Węgierski spór o drony: ukraińska prowokacja czy symptom zeświecczonej geopolityki?

Podziel się tym:

Portal Gość.pl (27 września 2025) relacjonuje konflikt dyplomatyczny między Węgrami a Ukrainą w kwestii domniemanych lotów węgierskich dronów rozpoznawczych nad terytorium ukraińskim. Prezydent Wołodymyr Zełenski oskarża Budapeszt o naruszenie przestrzeni powietrznej, podczas gdy węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto określa te zarzuty jako „anty-węgierską obsesję” Zełenskiego. Eksperci wojskowi cytowani przez węgierski dziennik „Nepszava” kwestionują wiarygodność doniesień Kijowa, wskazując na brak dowodów wideo i bezcelowość takiego rozpoznania przez Węgry znające doskonale tereny przygraniczne.


Naturalistyczne redukcje konfliktu w oderwaniu od porządku nadprzyrodzonego

Analizowany tekst stanowi klasyczny przykład współczesnej dyplomacji bez Boga („Quas Primas”, Pius XI), gdzie spór pomiędzy narodami sprowadza się do wymiany oskarżeń, prowokacji i kontr-propagandy bez jakiejkolwiek refleksji nad moralnymi fundamentami prawa narodów. Brakuje tu choćby minimalnego odniesienia do koncepcji wojny sprawiedliwej (św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu) czy zasad katolickiej nauki społecznej.

„Siły zbrojne zidentyfikowały naruszenia naszej przestrzeni powietrznej przez drony rozpoznawcze, najpewniej węgierskie” – ogłosił Zełenski.

W tym kontekście szczególnie rażące jest całkowite pominięcie obowiązków suwerenów wobec prawa Bożego. Żadna ze stron nie podnosi kwestii moralnej oceny samej istoty konfliktu zbrojnego czy zasadności prowadzenia działań wywiadowczych przeciwko sąsiedniemu państwu. Większość ekspertów wojskowych cytowanych w artykule operuje wyłącznie kategoriami utylitaryzmu: „cel takiego rozpoznania jest niezrozumiały”, „Węgierskie Siły Zbrojne znają każdy centymetr kwadratowy terenów przygranicznych” – jakby w relacjach międzynarodowych liczyła się tylko efektywność, a nie moralność działań.

Język relatywizmu jako wskaźnik ideologicznej degradacji

Ton artykułu ujawnia głębszy problem: współczesna dyplomacja operuje wyłącznie językiem podejrzeń, interesów i wzajemnych oskarżeń, całkowicie odrzucając kategorię prawdy obiektywnej. Wystarczy zestawić dwie wypowiedzi:

„Prezydent Zełenski traci rozum z powodu swojej antywęgierskiej obsesji” – stwierdził Szijjarto, podczas gdy ukraiński MSZ Andrij Sybiha ogłosił zakaz wjazdu dla trzech węgierskich oficerów w odpowiedzi na „wcześniejszy zakaz wjazdu” dla ukraińskiego dowódcy.

Ta retoryka wzajemnych sankcji i personalnych ataków przypomina raczej kłótnię handlarzy niż dialog między suwerennymi państwami. Nie ma tu śladu principium unitatis (zasada jedności) chrześcijańskiej Europy czy choćby elementarnego szacunku wynikającego z prawa naturalnego.

Zaniedbana teologia władzy: „Nie ma władzy, która by nie pochodziła od Boga” (Rz 13,1)

Najbardziej rażącym pominięciem w całym sporze jest całkowita absencja refleksji nad chrześcijańską koncepcją władzy państwowej. Zarówno Zełenski, jak i Szijjarto występują jako „czysto świeccy” przywódcy, których działania nie podlegają żadnym wyższym kryteriom niż doraźna racja stanu. Tymczasem już Pius IX w „Syllabusie błędów” potępił jako herezję tezę, że „władza jest niczym innym jak liczbą i siłą materialną” (Syllabus, pkt 60).

W tym kontekście szczególnie niepokojące są słowa Szijjarta o „obsesji” Zełenskiego – które stanowią typowy przykład współczesnej redukcji psychologicznej („Pascendi” Piusa X, 1907), gdzie wszelkie spory ideologiczne tłumaczy się na język chorobowych zaburzeń jednostek, zamiast poddać je analizie w świetle prawa Bożego.

