Artykuł Jakuba Majmurka w „Tygodniku Powszechnym” z 18 września 2025 roku analizuje drugi sezon serialu „1670”, chwaląc jego komediowy charakter, wizualne dopracowanie oraz satyrę skierowaną zarówno przeciwko postaciom kojarzonym z konserwatywną prawicą, jak i „lewicującymi” bohaterkami, takimi jak Aniela. Autor podkreśla przenikanie serialu do kultury popularnej, jego odniesienia do współczesnych problemów społecznych i politycznych, a także ironiczne spojrzenie na sarmatyzm jako wspólną, rodzinną historię narodu, kończąc refleksją o tożsamości jako iluzji niezbędnej do funkcjonowania.
Ta pochwała popkulturowego produktu, maskująca się pod neutralną analizą, ujawnia głęboką apostazję, redukując katolicką Polskę do karykatury i relatywizując prawdy wiary na rzecz naturalistycznego humoru, co stanowi akt bluźnierstwa wobec integralnej doktryny Kościoła.
Redukcja historii narodu do memów i satyry bez Boga
Na poziomie faktograficznym artykuł Majmurka całkowicie ignoruje katolicki kontekst Rzeczypospolitej szlacheckiej, przedstawiając rok 1670 jako pusty symbol „dawno temu, gdzieś w sarmackiej Polsce”, co jest manipulacją historyczną. Serial, jak opisuje autor, parodiuje relacje panów i chłopów, folwark wyzysku i sarmacki świat „tonący w błocie”, ale pomija esencję: Polskę jako christianissimam rempublicam (najbardziej chrześcijańską republikę), gdzie wiara katolicka kształtowała porządek społeczny i polityczny. Pius XI w encyklice Quas Primas (11 grudnia 1925) podkreśla, że „nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego”, wskazując na Chrystusa Króla jako jedynego fundamentu wszelkiego ładu. Majmurek, relacjonując serial jako dowód „renesansu polskiej komedii”, milczy o tym, że taka satyra na sarmatyzm – bez odniesienia do obrony wiary przed reformacją i islamem – to profanacja dziedzictwa, gdzie katolicyzm był tarczą narodu. Zamiast chwalić memy z Jana Pawła Adamczewskiego jako „użyteczne w internetowych sporach”, autor powinien uznać je za zbezczeszczenie imienia świętego papieża, co w świetle Syllabusu Błędów Piusa IX (1864, pkt 18) potępia relatywizację protestantyzmu jako „innej formy prawdziwej religii chrześcijańskiej”, a tu rozszerza na katolickie tradycje.
Ton artykułu, pełen entuzjazmu dla „przenikającej do codziennej komunikacji” kultury serialu, demaskuje naturalistyczną mentalność, gdzie historia staje się zabawką dla mas. Scenariusz Jakuba Rużyłły i reżyseria Macieja Buchwalda, jak opisuje Majmurek, porzucają formułę mockumentu na rzecz parodii musicalu, gangsterskiego filmu czy fantasy z wiedźminem – to nie komedia, lecz herezja rozrywki, gdzie nadprzyrodzone elementy wiary (cuda, sakramenty) sprowadzone są do żartów o rusałkach i escape roomach. W Lamentabili sane exitu (Święte Oficjum, 1907, pkt 13) potępiono pogląd, że egzegeta powinien „odrzucić wszelką uprzednią opinię o nadprzyrodzonym pochodzeniu Pisma Świętego”, a tu serial symuluje biblijne motywy (wiedźmy jako parodia czarów biblijnych) bez szacunku dla Objawienia. Majmurek chwali „plastyczną urodę” epizodu fantasy, ale to milczenie o bluźnierstwie – zastępowaniu aniołów i świętych fikcyjnymi potworami – to symptom modernistycznej apostazji, gdzie Kościół redukowany jest do folkloru.
Satyra na prawicę i lewicę jako maska relatywizmu moralnego
Analiza językowa ujawnia retorykę Majmurka jako asekuracyjną: serial „naśmiewa się nie tylko z postaci kojarzonych z konserwatywną prawicą (jak Bogdan), ale także z lewicującymi bohaterskimi jak Aniela”. To pozorna równowaga, kryjąca atak na integralną wiarę katolicką. Bogdan, inwestujący w „odzież patriotyczną pod znakiem 'Szwed is Bad’”, parodiowany jest jako nacjonalista, ale autor pomija, że patriotyzm szlachecki był obroną katolicyzmu przed szwedzkim protestantyzmem – jak w potopie, gdzie Polacy walczyli in nomine Domini (w imię Pańskie). Syllabus (pkt 40) potępia twierdzenie, że „nauczanie Kościoła katolickiego jest wrogie dobru i interesom społeczeństwa”, a tu Majmurek relatywizuje to, chwaląc żarty z „boomerskich mądrości” Jana Pawła Adamczewskiego, co pośrednio szydzi z przedsoborowego etosu pracy i hierarchii społecznej, opartego na prawie naturalnym i łasce.
Aniela, córka Adamczewskich, ukazana jako „głos rozsądku” w relacji z chłopem Maciejem, symbolizuje modernistyczną „wolność” – zakazaną miłość ponad stan, co Majmurek porównuje do studiowania kulturoznawstwa i głosowania na Partię Razem. To demaskuje bankructwo: w katolickiej teologii małżeństwo to sakrament, nie kaprys (Sobór Trydencki, sesja XXIV), a serialowa Aniela, wstydząca się rodziny w Turcji, inczuje odcięcie od dziedzictwa na rzecz „normalnych ludzi”. Quas Primas naucza, że „Chrystus panuje w umysłach ludzi […] jako Prawdą, a ludzie powinni zaczerpnąć prawdy od Niego”, ale tu prawda redukowana jest do „wstydliwego patriotyzmu” i żartów o kebabie. Ton Majmurka, chwalący „grube żarty z fizjologicznych czynności”, to profanacja ciała jako świątyni Ducha Świętego (1 Kor 6,19), ignorująca corpus mysticum Kościoła. W drugim sezonie, jak pisze, humor staje się „mniej polityczny, bardziej sytuacyjny”, co symptomatycznie odsłania sekciarską taktykę posoborowia: unikać konfrontacji z grzechami, by relatywizować moralność.
Iluzja tożsamości: odrzucenie panowania Chrystusa Króla
Na poziomie teologicznym artykuł to szczyt apostazji: Majmurek kończy, że „cała nasza tożsamość – narodowa, historyczna, rodzinna, osobista – jest tylko iluzją, zmyśleniem. Ale bez niej nie jesteśmy w stanie funkcjonować”. To bluźnierstwo przeciw esse subsistens Boga, gdzie tożsamość chrześcijanina zakorzeniona jest w Królestwie Chrystusowym, nie w fikcji. Pius XI w Quas Primas stwierdza: „Królestwo Zbawiciela Naszego nowym jakimś zdało się zabłysnąć światłem”, ustanawiając święto Chrystusa Króla, by przeciwdziałać laicyzmowi. Serial, parodiując sarmatyzm jako „wspólnie opowiadaną rodzinną historię”, pomija królewską godność Chrystusa, sprowadzając naród do bezbożnej komedii. Lamentabili (pkt 65) potępia „współczesnego katolicyzmu nie da się pogodzić z prawdziwą wiedzą bez przekształcenia go w pewien chrystianizm bezdogmatyczny”, a tu Majmurek chwali serial za ironiczny dystans do historii, ignorując obowiązek publicznego wyznawania wiary (Mt 10,32).
Symptomatycznie, to owoc soborowej rewolucji: „Tygodnik Powszechny”, kiedyś katolicki, dziś promuje treści, gdzie wiara nie istnieje – brak wzmianki o Mszy Świętej, sakramentach czy sądzie ostatecznym to najcięższe oskarżenie. Serial z „wiedźminem” w folwarku to synkretyzm, mieszający folklor z bałwochwalstwem, jak paramasońskie struktury okupujące Watykan, symulujące katolicyzm. Majmurek, chwaląc „integrację” przez śmiech z sarmatów, torpeduje prymat Praw Bożych nad „prawami człowieka” – dialogiem z Turcją czy „all inclusive”, co Syllabus (pkt 77) potępia jako nieekspedientne uznawanie katolickiej religii za jedyną państwową. W Polsce, bastionie katolicyzmu, taka analiza to duchowa ruina, gdzie „duchowni” posoborowi milczą, a laickie media jak „Tygodnik” szerzą naturalizm.
Ta produkcja Netflixa, wychwalana przez Majmurka, to nie komedia, lecz narzędzie sekty posoborowej do demontażu wiary – odrzucenie panowania Chrystusa na rzecz iluzji tożsamości prowadzi do wiecznego potępienia, jak ostrzega Quas Primas: „Chrystus tych, którzy Mu byli w Królestwie ziemskim wiernymi i posłusznymi poddanymi, nie przestaje powoływać do szczęścia w Królestwie niebieskim”. Tylko integralna wiara katolicka, wierna Magisterium sprzed 1958, może ocalić naród przed takim bankructwem.
Za artykułem:
Premiera drugiego sezonu „1670”. Czy Jan Paweł to swój chłop? (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 18.09.2025