Katolicki biskup modli się w świątyni, podkreślając duchowe wartości i autorytet Kościoła

Fałszywy pokój agresora: Demaskowanie naturalistycznej wizji „pokoju” w słowach abp. Szewczuka

Podziel się tym:

Artykuł z portalu eKAI (12 września 2025) relacjonuje wystąpienie arcybiskupa większego kijowsko-halickiego Światosława Szewczuka na XII Zjeździe Gnieźnieńskim, gdzie ten zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) przedstawia trzy warunki „prawdziwego pokoju” w Ukrainie: przestrzeń godności i wolności, odrzucenie pacyfizmu oraz konieczność odwagi. Szewczuk krytykuje rosyjską agresję, domagając się poszanowania prawa międzynarodowego, reparacji i sprawiedliwości dla ofiar, ostrzegając przed relatywizmem moralnym i wzywając chrześcijan do obrony zasad cywilizacji. Ta wizja pokoju, całkowicie zanurzona w świeckim humanitaryzmie, całkowicie ignoruje panowanie Chrystusa Króla nad narodami, redukując zbawienie dusz do politycznych negocjacji i praw człowieka, co stanowi bluźniercze zaprzeczenie integralnej wiary katolickiej.


Naturalistyczna redukcja pokoju do spraw doczesnych: Brak królestwa Chrystusowego

W słowach Szewczuka, rzekomego „arcybiskupa”, pokój jawi się jako czysto ziemska konstrukcja, oparta na „godności i wolności” oraz „prawie międzynarodowym”, bez najmniejszej wzmianki o regno Christi (Królestwie Chrystusowym), które Pius XI w encyklice Quas Primas (1925) określił jako jedyne źródło trwałego pokoju: „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Szewczuk, przemawiając w ramach posoborowej struktury, całkowicie pomija ten doktrynalny fundament, zastępując go świeckim ideałem „sprawiedliwego pokoju” sprowadzonym do reparacji, sądów karnych i „lokalnych forów pojednania”. To milczenie o nadprzyrodzonym celu życia ludzkiego – zbawieniu dusz poprzez posłuszeństwo Chrystusowi – jest najcięższym oskarżeniem: w tekście nie pada ani słowo o sakramentach, stanie łaski uświęcającej czy sądzie ostatecznym, gdzie dusze ofiar i agresorów staną przed tronem Króla Królów. Zamiast tego, pokój redukuje się do geopolityki, gdzie „integralność terytorialna” i „odstraszanie agresora” stają się celami samymi w sobie, ignorując, że prawdziwy pokój płynie jedynie z poddania się pod panowanie Chrystusa, jak nauczał Leon XIII w Immortale Dei (1885): „Państwa, aby były szczęśliwe i zachowały porządek, muszą opierać się na zasadach chrześcijańskich”.

Ta naturalistyczna wizja, wolna od transcendencji, jest bezpośrednim owocem modernistycznej apostazji po 1958 roku, gdzie sekta posoborowa zastąpiła extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia) dialogiem z agresorami i obroną „praw człowieka”. Szewczuk, jako hierarcha w ramach tej paramasońskiej struktury, nie wzywa do nawrócenia Rosji na katolicyzm integralny, lecz do „uznania zbrodniarzy” i „politycznych przeprosin”, co jest relatywizmem moralnym potępionym w Syllabusie Błędów Piusa IX (1864, błąd 3): „Rozum ludzki, bez żadnego względu na Boga, jest jedynym sędzią prawdy i fałszu, dobra i zła”. Gdzież jest tu wezwanie do krucjaty duchowej, do publicznego uznania Chrystusa Króla przez narody, jak żądał Pius XI? Milczenie o tym demaskuje teologiczną zgniliznę: pokój bez Chrystusa to pokój fałszywy, prowadzący do wiecznego potępienia.

Relatywizm moralny w obronie „prawa do samoobrony”: Odrzucenie absolutnych praw Bożych

Szewczuk podkreśla, że Ukraina „broni swoje prawo do samostanowienia”, krytykując poglądy o „pokoju za wszelką cenę” poprzez poddanie się agresorowi, i wzywa do „odstraszania agresora” zamiast „odstraszania obrony”. Na poziomie faktograficznym, jego opis rosyjskich żądań z 7 marca 2022 roku – utrata terytoriów, redukcja armii, rosyjski nadzór – jest trafny jako akt agresji, lecz interpretacja tego jako podstawy do „sprawiedliwego pokoju” pomija kluczowe: prawo do samoobrony nie jest absolutne, lecz podlega prawom Bożym. Jak nauczał Sobór Trydencki (sesja VI, kanon 21), Chrystus jest prawodawcą, któremu winni posłuszeństwo wszyscy, a nie świeckim konwencjom. Szewczuk, cytując list pasterski Synodu Biskupów UKGK, redukuje obronę do dążenia do „sprawiedliwości dla ofiar”, bez wezwania do pokuty i nawrócenia, co jest herezją potępioną w Lamentabili sane exitu (1907, propozycja 63): „Kościół nie jest zdolny skutecznie obronić etyki ewangelicznej, ponieważ niezmiennie trwa przy swych poglądach”.

