Portal Tygodnik Powszechny (30 września 2025) prezentuje Josepha Campbella jako inspiratora George’a Lucasa i twórcę koncepcji „monomitu”, który rzekomo odkrył uniwersalną strukturę ludzkich mitów. Artykuł wychwala synkretyzm religijny Campbella, jego „wytrawną przewodnią” po światach mitologii oraz ideę łączenia „różnych tradycji w służbie ogólnoludzkiej więzi”. W rzeczywistości mamy do czynienia z manifestem modernistycznego indyferentyzmu, który podważa fundamenty katolickiej wiary.
Naturalizm religijny jako narzędzie dekonstrukcji Objawienia
Według relacji portalu, Campbell twierdził, że „świat oraz życie mają sens i nie pochodzi on tylko z naszych głów”, lecz jednocześnie redukował ten sens do mitycznych struktur wyobrażeniowych, całkowicie pomijając nadprzyrodzony charakter Objawienia. Koncepcja „monomitu” – przedstawiona jako „uniwersalny scenariusz obecny we wszystkich mitologiach” – to wykładnia czystego naturalizmu religijnego, potępionego wprost przez św. Piusa X w dekrecie Lamentabili sane: „Błądziłby bardzo, kto odmawiałby Chrystusowi, jako Człowiekowi, władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi” (Quas Primas, Pius XI). Portal bezkrytycznie powiela tezę, że chrześcijaństwo jest jedynie lokalną wersją „ogólnej drogi bohatera”, co stanowi jawną negację wyjątkowości Wcielenia i Odkupienia.
„Rzeczywistość opiera się na pewnej szczególnej, niewidocznej na pierwszy rzut oka strukturze. Materia i umysł, dusza i ciało nie są wcale – jak nauczył nas myśleć Kartezjusz – osobnymi sferami”
To zdanie demaskuje monistyczną herezję, sprzeczną z katolickim rozróżnieniem na porządek naturalny i nadprzyrodzony. Jak nauczał Pius X w Lamentabili sane: „Dogmaty, sakramenty i hierarchia […] są tylko sposobem wyjaśnienia i etapem ewolucji świadomości chrześcijańskiej” (błąd 54). Campbellowska „wizja rzeczywistości” to nic więcej niż współczesne wcielenie gnostyckiego umiłowania „tajemnej wiedzy” dostępnej wtajemniczonym.
Teozofia i okultystyczne korzenie „uniwersalizmu”
Artykuł przytacza, że Campbell „zetknął się między innymi z działalnością Towarzystwa Teozoficznego”, lecz nie wspomina, że organizacja ta – założona przez masonkę Helenę Bławatską – otwarcie zwalczała katolicyzm, propagując syntezę hinduizmu, buddyzmu i okultyzmu. W świetle Syllabusa błędów Piusa IX (błąd 15) jest to jawny przejaw indyferentyzmu religijnego potępionego słowami: „Wolno człowiekowi przyjąć i wyznawać tę religię, którą uznaje za prawdziwą przy pomocy światła rozumu”. Tymczasem Campbell wprost nawoływał: „Podążaj za tym, co cię uszczęśliwia”, co stanowi pełną negację sequere Deum (naśladuj Boga) i katolickiej zasady ascezy.
Fałszywa ekumenia a „Gwiezdne wojny”
Gloryfikacja wpływu Campbella na kulturę masową – „nic dziś tak bardzo nie łączy ludzi […] jak zamiłowanie do platform streamingowych” – to ukoronowanie demokratyzacji wiary, gdzie prawda zostaje zastąpiona przez konsumpcyjny uniwersalizm. Wbrew temu, co sugeruje portal, „Gwiezdne wojny” Lucasa nie są w żadnym stopniu narzędziem ewangelizacji, lecz wektorem neopogańskiej duchowości, gdzie „Moc” (kryptopanteistyczny odpowiednik New Age) zastępuje łaskę uświęcającą. Jak nauczał Pius XI w Quas Primas: „Nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela”.
Milczenie o katolickiej alternatywie
Najbardziej wymowny jest brak w artykule jakichkolwiek odniesień do katolickiej nauki o symbolu wypracowanej przez Ojców Kościoła i św. Tomasza z Akwinu. Portal z upodobaniem cytuje Junga i teozofów, ale nie wspomina, że Kościół od zawsze posługiwał się symbolami – tylko jako znakami wskazującymi na transcendencję, a nie jako celami samymi w sobie. Jak przestrzegał św. Pius X w Lamentabili: „Wierni, którzy chcą należeć do Królestwa, przygotowują się przez pokutę, ale wejść nie mogą inaczej, jak przez wiarę i chrzest”. Tymczasem Campbellowska „podróż bohatera” to imitatio diaboli (naśladownictwo diabła) – duchowa ścieżka prowadząca do samouwielbienia, a nie ofiarnej miłości.
Neomodernistyczny manifest w katolickim przebraniu
Autor artykułu, chwaląc „Potęgę mitu” jako antidotum na „polaryzację”, popełnia ten sam błąd, co moderniści potępieni w encyklice Pascendi Dominici gregis: „Wierni, wierni powinni uważać, że religia Chrystusa jest nie tylko w zgodzie, ale i w harmonii, ze współczesną, naukową krytyką”. Tymczasem, jak stwierdza Syllabus Piusa IX (błąd 13): „Metody i zasady, według których dawni doktorzy scholastyczni uprawiali teologię, nie odpowiadają już dzisiejszym wymaganiom i postępowi nauk”. Campbellowska „wielka opowieść” to tylko kolejny przejaw tej samej rewolucji, która po 1958 roku zniszczyła liturgię i deprawowała doktrynę.
W świetle niezmiennej wiary katolickiej, Joseph Campbell nie jest „przewodnikiem”, lecz niebezpiecznym siewcą duchowego chaosu, a jego mitologiczny synkretyzm to w istocie odmiana intelektualnego bałwochwalstwa. Jak ostrzegał św. Paweł: „Czyż nie czytamy na wielu miejscach Pisma św., iż Chrystus jest Królem?” (Quas Primas) – a nie jednym z wielu „bohaterów”.
Za artykułem:
Człowiek, bez którego nie byłoby „Gwiezdnych wojen”. Czytajcie Josepha Campbella (tygodnikpowszechny.pl)
Data artykułu: 30.09.2025