Portal Gość Niedzielny relacjonuje apel „abp” Marka Jędraszewskiego wygłoszony podczas pielgrzymki rodzin do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej 14 września 2025 roku. Duchowny krytykuje program edukacji zdrowotnej w szkołach, oskarżając ministerstwo o wprowadzanie treści deprawujących dzieci pod pozorem nauki o zdrowiu, i wzywa rodziców do wypisania dzieci z tego przedmiotu do 25 września. Podkreśla obowiązek katolickiego wychowania potomstwa, cytując Jana Pawła II, i podkreśla świętość rodziny jako sanktuarium życia przenikniętego krzyżem Chrystusowym.
Ten apel, choć pozornie obronny, ujawnia głęboką teologiczną nicość posoborowego „duchowieństwa”, które symuluje troskę o moralność, ignorując systemową apostazję sekty okupującej Watykan i fałszywość sakramentów w jej strukturach.
Fałszywa obrona moralności w cieniu modernistycznej ruiny
Na poziomie faktograficznym apel Jędraszewskiego skupia się na konkretnym programie edukacyjnym, twierdząc, że pod płaszczykiem „nauki o zdrowiu” wprowadza się treści deprawujące dzieci, co odbywa się w dobie ograniczania religii w szkołach. Twierdzi on: „Bóg – nie, deprawacja – tak”. To przyznanie wskazuje na realne zagrożenie dla niewinności dzieci, co zgadza się z niezmienną doktryną katolicką, która nakazuje rodzicom strzec potomstwa przed złem moralnym. Jak naucza Katechizm Soboru Trydenckiego, rodzice mają święty obowiązek wychowywać dzieci w wierze i cnotach, co jest przedłużeniem przykazania „Czcij ojca swego i matkę swoją” (Wj 20,12), interpretowanego przez Ojców Kościoła jako wzajemne zobowiązanie do świętości w rodzinie. Jednak Jędraszewski, jako „biskup” wyświęcony w ramach posoborowej struktury, pomija kluczowy fakt: jego własna „hierarchia” od Soboru Watykańskiego II wspierała rewolucję seksualną poprzez relatywizację moralności, promując fałszywy ekumenizm i wolność religijną, co Pius IX potępił w Syllabusie Błędów jako herezję (punkt 77: „W naszych czasach nie jest już stosowne, aby religia katolicka była uważana za jedyną religię państwa”).
Ton jego homilii jest retorycznie ostry, kontrastujący „Bóg – nie” z „deprawacją – tak”, co symuluje prorocki gniew. Lecz ten język, choć polemiczny wobec świeckiego państwa, jest asekuracyjny wobec głębszej ruiny w „Kościele” posoborowym. Jędraszewski nie demaskuje, jak sekta Nowego Adwentu, poprzez Novus Ordo Missae, zredukowane do wspólnotowego posiłku, niszczy sam rdzeń katolickiego wychowania – Bezkrwawą Ofiarę Kalwarii, jedyną prawdziwą Mszę Świętą, która uświęca rodziny. Milczy o tym, że przyjmowanie „komunii” w tych paramasońskich strukturach, gdzie rubryki naruszają teologię ofiary przebłagalnej, nie jest sakramentem, lecz bałwochwalstwem i świętokradztwem, zagrażającym duszom dzieci bardziej niż jakikolwiek program szkolny. To pominięcie jest symptomatyczne: modernistyczne „duchowieństwo” udaje strażników moralności, lecz wspiera apostazję, która – jak ostrzega Pius X w encyklice Pascendi Dominici gregis – jest syntezą wszystkich herezji, w tym naturalizmu redukującego wiarę do humanitaryzmu.