Teologiczny wymiar granic i suwerenności: „Quod tibi non vis fieri, alteri ne feceris”

Artykuł całkowicie pomija fundamentalną dla katolickiej nauki kwestię: naruszanie granic suwerennego państwa bez wyraźnej przyczyny moralnej jest pogwałceniem porządku naturalnego ustanowionego przez Boga. Sobór Watykański II w „Gaudium et spes” (choć dokumentu tego nie uznajemy jako prawowiernego) mimowolnie przyznał, że „naruszenie porządku moralnego” pociąga za sobą „naruszenie porządku międzynarodowego” (nr 84).

Tymczasem w relacjonowanym sporze mamy do czynienia z przedstawianiem obu stron jako równorzędnie wiarygodnych, podczas gdy katolicka teologia moralna wymagałaby precyzyjnego rozróżnienia: jeśli Węgry rzeczywiście dokonały naruszenia przestrzeni powietrznej Ukrainy – byłby to akt agresji godny potępienia; jeśli zaś Ukraina fałszywie oskarża Węgry – mamy do czynienia z poważnym grzechem przeciwko VIII przykazaniu.

Symptom szerszej apostazji: państwo jako „samowystarczalny bożek”

Cała sytuacja stanowi jedynie przejaw głębszego kryzysu: państw narodowych, które odrzuciwszy koronę Chrystusa Króla, stają się w końcu niewolnikami własnych ambicji i paranoicznych podejrzeń. Jak nauczał Pius XI w „Quas Primas”, „pokój Chrystusa w Królestwie Chrystusowym” jest jedynym fundamentem trwałego ładu międzynarodowego, zaś „odrzucenie najsłodszej władzy Chrystusa” prowadzi nieuchronnie do „wojny, nienawiści i okrucieństwa”.

Tymczasem w artykule nie znajdujemy ani jednego odniesienia do religijnego wymiaru konfliktu czy choćby wzmianki o katolickiej tożsamości Węgier. Wręcz przeciwnie, przywódcy węgierscy przedstawiani są jako „czysto świeccy” politycy, których działania nie mają żadnego związku z obroną wiary czy tradycji chrześcijańskiej.

Wielka nieobecność: katolicka nauka o pokoju

Artykuł nie zawiera żadnej próby oceny sytuacji w świetle katolickiej nauki o pokoju. W szczególności pomija:

– Nauczanie Leona XIII o potrzebie międzynarodowego arbitrażu w duchu chrześcijańskim
– Koncepcję „świętej wojny” jako ostatecznego środka obrony przed niesprawiedliwą agresją
– Obowiązek suwerenów do poszukiwania rozwiązań pokojowych, zanim sięgną po środki militarne

Wszystko to sprowadzone jest do technicznej dyskusji o „dronach” i „wzajemnych sankcjach” – co stanowi klasyczny przykład redukcji problemów do wymiaru czysto materialnego, potępionego już w „Syllabusie” Piusa IX (pkt 58).

Podsumowanie: w cieniu Babilonu

Konflikt węgiersko-ukraiński, przedstawiony w oderwaniu od teologicznej perspektywy, staje się jedynie „walką psów o kość” w duchu machiawelizmu. Tymczasem integralna doktryna katolicka wymaga, by każdy spór międzynarodowy rozpatrywać w świetle:

1. Władzy Chrystusa Króla nad narodami
2. Obowiązku władców do podporządkowania polityki normom moralnym
3. Konieczności szukania rozwiązań w duchu chrześcijańskiej miłości i sprawiedliwości

Tego wszystkiego zabrakło zarówno w działaniach stron konfliktu, jak i w relacji medialnej. Artykuł Gościa.pl, choć technicznie poprawny, pozostaje jedynie kroniką upadłego świata, który „uczynił człowieka miarą wszechrzeczy” – wbrew ostrzeżeniu św. Piusa X w „Lamentabili sane” (pkt 58).


Za artykułem:
Węgry: Po co mielibyśmy wysyłać te drony?
  (gosc.pl)
Data artykułu: 27.09.2025

Więcej polemik ze źródłem: gosc.pl
Podziel się tą wiadomością z innymi.
Pin Share

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

Przewijanie do góry
Ethos Catholicus
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.