Płytki katolicyzm jako produkt medialny
Portal sacdrdjo (25 września 2025) relacjonuje działalność małżeństwa Świerzyńskich prowadzących kanał Trudno być katolikiem, wskazując na ich nagły wzrost popularności w środowiskach konserwatywno-katolickich. Autor podkreśla podejrzanie agresywne metody promocji – w tym nachalne prośby o datki pod pozorem „walki o tradycję” – oraz kompromitujący brak kultury słowa u pani Anny, która publicznie posługuje się wulgaryzmami. Artykuł zwraca uwagę na powierzchowność treści redukujących katolicyzm do estetyki i emocjonalnych clickbaitów, przy jednoczesnym braku głębi doktrynalnej.
Naturalistyczna redukcja wiary do towaru
Działalność Świerzyńskich stanowi klasyczny przykład modernistycznej instrumentalizacji sacrum. Jak trafnie zauważa autor, ich kanał powstał jako odpowiedź na „lukę rynkową”, nie zaś z autentycznego apostolskiego zapału. Tożsamość katolicka zostaje tu sprowadzona do produktu medialnego, opakowanego w konserwatywne frazesy, lecz pozbawionego nadprzyrodzonej perspektywy. Brak jakiejkolwiek wzmianki o łasce uświęcającej, obowiązku stanu czy roli sakramentów demaskuje czysto naturalistyczne podejście – fides zastąpiono tu marketingiem.
„Pani Anna okazyjnie chwali się tym, że rozczytuje się w kryminałach, co też jest conajmniej dziwne u niewiasty, żony i matki” – czytamy w artykule.
Krytyka ta, choć słuszna w swej warstwie obyczajowej, nie sięga sedna problemu. Castitas (czystość) – jako cnota moralna regulująca sferę zmysłowości – domaga się nie tylko unikania nieprzyzwoitych treści, lecz przede wszystkim pozytywnego ukierunkowania wyobraźni ku sprawom Bożym. Fakt, że żona i matka publicznie chełpi się lekturą sprzyjającą curiositas (nieuporządkowanej ciekawości), świadczy o całkowitym zerwaniu z klasyczną duchowością vita christiana.
Język jako symptom apostazji
Wulgaryzmy używane przez panią Annę – ostro potępione w artykule – to nie tylko brak kultury, ale objaw głębszego oderwania od katolickiego rozumienia osoby. Już Pius X w encyklice Pascendi Dominici gregis (1907) przestrzegał, że moderniści redukują religię do subiektywnych przeżyć, odrzucając obiektywny porządek łaski. Kiedy zaś znika sacrum, pozostaje tylko brutalizacja języka jako wyraz dominacji libido dominandi (pożądania panowania).
Autor słusznie wskazuje na manipulacyjne techniki Świerzyńskich:
„Świerzyńscy nie potrafią nawet przedstawić porządnie książek, które polecają (oczywiście do kupienia w swoim sklepie internetowym), gdyż często nawet autora nie podają”.
To nie niewiedza, lecz świadoma strategia. W myśl zasad mercatus modernisticus (modernistycznego rynku) chodzi o wytworzenie sztucznego głodu emocji, nie zaś przekazu prawdy. Brak danych autorskich uniemożliwia weryfikację zgodności polecanych pozycji z Magisterium – typowa taktyka relatywizmu doktrynalnego.
Polityczne miraże zamiast Królestwa Chrystusowego
Komentarze pod artykułem ujawniają jeszcze groźniejszą tendencję: próbę zastąpienia katolickiej teologii królestwa świeckimi projektami politycznymi. Jeden z dyskutantów postuluje:
„Tradycyjny katolicyzm sam musi stać się partią polityczną o charakterze rewolucyjnym”.
To jawny sprzeciw wobec nauczania Piusa XI z encykliki Quas Primas (1925), gdzie czytamy: „Pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusowym”. Kościół nigdy nie utożsamiał swej misji z rewolucjami społecznymi – Chrystus króluje przez łaskę, nie przez urny wyborcze. Projekty „katolickiego fundamentalizmu” na wzór islamski są heretycką imitacją, gdyż – jak uczy Sobór Watykański I – Ecclesia non est societas perfecta in seipsa (Kościół nie jest społeczeństwem doskonałym samym w sobie), lecz transcendentnym organizmem zmierzającym ku novissimis (rzeczom ostatecznym).
Milczenie o jedynym lekarstwie
Najcięższą winą zarówno artykułu, jak i omawianego kanału jest totalne przemilczenie unica salus (jedynego zbawienia): powrotu do niezmiennej doktryny katolickiej i prawowitej hierarchii. W sytuacji, gdy struktury posoborowe jawią się jako „ohyda spustoszenia” (por. Mt 24:15), żadne półśrodki – czy to medialne show, czy świeckie rewolucje – nie zastąpią sacrificium propitiatorium (ofiary przebłagalnej) sprawowanej w rycie trydenckim przez kapłanów w stanie łaski.
Jak trafnie zauważa autor: „Czas pokaże” – lecz katolikowi nie wolno czekać biernie. „Królestwo niebieskie doznaje gwałtu, a ludzie gwałtowni zdobywają je” (Mt 11:12). Gwałt ów oznacza jednak walkę ze swymi wadami, nie zaś rewolucję na YouTube.
Za artykułem:
Trudno być kulturalnym katolikiem (teologkatolicki.blogspot.com)
Data artykułu: 25.09.2025