Portal Gość Niedzielny (25 września 2025) relacjonuje informacje „Wall Street Journal” o planowanej ukraińskiej ofensywie, którą przedstawiono Donaldowi Trumpowi jako wymagającą amerykańskiego wsparcia wywiadowczego. Artykuł podkreśla zmianę retoryki prezydenta USA po spotkaniu z Wołodymyrem Zełenskim, wskazując jednak, że nie przełożyła się ona na zmianę polityki – wciąż obowiązują ograniczenia w użyciu amerykańskiej broni przeciw Rosji. „Trump nadal zezwala na sprzedaż broni Ukrainie, ale ogranicza użycie amerykańskiego uzbrojenia do ataków na terytorium Rosji” – czytamy. Tekst pomija całkowicie katolickie kryteria wojny sprawiedliwej oraz obowiązek budowania pokoju opartego na prawie Bożym, redukując konflikt do kalkulacji geopolitycznych.
Naturalistyczna redukcja wojny do gry wywiadów
Relacja koncentruje się na technicznych aspektach współpracy wojskowej („wsparcie wywiadowcze”, „postępy rosyjskie są nieznaczne”), całkowicie ignorując moralną ocenę działań zbrojnych. Tymczasem Kościół katolicki nauczał zawsze: „Wojna nie jest sposobem naprawienia naruszonej sprawiedliwości” (Pius XI, Ubi arcano Dei). Brak jakiejkolwiek wzmianki o próbach mediacji, obowiązku przebaczenia czy roli Stolica Apostolskiej w zażegnywaniu konfliktów odsłania światopogląd czysto świecki, gdzie liczy się wyłącznie rachunek sił.
„Trump wyraził przekonanie, że Ukraina przy wsparciu ze strony UE jest w stanie odzyskać swoje terytorium w pierwotnej formie”
To zdanie jest symptomatyczne dla współczesnej mentalności, która absolutyzuje interesy narodowe. Tymczasem św. Augustyn przypominał: „Pokój nie jest celem, dla którego prowadzi się wojnę, ale wojnę prowadzi się dla osiągnięcia pokoju” (List 189). Retoryka „odzyskiwania terytoriów” bez jednoczesnego wezwania do pojednania stanowi jawną negację Chrystusowego nakazu miłości nieprzyjaciół (Mt 5,44).
Polityka jako narzędzie utrzymania status quo
Próba przedstawienia działań administracji USA jako „nacisku na Putina” („celem wpisu miało być wywarcie nacisku na Władimira Putina, by zawarł porozumienie”) demaskuje pozorność dyplomacji oderwanej od zasad moralnych. Jak zauważył Pius XII: „Nic nie jest stracone przez pokój. Wszystko może być stracone przez wojnę” (Przemówienie radiowe, 24 sierpnia 1939). Brak tu elementarnego rozeznania: czy eskalacja dostaw broni rzeczywiście służy pokojowi, czy jedynie przedłuża cierpienia ludności cywilnej?
Milczenie o nadprzyrodzonym wymiarze pokoju
Najcięższym zarzutem wobec tekstu jest całkowite pominięcie prawdy, że pokój możliwy jest jedynie pod panowaniem Chrystusa Króla (Pius XI, Quas primas). Artykuł utrwala modernistyczny błąd, jakoby rozwiązania polityczne czy militarne mogły zastąpić władzę Boga nad narodami. Tymczasem Leon XIII ostrzegał: „Gdy usunięto główną przyczynę, dlaczego jedni mają prawo rozkazywać, drudzy zaś mają obowiązek słuchać, zachwiała się podstawa władzy” (Encyklika Diuturnum illud).
Współczesne „porozumienia” są jedynie zawieszeniem broni, nie zaś trwałym pokojem, ponieważ odrzucają fundamentalną zasadę: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). Dopóki politycy nie uzna publicznie władzy Chrystusa nad narodami, ich działania będą przypominać „budowanie na piasku” (Mt 7,26).
Krwawa arytmetyka kosztem sumień
Informacja o „nieznacznych postępach rosyjskich” pokazuje, jak współczesna dyplomacja traktuje ludzkie życie jako statystykę. Kościół zawsze nauczał, że każda ofiara wojny woła o pomstę do nieba – niezależnie od „znaczenia” strat terytorialnych. Redukcja konfliktu do kwestii „wsparcia wywiadowczego” to klasyczny przykład naturalizmu potępionego w Syllabusie Piusa IX (pkt 56-60), gdzie odrzuca się nadprzyrodzony wymiar ludzkich działań.
W świetle katolickiej doktryny, każda decyzja o eskalacji przemocy wymaga rozeznania według ścisłych kryteriów wojny sprawiedliwej (św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologica II-II, q. 40). Brak takiego namysłu w relacjonowanych wydarzeniach czyni uczestników konfliktu współodpowiedzialnymi za grzech przeciwko Bożemu pokojowi.
Za artykułem:
"WSJ": Trumpa poinformowano, że Ukraina przygotowuje nową ofensywę (gosc.pl)
Data artykułu: 25.09.2025