Tygodnik Powszechny w artykule Anity Piotrowskiej z 16 września 2025 roku przedstawia biografię aktora Roberta Redforda jako wzór sukcesu w Hollywood, podkreślając jego role, reżyserskie osiągnięcia, festiwal Sundance i aktywizm środowiskowy oraz polityczny. Tekst gloryfikuje Redforda jako „filmową instytucję”, która zamieniała wszystko w „złoto”, kończąc na pochwale jego charyzmy i działalności na rzecz kina niezależnego.
Ta laurka na cześć świeckiego artysty ujawnia głęboką teologiczną pustkę, gdzie ludzka sława i naturalistyczne zaangażowania zastępują panowanie Chrystusa, co jest kwintesencją modernistycznej apostazji.
Świecka chwała zamiast wiecznej chwały Bożej
Artykuł otwiera się żartobliwym cytatem Redforda, porównującym siebie do postaci z filmów, co ma podkreślać jego urok i wszechstronność. „Widzą we mnie kogoś, kto ma temperament Sundance’a Kida, urok protagonisty „Kandyda”, poczucie humoru niczym z „Żądła” i garderobę jak z „Wielkiego Gatsby’ego”” – parafrazując ten fragment, autor podkreśla, jak Redford unikał bycia „tylko złotym chłopcem”. Na poziomie faktograficznym to wierny opis kariery: od ról w „Butch Cassidy and the Sundance Kid” (1969) po reżyserski debiut w „Zwykłych ludzi” (1980), nagrodzony czterema Oscarami, aż po festiwal Sundance, założony dzięki zyskom z westernu. Jednakże, ten faktograficzny szkielet maskuje pominięcie wszelkiego odniesienia do nadprzyrodzonej rzeczywistości, co jest symptomatyczne dla posoborowej prasy, gdzie kultura świecka staje się substytutem wiary.
Z perspektywy integralnej wiary katolickiej, takiej jak nauczał papież Pius XI w encyklice Quas Primas (1925), pokój i prawdziwe szczęście narodów zależą wyłącznie od uznania panowania Jezusa Chrystusa Króla nad jednostkami, rodzinami i państwami. „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego” – czytamy tam dosłownie. Artykuł milczy o tym, że hollywoodzka sława Redforda, oparta na fikcyjnych bohaterach „ze skazą”, promuje naturalizm, gdzie człowiek jest miarą wszystkich rzeczy, a nie poddany prawu Bożemu. To nieprzypadkowe przemilczenie: Tygodnik Powszechny, jako organ posoborowej struktury, relatywizuje prawdę katolicką, sprowadzając ją do kulturowego komentarza bez ostrzeżenia przed wiecznym potępieniem tych, którzy oddają cześć stworzeniu zamiast Stwórcy.
Reżyserskie „złoto” jako symbol bałwochwalstwa doczesnego
Dalszy opis kariery Redforda – od „Rzeki życia” (1992) po „Zaklinacza koni” (1998) – przedstawia go jako wizjonera, który „dojrzałym transferem” buduje instytucje jak Sundance Institute. Faktycznie, w 2002 roku otrzymał honorowego Oscara za wkład w kino niezależne, co artykuł podkreśla jako paradoks wobec braku nagrody za aktorstwo. Ton jest czysto pochwalny, z nutą nostalgii: „w zbiorowej wyobraźni pozostanie jednak na zawsze tamtym wysportowanym „słonecznym chłopcem”, choć czasami z wyraźną smugą cienia”. Językowo, to retoryka idolizacji, gdzie słowo „legenda” i „charyzma” budują mit człowieka-niezawojowanego, ignorując biblijne upomnienie: „Nie oddawajcie pokłonu stworzeniu, lecz Stwórcy” (por. Rz 1,25).
Teologicznie, to bankructwo ujawnia się w kontraście z Syllabusem Błędów papieża Piusa IX (1864), potępiającym naturalizm jako źródło herezji. Punkt 3 Syllabusu odrzuca ideę, że „ludzki rozum, bez żadnego odniesienia do Boga, jest jedynym arbitrem prawdy i fałszu, dobra i zła”. Festiwal Sundance, wspierający „offowych artystów”, często promuje treści antykatolickie – od gloryfikacji aborcji po normalizację sodomii – co czyni go narzędziem sekty posoborowej w szerzeniu laicyzmu. Artykuł pomija to, skupiając się na „niekomercyjnym kinie”, co demaskuje jego subtekst: kultura bez Chrystusa to narzędzie szatana, jak ostrzegał Pius XI, że „zeświecczenie czasów obecnych, tzw. laicyzm” zatruwa społeczeństwo. Redford, kupując ziemię w Utah za zyski z westernu, buduje imperium doczesne, podczas gdy prawdziwy skarb jest w niebie – milczenie o tym to herezja cichego indyferentyzmu.
