Sport jako współczesne bałwochwalstwo: dekonstrukcja świeckich rytuałów w portalowej apologii
Portal Więź.pl (30 sierpnia 2025) w edytorialu Kacpra Mojsy gloryfikuje oglądanie rozgrywek sportowych jako „rytuał społeczny” mający zastąpić prawdziwe więzi międzyludzkie. Tekst porównuje doświadczenie kibicowania do „liturgii” z własnymi „gestami i językiem”, twierdząc, że „wspólne oglądanie meczów działa jak nić, która spaja ludzi”, zapewniając im „wytchnienie od zabieganej codzienności”. Autor bezkrytycznie powtarza modernistyczne hasło Damiana Jankowskiego o futbolu jako „najważniejszej rzeczy z rzeczy nieważnych tego świata”, idealizując rzekomą „magię” sportowych emocji.
Świętokradcze przywłaszczenie terminologii sakralnej
Demaskujemy heretyckie przesunięcie semantyczne: Użycie pojęć takich jak „liturgia”, „rytuał” czy „wspólnotowa ekstaza” w kontekście profanum stanowi jawną kradzież terminów zarezerwowanych wyłącznie dla kultu Bożego. Kościół katolicki od zawsze nauczał, że latria (cześć Boska) przysługuje jedynie Trójcy Przenajświętszej, podczas gdy tekst Więź.pl sugeruje możliwość przeniesienia atrybutów sacrum na świeckie widowiska. Już w 1907 r. św. Pius X w dekrecie Lamentabili potępił modernistyczne próby „przenoszenia pojęć z dziedziny wiary na dziedzinę profanum” (Syllabus, prop. 56).
„Od spotkań przy telewizorze (…) po tysiące gardeł na stadionie – ten rytuał ma swoje liturgie, swoje gesty i język”
To bluźniercze zestawienie trywialnych zachowań tłumu z actio sacra Kościoła wojującego jest paradoksalnie zgodne z duchem Konstytucji Apostolskiej Sacrosanctum Concilium (1963) neo-Kościoła, która otworzyła furtkę do „inkulturacji” i profanacji świętych misteriów. Prawdziwa katolicka liturgia – jak przypominał Pius XII w encyklice Mediator Dei (1947) – „jest publicznym kultem, jaki nasz Zbawiciel, Głowa Kościoła, oddaje Ojcu Niebieskiemu, i jaki społeczność wiernych składa swemu Założycielowi”.
Naturalistyczna redukcja człowieka do emocjonalnego zwierzęcia
Tekst propaguje antropologiczną herezję, sprowadzającą człowieka do poziomu istoty poszukującej jedynie wspólnotowych uniesień. Podczas gdy św. Augustyn w Wyznaniach pouczał: „Niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”, portalowa narracja oferuje namiastkę transcendencji w zbiorowym krzyku na stadionie. „Wkraczamy w świat, który działa na podobnej zasadzie jak film (…): pozwala wejść w opowieść nie do końca naszą” – pisze Mojsa, nieświadomie opisając mechanizm duchowej ucieczki potępiony przez św. Ignacego Loyolę w regułach o rozeznawaniu duchów.
Systemowe pominięcie eschatologicznego wymiaru czasu
Najcięższym oskarżeniem wobec tekstu jest całkowite milczenie o nadprzyrodzonym przeznaczeniu człowieka. W katolickiej ascezie każda chwila życia – w tym odpoczynek – ma służyć vacare Deo (oddaniu się Bogu), podczas gdy autor lansuje ideę „wylogowania się ze spraw życia codziennego” poprzez sportowe spektakle. Już św. Paweł w 1 Kor 10, 31 nakazywał: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”. Tymczasem proponowana „ucieczka w emocje” stanowi jawną pogardę dla nauki o recta intentio (prawej intencji), której domagał się św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologiae (II-II, q. 55).
Apologia bałwochwalczego kultu ciała i widowisk
Gdy Mojsa zachwyca się „magicznymi momentami, gdy Dawid pokonuje Goliata”, bezwiednie powtarza błędy potępione już w starożytności przez Tertuliana w traktacie De spectaculis: „Czyż sam widok nie jest nierządem oczu? Człowiek wierny nie powinien nawet patrzeć na to, czego nie wolno mu pożądać”. Współczesne igrzyska stanowią kontynuację rzymskich ludi, gdzie tłum odurzał się przemocą i emocjami, zapominając o wieczności. Kardynał Pie w Synodzie Paryskim (1873) ostrzegał: „Sport i rozrywki stają się bożyszczem, które pochłania czas należny Bogu”.
Prawo Boże kontra świecka religia „więzi społecznych”
Tekst ujawnia symptomatyczną cechę posoborowej mentalności: substytucję nadprzyrodzonej miłości bliźniego naturalistyczną koncepcją „spajającej nici” wspólnych emocji. Tymczasem prawdziwą więź między ludźmi może stworzyć jedynie łaska płynąca z Ofiary Kalwarii, o czym świadczyły niezliczone przykłady świętych – od św. Franciszka Salezego po św. Maksymiliana Kolbego. Sobór Watykański II w konstytucji Gaudium et spes (1965) zapoczątkował tę duchową katastrofę, głosząc fałszywą tezę o „autonomii rzeczy doczesnych” (nr 36), której echem są słowa Mojsy o rzekomo zbawiennym charakterze świeckich spektakli.
Duchowa ruina jako owoc modernistycznej apostazji
Przedstawiona w artykule wizja człowieka szukającego „wytchnienia” w stadionowych emocjach jest bezpośrednim owocem odrzucenia katolickiej doktryny o grzechu pierworodnym i konieczności uświęcenia wszystkich sfer życia. Gdy w 1958 r. rozpoczął się kryzys władzy w Kościele, zatracono rozumienie słów św. Pawła: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13). Dziś, gdy neo-Kościół głosi kult „człowieka i jego godności”, nic dziwnego, że portal Więź.pl – powstały w środowisku tzw. katolicyzmu otwartego – promuje bałwochwalczą religię stadionowych pseudorytuałów.
Za artykułem:
Oglądanie meczów jako forma wytchnienia (wiez.pl)
Data artykułu: