Portal LifeSiteNews relacjonuje historię Katie Neevesa, mężczyzny identyfikującego się jako transseksualista, który opisuje swój proces „przejścia” płciowego, w tym operację kastracji i stworzenia sztucznej waginy, jako drogę do „euforycznego” spełnienia. Artykuł Jonathona Van Marena komentuje to jako absurdalną anegdotę, potencjalnie podważającą agendę LGBT, z elementami ironii i krytyki medialnej promocji takich narracji. Tekst podkreśla fizyczne i psychiczne konsekwencje takich decyzji, cytując Neevesa i dodając osobiste refleksje autora.
Ta relacja, choć podszyta ironicznym tonem, nie jest jedynie anegdotą o medialnym szaleństwie – stanowi ona jaskrawy przykład, jak współczesny świat, odcięty od integralnej wiary katolickiej, pogrąża się w herezji naturalizmu i panteizmu, potępionej już w Syllabusie Błędów Piusa IX (1864). Opisując kastrację jako „euforyczne” dopełnienie, Neeves nie tylko bluźni przeciw naturalnemu porządkowi stworzenia Bożemu, ale też manifestuje duchowe bankructwo, gdzie człowiek uzurpuje sobie boską władzę nad własnym ciałem, ignorując niezmienne Prawo Boże. Z perspektywy integralnej teologii katolickiej sprzed 1958 roku, taka postawa to nie „osobista wolność”, lecz akt buntu przeciw Stwórcy, zasługujący na potępienie jako grzech ciężki, zagrażający wiecznemu zbawieniu.
Naturalistyczna iluzja „poczucia płci” kontra niezmienne Prawo Boże
Na poziomie faktograficznym, relacja Neevesa opiera się na subiektywnym „zawsze czułem się kobietą”, co autor Van Maren słusznie kwestionuje jako fizjologicznie niemożliwe. Mężczyzna nie może „czuć się kobietą”, albowiem płeć nie jest sentimento (uczucie), lecz obiektywnym darem Bożym, wpisanym w stworzenie. Jak naucza Katechizm Soboru Trydenckiego (1566), „Bóg stworzył człowieka na obraz swój… męskiego i żeńskiego płci” (Rdz 1,27), a ta dychotomia jest święta i niezmienna. Syllabus Błędów potępia tezę, że „wszystkie działania Boga na człowieka i świat należy zaprzeczać” (punkt 2), co tu widać w redukcji tożsamości do czysto ludzkiego, zmiennego „poczucia”. Neeves, przebierając się w dzieciństwie i przez dwa małżeństwa, nie szukał uzdrowienia w łasce sakramentalnej, lecz w estrogenie i protezach – to naturalizm absolutny, gdzie „ludzki rozum, bez żadnego odniesienia do Boga, jest jedynym arbitrem prawdy i fałszu, dobra i zła” (Syllabus, punkt 3).
Językowo, ton Neevesa – „euphoria” po kastracji, porównanie do „magika wyciągającego chusteczki” – to retoryka cyrkowa, maskująca makabrę. Słowa jak „neovagina” czy „gender euphoria” nie są neutralne; to modernistyczna nowomowa, relatywizująca stworzenie. W Lamentabili sane exitu (1907) potępiono pogląd, że „prawda zmienia się wraz z człowiekiem, ponieważ rozwija się wraz z nim” (punkt 58), co tu widać w ewolucji „tożsamości” z męskiej na „kobiecą”. Ton Van Marena, choć krytyczny, pozostaje w ramach świeckiej debaty, pomijając teologiczny imperatyw: każdy akt mutilacji ciała jest bluźnierstwem przeciw Duchowi Świętemu, który uświęca stworzenie, czyniąc je świątynią Bożą (1 Kor 6,19).
Teologicznie, ta narracja pomija fundament: sakrament małżeństwa i świętość ciała. Neeves, przechodząc przez dwa małżeństwa, ignoruje nierozerwalność węzła małżeńskiego (kanon 1117 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r.), a jego „przejście” to symulacja sakramentu, gdzie ciało staje się polem eksperymentu, a nie narzędziem łaski. Pius XI w encyklice Casti connubii (1930) naucza, że „małżeństwo jest instytucją boską… niepodlegającą ludzkiej woli”, a wszelkie naruszenie płciowości to atak na porządek stworzenia. Milczenie o sądzie ostatecznym, gdzie Chrystus Król osądzi takie czyny (Mt 25,31-46), to ciężkie zaniedbanie – duchowe zabójstwo, bo prowadzi dusze do rozpaczy bez nadziei w miłosierdziu Bożym.