Ton jego wypowiedzi, asekuracyjny i biurokratyczny, ujawnia modernistyczną mentalność: zamiast gromów z nieba na Rosję jako naród zbuntowany przeciw Bogu, słyszymy o „globalnym zagrożeniu fundamentów cywilizacji” i „relatywizmie moralnym” spowodowanym przez propagandę. To język ONZ, nie Kościoła! Pomija on, że wojna to kara za apostazję narodów, jak ostrzegał Pius IX w Syllabusie (błąd 55): „Kościół powinien być oddzielony od państwa”. Szewczuk nie demaskuje, że zarówno Ukraina, jak i Rosja, w ramach schizmy wschodniej, od wieków odrzucają prymat Rzymu, co czyni ich konfliktem wewnętrznym w rodzinie ludzkiej oderwanej od Chrystusa. Jego wezwanie do „jasnej oceny moralnej ze strony Kościoła” to farsa, bo posoborowa struktura, okupująca Watykan pod „papieżem” Leonem XIV, sama jest ohydą spustoszenia, promującą wolność religijną potępioną w Syllabusie (błąd 77): „Nie jest już stosowne, aby religia katolicka była jedyną religią państwa”. Prawdziwy pokój wymagałby konwersji obu narodów na katolicyzm integralny, nie „dialogu” z imperialistami.

Polityczny humanitaryzm zamiast misji zbawczej: Milczenie o piekle i łasce

Na poziomie teologicznym, Szewczuk pyta: „Co powinni robić chrześcijanie?”, odpowiadając: „Stać w obronie sprawiedliwego prawa międzynarodowego” i rozwijać „sprawiedliwość społeczną” opartą na „godności ludzkiej” i „solidarności”. To czysty naturalizm, potępiony w Quas Primas: „Królestwo Chrystusowe obejmuje wszystkich ludzi […] i wszystko jedno, czy jednostki, czy rodziny, czy państwa”. Gdzie jest tu misja Kościoła – głoszenie Ewangelii, chrzest i sakramenty dla zbawienia dusz? Szewczuk cytuje „papieża” Leona XIV o „prawdzie” w relacjach międzynarodowych, ale to uzurpator, którego słowa nie mają mocy magisterialnej, jako kontynuator linii apostazji od Jana XXIII. Prawdziwe nauczanie, jak w Syllabusie (błąd 18), odrzuca protestantyzm i schizmy jako formy „prawdziwej religii” – UKGK, jako greckokatolicka struktura posoborowa, symuluje katolicyzm, lecz w istocie jest synkretyzmem, gdzie obrzędy wschodnie mieszają się z modernistycznymi nowinkami.

Jego trzy warunki pokoju – godność i wolność, anty-pacyfizm, odwaga – to świeckie hasła, pustymi z brzmiące bez Chrystusa. „Prawdziwy pokój to przestrzeń godności i wolności” ignoruje, że wolność to posłuszeństwo Bogu, nie „samostanowieniu” (por. Pius XI: „Chrystus panuje w umysłach ludzi […] ponieważ On sam jest Prawdą”). „Pokój nie ma nic wspólnego z pacyfizmem” brzmi wojowniczo, lecz bez wezwania do krucjaty przeciw błędom, to tylko polityka. „Pokój wymaga odwagi” – odwagi do czego? Do forów pojednania z mordercami, bez pokuty? To relatywizm, gdzie „prawo silniejszego” zagraża, ale nie wspomina się o prawie Bożym, karzącego grzeszników wiecznym ogniem. W Lamentabili (propozycja 58) potępiono: „Prawda zmienia się wraz z człowiekiem”, co idealnie pasuje do tej wizji „pokoju” dostosowanego do „globalnych zagrożeń”. Szewczuk, jako „zwierzchnik” schizmatyckiego UKGK, wpisuje się w posoborową apostazję, gdzie Kościół redukuje się do NGO, a nie do arki zbawienia.

Demaskowanie apostazji: Od schizmy do modernistycznego relatywizmu

Symptomatycznie, ta mowa to owoc soborowej rewolucji: Zjazd Gnieźnieński, w ramach posoborowej Polski, promuje „dialog” zamiast konwersji, ignorując, że Rosja, jako prawosławna schizma, jest wrogiem Chrystusowego Królestwa. Pius IX w Syllabusie (błąd 17) potępił nadzieję zbawienia dla tych poza Kościołem katolickim. Szewczuk, hierarcha UKGK – struktury unickiej, lecz posoborowo zdeformowanej – nie wzywa do powrotu pod prymat Rzymu sprzed 1958, lecz do obrony „cywilizacji” przed „imperializmem”. To bałwochwalstwo: kult państwa ponad kultem Boga. Jego ostrzeżenie przed „relatywizmem moralnym” to hipokryzja, bo sam praktykuje go, milcząc o grzechu śmiertelnym agresora i potrzebie spowiedzi dla pojednania. W prawdziwym Kościele, trwającym w wiernych wyznających wiarę integralną, pokój to triumf Krzyża, nie ONZ-owskich rezolucji.

Całość demaskuje duchowe bankructwo posoborowia: zamiast gromić Rosję za odrzucenie katolicyzmu, Szewczuk broni „suwerenności” – reliktu liberalizmu potępionego przez Leon XIII. Prawdziwi katolicy, pod wodzą biskupów z ważnymi święceniami przed 1968, muszą odrzucić tę truciznę, głosząc panowanie Chrystusa nad Ukrainą i Rosją, z krucjatą przeciw herezji i schizmie. Inaczej, ich „pokój” to sojusz z szatanem, prowadzący do wiecznej zguby.


Za artykułem:
Abp Szewczuk o trzech warunkach prawdziwego pokoju w Ukrainie
  (ekai.pl)
Data artykułu: 12.09.2025

Więcej polemik ze źródłem: ekai.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.