Reverent Catholic priest głoszący homilię o milczeniu Chrystusa na krzyżu, w tradycyjnym kościele, ukazujący powagę i wierność nauczaniu katolickiemu.

Milczenie Chrystusa jako pretekst do relatywizmu: dekonstrukcja posoborowej homilii

Podziel się tym:

Portal eKAI relacjonuje homilię wygłoszoną 14 września 2025 roku przez arcybiskupa Józefa Kupnego podczas uroczystości odpustowych w parafii pw. Opatrzności Bożej we Wrocławiu, poświęconych świętu Podwyższenia Krzyża Świętego. W przemówieniu, które miało miejsce w ramach Mszy Świętej sprawowanej w strukturach posoborowej sekty, prelat skupia się na milczeniu Jezusa podczas męki, interpretując je jako wyraz nieskończonej miłości, dającej czas na nawrócenie i unikającej osądu. Podkreśla troskę Chrystusa o uczniów, Jego milczenie wobec prześladowców oraz wezwanie do rachunku sumienia, kończąc na cudzie miłości manifestowanym na krzyżu, a nie na mocy. Ta homilia, pozornie pobożna, stanowi jaskrawy przykład modernistycznego wypaczenia teologii Krzyża, redukującego zbawcze dzieło Odkupiciela do subiektywnego aktu miłosierdzia bez sprawiedliwości Bożej.


Milczenie Chrystusa w świetle niezmiennej doktryny: brak sprawiedliwości Bożej

W centrum homilii arcybiskupa Kupnego stoi motyw milczenia Jezusa podczas męki, przedstawiony jako akt czystej miłości, który unika potępienia i daje przestrzeń na nawrócenie. Prelat twierdzi: „Jezus milczy. Nie dlatego, że nie może działać, ale dlatego, że daje czas. On także wtedy, dwa tysiące lat temu, nie potępiał. Jego milczenie było wyrazem miłości i pragnienia zbawienia człowieka.” Taka interpretacja, choć pozornie oddana Ewangelii, pomija esencję teologii Krzyża, jaka wyłania się z niezmiennego Magisterium Kościoła katolickiego sprzed 1958 roku. Milczenie Chrystusa nie jest jedynie gestem cierpliwości, lecz integralną częścią actio passionis (działania męki), gdzie Odkupiciel bierze na siebie grzechy świata, by zadośćuczynić Boskiej sprawiedliwości, a nie tylko by „dać czas”.

Sobór Trydencki w sesji VI, kanonie 9, jasno naucza, że usprawiedliwienie dokonuje się nie przez samą wiarę czy żal, lecz przez sakramentalne odrodzenie w chrzcie i łaskę uświecającą, która wymaga sprawiedliwego zadośćuczynienia za grzechy. Milczenie Jezusa na Krzyżu, jak podkreśla św. Tomasz z Akwinu w Summa Theologica (III, q. 46, a. 3), jest aktem posłuszeństwa Ojcu, spełnieniem proroctwa Izajasza (53,7): „Jak owiec na rzeź prowadzono Go, jak jagnię na śmierć, co przed strzygącym milczy, tak On nie otworzył ust swoich.” To milczenie nie unika osądu – przeciwnie, Krzyż jest najwyższym osądem nad grzechem, gdzie Chrystus, jako Kapłan i Ofiara, zaspokaja ira Dei (gniew Boży) za winy ludzkości. Arcybiskup Kupny, relatywizując to milczenie do „daru czasu”, przemilcza fakt, że bez sprawiedliwości Bożej miłość staje się sentymentalizmem, a Krzyż – pustym symbolem humanitaryzmu. Taka postawa demaskuje posoborową sektę, gdzie teologia Krzyża została zredukowana do psychologicznego dialogu, ignorując kanoniczne ostrzeżenie Piusa IX w Syllabusie Błędów (punkt 58), potępiającym pogląd, iż moralność sprowadza się do gromadzenia bogactw i przyjemności, a nie do ofiary przebłagalnej.

W homilii brak jakiegokolwiek odniesienia do sacrificium incruentum (niekrwawej ofiary), jaką jest Najświętsza Ofiara Mszy Świętej, jednocząca wiernych z Kalwarią. Zamiast tego, prelat pyta: „Siostro, bracie – co Jezus mówi dziś do ciebie? Co mówi na twoje grzechy, na twoje lenistwo duchowe, na brak modlitwy, na życie w niezgodzie z bliskimi, na gniew, zazdrość, krzywdzenie innych?” i odpowiada: „Nic. Milczy.” To milczenie o grzechu śmiertelnym, o utracie łaski uświęcającej i o wiecznym potępieniu odsłania teologiczne bankructwo: w integralnej wierze katolickiej Chrystus nie milczy wobec grzechu, lecz woła przez Kościół do pokuty i zadośćuczynienia, jak naucza encyklika Miranda Prorsus Piusa XII (1957), podkreślająca obowiązek głoszenia prawdy o piekle i sądzie ostatecznym. Prelat, zamiast wzywać do spowiedzi i ofiary, poprzestaje na wezwaniu do „otwarcia serca”, co jest echem modernistycznego agnostycyzmu potępionego w Lamentabili sane exitu (punkt 25), gdzie wiara redukowana jest do „sumy prawdopodobieństw”, a nie do asertywnego aktu posłuszeństwa Bogu.

