Relacja z portalu eKAI opisuje XIII Pielgrzymkę Mężczyzn, która odbyła się 13 września 2025 roku w Międzyrzeczu, z udziałem „abp” Wiesława Śmigla i „bp” Tadeusza Lityńskiego. Wydarzenie skupiło się na modlitwie przy relikwiach „Pierwszych Męczenników Polski”, konferencji o królestwie polskim, procesji i Mszy, podczas której kaznodzieja podkreślił znaczenie chrześcijaństwa dla tożsamości narodowej, ostrzegając przed dechrystianizacją Europy i wzywając do męskiego świadectwa wiary.
Ta pozorna manifestacja pobożności, opakowana w patriotyczne akcenty, stanowi jaskrawy przykład teologicznego bankructwa posoborowej struktury, gdzie katolicka doktryna zostaje zredukowana do naturalistycznego humanitaryzmu, całkowicie ignorując absolutne panowanie Chrystusa Króla nad narodami i duszami.
Redukcja wiary do patriotycznego happeningu bez prymatu Chrystusa Króla
Portal eKAI relacjonuje, iż pielgrzymka rozpoczęła się od „powitania i modlitwy pielgrzymów przy relikwiach Pierwszych Męczenników Polski na Zamku Królewskim w Międzyrzeczu”, z salutem armatnim i poświęceniem tablicy upamiętniającej koronację Bolesława Chrobrego. Te gesty, choć brzmiące patriotycznie, ukrywają głęboką apostazję: brak jakiegokolwiek odniesienia do *Quas primas* Piusa XI (1925), gdzie papież podkreśla, że „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. W posoborowej narracji wiara sprowadza się do świeckiego patriotyzmu, pomijając obowiązek publicznego uznania królestwa Chrystusa nad Polską. „Bp” Lityński mówi o „manifestacji wiary i patriotyzmu”, lecz milczy o karze boskiej za nieuznawanie Chrystusa jako jedynego prawodawcy – błąd potępiony w Syllabusie Błędów Piusa IX (1864), pkt 55: „Kościół powinien być oddzielony od państwa, a państwo od Kościoła”. Ta „pielgrzymka” nie buduje królestwa Bożego, lecz symuluje je, ignorując, że bez integralnego wyznania wiary katolickiej, Polska pogrąża się w pogaństwie.
Konferencja prof. Grzegorza Kucharczyka o „Królestwie Polskim – suwerenności, jedności i świętości” brzmi obiecująco, ale w kontekście posoborowym degeneruje w laicką refleksję historyczną. Gdzie jest tu nauczanie, że suwerenność państwowa musi być podporządkowana Chrystusowi, jak głosi *Quas primas*: „ludzie w społeczeństwa zjednoczeni nie mniej podlegają władzy Chrystusa jak jednostki”? Milczenie o tym to herezja naturalizmu, potępiona w *Lamentabili sane exitu* (1907) Piusa X, pkt 58: „Siły, które należy uznać, to tylko te, które tkwią w materii”. Patriotyzm bez Chrystusa Króla to bałwochwalstwo, gdzie naród staje się idolem, a nie narzędziem Bożej chwały.
Homilia „abp” Śmigla: Diagnoza bez lekarstwa, relatywizacja dechrystianizacji
W homilii „abp” Wiesław Śmigiel stwierdza: „Bez Chrystusa trudno zrozumieć człowieka oraz współczesną sytuację Polski” i dodaje: „Nie ma w tym przesady jeśli powiemy, że bez chrześcijaństwa nie byłoby Polski”. Te słowa brzmią katolicko, lecz tonuje je modernistyczna asekuracyjność – „trudno zrozumieć”, nie „niemożliwe bez łaski”. To relatywizuje prawdę, ignorując dogmat o konieczności łaski usprawiedliwiającej dla zbawienia, jak w kanonie 4 Soboru Trydenckiego (sesja VI, 1547): „Aby człowiek z grzechu się usprawiedliwił, wolna wola nigdy nie wystarcza, ale konieczna jest łaska Boża”. Śmigiel wymienia „budowle sakralne, dzieła sztuki, literaturę” jako owoce chrześcijaństwa, lecz pomija *istotę* – Najświętszą Ofiarę i sakramenty jako źródła łaski. To redukcja do kulturowego dziedzictwa, potępiona w Syllabusie, pkt 48: „Katolicy mogą aprobować system wychowania młodzieży oderwany od wiary katolickiej”.
