Portal Ordo Iuris relacjonuje, że 1 września 2025 roku Komisja Praw Kobiet i Równości Płci (FEMM) w Parlamencie Europejskim przedstawiła swoje stanowisko wobec projektu budżetu UE na 2026 rok, w którym znalazły się poprawki promujące aborcję na żądanie. W tym kontekście polscy europosłowie Elżbieta Łukacijewska (z Platformy Obywatelskiej/Donalda Tuska, grupa EPP) i Joanna Scheuring-Wielgus (Nowa Lewica/S&D, część koalicji rządzącej w Polsce) złożyli identyczne poprawki, wzywające do włączenia do programu EU4Health „usług seksualnych i reprodukcyjnych”, rozumianych jako prawo do aborcji. Podobne propozycje zgłosiła hiszpańska europosłanka Irena Montero z Podemos (część koalicji premiera Sáncheza), domagając się zwiększenia funduszy na „uniwersalny szacunek i dostęp do SRHR, w tym do bezpłatnej, bezpiecznej i legalnej aborcji w służbie zdrowia publicznej”. Komisja FEMM przyjęła te poprawki, mimo że regulacja aborcji pozostaje wyłączną kompetencją państw członkowskich UE. Ordo Iuris komentuje to jako próbę wypełnienia luki finansowej po cięciach w funduszach USAID za prezydentury Trumpa, co dotknęło lewicowo-liberalne organizacje proaborcyjne.
Te propozycje, choć pozornie polityczne, ukazują głęboką teologiczną zgniliznę współczesnego porządku, gdzie mordowanie niewinnych dzieci w łonie matek maskowane jest frazesami o „prawach człowieka” i „równości płci”. Z perspektywy integralnej wiary katolickiej, wyznawanej w jej niezmiennej formie sprzed 1958 roku, jest to jawny bunt przeciwko ius naturale (prawu naturalnemu), które Kościół zawsze bronił jako fundament stworzenia Bożego. Jak ostrzega Syllabus Błędów Piusa IX (1864), potępiając naturalizm, „ludzkie prawo bez żadnego odniesienia do Boga jest jedynym arbitrem prawdy i fałszu, dobra i zła; jest prawem dla siebie i wystarcza, przez swą naturalną siłę, do zapewnienia dobra ludzi i narodów” (punkt 3). Tutaj, w unijnym budżecie, widzimy ten błąd w pełni: państwo i organizacje międzynarodowe uzurpują sobie boską władzę nad życiem, ignorując, że „nie masz w żadnym innym zbawienia” (Dz 4,12) poza Chrystusem, Królem wszystkich narodów.
Naturalizm i indyferentyzm: korzenie unijnej herezji
Poprawki FEMM nie są przypadkowym incydentem, lecz owocem systemowej apostazji, gdzie aborcja na żądanie gloryfikowana jest jako „integralna część praw człowieka”. To czyste echo potępionego w Syllabusie indyferentyzmu: „Każdy człowiek jest wolny, by przyjąć i wyznawać tę religię, którą, prowadzony światłem rozumu, uzna za prawdziwą” (punkt 15). Europosłowie, w tym ci z Polski, promują „równy dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji dla wszystkich obywateli UE”, co relatywizuje absolutną świętość życia ludzkiego od poczęcia. Gdzie jest tu głos Kościoła? Milczenie o nadprzyrodzonym przeznaczeniu człowieka – do życia w łasce uświęcającej, z sakramentami jako środkami zbawienia – jest najcięższym oskarżeniem. Jak naucza Pius XI w encyklice Quas Primas (1925), „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”. Unia Europejska, zamiast poddawać się Chrystusowi Królowi, buduje królestwo człowieka, gdzie mord niewinnych finansowany jest z publicznych środków, a „prawa reprodukcyjne” stają się bożkiem.
Analiza faktograficzna ujawnia manipulację: program EU4Health, powołany po pandemii COVID-19, miał służyć zdrowiu publicznemu, lecz teraz rozszerzany jest o aborcję, co przekracza kompetencje FEMM. Ordo Iuris słusznie wskazuje na kontekst finansowy – cięcia USAID po decyzjach Trumpa – ale pomija głębszy wymiar: to nie tylko luka budżetowa, lecz duchowa ruina, gdzie lewicowe organizacje, pozbawione amerykańskich funduszy, szukają schronienia w strukturach UE. Język tych poprawek – „uniwersalny szacunek”, „równość płci”, „przeciwdziałanie ruchom antygenderowym” – jest asekuracyjny, biurokratyczny, ukrywający morderstwo pod płaszczykiem „postępu”. To retoryka modernistyczna, potępiona w Lamentabili sane exitu (1907) przez Święte Oficjum: „Prawda zmienia się wraz z człowiekiem, ponieważ rozwija się wraz z nim, w nim i przez niego” (propozycja 58). Dogmaty katolickie, jak niezmienność prawa naturalnego chroniącego życie, nie podlegają „ewolucji” pod dyktando lewicowych aktywistów.
