Portal Aktuálně (25 września 2025) relacjonuje wypowiedź „arcybiskupa” praskiego Jana Graubnera na temat nadchodzących wyborów parlamentarnych w Czechach. „Prymas Czech” określa udział w wyborach jako „bezwzględny obowiązek” chrześcijanina, ostrzegając przed „głupotą wynikającą z braku zainteresowania”, którą nazywa grzechem. Wzywa do głosowania na „odpowiedzialnych” polityków, unikając „moralnie zepsutych” osób szerzących nienawiść. Jednocześnie przywołuje komunistyczne doświadczenia Czechów i apeluje o niedopuszczenie do powrotu totalitaryzmu.
Naturalistyczna redukcja wiary do społecznego aktywizmu
Neglecto regno Christi (przy pominięciu królestwa Chrystusa) – oto podstawowy grzech całej wypowiedzi „abp” Graubnera. Jego argumentacja sprowadza się do etycznego utylitaryzmu, gdzie kryterium dobra wspólnego definiowane jest przez świecką „odpowiedzialność”, nie zaś przez objawione prawo Boże. „Kto widzi zło, nieprawość, krzywdę, świadome szerzenie złych ideologii i milczy, nic nie robi, to ponosi współodpowiedzialność” – deklaruje, nie wskazując jednak, że źródłem definicji zła winien być Dekalog i niezmienne nauczanie Kościoła, a nie demokratyczny konsensus.
Papież Pius XI w encyklice Quas primas uroczyście stwierdzał: „Niech więc nie odmawiają władcy państw publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi (…). To bowiem, cośmy na początku Naszego Pontyfikatu napisali o zmniejszeniu się powagi prawa i poszanowania dla władzy, to samo i do czasów dzisiejszych zastosować można: Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto z praw i z państw (…), stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą”. Tymczasem Graubner, mówiąc o „obowiązku wyborczym”, milczeniem pomija najcięższy grzech współczesnych systemów – wypowiedzenia posłuszeństwa Chrystusowi Królowi przez budowę laickich republik.
„Starsi z nas mają za sobą doświadczenie komunistycznego totalitaryzmu. (…) Nie pozwólmy, aby się to powtórzyło!”
Ten fragment biskupiego oświadczenia jest szczególnie wymowny przez to, czego nie mówi. Komunizm potępiony został przez 44 papieży nie jako „totalitaryzm”, lecz jako zbrodniczy system ateistyczny, jawnie zwalczający Królestwo Chrystusowe. Tymczasem współczesne demokracje, poprzez odrzucenie społecznego panowania Chrystusa, są – według św. Piusa X – „gorsze od komunizmu, bo bardziej zakłamane” (List do kard. Gasparriego, 1910).
Fałszywy dylemat: wybór między komunizmem a demoliberalizmem
Graubner tworzy narrację strachu przed powrotem komunizmu (wspierającą partię „Stačilo!”), jednocześnie sugerując, że alternatywą ma być „odpowiedzialna” demokracja liberalna. To klasyczny błąd naturalizmu politycznego, potępiony w punkcie 55 Syllabusa błędów Piusa IX: „Kościół powinien być oddzielony od państwa, a państwo od Kościoła”. Żaden system odrzucający publiczne uznanie praw Chrystusa Króla nie może uzyskać aprobaty katolika!
Co więcej, „abp” popełnia herezję implicite, sugerując możliwość „mniejszego zła” w wyborach: „Nie szukam idealnych ludzi czy idealnego rządu, bo taki nie istnieje”. Tymczasem św. Robert Bellarmin w De Romano Pontifice nauczał: „Grzechem śmiertelnym jest głosowanie na heretyka lub jawnie niemoralnego kandydata, nawet gdyby miał być jedyną alternatywą dla gorszego złoczyńcy” (ks. II, rozdz. 30). W sytuacji, gdy wszystkie partie uznają laickość państwa, katolik nie ma moralnego prawa uczestniczyć w tym bałwochwalczym spektaklu.
Spirytyzacja grzechu: „głupota” zamiast apostazji
Szokujące jest określenie przez Graubnera absencji wyborczej jako „grzechu głupoty”. To próba stworzenia nowego grzechu, nieistniejącego w katechizmach przedsoborowych! Katechizm Rzymski św. Piusa X wymieniając grzechy przeciwko Duchowi Świętemu, wskazuje na: „rozpacz, zuchwałą nadzieję, zaprzeczanie prawdzie wiary, zawistną nienawiść łaski bliźniego, upór w grzechu, zatwardziałość serca” – nie zaś na nieuczestnictwo w procedurach rewolucyjnego systemu.
Brakuje tu zdecydowanego potępienia samego systemu wyborczego jako narzędzia demoliberalnego bałwochwalstwa. Pius VI w konstytucji Auctorem fidei (1794) potępił jako herezję twierdzenie, że „wola ludu jest źródłem władzy politycznej”. Tymczasem Graubner nie tylko legitymizuje ten błąd, ale nadaje mu rangę „chrześcijańskiego obowiązku”.
Milczenie o prawdziwym rozwiązaniu: Królestwo Chrystusowe
Najcięższym zarzutem wobec wypowiedzi praskiego hierarchy jest całkowite pominięcie społecznego panowania Chrystusa. Gdzie jest cytat z Quas primas, gdzie wezwanie do publicznego uznania praw Kościoła? Graubner redukuje katolicyzm do etyki społecznej, co Pius X w encyklice Pascendi identyfikował jako „rdzeń modernizmu – redukcję wiary do subiektywnego doświadczenia moralnego”.
Zamiast wezwania do nawrócenia narodu i władz, słyszymy technokratyczne rady: „odpowiedzialni ludzie nie zciągają długów, a jeśli już, to nie na niepotrzebne rzeczy”. To mowa bankiera, nie pasterza! Gdy św. Jan Chryzostom napominał cesarzy, wołał: „Nie złoto zdobi tron, lecz uznanie krzyża Chrystusowego!” (Homilia 21 do Efezjan).
Podsumowanie: kolejny akt apostazji posoborowego establishmentu
Wypowiedź „abp” Graubnera stanowi modelowy przykład kościelnej zdrady w wydaniu posoborowym. Zamiast głosić Ewangelię Królestwa, hierarchy zajmują się podtrzymywaniem demokratycznych iluzji. Zamiast ekskomunikować jawnych wrogów Kościoła, bawią się w doradców politycznych. W świetle kanonu 2334 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 roku, który nakazuje ekskomunikę katolików współpracujących z partiami komunistycznymi, sama obecność „hierarchów” na medialnych portalach głoszących „polityczny obowiązek głosowania” jest zgorszeniem.
Prawdziwy katolik w Czechach powinien dziś jedynie: 1) Publicznie pokutować za apostazję narodu, 2) Domagać się przywrócenia katolickiego królestwa św. Wacława, 3) Odrzucić jako bezbożną całość współczesnej sceny politycznej. Jak przypomina papież Leon XIII w Immortale Dei: „Żadna władza nie może być sprawiedliwa, jeśli nie pochodzi od Boga, jedynego źródła wszelkiej prawowitości”.
Za artykułem:
Prymas Czech przed wyborami: głupota też jest grzechem (vaticannews.va)
Data artykułu: 25.09.2025