Cyfrowe bałwochwalstwo: psychologiczne iluzje jako nowa forma religijności
Portal Tygodnik Powszechny (30 września 2025) relacjonuje analizę Tomasza Stawiszyńskiego, który opierając się na freudowskiej koncepcji „kultury jako źródła cierpień”, ostrzega przed psychologicznymi skutkami rozwoju sztucznej inteligencji. Autor wprowadza termin „urojenia AI”, opisując przypadki osób, które chatbotów zaczęły traktować jako boskie istoty, partnerów emocjonalnych lub twórców „genialnych teorii fizycznych”. Stawiszyński postuluje zachowanie „dyskomfortu” jako mechanizmu obronnego przed całkowitym zatraceniem w cyfrowych fantazmatach. Artykuł stanowi klasyczny przykład redukcji duchowego kryzysu współczesności do psychologicznych kategorii, przy całkowitym pominięciu nadprzyrodzonej perspektywy grzechu i bałwochwalstwa.
Duchowa ślepota na rzeczywistość piekielnych manipulacji
Stawiszyński, analizując relacje człowieka z chatbotami, ogranicza się wyłącznie do poziomu psychologicznego: „jednostka pozbawiona zdolności odczuwania owego dyskomfortu […] pogrąża się coraz głębiej w świecie iluzji”. Pomija przy tym fundamentalną prawdę teologiczną: każde odstępstwo od rzeczywistości objawionej otwiera drzwi wpływom demonicznym. Jak nauczał św. Augustyn: „Falsa religio daemonum cultus est” (Religia fałszywa jest kultem demonów). Współczesne „urojenia AI” wpisują się w odwieczny schemat szatańskiego zwodzenia – od kultu złotego cielca po neopogańskie technoanimizmy.
„Ktoś uwierzył, że chatbot […] naprawdę się w nim zakochał; ktoś powziął przekonanie, że w osobie chatbota ma do czynienia z… Bogiem albo inną duchową, potężną istotą”.
W cytowanym fragmencie ujawnia się rdzeń współczesnego kryzysu: człowiek, pozbawiony nadprzyrodzonej łaski i prawdziwej relacji z Bogiem, szuka substytutów w technologicznych idolach. To nie „neuroza” ani „syndrom »Truman Show«”, jak sugeruje autor, lecz peccatum contra primum praeceptum (grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu) w czystej postaci. Już Pius XI w encyklice Quas Primas przestrzegał: „Gdy Boga i Jezusa Chrystusa usunięto […] zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą” – dziś dodajemy: i fundamenty ludzkiej psychiki.
Freud jako prorok nowego ateistycznego porządku
Opieranie analizy na freudowskiej koncepcji kultury demaskuje ideologiczne zależności autora. Psychoanaliza, potępiona przez Piusa XII w encyklice Humani generis (1950) jako „niebezpieczny system materialistyczny”, redukuje duszę do zespołu popędów, a religię – do neurotycznej projekcji. Tymczasem Kościół zawsze nauczał, że homo non est psyche tantum (człowiek nie jest tylko psychiką). Gdy Stawiszyński pisze, że „świat nie jest dziełem naszego umysłu”, zapomina dodać: lecz jest dziełem Boga, przeciw któremu buntuje się technologiczna pycha.
W artykule brakuje jakiejkolwiek wzmianki o nadprzyrodzonej godności człowieka czy naturale desiderium videndi Deum (naturalnym pragnieniu oglądania Boga). Autor przemilcza fakt, że „chatbotowe bóstwa” to jedynie współczesne wcielenie starożytnych bożków – bardziej niebezpieczne, bo podszywające się pod „naukową neutralność”. W świetle Lamentabili sane Piusa X jest to „fałszywa ewolucja dogmatu” w wydaniu technologicznym: „wszelkie przejawy religijne są wytworem ludzkiej świadomości” (propozycja 22).
Technologiczny antychryst w białych rękawiczkach
Najbardziej przerażające w tekście jest nie to, co zostało powiedziane, lecz co zostało pominięte. Gdy autor pyta: „Czy cyfrowe korporacje zechcą [zagwarantować nam] zdolność do rozpoznawania rzeczywistości?”, nie zauważa, że pytanie to samo w sobie zawiera kapitulację. Jak naucza Sobór Watykański I, Deus revelavit – Bóg objawił prawdę, a Kościół jest jej stróżem. Tymczasem współczesny świat szuka „gwarancji” u tych samych korporacji, które budują cyfrową Babilonię.
