeć siłę siłą, z umiarkowaniem niezbędnej obrony”). Św. Rajmund z Penafort precyzuje: „Niedozwolone jest zabicie napastnika, jeśli można go unieszkodliwić bez odbierania mu życia” (Summa de Paenitentia et Matrimonio). Tymczasem w opisanej sytuacji policja utrzymuje w tajemnicy rodzaj broni, jaką dysponował napastnik, uniemożliwiając ocenę proporcjonalności obrony. To demaskuje kryzys sprawiedliwości w systemach prawnych odrzucających obiektywne kryteria moralne.
Katolicka nauka społeczna potępia zarówno bierność wobec zła, jak i okrucieństwo w odpłacie. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 roku (kan. 2351) nakładał ekskomunikę na tych, którzy pozbawiają życia z premedytacją, bez konieczności obrony. W analizowanym przypadku mamy do czynienia z niebezpiecznym przesunięciem akcentu: zamiast pytać „czy obrona była moralnie słuszna”, społeczeństwo debatuje „jak daleko sięga prawo do zemsty”.
Sedno problemu: neutralność państwa jako herezja
Sednem kryzysu nie jest brak „castle laws”, lecz systemowa apostazja państw, które – jak Kanada – wyrzekły się publicznego wyznawania wiary. Leon XIII w encyklice Immortale Dei ostrzegał: „Państwo, które nie służy Bogu, nieuchronnie staje się tyranem wobec obywateli”. Gdy prawodawstwo ignoruje Boskie pochodzenie władzy (Rzym. 13,1), wówczas nawet słuszne postulaty – jak obrona życia i mienia – zostają wypaczone w świecki humanitaryzm.
Politycy tacy jak Poilievre, choć słusznie wskazują na upadek bezpieczeństwa publicznego, proponują jedynie łatanie dziur w tonącym okręcie cywilizacji. Bez powrotu do katolickich fundamentów prawa – gdzie kara ma charakter naprawczy i ekspiacyjny, a samoobrona podlega rygorom sumienia – żadne reformy nie powstrzymają fali barbarzyństwa. Jak konstatował św. Augustyn: „Remota itaque iustitia quid sunt regna nisi magna latrocinia?” („Czymże są królestwa bez sprawiedliwości, jak nie wielkimi zbójnami?”).
Duchowa zapaść w epoce apostazji
Ostatni akt dramatu rozgrywa się w kontekście totalnej demoralizacji społeczeństw, które odrzuciły społeczne panowanie Chrystusa Króla. Gdy w 1925 roku Pius XI ustanawiał święto Chrystusa Króla, wskazywał: „Największym nieszczęściem współczesności jest laicyzm” (Quas Primas). Sto lat później Kanada – podobnie jak większość narodów – sankcjonuje aborcję, eutanazję i ideologię LGBT+, jednocześnie zastanawiając się, czy obywatel ma prawo odeprzeć złodzieja. To logiczna konsekwencja usunięcia Krzyża z przestrzeni publicznej.
W świetle Tradycji, każda próba naprawy państwa bez przywrócenia katolickiego porządku jest jak gaszenie pożaru benzyną. Dopóki narody nie uznają publicznie władzy Chrystusa Króla, dopóty „błędne koło” przemocy i niesprawiedliwości będzie się zataczać. Jak pisał kard. Alfredo Ottaviani: „Tylko Chrystus jest Zbawicielem jednostek i społeczeństw” (Il baluardo). Wszelkie inne „reformy” to jedynie kosmetyka na trumnie cywilizacji.
Za artykułem:
Poilievre affirms right to self-defense after Ontario man charged for fending off home invader (lifesitenews.com)
Data artykułu: 27.08.2025