Portal Tygodnik Powszechny (30 września 2025) przedstawia Claude Cahun jako artystkę „wyprzedzającą swoją epokę”, której twórczość „redefiniowała granice płci i tożsamości”. Wychwala się jej „niebinarność”, „lesbijską orientację” oraz „feministyczny aktywizm” podczas wojennej okupacji Jersey. Wystawa w ramach Festiwalu Conrada ma być prezentacją „form oporu” – zarówno artystycznego, jak i politycznego. W rzeczywistości mamy do czynienia z apoteozą moralnego i duchowego bankructwa sprzecznego z podstawami cywilizacji chrześcijańskiej.
Natchnienie modernistycznego buntu
Artykuł Renaty Kopyto otwiera przeróbka wiersza Heinricha Heinego przeciwko Hitlerowi, co ma stanowić dowód rzekomej heroicznej postawy Cahun. W tym kontekście pominięto jednak fundamentalne fakty: artystka wywodziła się z żydowskiej rodziny wydawców, a jej działania wynikały z naturalnej samoobrony przed zagrożeniem fizycznej eksterminacji. Choć Pius XII w encyklice Summi Pontificatus (1939) jednoznacznie potępiał nazistowski rasizm, to nie oznaczało moralnego przyzwolenia na rewolucyjną działalność Cahun, której antywojenny aktywizm był tylko jednym z elementów szerszej kulturowej rebelii.
„Neutrum – rodzaj nijaki – to jedyna płeć, która mi odpowiada” – pisała Claude Cahun w swojej rzekomej autobiografii.
To zdanie, przedstawione w artykule jako przejaw „postępowości”, w rzeczywistości stanowi jawne odrzucenie porządku naturalnego (ordo naturalis) ustanowionego przez Stwórcę. Sobór Trydencki w Dekrecie o grzechach przeciwko naturze potępia wszelkie „sprzeciwy wobec prawa naturalnego” (sesja XXIV, kan. 5), zaś Pius XI w Casti Connubii (1930) nauczał, że „płciowość nie może być oderwana od głównego celu małżeństwa, jakim jest prokreacja”. Cahun, uprawiając sztukę androgyniczną i kwestionując biologiczną rzeczywistość, występowała przeciwko samym fundamentom antropologii katolickiej.
Surrealizm jako narzędzie dekonstrukcji
Wychwalanie „pionierskich” fotografii autoportretowych Cahun to w istocie promocja ideologii gender avant la lettre. Wspomniane w artykule inspiracje hermeneutyką Salmakis i Hermafrodyty stanowią jawne odwołanie do pogańskich mitów sprzecznych z Objawieniem. Święty Oficjum w dekrecie Lamentabili sane exitu (1907) potępił tezę, jakoby „dogmaty, sakramenty i hierarchia (…) są tylko sposobami wyjaśnienia i etapami ewolucji świadomości chrześcijańskiej” (propozycja 54). Tymczasem Cahun świadomie wykorzystywała sztukę do destrukcji tradycyjnych pojęć – co w tekście Kopyto przedstawiane jest jako „nowatorskie” i „odważne”.
Nawet rzekomo „antyfaszystowskie” zaangażowanie artystki w grupę Contre-Attaque należy interpretować przez pryzmat jej współpracy z Georgesem Bataille’em – znanym z okultystycznych i satanistycznych praktyk. Jak zauważa Kat Lawinia Gorska (cytowana w artykule), „żadna z przypisywanych Cahun prac nie nosi jej sygnatury”, co budzi poważne wątpliwości co do rzeczywistego autorstwa. Czyż nie jest to wymowny symbol całego tego ruchu – sztuka bez podmiotu, twórca bez tożsamości, zasady bez fundamentu?
Teologiczne konsekwencje rewolucji
Promocja Cahun jako „wzoru oporu” i „ikonopisarza niebinarności” w ramach Festiwalu Conrada stanowi jawny przejaw apostazji posoborowych struktur. Władze festiwalu, organizując wystawę w Domu Norymberskim (dawnym centrum kultury katolickiej!), dopuszczają się profanacji przestrzeni sakralnej. W encyklice Quas Primas (1925) Pius XI nauczał, że „Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi (…) nie ma w nas władzy, która by wyjęta była z pod tego panowania”. Tymczasem kuratorzy wystawy, gloryfikując artystkę kwestionującą podstawy porządku stworzenia, działają jako narzędzie współczesnej odmiany gnostyckiej herezji.
Brakuje w tekście jakiegokolwiek odniesienia do statusu łaski Cahun, jej stosunku do wiary czy moralnego wymiaru jej życia w związku z Suzanne Malherbe (przedstawionym jako „partnerka”). Katechizm Soboru Trydenckiego jednoznacznie określa: „Grzechy przeciwko czystości są szczególnie ciężkie, gdyż nieczystość zaślepia duszę i oddala ją od Boga” (cz. II, rozdz. 8). W obliczu tych faktów, promocja Cahun jako „wzoru do naśladowania” przez katolicki tytuł (choć od dawna zinfiltrowany przez modernistów) jest szczególnie odrażającym nadużyciem.
Symptom czasów ostatecznych
Wystawa „Formy oporu” w Krakowie stanowi niepokojące dopełnienie proroctw z objawień prywatnych (np. La Salette, które – choć niepotwierdzone – trafnie opisywały „kościół pełen abominacji”). Jak zauważa w Lamentabili Święte Oficjum: „Modernizm jest syntezą wszystkich herezji” (propozycja 64). Łączenie wątpliwych osiągnięć artystycznych z działalnością polityczną (nawet słuszną w przypadku walki z nazizmem) służy tu legitymizacji ideologicznego przewrotu w sferze moralności i kultury.
Festiwal Conrada, podając się za kontynuatora „duchowego dziedzictwa” Josepha Conrada, w rzeczywistości dokonuje jego zdrady. Wpisując się w progresywną narrację o „queerowej świętości”, staje się narzędziem w rękach tych, którzy – jak pisał Pius X w Pascendi Dominici gregis – „dążą do zniszczenia nie tyle wiary, ile samej zdolności wierzenia”. W obliczu tych faktów, jedyną prawdziwą formą oporu pozostaje nieugięta wierność niezmiennej doktrynie katolickiej i odrzucenie tego rodzaju pseudokulturowych eksperymentów.
Za artykułem:
Claude Cahun. Artystka, która rzuciła wyzwanie Hitlerowi (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 30.09.2025