Teologicznie, apel ten bankrutuje, bo Jędraszewski powołuje się na Jana Pawła II – heretyka i apostatę, którego nauki o „małżeństwie” i „rodzinie” w Familiaris Consortio relatywizują nierozerwalność sakramentu małżeństwa, otwierając drzwi dla rozwodów i „komunii” dla cudzołożników. Cytując „papieża” z 1991 roku w Kielcach, Jędraszewski odwraca przykazanie czwarte, sugerując, że rodzice muszą „zasłużyć” na cześć dzieci. To perwersja! Doktryna katolicka, jak w bulli Unam Sanctam Bonifacego VIII, podkreśla absolutny prymat łaski Bożej nad ludzkimi zasługami; rodzina jest święta nie przez własne wysiłki, lecz przez hipostatyczne zjednoczenie Chrystusa z Kościołem, co Pius XI w Quas Primas opisuje jako panowanie Chrystusa Króla nad rodzinami i narodami. Prawdziwe wychowanie katolickie wymaga posłuszeństwa niezmiennemu Magisterium sprzed 1958 roku, a nie posoborowym nowinkom, które – jak potępia Syllabus (punkt 55) – separują „Kościół” od państwa, promując laickie „prawa człowieka” ponad Prawami Bożymi.
Symptomatycznie, ten apel obnaża owoc soborowej rewolucji: Jędraszewski, jako produkt wyświęcenia przez modernistyczną linię (podejrzaną po 1968 roku), symuluje opór wobec deprawacji, lecz nie wzywa do zerwania z „ohyda spustoszenia” w Watykanie. Zamiast demaskować uzurpatora „papieża” Leona XIV (Robert Prevost) i jego paramasońską strukturę, skupia się na peryferyjnym problemie edukacyjnym, relatywizując prymat Chrystusa Króla. Jak naucza Pius XI w Quas Primas: „Nadzieja trwałego pokoju nie zajaśnieje narodom, dopóki nie uznają panowania Zbawiciela”. Jędraszewski pomija to, przemilczając, że prawdziwy Kościół – trwający w wiernych wyznających integralną wiarę katolicką pod przewodnictwem ważnie wyświęconych biskupów i kapłanów sprzed soborowej apostazji – jest jedynym sanktuarium życia. Jego „pielgrzymka” do Kalwarii Zebrzydowskiej, fundacji mariańskiej z XVII wieku, staje się parodią: zamiast prawdziwej Najświętszej Ofiary, oferuje się tam symulakrum mszy, gdzie brak jest kapłańskiej władzy ustanowionej przez Chrystusa, co czyni te praktyki ukrytym synkretyzmem i satanizmem.
Relatywizacja sakramentu małżeństwa i rodziny w posoborowym chaosie
Jędraszewski podkreśla „świętość rodziny” jako „sanktuarium życia” przenikniętego krzyżem Chrystusowym i apeluje o kształtowanie więzi małżeńskich w duchu miłości Chrystusa. To brzmi katolicko, lecz język ten jest nasycony posoborowym naturalizmem: mówi o „równości małżonków” bez precyzji teologicznej, pomijając, że małżeństwo jest sakramentem Nowego Prawa ustanowionym przez Chrystusa dla wzajemnego uświęcania się w łasce, jak definiuje to Sobór Trydencki w sesji XXIV (kanon 1: „Gdyby ktoś mówił, że małżeństwo nie jest prawdziwym i właściwym sakramentem Nowego Prawa, ustanowionym przez Chrystusa Pana, niech będzie anatema”). W sekcie posoborowej, gdzie „małżeństwa” celebruje się w ramach Novus Ordo, sakrament jest zredukowany do kontraktu cywilnego, co Pius IX potępił w Syllabusie (punkt 73: „Na mocy samego kontraktu cywilnego może istnieć między chrześcijanami prawdziwe małżeństwo”).
