Portal ACI Prensa informuje o śmierci Juana Dabdouba Giacoman, meksykańskiego aktywisty, który w wieku 71 lat zmarł 11 września 2025 roku po walce z rakiem. Urodzony w 1953 roku w Monterrey, Dabdoub, samozwańczy „katolik z serca i przekonania”, poświęcił dekady na działalność w obronie życia i rodziny, zakładając Radę Rodziny Meksykańskiej (ConFamilia) i uczestnicząc w protestach przeciwko małżeństwom homoseksualnym oraz ideologii gender. Zbierał podpisy pod poprawkami konstytucyjnymi, organizował demonstracje z udziałem setek tysięcy osób i krytykował „ideologizowaną edukację” w podręcznikach rządowych. Był mówcą na konferencjach ONZ i Światowych Kongresach Rodzin, autorem esejów, profesorem marketingu i menedżerem w korporacjach. Pozostawił czworo dzieci i wnuczkę. Ta nekrologiczna laurka maskuje jednak fundamentalne bankructwo jego postawy, redukującej wiarę katolicką do świeckiego aktywizmu, pomijając nadprzyrodzony wymiar Królestwa Chrystusowego.
Świecki aktywizm zamiast królestwa Chrystusa Króla
Dabdoub, opisany jako „nieustraszony obrońca życia i rodziny”, jawi się w artykule ACI Prensa jako idealista walczący z „ideologizowaną edukacją” i promocją małżeństw jednopłciowych poprzez demonstracje i petycje. Zbierał ponad 200 000 podpisów pod propozycją konstytucyjną uznającą małżeństwo za unię mężczyzny i kobiety, organizował marsze z udziałem 400 000 osób w 2016 roku przeciwko reformom prezydenta Enrique Peña Nieto. Współpracował z autorami jak Agustín Laje i Nicolás Márquez, promując ich książkę Czarna Księga Nowej Lewicy. Uczestniczył w konferencjach ONZ w Kairze (1994) i Światowych Kongresach Rodzin w Genewie (1999) oraz Meksyku (2004). Jako profesor strategicznego planowania i marketingu w instytucjach jak Monterrey Institute of Technology, łączył karierę korporacyjną w firmach Kimberly-Clark czy Alfa Group z publicystyką w mediach jak El Norte.
Ten faktograficzny obraz ujawnia jednak głęboką lukę: całkowite milczenie o panowaniu Chrystusa Króla nad narodami i rodzinami. Gdzie jest wezwanie do publicznego uznania regnum Christi (Królestwa Chrystusa), jak nakazywał Pius XI w encyklice Quas Primas z 1925 roku? Tam papież podkreślał, że „jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”, co prowadzi do nieszczęść świata, a pokój rodzi się jedynie w Królestwie Chrystusowym. Dabdoub, zamiast głosić to jako obowiązek, sprowadzał walkę do demokratycznych petycji i marszów, ignorując, że „wszystkie stosunki w państwie układały się na podstawie przykazań Bożych i zasad chrześcijańskich” – jak stwierdzał Pius XI. Jego inicjatywy, oparte na świeckim prawie meksykańskim o obywatelskich petycjach, pomijają absolutny prymat Prawa Bożego nad prawami człowieka, co jest herezją potępioną w Syllabusie Błędów Piusa IX z 1864 roku (punkt 55: „Kościół powinien być oddzielony od Państwa, a Państwo od Kościoła”). To nie obrona, lecz kompromis z laicyzmem, gdzie wiara staje się dodatkiem do politycznego aktywizmu.
Relatywizacja małżeństwa: naturalizm zamiast sakramentalnej godności
Artykuł wychwala Dabdouba za promocję małżeństwa jako unii mężczyzny i kobiety, krytykując rządowe podręczniki za „perwertowaną” edukację seksualną. Cytuje jego słowa: „Dostarczają edukacji seksualnej, której państwo nie powinno dostarczać. Dostarczają jej w zły i perwersyjny sposób”. Współpracował z Laje i Marquezem, organizując tournées przeciwko ideologii gender. Ale ten język – skupiony na „perwersji” i „ideologii” – zdradza naturalistyczną perspektywę, redukującą małżeństwo do biologicznej lub społecznej umowy, a nie sakramentum (sakramentu) Nowego Prawa, podniesionego przez Chrystusa do godności łaski uświęcającej.
Z perspektywy integralnej wiary katolickiej, małżeństwo nie jest kwestią konstytucyjną czy „praw rodziny”, lecz świętym przymierzem, niezniszczalnym i skierowanym na prokreację w stanie łaski. Syllabus Błędów potępia błędy w tej materii (punkty 65-74), np. „Doktryna, że Chrystus podniósł małżeństwo do godności sakramentu, nie może być tolerowana” (punkt 65), czy „Prawo natury nie czyni więzi małżeńskiej nierozwiązywalną” (punkt 67). Dabdoub, walcząc o definicję prawną, milczy o indissolubilitas matrimonii (nierozwiązywalności małżeństwa), o obowiązku katolickich rodzin do wychowywania dzieci w wierze, a nie w „dialogu” z gender. Jego udział w ONZ i kongresach rodzin – świeckich forach – to uczestnictwo w strukturach, które Pius IX w Syllabusie (punkt 80) potępiał jako „pojednanie z postępem, liberalizmem i nowoczesną cywilizacją”. Gdzie jest ostrzeżenie przed apostazją tych instytucji, które promują „prawa reprodukcyjne” jako eufemizm aborcji? Milczenie o sądzie ostatecznym i karze wiecznej za profanację sakramentu to ciężkie zaniedbanie, demaskujące modernistyczną mentalność, gdzie zbawienie dusz ustępuje „obronie rodziny” na poziomie naturalnym.
