Portal Opoka publikuje komentarz ks. Tomasza Jaklewicza do fragmentu Ewangelii Łukasza (10,13-16), w którym Chrystus wypowiada słowa „biada” wobec miast nieprzyjmujących Jego nauki. Autor stwierdza, iż „słowo «biada» nie jest przekleństwem, ale raczej gorzkim napomnieniem, przestrogą”, podkreślając, że mieszkańcy wymienionych miast „zostali wyróżnieni obecnością Jezusa” lecz pozostali zamknięci na znaki z nieba. W dalszej części tekstu dokonuje się niebezpieczne zestawienie obrońców tradycyjnej liturgii z propagatorami „tęczowej rewolucji”, przy jednoczesnym pominięciu nadprzyrodzonej perspektywy grzechu i sądu Bożego.
Teologiczne wypaczenie pojęcia „biada”
Ks. Jaklewicz redukuje biblijne „biada” (ouai w greckim oryginale) do „gorzkiego napomnienia”, pomijając jego eschatologiczny wymiar potwierdzony przez wieczną i niezmienną wykładnię Kościoła. Jak przypomina Komentarz do Ewangelii Łukasza św. Ambrożego: „Biada oznacza lament nad przyszłymi mękami potępionych, którzy odrzucili światło prawdy” (Lib. VII, 84). Tej samej interpretacji dostarcza św. Tomasz z Akwinu w Sumie Teologicznej (III, q.43, a.1), podkreślając, że Chrystusowe „biada” zapowiada kary proporcjonalne do otrzymanych łask.
„Kto wiele otrzymał, od tego wiele wymagać się będzie” – pisze autor, parafrazując Łk 12,48, lecz jednocześnie przemilcza, że owo „wymaganie” obejmuje sąd szczegółowy po śmierci i możliwość wiecznego potępienia.
Takie ujęcie stanowi jaskrawy przykład modernistycznej metody, która – jak potępia św. Pius X w Lamentabili sane exitu – „przemilcza to, co w Piśmie Świętym mówi się o karach za grzechy, aby nie drażnić współczesnego człowieka”.
Fałszywa symetria między obrońcami Tradycji a rewolucją moralną
W najbardziej szokującym fragmencie autor tworzy pozornie „wyważone” zestawienie:
„Jesteśmy dziś podzieleni w Kościele, bo często przywiązujemy się za bardzo do rzeczy mniej istotnych. Ktoś czyni «bożka» z łaciny czy liturgii trydenckiej, ktoś inny czyni «bożka» z tęczowej rewolucji i próbuje ją ochrzcić”.
To stwierdzenie łamie fundamentalną zasadę katolickiej teologii moralnej, wyrażoną przez Piusa XI w Quas Primas: „Nie ma neutralności w życiu społecznym: albo króluje Chrystus, albo szatan”. Porównanie obrony świętej liturgii (potwierdzonej przez św. Piusa V w Quo Primum jako „zawsze prawowitej”) z sodomicką rewolucją stanowi bluźnierczą równię pochyłą. Jak czytamy w Syllabusie Piusa IX (pkt 40): „Nauka katolicka nie może być stawiana na równi z błędnymi doktrynami, które prowadzą do moralnego zepsucia narodów”.
Milczenie o grzechu i konieczności pokuty
W całym tekście nie pojawia się ani razu słowo „grzech”, „pokuta” czy „zadośćuczynienie”. Autor ogranicza się do mglistego wezwania: „Potrzebujemy nawrócenia”, pomijając przy tym:
- Naukę Soboru Trydenckiego o necessitas sacramenti paenitentiae (konieczności sakramentu pokuty dla grzeszników po chrzcie)
- Objawioną prawdę o wiecznym potępieniu (Mt 25:41)
- Nakaz głoszenia „nieprzyjemnych” prawd wiary (2 Tm 4:2)
To pominięcie wpisuje się w szerszy trend posoborowego „przemilczania piekła”, potępiony przez św. Roberta Bellarmina: „Kaznodzieja, który nie ostrzega przed wiecznymi karami, staje się wspólnikiem potępionych” (De arte bene moriendi, lib. II, cap. V).
Iluzoryczna wizja autorytetu w Kościele
Ks. Jaklewicz słusznie stwierdza, że „biskup czy prezbiter nie jest reprezentantem ludu Bożego”, lecz „wysłannikiem Boga”. Jednak w kontekście całego artykułu brzmi to jak pusty frazes, gdyż:
- Nie wspomina się o depositum fidei jako nienaruszalnym wzorcu nauczania
- Brak odniesienia do kanonu 1325 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1917 r., który nakłada ekskomunikę na głoszących herezje
- Pomija się fakt, że dzisiejsi „biskupi” często głoszą doktryny sprzeczne z Magisterium wiecznym
Jak trafnie zauważył św. Augustyn: „Gdy widzisz, że biskup nie naucza zgodnie z tradycją apostolską, uciekaj od niego jak od wilka w owczej skórze” (Contra Faustum, XI, 5).
Duchowa pułapka synkretyzmu
Końcowe zdanie: „Musi słuchać Bożej Prawdy bardziej niż ludzi” pozostaje bez pokrycia w całym wywodzie, który:
- Nie definiuje, czym jest „Boża Prawda”
- Miesza elementy doktryny katolickiej z modernistycznym relatywizmem
- Tworzy złudzenie, że można być „pomiędzy” Tradycją a rewolucją
To dokładnie wpisuje się w definicję modernizmu potępioną w Pascendi Dominici gregis św. Piusa X: „System zbrodniczy łączący w sobie wszystkie herezje, który poprzez podwójną i zdradliwą mowę zwodzi umysły”.
Katolik pamięta słowa św. Pawła: „Nie wprzęgajcie się z niewiernymi w jedno jarzmo. Cóż bowiem wspólnego ma sprawiedliwość z nieprawością? Albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?” (2 Kor 6:14). Komentarz ks. Jaklewicza, choć pozornie pobożny, prowadzi do duchowego niebezpieczeństwa relatywizacji prawd wiary – największej zarazy naszych czasów.
Za artykułem:
Biada mi bo… (opoka.org.pl)
Data artykułu: 24.09.2025