Polscy „europosłowie” i zdrada praw Bożych
Polscy sygnatariusze tych poprawek – Elżbieta Łukacijewska i Joanna Scheuring-Wielgus – reprezentują koalicję rządzącą, co demaskuje hipokryzję: Polska, naród marjiński z tradycją obrony życia, teraz lobbuje za aborcją w Brukseli. Ich uzasadnienie – „zdrowie seksualne i reprodukcyjne jako prawa człowieka” – to bluźnierstwo, ignorujące, że życie jest darem Boga, a nie prawem do zabijania. Z perspektywy sedewakantystycznej, gdzie integralna wiara katolicka odrzuca posoborowe kompromisy, tacy politycy, choć katolicko ochrzczeni, działają jak agenci naturalizmu, potępionego przez Piusa IX: „Nauka Kościoła katolickiego jest wroga dobru i interesom społeczeństwa” (Syllabus, punkt 40) – ironia, bo to oni, nie Kościół, niszczą społeczeństwo masową aborcją.
Teologicznie, to odrzucenie lex divina (prawa Bożego) na rzecz „praw człowieka”. Kanony Soboru Trydenckiego (sesja VI, kan. 21) afirmują Chrystusa jako prawodawcę, któremu winniśmy posłuszeństwo; tu zaś państwo uzurpuje sobie władzę nad życiem, co jest aktem szatańskim. Milczenie o sądzie ostatecznym, gdzie aborcja – grzech wołający o pomstę do nieba (Rdz 4,10) – pociągnie winnych do wiecznego potępienia, jest symptomatyczne dla posoborowej apostazji. Jak podkreśla Quas Primas, „jeżeliby kiedy ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa, jak należyta wolność, jak porządek i uspokojenie”. Zamiast tego, UE finansuje morderstwo, a polscy „katolicy” w Parlamencie Europejskim współwinni temu bałwochwalstwu.
Instytucje UE jako narzędzie antykrześcijańskiej rewoluczy
Propozycja „Katedry-Obserwatorium Równości Płci i Demokracji” na Europejskim Instytucie Uniwersyteckim, mającej „przeciwdziałać ruchom antygenderowym, które podważają wartości demokratyczne, prawa człowieka i równość płci”, to jawny atak na wiarę katolicką. Uzasadnienie wskazuje na „gender backlash prowadzony przez skrajną prawicę, aktywistów i siły polityczne, jak również frakcje religijne różnych wyznań” – tu Kościół katolicki zrównany z „religijnymi frakcjami”, co jest indyferentyzmem potępionym w Syllabusie (punkt 18: „Protestantyzm jest tylko inną formą tej samej prawdziwej religii chrześcijańskiej”). To nie „backlash”, lecz obrona ordo naturalis (naturalnego porządku), gdzie mężczyzna i kobieta stworzeni są na obraz Boga (Rdz 1,27), a nie na modłę genderowej ideologii.
Symptomatycznie, to owoc soborowej rewolucji, gdzie po 1958 roku Kościół został zrelatywizowany, a „dialog” zmodernizowany świat zastąpił konfrontację z błędami. Lamentabili potępia: „Kościół jest wrogiem postępu nauk przyrodniczych i teologicznych” (propozycja 57) – UE, finansując „gender mainstreaming” w organizacjach społeczeństwa obywatelskiego, promuje synkretyzm, gdzie aborcja staje się „prawem” równym wolności religijnej. Ordo Iuris, choć krytykuje finansowy aspekt, nie demaskuje teologicznego bankructwa: te instytucje to „ohyda spustoszenia” (Mt 24,15), paramasońska struktura, gdzie zamiast panowania Chrystusa Króla (por. Quas Primas) króluje kult człowieka. Brak ostrzeżenia, że uczestnictwo w takich strukturach naraża na ekskomunikę za herezję naturalizmu, czyni ich relację niepełną.
Duchowa ruina i wezwanie do oporu
Cały ten mechanizm – od poprawek FEMM po unijne fundusze – to manifestacja „laicyzmu”, potępionego przez Piusa XI jako „zeświecczenie czasów obecnych, jego błędy i niecne usiłowania”. Politycy tacy jak Łukacijewska, Scheuring-Wielgus czy Montero, wspomagani przez lewicowe organizacje, sieją zgubę, ignorując, że „ciała nasze są członkami Chrystusowymi” (1 Kor 6,15). Milczenie o sakramentach, stanie łaski i wiecznym zbawieniu jest oskarżeniem: to nie humanitaryzm, lecz satanizm, gdzie życie niewinne poświęcane jest Molochowi postępu.
Z integralnej perspektywy katolickiej, jedynym ratunkiem jest powrót do panowania Chrystusa nad narodami. Jak naucza Quas Primas, ustanawiając święto Chrystusa Króla, „aby te upragnione korzyści obficie mogły spłynąć na społeczeństwo chrześcijańskie […] trzeba rozszerzać wśród ludu jak najbardziej znajomość o królewskiej godności Zbawiciela naszego”. UE i jej poplecznicy muszą uznać to panowanie, inaczej ich królestwo runie w proch. Wierni, wyznający wiarę integralnie, winni opierać się temu złemu, pamiętając: extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia).
Za artykułem:
‘Gender equality’ committee demands abortion funding for EU (lifesitenews.com)
Data artykułu: 17.09.2025