Hierarchia celów małżeństwa zdradzona przez neomodernistyczne struktury
Portal Sacdrdjo (3 września 2025) dokonuje krytyki wypowiedzi Szymona Bańki z FSSPX dotyczącej powinności małżeńskiej, wskazując na jego rzekome pominięcie hierarchii celów małżeństwa nauczanej w tradycyjnej teologii katolickiej. Autor oskarża Bańkę o sprowadzenie małżeństwa do „umownej prostytucji” poprzez zawężenie perspektywy do modernistycznego pojmowania „dobra małżonków” jako zaspokojenia potrzeb seksualnych. W komentarzach czytelnicy pytają o granice dopuszczalności współżycia oraz status „dobra małżonków” w obecnym prawie kanonicznym.
Teologiczna anarchia jako owoc posoborowej dewastacji
Podczas gdy Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. w kan. 1013 §1 stanowił wyraźnie: „Pierwszym celem małżeństwa jest rodzenie i wychowywanie potomstwa, celem drugim – wzajemna pomoc oraz uleczenie pożądliwości”, powojenny neomodernizm przemycił rewolucyjną zasadę równorzędności celów. Już Pius XI w encyklice Casti Connubii (1930) ostrzegał: „Ci, którzy uważają, że można zrównywać cele małżeństwa albo że cele drugorzędne są nie mniej ważne od celu głównego, grzeszą przeciwko samej naturze małżeństwa” (AAS 22, 1930, s. 547-548).
Wypowiedź Bańki – choć błędna w swej redukcjonistycznej formie – stanowi jedynie logiczny owoc hermeneutyki ciągłości forsowanej przez FSSPX, która akceptuje herezję kolegialności oraz fałszywą linię papieską od Jana XXIII począwszy. Gdy struktura sama legitymizuje modernistycznych uzurpatorów, jej funkcjonariusze nie mogą głosić niczego ponad półprawdy zmieszane z trucizną naturalizmu.
„Otwartość na poczęcie” jako przykrywka dla sytuacjonizmu moralnego
Zasadniczy błąd tkwi w przyjęciu posoborowego języka, który zastąpił obiektywny porządek łaski subiektywnymi kategoriami emocjonalnymi. Gdy autor pisze:
„współżycie dążące do poczęcia dziecka…[wymaga] zamiaru zarówno rozumnego jak też wspaniałomyślnego”
, wprowadza niebezpieczny relatywizm intencjonalny, sprzeczny z nauczaniem św. Tomasza z Akwinu: „grzech nieczystości małżeńskiej nie polega na braku intencji poczęcia, lecz na świadomym wykluczeniu celu prokreacyjnego poprzez akty przeciwne naturze” (Summa Theologiae, II-II, q.154, a.11).
W komentarzach widzimy symptomatyczne pytania: „Czy brakiem otwartości na poczęcie dziecka jest wobec tego jakieś wewnętrzne nastawienie małżonka?”. To demaskuje totalną dezorientację wiernych pozbawionych prawowitego Magisterium. Tymczasem św. Alfons Liguori w Theologia Moralis (Lib. VI, n. 924) precyzuje: „Małżonkowie nie potrzebują pozytywnej intencji prokreacji przy każdym akcie, lecz absolutnie nie mogą czynić niczego, co miałoby zapobiec poczęciu”.
FSSPX jako laboratorium neomodernizmu
Fakt, że Bańka wyświęcony w strukturach FSSPX głosi takie herezje, potwierdza tylko ich niezdolność do zachowania depozytu wiary. Jak pokazuje historia, formacja w Zaitzkofen od dziesięcioleci produkuje kleryków zaszczepionych duchem nouvelle théologie. Wystarczy przypomnieć, że sam abp Lefebvre podpisał wszystkie dokumenty soborowe, a w wywiadzie dla „Der Spiegel” (1982) deklarował:
„Nie odrzucam Vaticanum II w całości, pragnę jedynie korekty nadużyć”
.
To nie przypadek, że w komentarzach pod tekstem pada pytanie: „Dobro małżonków i spłodzenie potomstwa są na równi w celach małżeństwa podawanych w obowiązującym prawie kanonicznym”. Autor odpowiada wymijająco: „To jest właśnie fatalny błąd…”, nie wskazując jednak, że KPK z 1983 r. jest nieważny z racji heretyckiego pochodzenia (Jan Paweł II jako formalny heretyk nie mógł promulgować żadnego aktu prawnego).
Demaskacja antropocentrycznej rewolucji
Sednem problemu jest przyjęcie przez autora modernizującej terminologii. Gdy pisze o „dobru małżonków”, nie precyzuje, że w doktrynie przedsoborowej oznaczało ono wyłącznie:
1. Wzajemną pomoc w dążeniu do zbawienia
2. Prawo do aktu małżeńskiego wyłącznie w formie otwartej na życie
3. Unikanie zgorszenia przez dochowanie wierności
Tymczasem posoborowe „dobro małżonków” – jak trafnie zauważa czytelnik – sprowadza się do „zaspokojenia egoistycznych potrzeb emocjonalnych i seksualnych”, co stanowi jawny akt bałwochwalstwa wobec bożka samorealizacji.
Konsekwencje doktrynalnej anarchii
Wnioski płynące z dyskusji są druzgocące:
1. Brak prawowitych pasterzy prowadzi do samowoli interpretacyjnej (czytelnicy spekulują, czym jest „otwartość na poczęcie”)
2. Nawet tzw. środowiska tradycyjne akceptują język rewolucji antropocentrycznej
3. Kompletny zanik rozumienia małżeństwa jako societas perfecta podporządkowanej nadprzyrodzonym celom
Jak ostrzegał Pius XI w Casti Connubii: „Gdy małżeństwo przestaje być drogą do zbawienia, staje się ścieżką do piekła”. Mimo to autor nie wspomina ani słowem o:
– Obowiązku wychowania potomstwa w czystej wierze katolickiej
– Grzechu świętokradztwa przy przyjmowaniu pseudo-sakramentu w strukturach posoborowych
– Absolutnym zakazie małżeństw mieszanych
Podsumowanie: Teologia bez Krzyża
Cała dyskusja dowodzi, że nawet wśród tych, którzy deklarują przywiązanie do Tradycji, zanikło rozumienie Królestwa Chrystusa jako fundamentu wszelkich relacji społecznych. Gdy w miejsce Boga-Człowieka stawia się ludzkie „potrzeby”, nieuchronnie dochodzi do sakralizacji zwierzęcych instynktów.
Ostatnie słowo należy się św. Pawłowi:
„A ci, którzy należą do Chrystusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądliwościami”
(Ga 5, 24). Dopóki „tradycjonaliści” nie odrzucą całkowicie struktury zbrodniczej sekty posoborowej, ich wysiłki będą jedynie gaszeniem pożaru benzyną.
Za artykułem:
Czy w małżeństwie wolno odmówić współżycia? (teologkatolicki.blogspot.com)
Data artykułu: 03.09.2025