Portal Lepanto Institute (4 września 2025) ujawnia działalność Stowarzyszenia Amerykańskich Kapłanów Katolickich (AUSCP), które na swoim zgromadzeniu w San Antonio wybrało o. Rolheisera OMI na przewodnika rekolekcji. Artykuł dokumentuje, jak ten kanadyjski zakonnik – określany przez ks. Jamesa Martina SJ jako „ulubiony autor duchowy” – propaguje erotyzowaną mistykę, relatywizuje celibat i sprowadza modlitwę do terapeutycznego narzędzia.
Teologia bez Boga: duchowość jako gra w piłkę
Rolheiser w wywiadzie dla Martina definiuje duchowość poprzez bluźnierczą analogię:
„teologia to zasady gry w piłkę, których należy przestrzegać, ale duchowość to sama gra”
To klasyczna herezja modernizmu potępiona w Pascendi Dominici Gregis Piusa X: „Moderniści […] wszystko podporządkowują doświadczeniu, uważając je za jedyne źródło i kryterium wszelkiej prawdy” (§ 14). Doktryna zostaje zdegradowana do zbędnego regulaminu, podczas gdy „doświadczenie” staje się nowym bogiem.
Święty Oficjum w dekrecie Lamentabili sane exitu (1907) potępiło podobne błędy: „Dogmaty nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale interpretacją faktów religijnych przez ludzki umysł” (propozycja 22). Rolheiser stosuje dokładnie tę zasadę, przemilczając, że prawdziwa duchowość katolicka jest życiem w Duchu Świętym (Katechizm Rzymski, rozdz. III), który jest Duchem Prawdy (J 14,17), a nie emocjonalnym uniesieniem.
Celibat jako „piekło”: profanacja rady ewangelicznej
Gdy mowa o celibacie, Rolheiser powołuje się na Thomasa Mertona, który określił go jako „piekło” – „samotność, którą sam Bóg potępił”. Kanadyjski zakonnik dodaje:
„celibat ma być bolesny […] ta samotność łączy nas z najbiedniejszymi z biednych”
To jawna sprzeczność z nauką Chrystusa, który wyraźnie wskazał celibat jako radę ewangeliczną dla Królestwa Niebieskiego (Mt 19,12). Św. Paweł w 1 Kor 7,32-35 ukazuje celibat jako dar pozwalający na „niepodzielną służbę Panu”. Tymczasem Rolheiser – niczym luteranin – redukuje go do psychologicznego syndromu, zapominając, że consilia evangelica (rady ewangeliczne) są przywilejem, nie przekleństwem.
Warto przypomnieć, że Merton – ulubieniec posoborowych „teologów” – prowadził podwójne życie: romans z pielęgniarką oraz duchowe flirty z buddyzmem. Jego dzienniki pełne są autoerotycznych uniesień maskowanych mistycznym żargonem. Pius XI w Ad Catholici Sacerdotii (1935) ostrzegał: „Kto gardzi czystością, nie może być kapłanem Chrystusa”.
Czystość jako „szacunek”: demontaż szóstego przykazania
Na pytanie o definicję czystości Rolheiser odpowiada wymijająco:
„to reverance (szacunek) […] ruch Me Too był w pewnym sensie kampanią o czystość”
Ta zdrada katolickiej moralności jest karygodna. Katechizm Św. Piusa X naucza, że cnota czystości polega na „zachowaniu umysłu i ciała w wolności od wszelkiej nieczystości” (rozdz. III). Tymczasem Rolheiser zastępuje obiektywne standardy subiektywnym „szacunkiem”, co otwiera drogę do akceptacji każdej dewiacji pod płaszczykiem „miłosierdzia”.
Ks. Martin – znany z promocji LGBT – znajduje w tym teologiczne alibi dla swej działalności. Jak zauważył Pius X w Pascendi (§ 39), moderniści „mają obrzydzenie do wszelkiej trwałej definicji” – stąd Rolheiser unika jasnego potępienia sodomii, przemilczając kanony Soboru Laterańskiego III (1179) i bulle Effraenatam Piusa V (1588).
Modlitwa jako „terapia”: dezintegracja życia kontemplacyjnego
Rolheiser głosi, że modlitwa kontemplacyjna jest dostępna w codziennych obowiązkach:
„matka wychowująca jedenaścioro dzieci jest bardziej kontemplacyjna niż mnich na pustyni”
To zakamuflowany atak na życie zakonne. Reguła św. Benedykta wyraźnie oddziela ora et labora (módl się i pracuj), podkreślając pierwszeństwo modlitwy liturgicznej. Kanadyjski zakonnik zaciera tę różnicę, sugerując, że praca domowa zastępuje adorację.
W ten sposób Rolheiser wciela w życie modernistyczną zasadę: „Doświadczenie religijne jest prawdziwe tylko wtedy, gdy staje się życiem” (potępione w Lamentabili, prop. 58). Święta Teresa z Avila w „Twierdzy wewnętrznej” (V, 1) przestrzegała przed takimi redukcjami: „Modlitwa myślna nie polega na myśleniu dużo, ale na miłowaniu mocno”.
Męskość bez Chrystusa: psychologia zamiast sakramentów
Na pytanie o męskość Rolheiser odwołuje się do świeckich ruchów psychologicznych Roberta Bly’a, całkowicie pomijając wzór św. Józefa czy rycerskie cnoty św. Ludwika IX. To kolejny przejaw naturalizmu potępionego w Syllabusie Piusa IX (1864): „Filozofia powinna być traktowana bez uwzględnienia objawienia nadprzyrodzonego” (prop. 14).
Takie podejście prowadzi do „duchowości” pozbawionej krzyża, co Pius XI w Quas Primas (1925) nazwał „usunięciem Jezusa Chrystusa i Jego świętego prawa z obyczajów i życia publicznego”. Rolheiser i Martin tworzą religię zastępczą – psychoterapię w szatach liturgicznych.
Strukturalna apostazja: AUSCP jako synagoga szatana
Wsparcie AUSCP dla Rolheisera nie jest przypadkiem. Jak ujawniło nagranie z ich zgromadzenia, kapłani tej organizacji otwarcie dyskutują o:
- akceptacji masturbacji
- błogosławieństwach par homoseksualnych
- „duchowości” transpłciowości
To jawna realizacja przepowiedni z Lamentabili: „Wiara chrześcijańska od początku była żydowska, potem stała się pawłowa, janowa, wreszcie grecka i powszechna” (prop. 60). Dziś AUSCP próbuje stworzyć nową fazę: „chrześcijaństwo” bez Chrystusa, gdzie kapłani są terapeutami, a sakramenty – sesjami grupowymi.
Pius X w Sacrorum antistitum (1910) nakazywał kapłanom przysięgę antymodernistyczną, odrzucającą „ewolucję dogmatów”. Tymczasem pseudo kapłani jak Rolheiser czy Martin stali się apostołami tej samej herezji, tyle że ubranej w język „inkluzji”. Końcem tej drogi nie jest zbawienie, ale potępienie – o czym przypomina kanon 1325 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r.: „Kto obstaje przy błędzie potępionym przez Stolicę Apostolską, podlega ekskomunice”.
Za artykułem:
This heterodox priest is one of Fr. James Martin’s ‘favorite spiritual authors’ (lifesitenews.com)
Data artykułu: 04.09.2025