Portal Opoka (23 września 2025) prezentuje rozważania ks. Mariana Machinka MSF na temat przypowieści o bogaczu i Łazarzu. Autor wskazuje na trzy rzekome „motywy”: wagę ludzkich czynów, istnienie nieprzekraczalnej otchłani między zbawionymi a potępionymi, oraz bezskuteczność nadprzyrodzonych znaków dla niewierzących. Tekst kończy się stwierdzeniem, że przypowieść „może poważnie zmodyfikować sposób myślenia i działania”, pomijając jednak kluczowe aspekty katolickiej eschatologii.
Naturalistyczne zawężenie przesłania przypowieści
Ks. Machinek redukuje wymowę Chrystusowego nauczania do moralizatorskiego ogólnika, pisząc: „przypowieść Jezusa nie jest rodzajem reportażu z zaświatów”. Tym samym podważa historyczno-eschatologiczny charakter Objawienia, które zawsze przedstawia rzeczywistość pozagrobową w kategoriach obiektywnych, a nie jedynie metafor. Już Sobór Laterański IV (1215) w konstytucji Firmiter credimus stanowił: „Wszyscy powstaną z martwych z ciałami, które teraz noszą, by otrzymać stosownie do swoich uczynków”.
Autor całkowicie pomija kluczowy wątek czyśćca, który choć nieobecny w tej konkretnej przypowieści, stanowi integralną część katolickiej doktryny (Sobór Florencki, Dekret dla Greków). To milczenie jest symptomatyczne dla posoborowej tendencji do relatywizacji wiecznych konsekwencji grzechu, co Pius XII potępił w encyklice Humani generis jako „fałszywy irenyzm osłabiający prawdę objawioną”.
Teologiczny minimalizm i milczenie o łasce
Stwierdzenie, że „czyny […] kształtują serce tego, który je podejmuje” to klasyczny przykład semipelagiańskiej herezji, potępionej przez Sobór Orange II (529). Św. Augustyn w De gratia Christi et de peccato originali nauczał: „Nawet dobre uczynki pogan są jedynie błyszczącymi grzechami bez łaski uświęcającej”. Ks. Machinek całkowicie pomija konieczność łaski Bożej do zbawienia, redukując wieczność do moralnej karybaty.
Jeszcze groźniejszy jest passus: „w obecności Boga żadne zło nie ma racji bytu”, sugerujący jakoby Bóg aktywnie odrzucał potępionych. Tymczasem Kateizm Rzymski wyjaśnia: „Piekło jest stanem dobrowolnego samowykluczenia ze wspólnoty z Bogiem” (I, 6, 3). To grzesznik odrzuca Boga, nie Bóg grzesznika – subtelna różnica zatarta w modernistycznej narracji.
Demontż sakramentalnego porządku zbawienia
Najbardziej szokujące jest całkowite przemilczenie roli Kościoła w ekonomii zbawienia. Gdy bogacz prosi o ostrzeżenie braci, Chrystus nie mówi: „nie ma pośredników”, lecz wskazuje na Mojżesza i Proroków – czyli Stary Testament będący figurą Kościoła. Św. Robert Bellarmin w De controversiis podkreślał: „Poza Kościołem nie ma zbawienia nie dlatego, że Bóg nie może go udzielić, ale ponieważ Chrystus ustanowił Kościół jako konieczny środek zbawienia” (III, 10).
Tekst pomija także modlitwę za zmarłych i ofiarę Mszy świętej jako pomoc dla dusz czyśćcowych – praktykę potwierdzoną przez Magisterium od najwcześniejszych wieków (Sobór Lyoński II, Bulla Benedictus Deus Benedykta XII). To milczenie odsłania protestantyzujące tendencje współczesnej „duchowości”, która – jak ostrzegał Pius XI w Quas primas – odbiera Chrystusowi Jego królewską władzę nad czasem i wiecznością.
Fałszywy ekumenizm w eschatologicznym przebraniu
Ks. Machinek powtarza modernistyczne frazesy, pisząc: „przypowieść Jezusa […] zawiera istotne przesłanie ubrane w szatę krótkiej noweli”. To klasyczny przykład hermeneutyki podejrzeń, która redukuje Ewangelię do literackiej paraboli. Św. Pius X w Lamentabili sane potępił podobne tezy jako „nowoczesny mitologizm” (propozycja 13).
Równie niebezpieczne jest stwierdzenie, że „nawet takie wydarzenie, jak ukazanie się zmarłego, ostatecznie nie pobudzi do wiary”. To jawna sprzeczność z nauczaniem św. Tomasza z Akwinu, który w Sumie teologicznej dowodził, że „cuda są najbardziej pewnym znakiem objawienia” (II-II, q.178, a.1). Sam Chrystus wskazywał na cuda jako dowód swego posłannictwa (J 10,38), a nawrócenie św. Pawła po spotkaniu ze zmartwychwstałym Panem pokazuje moc nadprzyrodzonych interwencji.
Duchowy bankructwo posoborowej „duchowości”
Cały artykuł to przykład teologicznej dekadencji charakterystycznej dla struktur okupujących Watykan. Brak jasnego nauczania o:
- konieczności stanu łaski uświęcającej do zbawienia (Sobór Trydencki, sesja VI)
- wiecznym charakterze piekła (Mk 9,48: „robak ich nie umiera”)
- obowiązku przynależności do Kościoła katolickiego (Bonifacy VIII, bulla Unam sanctam)
Zamiast tego otrzymujemy mgliste moralizatorstwo, które – jak zauważył św. Pius X w Pascendi – „wyprowadza religię z sfery intelektu i wprowadza w uczucia, przez co staje się dostępna dla każdego, nawet najbardziej niewykształconego” (cz. III). To właśnie owo emocjonalne spłycenie wiary prowadzi do sytuacji, gdzie „duchowni” boją się głosić prawdę o wiecznym potępieniu, by nie urazić „wrażliwości” współczesnego człowieka.
Podsumowując, tekst ks. Machinka to typowy produkt neo-kościelnej fabryki złudzeń – pobożnie brzmiąca gadanina, która zamiast ostrzegać przed wiecznymi konsekwencjami grzechu, utwierdza czytelników w błędnym przeświadczeniu, że „Bóg jest miłością” rozumianą jako pobłażliwość dla zła. Tymczasem – jak uczył św. Alfons Liguori – „ten, kto nie boi się piekła, łatwo do niego trafi”.
Za artykułem:
Jak „tam” jest? (opoka.org.pl)
Data artykułu: 23.09.2025