Portal Episkopatu Polski informuje o śmierci w wieku 87 lat bp. Antoniego Pacifika Dydycza OFMCap, biskupa seniora diecezji drohiczyńskiej, 14 września 2025 roku. Komunikat kurii diecezjalnej wzywa do modlitwy za duszę zmarłego, prosząc o łaskę życia wiecznego. To wydarzenie, pozornie rutynowe w kronice posoborowej sekty, ujawnia głęboką duchową pustkę i teologiczne bankructwo struktur okupujących Watykan, gdzie nawet śmierć nie budzi refleksji nad apostazją.
Fałszywy autorytet posoborowego „biskupa” w obliczu wieczności
Na poziomie faktograficznym komunikat kurii diecezjalnej w Drohiczynie przedstawia śmierć bp. Antoniego Pacifika Dydycza jako zwykłe przejście „do Domu Ojca”, bez jakiejkolwiek wzmianki o stanie łaski uświęcającej czy konieczności zadośćuczynienia za grzechy. Taki opis, choć pozornie pobożny, pomija esencję katolickiej eschatologii: sąd szczegółowy natychmiast po śmierci, o którym nauczał Sobór Trydencki w sesji XXV (De Purgatorio), podkreślając, że dusze wiernych po śmierci podlegają oczyszczaniu, jeśli nie są w pełni święte. Brak tu jakiegokolwiek odniesienia do extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia), dogmatu uroczyście potwierdzonego przez Sobór Florencyjski w 1442 roku, co w kontekście posoborowym staje się celowym przemilczeniem. Dydycz, jako „biskup” wyświęcony w ramach posoborowej struktury po 1968 roku, nie mógł sprawować ważnych sakramentów, albowiem święcenia Pawła VI (wyświęconego przez masona Montiniego) są wątpliwe co do formy i intencji, co podważa całą linię hierarchiczną sekty. Tym samym, jego posługa – obejmująca lata w Drohiczynie i wcześniej w supremacji zakonnej – była symulacją katolickiej hierarchii, prowadzącą wiernych do duchowej zguby.
Ton komunikatu, biurokratyczny i asekuracyjny, ujawnia język posoborowej apostazji: „Powierzajmy Miłosierdziu Bożemu duszę śp. bp. Antoniego Dydycza” – to puste wezwanie, ignorujące ostrzeżenia św. Pawła w Liście do Hebrajczyków (10,26-27), gdzie bezbożne odrzucenie Syna Bożego prowadzi do strasznego oczekiwania na ogień. Gdzie jest tu przypomnienie o konieczności spowiedzi, zadośćuczynienia i unikaniu herezji modernizmu, potępionego w encyklice Pascendi Dominici gregis przez św. Piusa X w 1907 roku? Przemilczenie tych prawd demaskuje subtekst: w posoborowym „Kościele” śmierć staje się okazją do celebracji życia ziemskiego, a nie wezwaniem do nawrócenia. Jak parafrazuje Syllabus Błędów Piusa IX (1864, punkt 17), nie można żywić „dobrej nadziei” co do zbawienia tych poza prawdziwym Kościołem – a Dydycz, jako uczestnik soborowej rewolucji, promował ekumenizm i wolność religijną, co jest jawnym bluźnierstwem przeciwko jedynej prawdziwej wierze.
Teologiczne bankructwo: Od kapucyna do heretyka posoborowego
Z perspektywy integralnej wiary katolickiej sprzed 1958 roku, kariera Dydycza ilustruje upadek zakonnego powołania w obliczu modernistycznej zarazy. Jako kapucyn, winien był świadczyć o evangelica paupertas (ewangelicznej ubogości) i radykalnym naśladowaniu Chrystusa, jak nauczał św. Franciszek w Regule zatwierdzonej przez Innocentego III w 1223 roku. Zamiast tego, w posoborowej strukturze, jego działalność – w tym biskupstwo w Drohiczynie od 1994 roku – skupiała się na dialogu międzyreligijnym i promocji „prawd” soborowych, relatywizujących dogmaty. Encyklika Quas Primas Piusa XI (1925) jasno stwierdza, że panowanie Chrystusa Króla obejmuje wszystkich ludzi i państwa, a odmowa publicznego uznania tego prowadzi do nieszczęść – Dydycz, uczestnicząc w ekumenicznych gestach, zdradził to prymat, sprzyjając laicyzmowi potępionemu w Lamentabili sane exitu (1907, punkt 65), gdzie modernizm redukuje katolicyzm do „chrześcijaństwa bezdogmatycznego”.