Kaznodzieja ostrzega: „Próby zdyskredytowania i przemilczania znaczenia chrześcijaństwa […] podważają nasze fundamenty i rozmywają naszą tożsamość”. Słusznie, lecz jego diagnoza jest powierzchowna – mówi o „dechrystianizacji Europy”, nazywając kraje „misyjnymi”, ale nie demaskuje jej jako kary za apostazję posoborową. Gdzie jest potępienie wolnej religijności, wprowadzonej przez fałszywy sobór, sprzecznej z *Quas primas*: „państwa […] niech ten obowiązek spełnią sami i wraz z ludem swoim”? Śmigiel dodaje: „Europa ulega dechrystianizacji i na powrót […] staje się pogańska. Już na nas nie dziwi nazywanie niektórych krajów Europy misyjnymi, może i Polska jest już misyjna”. To akceptacja zła, nie walka z nim – herezja obojętności, potępiona w Syllabusie, pkt 15: „Każdy jest wolny, by wyznawać religię, którą uzna za prawdziwą”. Zamiast wzywać do nawrócenia i publicznego uznania Chrystusa, mówi: „jest nadzieja”, wzywając do „wiary, nadziei i odwagi”. To pelagianizm, gdzie zbawienie zależy od ludzkiego wysiłku, nie łaski – błąd z *Lamentabili*, pkt 25: „Wiara opiera się na sumie prawdopodobieństw”.
„Abp” Śmigiel krytykuje świat, gdzie „cnota bywa ośmieszana”, wzywając do „krytycyzmu” opartego na „Piśmie Świętym, sakramentach, rodzinie i wspólnocie Kościoła”. Lecz w posoborowej „wspólnocie” sakramenty są zbezczeszczone: „Msza” to stół zgromadzenia, nie Bezkrwawa Ofiara Kalwarii, a „sakramenty” udzielane przez nieważnie wyświęconych to symulakra. Przyjmowanie „Komunii” w takiej strukturze to nie tylko świętokradztwo, lecz bałwochwalstwo, naruszające teologię ofiary przebłagalnej. Milczenie o tym to zbrodnia – jak w *Quas primas*: „Kościół […] udzielając bez ustanku pokarmu duchowego ludziom, rodzi i wychowuje coraz to nowe zastępy świętych”. Tu „pokarm” jest trucizną modernizmu.
Na zakończenie: „Możemy budować na piasku […] ale naszym fundamentem jest Jezus Chrystus”. Prawda, lecz w oderwaniu od Magisterium – Chrystus jako „fundament” bez królestwa, bez posłuszeństwa Kościołowi walczącemu. To indywidualizm, potępiony w Syllabusie, pkt 80: „Rzymski Pontyfik może pogodzić się z postępem, liberalizmem i nowoczesną cywilizacją”.
Język i ton: Maskowanie apostazji biurokratyczną pobożnością
Ton relacji eKAI jest biurokratycznie optymistyczny: „Pielgrzymka to okazja do modlitwy, refleksji i świadectwa”. Słowa jak „męskość potrzebuje nadprzyrodzoności” brzmią głęboko, lecz „ks.” Henryk Grządko dodaje: „Chcemy za ich wstawiennictwem prosić o potrzebne łaski dla naszych rodzin i Ojczyzny”. Gdzie jest prośba o nawrócenie sekty posoborowej? To naturalizm, gdzie „nadprzyrodzoność” to dodatek do ludzkich zadań, nie *podstawa* – błąd z *Lamentabili*, pkt 20: „Objawienie to tylko uświadomienie relacji człowieka do Boga”. Retoryka patriotyczna („1000. rocznica koronacji”, „powrót nad Odrę”) maskuje pominięcie grzechu zbiorowego: Polska, oddana Maryi w 1656, zdradzona przez posoborową zdradę, nie jest wspominana jako królestwo Chrystusa. Milczenie o sądzie ostatecznym, stanie łaski i karze za herezję to najcięższe oskarżenie – duchowni ci głoszą „nadzieję” bez pokuty, symulując katolicyzm.
Symptomy soborowej ruiny: Od męczeństwa do laickiego aktywizmu
Ta „pielgrzymka” to owoc rewolucji 1958: zamiast męczeństwa za wiarę integralną, manifestacje „świadectwa” w strukturach okupujących Watykan. „Pierwsi Męczennicy” – Benedykt, Jan, Mateusz, Izaak i Krystyn – ponieśli śmierć za głoszenie Chrystusa Króla poganom, nie za patriotyzm. Dziś „męskie świadectwo” to dialog z pogaństwem, nie konfrontacja. Jak w *Quas primas*: „Królestwo Chrystusowe […] wymaga od swych zwolenników […] zaparli się siebie samych i krzyż swój nieśli”. Posoborowie redukuje to do „refleksji”, ignorując Syllabus, pkt 63: „Wolno odmawiać posłuszeństwa prawowitym książętom”. „Organizatorzy” – stowarzyszenia i urzędy świeckie – to synkretyzm, gdzie Kościół miesza się z państwem wbrew prawom Bożym.
W perspektywie integralnej wiary katolickiej ta impreza to nie odrodzenie, lecz pogłębienie apostazji: Polska, niegdyś bastion katolicyzmu, staje się misyjna nie przez herezję posoborową, lecz przez zdradę „duchownych” jak Śmigiel i Lityński, którzy głoszą Chrystusa bez Jego królestwa. Prawdziwy Kościół trwa w wiernych wyznających doktrynę przedsoborową, z ważnymi sakramentami od kapłanów przed 1968. Reszta to ohyda spustoszenia.
Za artykułem:
Międzyrzecz – XIII Pielgrzymka Mężczyzn (ekai.pl)
Data artykułu: 13.09.2025