Portal eKAI relacjonuje spotkanie nowo mianowanych biskupów w Rzymie, w którym uczestniczy „biskup pomocniczy” warszawsko-praski Tomasz Sztajerwald wraz z dwoma innymi Polakami, podkreślając doświadczenie „Kościoła powszechnego” jako „niesamowite i ubogacające”, z naciskiem na konfrontację wyobrażeń, budowanie wspólnoty i formację wpatrzoną w Chrystusa, ale bez jakiejkolwiek wzmianki o Jego królewskim panowaniu.
Redukcja „Kościoła” do naturalistycznej sieci kontaktów
Cytowany artykuł, w swej powierzchownej narracji, przedstawia rzekome spotkanie 192 „biskupów” z całego świata jako okazję do „konfrontacji wyobrażeń na temat Kościoła powszechnego” i „poznania, jak funkcjonuje Kościół w innych krajach”. Bp Sztajerwald, w typowym dla posoborowej retoryki tonie euforycznym i anegdotycznym, podkreśla, że „z jednej strony mamy wrażenie, że ludzi wierzących jest mniej” w Europie, ale „słyszymy o rozwoju Kościoła w innych rejonach świata”. Taki język, nasycony subiektywnymi „wrażeniami” i empirycznymi obserwacjami, demaskuje głęboką teologiczną pustkę: nie ma tu mowy o jednym, świętym, katolickim i apostolskim Kościele (Credo Nicejskie, 325 r.), lecz o luźnej federacji lokalnych struktur, gdzie „rozwój” mierzy się liczbą wiernych, a nie stanem łaski uświęcającej czy posłuszeństwem wobec niezmiennej doktryny.
Już na poziomie faktograficznym, ten opis spotyka się z niezmiennym nauczaniem Kościoła katolickiego sprzed 1958 roku, które definiuje Kościół nie jako zbiór „kontaktów w przyszłości i możliwości wspólnego działania”, lecz jako Mystyczną Ciałem Chrystusa, gdzie hierarchia nie jest opcjonalną siecią, ale ontologiczną rzeczywistością ustanowioną przez Boga. Jak nauczał Pius XI w encyklice Quas Primas (1925), „Królestwo Chrystusowe […] jest przeznaczone oczywiście dla wszystkich ludzi całego świata”, a nie dla fragmentarycznych „rejonów” czy „przestrzeni wspólnego działania”. Pomijając całkowicie tę prawdę, artykuł redukuje Kościół do socjologicznego fenomenu, gdzie „budujące” jest jedynie „słyszenie o rozwoju” – bez jakiegokolwiek odniesienia do konwersji narodów pod panowanie Chrystusa Króla. To milczenie o obowiązku publicznego uznania władzy Chrystusa nad państwami i społeczeństwami (tamże) jest symptomatyczne dla posoborowej apostazji, która, jak ostrzegał Syllabus Błędów Piusa IX (1864, pkt 55), separuje „Kościół od Państwa, a Państwo od Kościoła”, czyniąc z niego bezkształtną, naturalistyczną organizację.
Retoryka Sztajerwalda, z jej „nieformalnymi spotkaniami” i poczuciem „jednej wielkiej rodziny” po „kilku dniach”, brzmi jak opis konwentu biznesowego, a nie soboru hierarchów. Gdzie jest tu una sancta catholica et apostolica Ecclesia (jeden, święty, katolicki i apostolski Kościół), rządzona przez nieomylne Magisterium? Zamiast tego, artykuł przemilcza kryzys wiary w Europie nie jako karę za odrzucenie panowania Chrystusa (jak w Quas Primas: „wylew zła […] dlatego nawiedził świat cały, gdyż bardzo wielu usunęło Jezusa Chrystusa […] ze swych obyczajów”), lecz jako neutralne „wrażenie”. To język modernistyczny, potępiony w Lamentabili sane exitu (1907, pkt 65), gdzie „współczesnego katolicyzmu nie da się pogodzić z prawdziwą wiedzą bez przekształcenia go w pewien chrystianizm bezdogmatyczny”. Sztajerwald, jako produkt posoborowej struktury, symuluje biskupstwo, ale jego słowa obnażają brak jakiejkolwiek troski o integralną wiarę katolicką, zastępując ją dialogiem i „dzieleniem się”.
Brak formacji w prawdzie: odrzucenie królewskiej godności Chrystusa
W głębszej analizie teologicznej, artykuł cytuje Sztajerwalda mówiącego o „nieustannej formacji kapłanów i świeckich”, by „wpatrywali się w Chrystusa” i unikali traktowania Kościoła jako „świetnie zarządzanej instytucji”. To pozorna pobożność, która jednak całkowicie pomija esencję: Chrystus nie jest tu Królem, lecz nieokreślonym wzorem „wpatrywania się”. Gdzie jest wzmianka o panowaniu Chrystusa nad umysłami, woli i sercami, jak nauczał Pius XI: „Chrystus króluje w umysłach ludzi […] dlatego, że On sam jest Prawdą” (Quas Primas)? Zamiast formacji w niezmiennych dogmatach, artykuł sugeruje „świadectwa lokalnych Kościołów”, jak „masowy napływ młodych dorosłych proszących o chrzest” we Francji – anegdota, która brzmi optymistycznie, ale ignoruje, że w posoborowej sekcie chrzest jest często zdeformowany, tracąc swą regenerującą moc bez integralnej wiary.