Medialna promocja apostazji: Od „transphobii” do kultu człowieka
Van Maren spekuluje o „spisku” w mediach, ale faktycznie to systemowa apostazja, gdzie „transgender moment” z 2018 r. to owoc laicyzmu potępionego w Quas Primas (1925) Piusa XI: „wylew zła nawiedził świat cały, gdyż bardzo wielu usunęło Jezusa Chrystusa… ze swych obyczajów”. Artykuł Metro’s „Pride and Joy” – seria „afirmujących historii” – to jawny kult człowieka, gdzie „gender fluid” staje się idolem. Syllabus potępia „indifferentizm” (punkty 15-18), widząc w nim wolność wyboru „religii” (tu: ideologii), co prowadzi do wiecznego potępienia. Neeves, wychwalając „publiczne przejście” z poparciem prawnym, manifestuje totalitaryzm modernistyczny, gdzie państwo narzuca bluźnierstwo, ignorując prymat Chrystusa Króla nad narodami.
Symptomatycznie, to owoc soborowej rewolucji po 1958 r., gdzie „dialog” zastąpił konfrontację z grzechem. Struktury posoborowe, symulujące Kościół, milczą o takich plagach, promując „tolerancję” zamiast nawrócenia. W przeciwieństwie, prawdziwy Kościół, w osobach biskupów ważnie wyświęconych przed 1968 r., naucza extra Ecclesiam nulla salus (poza Kościołem nie ma zbawienia, Sobór Laterański IV, 1215). Van Maren wspomina J.K. Rowling i inne anegdoty, ale pomija, że bez katolickiej formacji, taka krytyka pozostaje świecka – nie demaskuje duchowego korzenia: szatańskiego zwodu, gdzie „królestwo szatana” (Quas Primas) triumfuje nad duszami.
Duchowe konsekwencje: Świętokradztwo i wieczne potępienie
Na poziomie teologicznym, operacja Neevesa – kastracja i „dylatacja” na całe życie – to samobójstwo duszy i ciała, potępione w moralnej teologii katolickiej jako grzech przeciwko życiu (Pius XII, alokucja do lekarzy, 1952). Ciało, odkupione Krwią Chrystusa, nie jest zabawką; „nie należycie do siebie samych, gdyż Chrystus… nas kupił” (Quas Primas, cyt. 1 Kor 6,20). Przyjmowanie takiej narracji bez potępienia to współudział w herezji, grożącej ekskomuniką (Lamentabili, 1907). Van Maren cytuje Scott Newgenta, cierpiącego po operacji, co ilustruje piekło na ziemi – ale pomija wieczność: bez pokuty i łaski Najświętszej Ofiary, takie dusze idą na potępienie.
Językowo, frazy jak „boosted my self-esteem” po „zakupie piersi” to panteistyczna idolatria ciała, potępiona w Syllabusie (punkt 1: „Bóg jest identyczny z naturą rzeczy”). Ton „euforyczny” maskuje agonię, ale retoryka „coming out video” to parodia wyznania wiary – zamiast Chrystusa Królowi, wyznaje się „gender”. Symptomatycznie, to neo-pogaństwo, gdzie człowiek jest bogiem, a nie stworzeniem. Prawdziwa wolność to posłuszeństwo Prawom Bożym, nie „prawa człowieka” – jak naucza Leon XIII w Immortale Dei (1885), państwo musi uznawać panowanie Chrystusa, by uniknąć chaosu.
Obowiązek katolicki: Konfrontacja z herezją, nie ironia
Artykuł Van Marena, choć demaskuje absurd, nie wzywa do integralnej odpowiedzi katolickiej: modlitwy, pokuty i apostolatu. Zamiast tego, pozostaje w ramach „kulturowej wojny”, pomijając nadprzyrodzone środki – Najświętszą Ofiarę, spowiedź, różaniec. To milczenie o łasce to ciężkie zaniedbanie, bo „bez Mnie nic uczynić nie możecie” (J 15,5). W erze apostazji, gdzie struktury posoborowe symulują katolickość, wierni integralni muszą odrzucić takie narracje jako ohyda spustoszenia (Mt 24,15), głosząc prymat Chrystusa Króla.
Ostatecznie, historia Neevesa to tragiczne świadectwo: bez Kościoła katolickiego, dusza gubi się w iluzji. Jak ostrzega Pius X w Pascendi (1907), modernizm to „synteza wszystkich herezji” – tu widzimy jej owoc w cielesnym buncie. Tylko powrót do niezmiennej wiary, z posłuszeństwem Magisterium sprzed 1958 r., przyniesie zbawienie. Inaczej, „królestwo Jego nieoznaczone żadnymi granicami” (Quas Primas, cyt. Ps 71) pozostanie zamknięte dla takich dusz.
Za artykułem:
Transgender propaganda exposes its horrors even more than critics do (lifesitenews.com)
Data artykułu: 18.09.2025