Portal Gość Niedzielny relacjonuje przemówienie prezydenta USA Donalda Trumpa, który zaprosił Polskę na szczyt G20 w 2025 roku jako obserwatora. Szczyt odbędzie się w klubie golfowym Trump National Doral Miami, co budzi kontrowersje ze względu na potencjalny konflikt interesów. Trump jednocześnie wyraził niezadowolenie z zakupu rosyjskiej ropy przez Indie, podkreślając jednak „szczególne relacje” z premierem Narendrą Modim.
Suwerenność narodów bez suwerena świata
„Zaprosiłem już Polskę, wysłałem im zaproszenie” – deklaruje Trump, traktując państwa jak pionki w grze geopolitycznych interesów. Cała narracja skupia się na kalkulacjach władzy, gospodarki i prestiżu, całkowicie pomijając fundamentalną zasadę katolicyzmu: Regnum Christi est universale (Królestwo Chrystusa jest powszechne). Pius XI w encyklice Quas Primas stanowczo przypominał: „Nie będzie nadziei trwałego pokoju, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Tymczasem zarówno Trump, jak i polskie władze, działają w paradygmacie laïcité, gdzie Bóg jest co najwyżej dekoracją salonów dyplomatycznych.
Kult siły zamiast sprawiedliwości społecznej
Trump otwarcie krytykuje Indie za handel z Rosją, jednocześnie zapraszając Putina i Xi Jinpinga w roli „obserwatorów”. To klasyczny przykład duplex moralis – podwójnej moralności, gdzie kryterium jest wyłącznie interes narodowy. Tymczasem katolicka nauka społeczna wprost potępia relatywizm w stosunkach międzynarodowych. Jak czytamy w Syllabusie błędów Piusa IX: „Kościół nie może się pogodzić z kompromisami, które podważają wieczne zasady moralne” (punkt 64). Współpraca z reżimami łamiącymi prawa naturalne (jak komunistyczne Chiny czy autorytarna Rosja) pozostaje nie do pogodzenia z katolicką etyką.
Ekonomiczny materializm jako nowa religia
Decyzja o organizacji szczytu w prywatnym klubie golfowym Trumpa obnaża materialistyczne podłoże współczesnej dyplomacji. Choć prezydent USA zapewnia: „Nie zarobimy na tym żadnych pieniędzy”, sama lokalizacja stanowi jawną promocję jego imperium biznesowego. To żywa ilustracja potępionego przez Leona XIII „kultu Mamony”, gdzie interesy gospodarcze dominują nad dobrem wspólnym. W encyklice Rerum novarum papież przestrzegał: „Kiedy stawką staje się zysk, sprawiedliwość idzie w zapomnienie”. Tymczasem cały szczyt G20 sprowadza się do negocjacji podziału stref wpływów i zasobów – żadna wzmianka o moralnych konsekwencjach decyzji ekonomicznych dla rodzin czy ochrony życia.
Milczenie o polskiej misji dziejowej
Najbardziej porażający jest brak głosu polskich władz w kwestii wartości chrześcijańskich. Prezydent Karol Nawrocki ogranicza się do technicznych szczegółów szczytu, nie wykorzystując okazji, by – jako przedstawiciel przedmurza chrześcijaństwa – przypomnieć o fundamentach cywilizacji łacińskiej. To milczenie jest zdradą dziedzictwa św. Jana III Sobieskiego i kardynała Augusta Hlonda, którzy jasno głosili: „Polska będzie katolicka, albo nie będzie jej wcale”. Pius XI w Quas Primas wprost nakazywał władcom: „Niech nie odmawiają publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi, jeśli pragną utrzymać swój autorytet”.
Neo-kościół jako cichy wspólnik globalizmu
Fakt, że relacja ukazała się w katolickim portalu, a nie zawiera żadnej teologicznej oceny opisanych wydarzeń, świadczy o głębokim kryzysie posoborowych struktur. Brak choćby wzmianki o obowiązku podporządkowania polityki międzynarodowej prawu Bożemu to milczące przyzwolenie na laicyzację życia publicznego. Tymczasem św. Pius X w dekrecie Lamentabili sane potępiał jako herezję twierdzenie, że „Kościół powinien dostosować się do postępu nauk i współczesnej cywilizacji” (punkt 64). Cicha akceptacja świeckiego formatu G20 przez media związane z „kościołem” posoborowym to dowód na jego całkowite podporządkowanie duchem świata.
Za artykułem:
USA/ Trump: Zaprosiłem Polskę na szczyt G20 (gosc.pl)
Data artykułu: 06.09.2025