To pominięcie jest najcięższym oskarżeniem: artykuł nie wspomina o sakramentach jako środkach łaski, o stanie łaski koniecznym do zbawienia, ani o sądzie ostatecznym, gdzie Chrystus jako Król „bardzo surowo pomści te zniewagi” tych, którzy Go zapomnieli (Quas Primas). Syllabus Błędów potępia takie relatywizowanie (pkt 16: „Człowiek może […] w obserwancji jakiejkolwiek religii znaleźć drogę do wiecznego zbawienia”), a Lamentabili (pkt 39) odrzuca ewolucję sakramentów jako „interpretacji myśli Chrystusa pod wpływem okoliczności”. Sztajerwald, mówiąc o Kościele jako „domu Bożym, który prowadzi do Chrystusa”, przemilcza, że prawdziwy Kościół to Królestwo Chrystusowe, gdzie biskupi muszą być strażnikami depozytu wiary, a nie animatorami „wspólnoty”. Jego „inspiracje” to czysta naturalistyka: „rozmowy na temat formacji”, bez cytatu z Katechizmu soboru trydenckiego o necessitate Ecclesiae ad salutem (konieczności Kościoła dla zbawienia). To dowód na duchowe bankructwo posoborowej hierarchii, która, jak pisał Pius IX w Syllabusie (pkt 18), zrównuje protestantyzm z prawdziwym Kościołem katolickim.
Symptomatycznie, ten język „ubogacania” i „budowania” odzwierciedla rewolucję soborową, gdzie autorytet Magisterium został zastąpiony „dialogiem”. Jak ostrzegał Pius X w Lamentabili (pkt 6: „Kościół słuchający współpracuje […] z nauczającym”), posoborowie demokratyzuje wiarę, czyniąc z biskupów „uczestników spotkania”, a nie sukcesorów Apostołów. Sztajerwald, mianowany w strukturach okupujących Watykan, nie wspomina o „papieżu” Leonie XIV jako uzurpatorze, lecz uczestniczy w audiencji, symulując jedność. To ohyda spustoszenia (Mt 24,15), gdzie „biskupi” tracą ważność święceń po reformie Pawła VI (1968), stając się jedynie świeckimi administratorami bałwochwalczego synkretyzmu.
Polski kontekst: lokalna twarz globalnej apostazji
W polskim wydaniu tej narracji, Sztajerwald dzieli się „świadectwami”, jak francuski „hierarcha” o „masowym napływie” do chrztu, co kontrastuje z „mniej wierzących” w Europie. Ale gdzie jest krytyka sekty posoborowej w Polsce, gdzie „Komunia” w zredukowanym do stołu zgromadzenia obrzędzie jest świętokradztwem i bałwochwalstwem, naruszającym teologię ofiary przebłagalnej? Artykuł pomija to milczeniem, skupiając się na „wspólnocie”, co demaskuje naturalistyczną mentalność: wiara sprowadzona do „znajomości funkcjonowania Kościoła”, bez wezwania do nawrócenia i poddania się Prawom Bożym.
Z perspektywy integralnej wiary katolickiej, tacy „biskupi” jak Sztajerwald, Kleszcz i Wołkowicz – wyświęceni w posoborowej formie – nie pełnią prawdziwego urzędu, lecz symulują go w paramasońskiej strukturze. Jak nauczał Pius XI, „władcy państw” muszą publicznie czcić Chrystusa Króla (Quas Primas), a nie budować „kontakty”. Milczenie o tym w artykule to nie przypadek, lecz objaw systemowej apostazji, gdzie Kościół staje się „instytucją zarządzaną”, a nie Królestwem Bożym. Syllabus (pkt 42: „W przypadku konfliktu praw ustanowionych przez dwie władze, prawo cywilne przeważa”) potępia taką podległość państwu, którą posoborowie praktykuje, ignorując primatum Petri i niezmienne dogmaty.
Ostatecznie, ten tekst obnaża teologiczne bankructwo: bez Chrystusa Króla, „wspólnota biskupów” to fikcja, prowadząca dusze do zguby. Prawdziwy Kościół trwa w wiernych wyznających integralną wiarę, z ważnymi sakramentami przed 1968 rokiem, strzegąc depozytu przeciw modernistycznej zarazie. Jak stwierdza Quas Primas, „uznanie panowania Chrystusa nad sobą […] spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa” – dobrodziejstwa, których ten artykuł i jego bohaterowie świadomie pozbawiają świat.
Za artykułem:
Bp Sztajerwald: Po kilku dniach czujemy się jak w jednej wielkiej rodzinie (ekai.pl)
Data artykułu: 11.09.2025