Brak w komunikacie jakiegokolwiek potępienia błędów posoborowych, takich jak fałszywy ekumenizm czy kult człowieka, jest najcięższym oskarżeniem: milczy o nadprzyrodzonym, skupiając się na ziemskich tytułach jak „biskup senior”, co jest parodią apostolskiej sukcesji. Św. Pius X w Pascendi ostrzegał przed agnostycyzmem immanentnym, gdzie religia staje się subiektywnym doświadczeniem – właśnie taki naturalizm przenika posoborowe nekrologi, pomijając actu primo et per se (pierwszorzędnie i samoistnie) obowiązek głoszenia niezmiennych prawd. Dydycz, jako „biskup”, nie ostrzegał przed zagrożeniami sekty: nowymi „sakramentami”, które są bałwochwalstwem, symulując Najświętszą Ofiarę Kalwarii, lecz redukując ją do wspólnotowego posiłku. Kanon 807 Soboru Trydenckiego (sesja VII) podkreśla, że chrzest i inne sakramenty wymagają intencji Kościoła – w posoborowiu tej intencji brak, czyniąc je nieważnymi i świętokradzkimi.
Symptomy apostazji: Śmierć jako lustro sekty posoborowej
Na poziomie symptomatycznym, śmierć Dydycza obnaża systemową ruinę posoborowego duchowieństwa: gdzie jest lament nad utratą wiary, jak w proroctwach Izajasza (59,2), gdzie grzechy oddzielają od Boga? Komunikat, wydany przez „ks. Marcina Gołębiewskiego”, rzecznika „diecezji”, nie wspomina o Mszy Świętej za zmarłego w rycie trydenckim, jedynej formie godnej Ofiary – zamiast tego, sugeruje modernistyczne „powierzenie Miłosierdziu”, co jest relatywizacją Bożej sprawiedliwości. Pius XI w Quas Primas podkreśla, że Chrystus jako Król Sądowniczy nagrodzi lub ukarze według uczynków (Mt 25,31-46) – posoborowa sekta, ignorując to, produkuje duszpasterzy, którzy prowadzą owiec ku zgubie, sprzymierzając się z laicyzmem i masonerią, potępionymi w Syllabusie (punkty 55 i 78).
To milczenie o sądzie ostatecznym, o piekle dla heretyków (Sobór Laterański IV, 1215, kanon 3), demaskuje duchową zgniliznę: Dydycz, promując soborowe nowinki, stał się współwinowajcą apostazji, o której prorokował św. Paweł (2 Tes 2,3). W prawdziwym Kościele, wierni modliby się za konwersję takich „biskupów”, ale w posoborowiu celebruje się ich jako „świętych”, bez żalu za herezje. Extraordinary magisterium (nadzwyczajne nauczanie) Kościoła przedsoborowego, jak w bulli Unam Sanctam Bonifacego VIII (1302), wymaga poddania się papieżowi dla zbawienia – Dydycz, służąc uzurizatorom od Jana XXIII, zdradził to, czyniąc swoją śmierć symbolem bankructwa. Prawdziwi katolicy, wyznający wiarę integralną, muszą odrzucić tę paramasońską strukturę, szukając sakramentów u kapłanów ważnie wyświęconych przed 1968 rokiem, by uniknąć bałwochwalstwa symulowanego kultu.
W obliczu takiej śmierci, wołanie o powrót do panowania Chrystusa Króla staje się imperatywem: tylko w Królestwie Jego, wolnym od modernistycznej trucizny, dusze jak Dydycza mogłyby znaleźć prawdziwe miłosierdzie – nie w posoborowym chaosie, lecz w niezmiennej prawdzie katolickiej.
Za artykułem:
Zmarł bp Antoni Pacyfik Dydycz OFMCap (episkopat.pl)
Data artykułu: 14.09.2025