Aktywizm Redforda: Naturalizm zamiast ewangelicznego mandatu
Sekcja o aktywizmie Redforda – ochrona środowiska przeciw koncernom naftowym, prawa mniejszości – jest przedstawiona jako dowód „szkocko-irlandzkiej, a może i trochę kowbojskiej krwi”. Parafrazując, autor chwali jego „głośne upominanie się” o słabszych. Na poziomie językowym, to asekuracyjny ton „zaangażowania społecznego”, eufemizm dla rewolucyjnego humanitaryzmu, gdzie „prawa człowieka” zastępują Prawa Boże. Artykuł kończy się pochwałą pożegnania z aktorstwem w „Dżentelmenie z rewolwerem” (2018), gdzie Redford grał „legendę z szelmowskim wdziękiem”.
Dekonstrukcja teologiczna obnaża tu ciężkie błędy: Syllabus Piusa IX w punkcie 55 potępia separację Kościoła od państwa, co tu manifestuje się w politycznym aktywizmie bez odniesienia do Królestwa Chrystusowego. „Panowanie Jego mianowicie nie rozciąga się tylko na same narody katolickie […], lecz panowanie Jego obejmuje także wszystkich niechrześcijan, tak, iż najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa” – podkreśla Pius XI w Quas Primas. Redfordowski ekoterroryzm i walka o „mniejszości” to modernistyczna parodia miłosierdzia, ignorująca grzech pierworodny i konieczność nawrócenia. Artykuł przemilcza sąd ostateczny, gdzie Chrystus-Sędzia osądzi nie za „charyzmę”, lecz za posłuszeństwo Prawu Bożemu (Mt 25,31-46). To symptomatyczne dla posoborowej apostazji: zamiast misji zbawiania dusz, promuje się dialog z światem, co jest „owocem odstępstwa od Chrystusa”, jak boleje Pius XI.
Pominięcie sakramentów i stanu łaski ujęte jest w milczeniu o duchowym życiu Redforda – czyż aktor, żegnający się rolą złodzieja, rozważał spowiedź? To ciężkie oskarżenie: tekst redukuje człowieka do ciała i kultury, zapominając, że „ciała nasze są członkami Chrystusowymi” (1 Kor 6,15). W Lamentabili sane exitu (1907) Pius X potępia ewolucję dogmatów, punkt 58: „Prawda zmienia się wraz z człowiekiem” – tu prawda o wieczności jest relatywizowana przez „smugę cienia” w rolach, co jest bluźnierstwem przeciw niezmiennemu Bogu.
Porównanie z epoką: Szczęście do „dobrych filmów” zamiast do łaski
Artykuł kontrastuje Redforda z Hoffmanem, Hackmanem czy Brando, sugerując, że miał „szczęście do filmów bardzo dobrych i ważnych”, a nie wybitny talent. To rzekome obiektywizowanie, lecz ton pozostaje apologetyczny: „trudno mu odmówić charyzmy”. Faktycznie, Redford zagrał w 80 filmach przez 60 lat, ale dekonstrukcja faktograficzna pokazuje, jak te role – od „Trzech dni Kondora” po „Pożegnanie z Afryką” – często gloryfikują zdradę, przemoc i adulterium, bez moralnego potępienia.
Z perspektywy katolickiej, to dowód na „królestwo szatana”, jak opisuje Pius XI: królestwo Chrystusa wymaga pokuty i chrztu, nie „charyzmy”. Dekret Lamentabili potępia w punkcie 39 ewolucję sakramentów, co tu odbija się w pominięciu Eucharystii jako źródła łaski. Artykuł, skupiając się na „naturalnej świetlistości”, promuje pelagianizm – człowiek zbawia się talentem, nie Krzyżem. To systemowa ruina: posoborowa prasa, jak Tygodnik Powszechny, buduje kult człowieka, zapominając o extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia), kanonie Soboru Florenckiego (1442).
Duchowa ruina: Milczenie o wieczności jako herezja
Cały tekst to symptomat modernizmu: język pochwalny, bez ostrzeżenia przed grzechem, promuje „aktywizm” zamiast apostolstwa. Parafrazując Quas Primas, „jeżeliby poszczególni ludzie […] pozwolili się rządzić Chrystusowi”, spłynęłyby dobrodziejstwa – lecz tu Redford rządzi kulturą bez Niego. Krytyka „duchownych” posoborowych: tacy jak ci w redakcji, winni apostazji, symulują katolicyzm, redukując wiarę do recenzji filmowych. Prawdziwy Kościół, trwający w wiernych integralnej wiary, ostrzega: bez poddania się Chrystusowi Królowi, sława Redforda to proch (Koh 1,2).
W konkluzji, artykuł obnaża bankructwo: gdzie jest wezwanie do nawrócenia? Milczenie o nadprzyrodzonym to satanizm, jak w pseudo-sakramentach posoborowia – bałwochwalstwo kultury zamiast Ofiary Kalwarii.
Za artykułem:
Odszedł Robert Redford. Zapamiętamy jego naturalną świetlistość (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 16.09.2025