Relatywizacja mocy Bożej: cud miłości ponad cudem wskrzeszenia

Arcybiskup Kupny dochodzi do kulminacji, pytając: „Czy Chrystus, który wskrzesił Łazarza, nie mógł zejść z krzyża? Mógł. […] A jednak nie zszedł. Dlaczego? Bo całe Jego życie było nieustannym przekonywaniem człowieka o miłości. Chrystus okazał cud większy niż cud mocy. Okazał cud nieskończonej miłości – miłości potężniejszej niż nienawiść i każdy grzech.” Ta dychotomia między „cudem mocy” a „cudem miłości” jest herezją naturalizmu, oddzielającą Bóstwo Chrystusa od Jego ludzkiej natury i relatywizującą Krzyż do subiektywnego gestu. W niezmiennej teologii katolickiej, jak naucza Sobór Florencki (1442) w dekrecie Cantate Domino, Chrystus jest jedynym Pośrednikiem, którego moc i miłość są nierozłączne: przez mękę i śmierć zyskuje On zasługi nieskończone, umożliwiając zbawienie tylko w Kościele katolickim, poza którym nie ma zbawienia (extra Ecclesiam nulla salus).

Dekonstrukcja tego fragmentu ujawnia pominięcie kluczowego aspektu: Chrystus nie zszedł z Krzyża nie tylko z miłości, lecz by dokonać expiatio pro peccato (zadosyćuczynienia za grzech), jak wyjaśnia Katechizm Soboru Trydenckiego (część II, rozdział 4), gdzie męka jest ceną za odkupienie, a nie tylko dowodem afektu. Prelat, gloryfikując „miłość potężniejszą niż grzech”, milczy o piekle wiecznych kar, co jest ciężkim grzechem zaniedbania – w Syllabusie Błędów (punkt 17) Pius IX potępia nadzieję na zbawienie wszystkich poza Kościołem, a tu homilia sugeruje uniwersalne zbawienie przez samo milczenie, co pachnie pelagianizmem. W kontekście posoborowej apostazji, ta retoryka służy dialogowi z modernistycznym światem, gdzie Krzyż staje się ikoną tolerancji, a nie mieczem sprawiedliwości, jak ostrzega encyklika Quas Primas Piusa XI (1925): „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego.” Arcybiskup, zamiast wzywać do publicznego uznania Chrystusa Króla, redukuje Go do terapeuty dusz, ignorując obowiązek konwersji narodów.

Ton homilii, pełen pytań retorycznych i empatycznych zwrotów („Siostro, bracie”), maskuje brak autorytetu: to nie przepowiadanie, lecz psychologizowanie, typowe dla sekty posoborowej, gdzie „księża” symulują katolicką liturgię, lecz oferują bałwochwalczy synkretyzm. Jak naucza Lamentabili sane exitu (punkt 64), taki „chrześcijaństwo bezdogmatyczne” to liberalny protestantyzm, a nie wiara katolicka. Milczenie o realnej obecności w Najświętszym Sakramencie i o ofierze Mszy Świętej w tej „homilii” podczas „Mszy” w posoborowym obrządku potwierdza, że struktury okupujące Watykan celebrują parodię, gdzie rubryki naruszają teologię ofiary, czyniąc „Komunię” aktem świętokradztwa lub bałwochwalstwa.

Pominięcia jako dowód apostazji: brak wezwania do integralnej wiary

Najcięższym oskarżeniem wobec tej homilii jest jej subtekst: całkowite przemilczenie nadprzyrodzonych rzeczywistości. Arcybiskup Kupny mówi o „rachunku sumienia” i „nawróceniu”, lecz nie wspomina o spowiedzi sakramentalnej, stanie łaski czy Eucharystii jako źródle łaski – to celowe zaniedbanie, demaskujące naturalistyczną mentalność. W integralnej teologii katolickiej, jak podkreśla bullą Unam Sanctam Bonifacego VIII (1302), zbawienie wymaga poddania się Rzymskiemu Papieżowi, a Krzyż jest wezwaniem do walki duchowej przeciw szatanowi, nie do biernego „otwarcia serca”. Homilia pomija też eschatologiczny wymiar: sąd ostateczny, gdzie milczący Chrystus stanie jako Sędzia (Mt 25,31-46), potępiając tych, którzy odrzucili Jego panowanie.

Ta luka symptomatyczna jest owocem soborowej rewoluczy, gdzie, jak potępia Pius X w Pascendi Dominici gregis (1907), modernizm ewoluuje dogmaty ku subiektywizmowi. Prelat, jako „abp” w paramasońskiej strukturze, reprezentuje apostazję, gdzie „duchowni” fałszują wiarę, prowadząc dusze do ruiny. Zamiast wzywać do opuszczenia sekty i powrotu do prawdziwego Kościoła – wiernych integralnie wyznających wiarę przedsoborową pod przewodnictwem ważnie wyświęconych biskupów i kapłanów – oferuje toksyczny optymizm, ignorując odium Dei (nienawiść do Boga) w grzechu. Jak ostrzega Quas Primas: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw […], stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą.” Ta homilia, zamiast podnosić Krzyż jako sztandar Chrystusa Króla, czyni go parawanem dla praw człowieka i tolerancji, co jest bluźnierstwem przeciw absolutnemu prymatowi Prawa Bożego.

W konsekwencji, taka „nauczanie” nie buduje Królestwa Bożego, lecz wspiera ohydę spustoszenia w Watykanie, gdzie uzurpator „papież” Leon XIV i jego prełaci symulują autorytet, lecz sieją zgubę. Integralna wiara katolicka żąda bezkompromisowego odrzucenia tych struktur, powrotu do niezmiennej doktryny i publicznego wyznawania panowania Chrystusa nad narodami, by uniknąć wiecznego potępienia.


Za artykułem:
Abp Józef Kupny: Dlaczego Chrystus nie zszedł z krzyża? Bo ukazał cud nieskończonej miłości
  (ekai.pl)
Data artykułu: 15.09.2025

Więcej polemik ze źródłem: ekai.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.