„Sorry, Baby”: Tragikomedia o duchowej pustce współczesnego człowieka w świetle katolickiej doktryny
Portal Tygodnik Powszechny (26 sierpnia 2025) przedstawia recenzję filmu „Sorry, Baby” Evy Victor jako „babskie kino w najlepszym znaczeniu”, wychwalając jego „autoironię” i „świeże ujęcie” tematu przemocy seksualnej. Artykuł opisuje historię Agnes – wykładowczyni zmagającej się z traumą po napaści seksualnej – która rzekomo znajduje ukojenie w „zwykłych gestach czułości” i „żmudnym wyzwalaniu się z wspomnień”, bez odniesień do moralności, łaski czy zbawienia. Jest to jawny przykład redukcji dramatu ludzkiego do płaskiego naturalizmu, gdzie Bóg został zastąpiony terapią, a zbawienie – samouwielbieniem.
Antyteologiczny redukcjonizm ludzkiej tragedii
Recenzja entuzjastycznie opisuje „mocowanie się z następstwami” traumy poprzez „autoironię” i „zwykłe gesty”, całkowicie pomijając status łaski uświęcającej i konieczność sakramentalnego pojednania. Jak nauczał Pius XI w Casti Connubii: „Grzechy przeciw czystości są zbrodnią przeciw własnemu ciału, które z woli Stwórcy ma być świątynią Ducha Świętego” (1930). Film, według opisu, promuje fałszywą antropologię, gdzie człowiek jest jedynie zbiorem urazów do „przepracowania”, nie zaś creatura Dei (stworzeniem Bożym) wezwanym do nawrócenia.
„(…)autoironia Agnes, mimo ładunku bólu, z czasem potrafi przynieść niespodziewane ukojenie”
To zdanie demaskuje duchową ślepotę autorów. Św. Augustyn w Wyznaaniach poucza: „Niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” (I,1). Prawdziwe ukojenie płynie jedynie z gratia sanans (łaski uzdrawiającej) dostępnej przez sakramenty, nie zaś z ludzkich technik samozadowolenia. Pominięcie tej prawdy czyni z filmu narzędzie duchowego samobójstwa, ukrywające przed ofiarami jedyną drogę prawdziwego uzdrowienia.
Demoniczna parodia przyjaźni i miłosierdzia
Recenzja wychwala relację Agnes z Lydie – „homoseksualną przyjaciółką” – jako wzór „kobiecej przyjaźni”, podczas gdy jest to jawna gloryfikacja amor criminalis (miłości występnej). Sobór Trydencki w dekrecie Cum hoc tempore (1563) potępił wszelkie relacje sprzeciwiające się prawu naturalnemu, zaś Pius XI w Divini Redemptoris nazwał próby legitymizacji takich związków „szatańskim pomiotem”.
„Nie umieraj!” jako „najpiękniejsze wyznanie kobiecej przyjaźni”
To bluźniercze przeciwstawienie się nauce Chrystusa: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Prawdziwa przyjaźń w ujęciu katolickim (jak uczy św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae II-II q.23) musi być ukierunkowana na bonum commune sub ratione Dei (dobro wspólne w porządku Bożym), nie zaś na wzajemne utwierdzanie w grzechu.
Kult ofiary zamiast kultu sprawiedliwości
Opis filmu ujawnia modernistyczną obsesję na punkcie „traumy” przy równoczesnym odrzuceniu obiektywnego porządku moralnego. Gdy recenzja stwierdza, że „każda krzywda oprócz terapii domaga się sprawiedliwości”, ale „ta ostatnia zawodzi”, autorzy zdradzają swoją niewiarę w iustitia Dei (sprawiedliwość Bożą). Św. Paweł w Liście do Rzymian (12,19) przypomina: „Mnie należy się pomsta, Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan”.
Tymczasem film – według opisu – proponuje „kojące plasterki” w postaci „kanapek od nieznajomych”, co stanowi karykaturę caritas (miłosierdzia). Jak pisał Pius X w Pascendi Dominici Gregis: „Moderniści zastępują miłość bliźniego sentymentalizmem pozbawionym duchowego rdzenia” (1907). Brak jakiejkolwiek wzmianki o przebaczeniu czy zadośćuczynieniu dowodzi, że mamy do czynienia z kultem krzywdy, nie zaś z chrześcijańskim rozumieniem cierpienia.
Edukacja jako narzędzie deprawacji
Recenzja z aprobatą opisuje środowisko akademickie filmu, gdzie „nazwiska autorek” takich jak Woolf czy Didion mają być wzorem do naśladowania. Tymczasem Wirginia Woolf – samobójczyni i zwolenniczka rozwiązłości obyczajowej – została potępiona przez Piusa XI w Divini Illius Magistri jako przedstawicielka „zgubnych prądów antychrześcijańskich”. W świetle kanonu 1374 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku, promowanie takich autorów na katolickiej uczelni byłoby przestępstwem podlegającym ekskomunice.
Milczenie recenzji o moralnej odpowiedzialności edukatorów jest wymowne. Jak uczył św. Pius X: „Każda nauka winna być przepojona duchem katolickim pod kierunkiem i matczyną troską Kościoła” (Acerbo Nimis, 1905). Uniwersytet pozbawiony tego fundamentu staje się – jak w filmie – jedynie „laboratorium grzechu”.
Symptom posoborowej apostazji
Opisywany film nie jest przypadkowym dziełem, lecz owocem systematycznej destrukcji katolickiej kultury po 1958 roku. Gdy sobór watykański II porzucił zasadę Christus Rex (Chrystusa Króla) na rzecz „dialogu ze światem”, otworzył furtkę dla takiego właśnie antykultu. Jak proroczo ostrzegał św. Pius X: „Moderniści usiłują zniszczyć wszelkie dogmaty, pozostawiając jedynie płytki humanitaryzm” (Pascendi, 28).
Recenzja w Tygodniku Powszechnym – organie od dawna propagującym „hermeneutykę ciągłości” – stanowi żywy dowód sukcesu tej strategii. Brak jakiegokolwiek odniesienia do lex naturalis (prawa naturalnego) w ocenie moralnej filmu, entuzjazm dla relatywizmu oraz idolatria „wrażliwości” potwierdzają, że mamy do czynienia z jawną apostazją intelektualną.
W obliczu takich dzieł katolik musi pamiętać słowa św. Pawła: „Nie będziesz miał innych bogów obok Mnie!” (Wj 20,3). Jedyną odpowiedzią na kulturę śmierci jest nieustanne głoszenie Królestwa Chrystusowego i odmawianie udziału w sacra profanorum (obrzędach bezbożników). Jak mówi Dictatus Papae św. Grzegorza VII: „Tylko Kościół katolicki może pouczać narody w sprawach wiary i moralności” – wszelkie zaś inne głosy są zwodzeniem demonicznym.
Za artykułem:
Film „Sorry, Baby”, babskie kino w najlepszym znaczeniu tego słowa (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 26.08.2025