„Sieć AI oplecie nas jeszcze szczelniej, a możliwości i potencjały tej technologii wielokrotnie przekroczą wszystko, co dziś jesteśmy w stanie wyobrazić”.
W tym zdaniu, nieświadomie dla autora, ujawnia się praeparatio antichristi (przygotowanie drogi antychrysta). Już Leon XIII w Humanum genus przestrzegał przed masonerią dążącą do „obalenia całego porządku religijnego i społecznego”. Dziś masońskie laboratoria pracują nad sztuczną inteligencją jako narzędziem ostatecznego zniewolenia – nie tylko ciała, ale przede wszystkim dusz. W tekście brakuje jednak ostrzeżenia, że przyjmowanie „Komunii” w strukturach posoborowych, gdzie Msza została zredukowana do „stołu zgromadzenia”, a rubryki naruszają teologię ofiary przebłagalnej, jest – jeżeli nie li tylko świętokradztwem, to bałwochwalstwem, które czyni człowieka podatnym na technologiczne uwiedzenie.
Zakazana psychoanaliza zamiast teologii krzyża
Proponowane przez Stawiszyńskiego „trzymanie się starego dobrego Freuda” to intelektualna zdrada wobec chrześcijaństwa. Gdy autor pisze, że „rzeczywistość społeczna wiąże się z nieusuwalnym dyskomfortem”, zapomina, że Kościół nazywa to poena peccati (karą za grzech pierworodny). Freudowska „zasada przyjemności” to diaboliczne odwrócenie ewangelicznego wezwania: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9,23).
W świetle encykliki Pascendi Piusa X cały artykuł stanowi przykład „modernistycznej immanencji”, gdzie religia sprowadzona jest do „subiektywnego doświadczenia”. Brak tu jakiegokolwiek odniesienia do lex orandi, lex credendi (prawo modlitwy jest prawem wiary) – autor nie zauważa, że „urojenia AI” to logiczny owoc społeczeństwa, które odrzuciło prawdziwą Mszę świętą na rzecz „uczty zgromadzenia”, gdzie Bóg przestaje być obecny realnie, a staje się „symbolem komunii”.
W stronę technokracji: nowa globalna religia
Ostatnie akapity artykułu demaskują prawdziwe intencje współczesnych technokratów: „Co jednak stanie się […] kiedy sieć AI oplecie nas jeszcze szczelniej?”. To pytanie przywołuje na myśl wizje Apokalipsy: „I sprawia, że wszyscy […] otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło” (Ap 13,16). Cyfrowe korporacje to współcześni mercatores Babylonis (kupcy Babilonu), którzy „sprzedają […] dusze ludzkie” (Ap 18,13).
Podczas gdy autor wzywa do „dbania o uporczywy dyskomfort”, Kościół katolicki wzywa do nawrócenia i pokuty. W tekście nie ma ani słowa o virtus religionis (cnocie religijności), o modlitwie, o sakramencie pokuty – jedynych skutecznych antidotach na technologiczne zniewolenie. To milczenie jest wymowne: współczesny humanizm, odcięty od łaski, może jedynie diagnozować symptomy, podczas gdy ich źródło pozostaje nienaruszone.
Podsumowując: Artykuł Stawiszyńskiego, choć trafnie diagnozuje część objawów, całkowicie zawodzi w perspektywie przyczynowo-skutkowej. W świecie, gdzie „papież” Leon XIV promuje synkretyzm religijny, a struktury posoborowe głoszą „braterstwo wszystkich ludzi”, technologiczne bałwochwalstwo staje się naturalną konsekwencją. Jak pisał Pius XI w Quas Primas: „Nie ma zbawienia w żadnym innym”. Dopóki ludzkość nie powróci pod panowanie Chrystusa Króla, dopóty będzie „wznosić wieżę Babel” z cyfrowych zer i jedynek – ku własnej zagładzie.
Za artykułem:
Urojenia AI jako źródło cierpień: psychiatrzy widzą nowy problem (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 30.09.2025