Język aktywizmu: ton idealisty bez eschatologicznego horyzontu
Ton artykułu ACI Prensa – laurujący Dabdouba jako „legendarnego” i „nieustraszonego” – jest retorycznym echem posoborowego optymizmu, gdzie świeccy aktywiści zastępują apostołów. Słownictwo jak „rebel by nature” czy „idealist by conviction” sugeruje romantyczny bunt, nie posłuszeństwo Bogu. Sam Dabdoub na mediach społecznościowych określał się jako „katolik z serca”, ale jego esej i wystąpienia w El Norte skupiały się na marketingowych strategiach „obrony życia”, nie na kaznodziejstwie o peccatum mortale (śmiertelnym grzechu) aborcji i sodomii.
To symptomatyczne dla sekty posoborowej: język „dialogu” i „tolerancji” maskuje relatywizm. Lamentabili sane exitu z 1907 roku, wydany przez Święte Oficjum pod Piusem X, potępia ewolucję dogmatów (punkt 22: „Dogmaty Kościoła nie są prawdami boskiego pochodzenia, ale interpretacją faktów religijnych wypracowaną przez umysł ludzki”). Dabdoub, zamiast głosić niezmienną doktrynę o małżeństwie z Soboru Trydenckiego (sesja XXIV, kanon 1: małżeństwo jest prawdziwym sakramentem), adaptował wiarę do meksykańskiej polityki, ignorując, że „Kościół nie może zależeć od woli świeckiej” (Pius XI, Quas Primas). Jego kariera w korporacjach – Alfa Group, Gamesa-Nabisco – symbolizuje sojusz z kapitalizmem, potępionym w Syllabusie (punkt 58: „Doskonałość moralności polega na akumulacji bogactw i przyjemnościach”), gdzie zysk przewyższa ubóstwo ewangeliczne.
Brak nadprzyrodzonego wymiaru: apostazja przez pominięcie łaski i sądu
Najcięższym oskarżeniem jest całkowite pominięcie spraw nadprzyrodzonych: sakramentów, stanu łaski, Mszy Świętej jako Bezkrwawej Ofiary Kalwarii, sądu ostatecznego. Artykuł wspomina „katolika z serca”, ale nie o konieczności spowiedzi, Komunii w łasce czy apostolstwie przez kapłanów ważnie wyświęconych przed 1968 rokiem. W Meksyku, gdzie sekta posoborowa symuluje katolickie obrzędy, Dabdoub nie ostrzegał przed bałwochwalstwem „mszy” Novus Ordo, redukującej Ofiarę do zgromadzenia, co narusza teologię przebłagalną i zagraża świętokradztwem.
Z perspektywy integralnej teologii katolickiej sprzed 1958 roku, prawdziwa obrona rodziny wymaga panowania Chrystusa w umysłach, woliach i sercach (Pius XI, Quas Primas: „Chrystus króluje w umysłach ludzi, ponieważ jest Prawdą”). Dabdoub, skupiając się na demonstracjach, ignorował, że „ludzie odkupieni Krwią Chrystusa nie mogą służyć ludziom” (tamże). Jego aktywizm to owoc soborowej rewolucji, gdzie Kościół sprowadzono do NGO, potępione w Lamentabili (punkt 65: „Współczesny katolicyzm nie da się pogodzić z prawdziwą wiedzą bez przekształcenia w liberalny protestantyzm”). W sekcie posoborowej, okupującej struktury watykańskie od Jana XXIII, tacy „obrońcy” jak Dabdoub perpetuują apostazję, milcząc o ohydzie spustoszenia w pseudo-sakramentach i ekumenizmie z heretykami.
Symptomy systemowej ruiny: od Leona XIII do posoborowej sekty
Dabdoub wpisuje się w nurt fałszywego „pro-life” posoborowia, gdzie walka o życie jest oddzielona od konwersji dusz i publicznego uznania katolicyzmu jako jedynej religii państwowej (Syllabus, punkt 77: „Nie jest już stosowne, by religia katolicka była jedyną religią państwa”). Jego udział w ONZ – bastionie masonerii, potępionej przez papieży – to zdrada extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia), głoszonej na Soborze Florenckim (1442). Prawdziwy Kościół, trwający w wiernych wyznających wiarę integralnie pod przewodnictwem biskupów z ważnymi święceniami, wymaga nie marszów, lecz nawrócenia narodów do panowania Chrystusa.
Śmierć Dabdouba bez wzmianki o jego stanie duszy – czy był w łasce uświęcającej? – podkreśla eschatologiczne bankructwo. Jak nauczał Pius XI, „Chrystus ma królować, aż położy wszystkie nieprzyjaciele pod nogi Boga” (Quas Primas). Zamiast tego, artykuł ACI Prensa gloryfikuje świeckiego idealistę, demaskując duchową ruinę sekty posoborowej, gdzie wiara staje się humanitaryzmem, a zbawienie – opcjonalne. Tylko integralna wiara katolicka, niezmienna i bezkompromisowa, oferuje prawdziwą obronę życia wiecznego.
Za artykułem:
Juan Dabdoub, tireless defender of life and family in Mexico, dies (catholicnewsagency.com)
Data artykułu: 14.09.2025