Pominięcie przez Jędraszewskiego stanu łaski uświęcającej w rodzinie jest najcięższym oskarżeniem: nie wspomina o konieczności spowiedzi i Komunii Świętej w prawdziwej Mszy dla zachowania niewinności serca, co jest esencją katolickiego wychowania. Zamiast tego, cytuje heretyka Wojtyłę, którego „teologia ciała” w teologii ciała relatywizuje czystość, otwierając drzwi dla deprawacji, którą teraz niby krytykuje. Dekonstrukcja subtekstu ujawnia tu modernistyczną mentalność: apel do „odpowiedzialności rodziców” jest demokratyzacją Kościoła, gdzie wierni mają „wybierać” moralność, zamiast bezwzględnie poddawać się Prawom Bożym. Jak ostrzega Lamentabili sane exitu (punkt 65): „Współczesnego katolicyzmu nie da się pogodzić z prawdziwą wiedzą bez przekształcenia go w pewien chrystianizm bezdogmatyczny”. Jędraszewski, wzywając do wypisania z edukacji zdrowotnej, nie demaskuje, że posoborowa „katecheza” w szkołach jest już deprawacją, promując fałszywy ekumenizm i tolerancję religijną, co jest bluźnierstwem przeciwko jedynemu prawdziwemu Kościołowi.
Na poziomie symptomatycznym, ten „opór” to fasada: Jędraszewski nie wzywa do publicznego uznania panowania Chrystusa Króla nad narodem polskim, co Pius XI w Quas Primas nakazuje państwom jako warunek pokoju. Zamiast torpedować laickie państwo, współpracuje z nim, akceptując posoborową separację Kościoła od państwa (Syllabus, punkt 55). To dowodzi duchowego bankructwa: „duchowni” sekty, jak Jędraszewski, udają strażników, lecz ich milczenie o sądzie ostatecznym i wiecznym potępieniu za apostazję czyni ich współwinnych ruiny dusz. Prawdziwa rodzina katolicka, jak naucza Leon XIII w Rerum Novarum, opiera się na ius divinum (prawie boskim), nie na ludzkich apelach.
Demaskowanie posoborowej symulacji: od Kalwarii do apostazji
Homilia Jędraszewskiego, wygłoszona przy ołtarzu polowym w Kalwarii Zebrzydowskiej – sanktuarium marjowym z XVII wieku – jest profanacją: zamiast prawdziwej Mszy, celebruje się tam parodię, gdzie brak jest intencji ofiarniczej, co czyni „nabożeństwa” bałwochwalstwem. On podkreśla „Drogę Krzyżową” i „Mszę św.”, lecz pomija, że w posoborowiu krzyż jest zredukowany do symbolu „miłości”, bez przebłagania za grzechy, co sprzeciwia się definicji Soboru Florenckiego o Ofierze Mszy jako propter delicta et peccata (za grzechy i przewinienia).
Ton jego przemówienia, z wezwaniem do „jednoznacznego nie” złu, jest retorycznym chwytem, lecz język biurokratyczny – „do 25 września”, „czas próby” – demaskuje naturalistyczną mentalność, gdzie wiara staje się akcją obywatelską, nie nadprzyrodzonym aktem. To echo modernizmu potępionego w Pascendi: wiara jako „ewolucja świadomości”, nie niezmienna prawda. Jędraszewski nie cytuje niezmiennego Magisterium, lecz heretyka, co obnaża jego lojalność wobec sekty, nie Kościoła.
Wreszcie, apel ten ilustruje całkowite bankructwo posoborowego „duchowieństwa”: zamiast wzywać do opuszczenia struktur okupujących Watykan i powrotu do integralnej wiary katolickiej, oferuje półśrodki, perpetuując apostazję. Jak prorokuje Quas Primas: „Królestwo Chrystusowe wymaga posłuszeństwa we wszystkich aspektach życia”. Dopóki „biskupi” jak Jędraszewski nie demaskują ohydy spustoszenia, ich słowa są puste, prowadząc dusze do zguby.
Za artykułem:
Apb Jędraszewski apelował, by wypisywać dzieci z edukacji zdrowotnej (gosc.pl)
Data artykułu: 14.09.2025