Portal Gość Niedzielny (8 września 2025) relacjonuje wypadek łodzi na rzece Sassandra w Wybrzeżu Kości Słoniowej, gdzie atak hipopotama spowodował śmierć 11 osób, w tym niemowląt. Artykuł koncentruje się na statystykach ataków zwierząt, statusie ochronnym gatunku oraz wcześniejszym podobnym zdarzeniu z kwietnia. Milczy natomiast o nadprzyrodzonym wymiarze życia i śmierci, redukując tragedię do czysto przyrodniczego incydentu.
Ekologiczny fetysz zamiast ars moriendi
Relacja wprowadza czytelnika w błąd przez priorytetowe potraktowanie danych zoologicznych przed kwestią zbawienia dusz. Podczas gdy tekst precyzyjnie informuje, że „hipopotamy zabijają średnio 500 osób rocznie” i „żyje około 500 hipopotamów pod ścisłą ochroną”, brakuje nawet aluzji do novissimorum (rzeczy ostatecznych):
„Jedenaście osób utonęło, w tym kobiety i dzieci, gdy hipopotam wywrócił łódź na rzece Sassandra (…). Przeżyły tylko trzy osoby.”
Gdzie pytanie o stan łaski uświęcającej ofiar? Gdzie wezwanie do modlitwy za zmarłych w obliczu nagłej śmierci? Mors repentina et improvisa (śmierć nagła i niespodziewana) od wieków stanowiła w Kościele pobudkę do intensyfikacji modlitw i pokuty, nie zaś do sporządzania raportów ekologicznych. Jak przypominał papież Benedykt XIV w dekrecie Singulari nobis (1747): „W przypadku śmierci bez Sakramentów, wierni powinni zdwoić błagania o Miłosierdzie Boże”.
Antyhumanitarny relatywizm w służbie „ochrony przyrody”
Artykuł bezkrytycznie powiela neopogańską narrację stawiającą znak równości między życiem ludzkim a zwierzęcym. Wspomnienie, że hipopotamy „jako gatunek zagrożony wyginięciem są pod ścisłą ochroną” następuje przed informacją o śmierci dzieci – co stanowi de facto przyzwolenie na naturalistyczną hierarchię wartości. Tymczasem De Fide (zgodnie z wiarą) człowiek jako jedyne stworzenie obdarzone duszą rozumną zajmuje uprzywilejowane miejsce w porządku stworzenia (Rdz 1:26-28).
Kardynał Alfredo Ottaviani w instrukcji Contra doctrinam falsam (1953) ostrzegał: „Błąd równości wszystkich istot żywych prowadzi do zaprzeczenia grzechu pierworodnego i potrzeby Odkupienia”. Tymczasem współczesne media – jak w tym przypadku – promują ekologiczny pelagianizm, gdzie „ochrona gatunku” zastępuje walkę o zbawienie dusz.
Ofiary bez imion, tragedia bez wymiaru duchowego
W tekście nie znajdziemy ani jednego imienia ofiar, choć szczegółowo wymieniono statystyki dotyczące zwierząt. Ta instrumentalizacja ludzkiego cierpienia na rzecz „edukacji ekologicznej” odsłania prawdziwy cel współczesnej narracji:
„Na terenie Wybrzeża Kości Słoniowej (…) żyje obecnie około 500 hipopotamów, które jako gatunek zagrożony (…) są pod ścisłą ochroną”
Gdy św. Tomasz z Akwinu w Summa contra gentiles (III, 112) dowodził, że „zwierzęta istnieją dla człowieka”, wskazywał na teocentryczny porządek stworzenia. Dziś obserwujemy odwrócenie tej hierarchii – człowiek staje się zakładnikiem „ekosystemu”, co Pius XI w Quas Primas (1925) nazwał „usunięciem Jezusa Chrystusa i Jego najświętszego prawa z życia publicznego”.
Ostatnie zdanie artykułu: „W całej Afryce każdego roku hipopotamy zabijają średnio 500 osób” – brzmi jak makabryczny bilans handlowy. Gdzie nawoływanie do modlitwy misyjnej za ludy Afryki? Gdzie przypomnienie, że każde z tych 500 istnień ma duszę nieśmiertelną stworzoną na obraz Boży? Milczenie na te tematy jest cichym przyzwoleniem na triumf kultury śmierci.
Za artykułem:
Hipopotam zatopił łódź z 14 osobami, (gosc.pl)
Data artykułu: 08.09.2025