Zdrada pasterzy: relatywizacja grzechu śmiertelnego jako otwarta brama do potępienia
Portal LifeSiteNews z 8 września 2025 roku alarmuje o niebezpieczeństwie duchownych bagatelizujących grzech śmiertelny. Michael Hichborn wskazuje na zorganizowany ruch dissentu przeciwko katolickiej doktrynie, wymagający reakcji poprzez modlitwę, publiczne świadectwo i apele do Rzymu. Artykuł jednak nie sięga korzeni problemu, ograniczając się do pobożnych ogólników, podczas gdy integralna wiara katolicka domaga się chirurgicznej analizy tej duchowej gangreny.
Milczenie o źródle apostazji: posoborowa rewolucja doktrynalna
Podstawowym błędem prezentowanego stanowiska jest próba leczenia objawów zamiast choroby. Autor pisze:
„organized dissent against Catholic teaching cannot be ignored and it must be countered with prayer, courageous public witness, and urgent appeals to Rome”
(„zorganizowany sprzeciw wobec nauczania katolickiego nie może być ignorowany i musi być zwalczany modlitwą, odważnym publicznym świadectwem oraz pilnymi apelami do Rzymu”),
jednakże nie identyfikuje przyczyny: całkowitej destrukcji Magisterium po 1958 roku. Quas Primas Piusa XI jednoznacznie stwierdza: „Państwa nie mogą odmawiać publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi” (1925), tymczasem struktury posoborowe systematycznie depczą tę zasadę, zastępując ją kultem „człowieka i jego rzekomych praw”.
Teologiczny sabotaż: gdy kapłani stają się sługami Beliala
Problem nie sprowadza się do pojedynczych „księży” łagodzących moralne wymagania, ale dotyczy systemowego odwrotu od dogmatu o grzechu śmiertelnym. Pius XII w Humani generis (1950) potępił „fałszywą współczującą interpretację”, która podważa obiektywną naturę grzechu. Tymczasem współcześni „duchowni” – często nieważnie wyświęceni po wprowadzeniu Pontificalis Romani (1968) – głoszą herezję, że:
„Bóg nie potępia nikogo za czyny wynikające z ‘słabości’ czy ‘urodzenia’”
To jawna negacja kanonów Soboru Trydenckiego (sesja VI, kan. 23): „Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek raz usprawiedliwiony nie może już grzeszyć… niech będzie wyklęty”.
Strukturalna zdrada: dlaczego apele do „Rzymu” to iluzja
Najgroźniejszym aspektem artykułu jest naiwna sugestia, że „apel do Rzymu” (czytaj: do antypapieża Leona XIV) może cokolwiek zmienić. Lamentabili sane exitu Świętego Oficjum (1907) demaskuje takich reformatorów jako modernistskie węże:
„Dogmaty wiary należy pojmować według ich funkcji praktycznej, tzn. jako obowiązujące w działaniu, nie zaś jako zasady wierzenia”
(potępiona teza 26).
Tymczasem sam „papież” Bergoglio publicznie stwierdził: „Kto jestem, by osądzać homoseksualistów?” (2013), co stanowi bezpośrednie odrzucenie 1 Listu do Koryntian (6,9-10). W tej sytuacji „apele do Rzymu” przypominają błagania ofiar składane katom w nadziei na litość.
Jedyna droga ocalenia: powrót do niezmiennego depozytu
Zamiast iluzorycznych prób naprawy nieistniejącej struktury, wiara katolicka integralnie wyznawana nakazuje:
1. Całkowite odcięcie się od posoborowej sekty i jej „sakramentów”.
2. Uznanie ekskomuniki latae sententiae dla wszystkich głoszących herezje (Kanon 2314 Kodeksu z 1917).
3. Powrót do prawowitej hierarchii – choć dziś rozproszonej – trwającej w sukcesji apostolskiej sprzed 1958 roku.
Jak ostrzegał św. Robert Bellarmin: „Lepiej jest, by owce umarły z głodu, niż by karmiły się trucizną” (De Romano Pontifice, II, 30). Dopóki wierni szukają „naprawy” w ramach antykościoła, ich dusze pozostają w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Za artykułem:
DANGERS of Priests excusing MORTAL SIN (lifesitenews.com)
Data artykułu: 08.09.2025